No to zmierzamy do systemu jednopartyjnego. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będę musiał odszczekać mojej opinii o tym, że mamy system dwupartyjny. Tymczasem pojawiło się kilka przesłanek wskazujących, że jesienne wybory parlamentarne wygra Prawo i Sprawiedliwość i to w rozmiarach umożliwiających zmianę konstytucji. Póki co, najwyraźniejsze są trzy przesłanki.
Pierwsza to wewnętrzny konflikt w Platformie Obywatelskiej. Ten konflikt podsycany jest z zewnątrz przez stację telewizyjną TVN i „Gazetę Wyborczą”. Nie orientuję się na tyle w stosunkach w PO, żeby przewidzieć czym się to skończy, ale po tym jak gwiazdą kontestacji została europosłanka z województwa podkarpackiego, której działalność trochę znam, to nic dobrego dla PO z tego nie wyniknie. Rzeczona europosłanka dokonała dużego politycznego wyczynu, wygrywając wybory z dziesiątego miejsca, ale budowanie na tej podstawie jakiejś wyjątkowej pozycji politycznej, to już duża przesada. Nie zwraca się uwagi na to, że gdyby tej pani nie było na liście Koalicji Europejskiej, to i tak ta koalicja wzięłaby mandat z województwa podkarapckiego. Wnioski z tego można samemu wyciągnąć. Być może jednak będzie tak, że liderów PO będą kreować wspomniane media. To dość oczywiste, że jeśli PO szybko się nie pozbiera, a kwestia przywództwa będzie rozstrzygana poza strukturami partii, to na jesieni dostanie o wiele mocniejszego kopa niż w wyborach do europarlamentu. Zatem niech się PO martwi.
Druga przesłanka, to zachowanie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zachowanie tej partii przypomina przysłowiową pannę, która chciałaby i rubla zarobić i cnoty nie stracić. Liderzy tego stronnictwa jakby nie rozumieli, że cnotę już stracili i rubla nie zarobili. Dlatego wychodzenie z KE i tworzenie nowego politycznego bytu wygląda na działanie tyle samo desperackie, co i bez szans na sukces. Dodatkowo wygląda na to, że i w PSL-u będzie ostra walka o przywództwo, co widać po gestach Waldemara Pawlaka, który widać najwidoczniej nie zapomniał upokorzenia, jakim było odebranie mu już dość dawno temu pozycji lidera partii. Moim zdaniem więcej sensu miałoby pozostanie w koalicji z PO i walka o usunięcie stamtąd różnych ekstremizmów spod znaku LGBT. A tak wygląda na to, że liderzy PSL postanowili sami na dnie z honorem lec, dodatkowo walcząc o dowodzenie statkiem, który tonie.
Trzecią przesłanką wskazującą na możliwość monopolicznych rządów PiS-u, to przegrana „Konfederacji”. To mogła być – na co liczyłem – najbardziej realna przeszkoda do zaistnienia systemu dwupartyjnego. Jednak „Konfederacja” nie oparła się naporowi PiS-u i jej dwucyfrowy wynik w jesiennych wyborach parlamentarnych byłby o wiele, wiele większą sensacją niż taki sam wynik w wyborach do europarlamentu.
W tym galimatiasie jest i mój osobisty wątek, równie poplątany, jak to, o czym powyżej napisałem. Mówiąc w skrócie jako cały czas należący do PSL-u, radny wojewódzki w klubie z PO i z różnych powodów sympatyzujący z „Konfederacją” jestem namawiany do startu w jesiennych wyborach ze wszystkich tych ośrodków politycznych. W jakimś stopniu sam mam na to ochotę, bo być może byłyby to moje ostatnie wybory.
A Państwo jak widzą ten galimatias?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Z PSL jest taki problem, że najprawdopodobniej zdali sobie sprawę z faktu, iż będąc częścią KE – uzyskali mniej głosów, niż gdyby startowali osobno. Sytuacje, w których jeśli partia A ma x% poparcia, zaś partia B ma y% poparcia, to konglomerat AB uzyskuje więcej niż (x+y)% są bardzo rzadkie. Na ogół nie uzyskują nawet tego (x+y)%, tylko mniej. W każdym razie proszę pamiętać, że w wyborach jest na ogół tak, że „2+2=3”. Tak się dzieje w 90% przypadków.
Wszystko uzależnione jest oczywiście od struktury polskiego społeczeństwa, które przechodzi powolną transformację od gospodarki rolnej do industrialnej. Etap jest dość wczesny, bo niewiele czasu upłynęło od początku przemian. W związku z tym jest to społeczeństwo w głównym trzonie wiejskie z tradycyjnym, mocno zakorzenionym w katolicyzmie, klaustrofobicznym, a w związku z tym szowinistycznym typie mentalności. Wykazującym cechy autorytarnej osobowości, co wykazały badania Koralewicz. Spora cześć jednak tego elektoratu nie uczestniczy w wyborach. Doprowadza to do wyrównania potencjałów dwóch plemion, jakie mamy dziś w Polsce: wiejskiego lub postwiejskiego prawicowego i liberalnego w miastach.
Uważam, że podstawowym błędem PO była próba rozszerzenia swego elektoratu po lewej stronie sceny politycznej. Ta cześć bowiem jej nie zagraża, a w razie czego może służyć jako koalicjant. PO powinna przypomnieć sobie swą centroparawicowo-katolicką, „chadecką” prowienięcię i wraz z PSL zawalczyć o cześć elektoratu PiS. Wspierając oczywiście kościół i tradycyjne wartości. Wówczas utraciłaby, niewątpliwie, skrzydło lewe, ale w sumie mogłoby to się opłacić. PiS mógłby stracić przewagę większości. Partie lewicowe powinny wykorzystać negatywny trend wobec kościoła intensywnie forsując świeckość państwa oraz wspierać środowiska lgbt, bo jak pokazują statystyki Polacy nie są wcale tak negatywnie do nich nastawieni, jakby wynikało to z tradycyjnego światopoglądu większości. Cała opozycja natomiast powinna uwypuklać dyktatorskie zapędy PiS, przyrównując je do jednopartyjnej, autorytarnej władzy, która doprowadza do oligarchizacji jak w Rosji czy na Wegrzech.
Jeśli ktoś patrząc na Srebrną nie widzi oligarchii to przepraszam… A jak ktoś nie słyszam o tej spółce to o Rydzyku i Jankowskim na pewno… chociaż ten został przeformatowany na pedofila.
Jeśli ktoś patrząc na Srebrną nie widzi oligarchii to ja przepraszam… A jak ktoś nie słyszam o tej spółce to o Rydzyku i Jankowskim na pewno… chociaż ten drugi został przeformatowany na pedofila.
Nie ma żadnych dwóch plemion w Polsce, ani osobowości autorytarnej. Ludzie na wsi już dawno nie są rolnikami a ponadto na wieś wyprowadzają się masowo ludzie z zasobnymi portfelami z miast. Z kolei miejski lumpenproletariat często jest propisowski. Naturalny elektorat PO to 20% społeczeństwa, któremu się powiodło po 1989 r. Trudno się spodziewać, aby na nowe wartości i UE byli otwarci 50-60 latkowie wyniszczeni „reformami” gospodarczymi przez Zachód.
Ja bym powiedział, że na narodowców głosuje z kolei narodowo-katolicki, miejski lumpenproletariat – wyniszczony “reformami” gospodarczymi ostatnich trzydziestu lat. Tym ludziom nie odpowiada wolny rynek a nawet PiS, czy SLD są ich zdaniem zbyt kapitalistyczne.
Tylko Konfederacja, ale bez Korwina. PO to lewacka jaczejka. Ostatnich trzech sprawiedliwych wyrzucono po głosowaniu w sprawie aborcji.