Śladewska: Wojenne losy Czechów wołyńskich

sladewska_0.jpg
W II Rzeczypospolitej na terenie województwa wołyńskiego w 638 miejscowościach mieszkali Czesi, głównie w powiatach : Dubno, Łuck, Kowel. Po wybuchy II wojny światowej, Czesi, lojalni obywatele Państwa Polskiego dzielili los Polaków, tragizm sytuacji objawił się szczególnie ostro podczas okupacji niemieckiej.

Wkraczające na Wołyń wojska niemieckie w czerwcu 1941 r. były entuzjastycznie witane przez Ukraińców, pozostałe grupy narodowościowe zostały zaskoczone współpracą Niemców z Ukraińcami i antypolską oraz antyżydowską propagandą sprowadzającą się do hasła „Ukraina dla Ukraińców”. Dezorientacja wynikała z braku wiedzy o faszystowskiej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) o jej programie i powiązaniach z Niemcami. Powołana przez Niemców policja ukraińska otrzymała duże uprawnienia i władzę w terenie, w 1942 r. rękami tej policji Niemcy zlikwidowali żydowskie getta na Wołyniu.

Represje okupanta wobec pozostałej ludności nasiliły się po rozwinięciu antyniemieckich działań partyzantki radzieckiej i po przegranej przez Niemców bitwie o Stalingrad (styczeń 1943 r.) Karne ekspedycje niemieckie z policją ukraińską spacyfikowały wiele wsi polskich i ukraińskich, dokonały zagłady Czeskiego Malina w pow. Dubno. Był to największy dramat Czechów wołyńskich. 13 lipca 1943 r. Niemcy z policją ukraińską wyjechali z Ołyki, najpierw dokonali pogromu ukraińskiego Malina, w Czeskim Malinie wydzielili dużą grupę chłopców do pędzenia bydła i wywozu zagrabionego mienia, podpalili budynki, w ogniu zginęło 374 Czechów i 26 Polaków mieszkańców tej kolonii. W dokumentacyjnej pracy o ukraińskim ludobójstwie Władysław Siemaszko i Ewa Siemaszko piszą, że powodem pacyfikacji była jednodniowa obecność w kolonii partyzantów radzieckich gen. Sidora Kowpaka.

W powiecie kowelskim największą czeską osadą był Kupiczów. Wielu Czechów mieszkało w okolicznych wsiach. Historia Kupiczowa położonego 26 km na południe od Kowla sięga lat siedemdziesiątych XIX wieku. W 1870 r. kilkadziesiąt rodzin czeskich kupiło majątek Kupiczewo (Kupiczowem nazwali go Czesi) od Aleksandra Zagórskiego, polskiego powstańca represjonowanego przez władze carskie. Po powstaniu styczniowym car Aleksander II sprzyjał osadnictwu czeskiemu, Czesi mogli liczyć na przywileje. Czescy koloniści pracowali nie tylko w rolnictwie, przybyło wielu rzemieślników, którzy zajmowali się budownictwem, młynarstwem, browarnictwem i innym rzemiosłem. W „Kronice Kupiczowa” zapisano, że podczas I wojny światowej spłonął drewniany zamek, browar i kilka sąsiednich zabudowań. Niemcy splądrowali grobowiec byłych właścicieli, znajdujący się pod kaplicą na cmentarzu prawosławnym, zrabowali złote klejnoty, kaplicę rozebrali, w tym miejscu Czesi postawili krzyż.

W II RP w Kupiczowie mieszkało 1264 Czechów, do 1942 r. 80 rodzin żydowskich i kilka polskich. Czesi gospodarowali na dobrych ziemiach, uprawiali chmiel, gospodarstwa unowocześniali, byli przykładem gospodarności i pracowitości. Kupiczów był siedzibą gminy wiejskiej, do niej należała kolonia Ostrów, w której mieszkałam. Osada rozlokowana na kwadracie przypominała raczej miasteczko niż wieś, w większości domy były murowane, kryte blachą, uliczki utwardzone. W Kupiczowie była szkoła, sklepy, apteka, Dom Ludowy, kościół katolicki i ewangelicki, cerkiew prawosławna i bóżnica, nie notowano żadnych incydentów na tle narodowościowym i wyznaniowym. Faktem jest, że dobre relacje Czechów z Polakami uległy pogorszeniu po zajęciu Zaolzia przez Wojsko Polskie w 1938 r. Rozgoryczenie Czechów było tym większe, że stało się to po aneksji Sudetów przez Hitlera.

W 1939 r. w Wojsku Polskim służyło 12 Czechów kupiczowskich, po wybuchu II wojny światowej kilku z nich dostało się do niewoli sowieckiej, w 1941 r. jako obywatele polscy zgłosili się do armii gen. W. Andersa, walczyli pod Monte Cassino. Czołgista Josef Żitny był w oddziale żołnierzy, którzy na wieży klasztoru instalowali biało-czerwony sztandar. W 1939 r. zamożni Czesi nie witali żołnierzy Armii Czerwonej, w czerwcu 1941 r. nie wznosili bram z napisami witającymi żołnierzy armii niemieckiej. W Kupiczowie nie było Niemców, władzę sprawowała policja ukraińska, która skutecznie wspomagała hitlerowską machinę wojenną. W sierpniu 1942 r. do Kupiczowa przyjechało dwóch Niemców, ukraińscy policjanci spędzili Żydów na plac.

Niemcy pod groźbą śmierci zażądali od nich kontrybucji, po wpłaceniu odjechali. Ukraińscy policjanci pogonili Żydów do Suszybaby, gdzie obok cmentarza prawosławnego ich rozstrzelali. Dzięki pomocy Czechów w ziemiankach w lesie lityńskim przeżyło 10 Żydów z Kupiczowa. Podczas palenia getta w sąsiednich Jezierzanach wielu Żydów uciekło, po ich wytropieniu zatrzymano 70 rzemieślników, których zatrudnili banderowcy, przed nadejściem frontu wschodniego wszyscy zostali zlikwidowani.

Na początku roku 1943 wskutek agitacji galicyjskich siczowców przybyłych na Wołyń z Małopolski Wschodniej z każdym dniem sytuacja ludności polskiej ulegała dramatycznemu pogorszeniu. Na północnym Wołyniu tzw. Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) podporządkowana OUN-Bandery przystąpiła do realizacji planowego ludobójstwa ludności polskiej. Zagrożeni zostali Czesi i Ukraińcy, którzy Polakom pomagali. Nie bronić się w tamtym czasie oznaczało ginąć od siekiery, noża lub w płomieniach ognia.

W rejonie Kupiczowa wczesną wiosną miały miejsce pojedyncze mordy Polaków i Czechów. Czesi w Kupiczowie powołali obronną organizację pod nazwą „Aktyw”, która utrzymywała kontakty z polskim podziemiem i z partyzantką radziecką. Po ucieczce uzbrojonej policji ukraińskiej w kwietniu 1943 r. do leśnych oddziałów tzw. UPA Czesi otrzymali propozycję przyłączenia się do banderowców. Propozycję odrzucili, w tym czasie zostali ostrzeżeni przez Ukraińców nie popierających bandyctwa, że po zlikwidowaniu Polaków planowane jest „rizanie Czechiw”. Od połowy lipca 1943 r. płonęły polskie wsie leżące na południe od Kupiczowa, Czesi udzielali schronienia uciekającym z pogromu Polakom i nawiązali ścisłą współpracę z organizującym się ośrodkiem samoobrony w Zasmykach. Do ratowania Polaków włączył się pastor Jan Jelinek i bracia Zapotoccy, którzy nocą do Zasmyk przeprowadzali duże grupy uciekinierów.

W sierpniu 1943 r. w Kupiczowie stacjonował oddział Wehrmachtu do ściągania kontyngentów. Po miesiącu został zastąpiony przez oddział Litwinów. Po zwinięciu polowego garnizonu Litwinów do Kupiczowa wozem wjechali uzbrojeni banderowcy i aresztowali 4 członków „Aktywu”, w tym pastora Jelinka. Pod plebanią zebrał się tłum, bojówkarze wycofali się. 12 listopada bojówki tzw. UPA rozłożyły się obozem z dwóch stron osady, do Zasmyk przybyła delegacja Czechów z prośbą o pomoc. Z pomocą Czechom pospieszył oddział por. „Jastrzębia”, walka o różnym natężeniu trwała cały dzień, banderowcy wycofali się.

W Kupiczowie zostało 40 polskich partyzantów. Czesi otoczyli miasteczko rowami strzeleckimi, zasiekami, wzmocnili warty, z wieży nieustannie obserwowano równinę pól. Kupiczów był obozem warownym, który przetrwał do nadejścia frontu wschodniego. 22 listopada miało miejsce drugie oblężenie siłami tysiąca „striłciw”, dwóch działek i „czołgu” (opancerzony sowiecki traktor z działkami) tym razem Kupiczów został otoczony ze wszystkich stron, czeska samoobrona dowodzona przez por. W. Skomorowskiego broniła się resztkami sił, mieszkańcy gasili pożary, sytuacja była krytyczna, z pomocą ponownie przybyły dwa polskie oddziały „Jastrzębia” i „Sokoła”, które zaatakowały pierścień oblężenia ze strony zewnętrznej, napastnicy porzucili „czołg” i wycofali się. Za dopuszczenie do umocnienia się ośrodków samoobrony w Zasmykach i Kupiczowie oraz za klęskę „Siczy” świniarzyńskiej dowódca „Sosenko” 7 marca 1944 r. przez ounowski sąd został skazany na karę śmierci.

Rok 1944 był rokiem wielkiego zrywu partyzanckiego i ważnych wydarzeń na wojennych frontach. 4 stycznia 1944 r. wojska radzieckie I Frontu Ukraińskiego przekroczyły granicę polską z 1939 r. i zajęły część Wołynia. Od strony zachodniej Wołyń nadal był pod okupacją niemiecką – Niemcy bronili „Festung Kowel”, od południa zagrażały duże zgrupowania tzw. UPA. W takiej sytuacji komendant Okręgu AK Wołyń płk Kazimierz Bąbiński „Luboń” zdecydował się na realizowanie planu „Burza”. Sztab dowództwa z Kowla przeniósł się do Kupiczowa. W Kupiczowie organizowano kurs sanitariuszek, urządzano szpital polowy i przygotowywano zaplecze logistyczne dla wojska. 15 stycznia „Luboń” wydał rozkaz mobilizacyjny dla członków konspiracji AK, na miejsce koncentracji wyznaczył wieś Zasmyki i osadę Kupiczów. Ruchy oddziałów partyzanckich nie uszły uwadze Niemców.

19 stycznia Niemcy spacyfikowali Zasmyki, spłonęła wschodnia część wsi, pogorzelcom Czesi udostępnili mieszkania i pomogli przeżyć. Odtąd życie partyzanckiego wojska toczyło się w Kupiczowie i okolicy, trwały intensywne prace organizacyjne i szkoleniowe, partyzanci pełni entuzjazmu przygotowywali się do działań operacyjnych przeciwko Niemcom. W końcu stycznia 1944 roku powołano 27. Wołyńską Dywizję AK, zgrupowaniu kowelskiemu nadano kryptonim „Gromada”.

zasmyki.jpg
Mieszkańcy wsi Zasmyki przed wojną

Wydarzenia w następnych miesiącach były mniej optymistyczne, miasteczko było kilkukrotnie bombardowane przez lotnictwo niemieckie, co utrudniało życie mieszkańcom, a nam pracę w szpitalu. Po każdym nalocie gaszono pożar, zostawały uszkodzone budynki, w walkach prowadzonych przez 27. WD AK z tzw. UPA rannych przybywało, ciężko ranni umierali, poległych chowano na cmentarzu w Zasmykach. Oddalała się nadzieja na utrzymanie Kresów, o decyzji Wielkiej Trójki odnośnie wschodniej granicy Polski płk „Luboń” dowiedział się w połowie marca na spotkaniu z dowódcą tego odcinka frontu. W końcu marca, zgodnie z ustaleniami z dowództwem radzieckim, 27. WD AK została przemieszczona w rejon Lubomla. Z Dywizji odeszło 6 Czechów, dwóch z nich przypłaciło to życiem. Do nowego miejsca rozmieszczenia Dywizji nocą z 1 na 2 kwietnia 1944 r. z Kupiczowa wyjechało 39 furmanek, na których Czesi wieźli mąkę i inne produkty żywnościowe. Ich powrót ubezpieczał patrol wyznaczony przez por. „Jastrzębia”.

8 kwietnia do Kupiczowa wjechały czołgi radzieckie i dalej nie posuwały się. Niemcy atakowali od strony Lubomla, zajęli Turzysk i z tego kierunku rozpoczął się ostrzał artyleryjski i silne bombardowanie Kupiczowa. Paliła się cerkiew i inne budynki, mieszkańcy kryli się w dołach, bunkrach i uciekali, lotnicy niemieccy latali tak nisko, że widzieliśmy ich głowy, za uciekającymi strzelali z broni pokładowej. Znaleźliśmy się w zaklętym kręgu pierwszej linii frontu. Kontratak radziecki z udziałem „katiusz” spowodował odwrót Niemców z kupiczowskich pól. Dowództwo radzieckie zarządziło ewakuację ludności cywilnej, Czechów kierowano do czeskich kolonii pod Łuck, wielu z nich zasiliło Czechosłowacki Korpus gen. L. Svobody.

Po odblokowaniu Kowla w lipcu 1944 r. Czesi wracali do zburzonego Kupiczowa. W 1947 r. zostali ekspatriowani do Czechosłowacji. Po 1989 roku czescy uczestnicy polskiego Ruchu Oporu byli zapraszani na zjazdy kombatantów 27. WD AK, podczas których wracaliśmy wspomnieniami do czasów wspólnej walki o przetrwanie i dramatu polskich Kresów Wschodnich.

W 1992 r. brałam udział w otwarciu Wojennego Cmentarza w Zasmykach
. Z grupą kombatantów byłam w Kupiczowie. Kupiczów został odbudowany, ale w niczym nie przypomina uporządkowanej, zasobnej osady czeskiej. W kościele katolickim jest magazyn zbożowy, w ewangelickim cerkiew prawosławna, na miejscu spalonej cerkwi stoi postument z popiersiem zbrodniarza wojennego, atamana UPA – Romana Szuchewycza „Czuprynki”.

Monika Śladewska
Fot. żołnierze 27. Wołyńskiej Dywizji AK
Myśl Polska, nr 13-14 (25-31.03.2018)

Click to rate this post!
[Total: 9 Average: 3.9]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *