Wychowałem się w robotniczej rodzinie na fabrycznym osiedlu. Pamiętam, że na podwórku wśród kilkunastoletnich chłopaków rządziły bandy. Bandzie przewodzili ci, którzy umieli się bić i najlepiej grali w piłkę nożną. W bandzie był też ktoś w rodzaju podwórkowego przygłupa i popychadła.
Oprócz tego, że był przygłupem, to był pyskaty i słaby fizycznie. Często dawał się podpuszczać przywódcom bandy i słownie zaczepiał dużo silniejszych, a jak już oberwał za to kilka mocnych kopniaków, to ratowała go banda. Podwórkowy przygłup i popychadło był przeważnie lekceważony, a nawet pogardzany, ale w bandzie miał swoje miejsce, ponieważ zawsze był na posyłki i dostarczał taniej rozrywki. Prawie każdy mógł go bezkarnie obrazić czy uderzyć. Rekompensował to sobie „szpanem” przed jeszcze słabszymi, że jest w bandzie i go ci silniejsi lubią.
Jak słyszę napomnienia i żądania, które pod adresem Rosji wysuwają premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda, a jednocześnie jak pokornie i uniżenie odnoszą się do bezczelnych żądań Amerykanów i Żydów, to widzę ich jako takie podwórkowe popychadła, najpierw potraktowane kopniakiem, a potem podpuszczone na silniejszego. Jak słyszę ministra Zbigniewa Ziobro, jak jednego dnia z całą mocą przekonuje, że poprawki do ustawy o IPN są nie do ruszenia, a za parę tygodni, jak kwili i dziubdzia, że jednak są sprzeczne z konstytucją, to widzę podwórkowego przygłupa, który nie ma swojego zdania, ale mówi tak, jak wymagają najsilniejsi w bandzie.
Jak słyszę polityków PiS, którzy jeszcze niedawno buńczucznie krzyczeli, że nie cofną się ani o milimetr przed naciskami Unii Europejskiej, a teraz jak ludziki z plasteliny ugnieceni i zdeformowani bełkoczą coś o koniecznym kompromisie, to mam przygnębiające wrażenie, że Polską rządzą podwórkowe przygłupy i popychadła.
Odnośnie Rosji, to boję się do czego te przygłupy i popychadła dadzą się jeszcze podpuścić, żeby przypodobać się najsilniejszym w bandzie. Dzieje się jak przewidziałem. Nie przewidziałem jednak, że układ władzy w Polsce wewnątrz i na zewnątrz będzie aż tak przypominał funkcjonowanie podwórkowej bandy z moich dzieciństwa i młodości.
Andrzej Szlęzak
za: facebook
Mam dokładanie takie same odczucia. Dojna zmiana wpędzi nas w jakiś konflikt z Rosją i znów będziemy mogli pięknie ginąć za wolność naszą i waszą, a nasi sojusznicy słać będą słowa otuchy i z bezpiecznej odległości zagrzewali do boju. Po dojnej zmianie choćby potop.