Teraz – albo nigdy!

Aleksandrze Gielewiczu, jaki jest warunek integracji Eurazji?

Proces integracji Eurazji postępuje o wiele lepiej niż wcześniej. Mieliśmy do czynienia z trzema jego etapami. Pierwszy – to kompletna niechęć do tej idei w latach 90-tych ubiegłego wieku, zwłaszcza w Rosji. Mam na myśli byłego prezydenta Borysa Jelcyna i jego otoczenie. Sabotowali oni wszelkie inicjatywy prezydenta Nursułtana Nazarbajewa zmierzające do stworzenia Unii Euroazjatyckiej. Drugi etap rozpoczął się po dojściu do władzy Władimira Putina. Wówczas Federacja Rosyjska zmieniła swój stosunek do idei integracji, a niektóre procesy integracyjne zostały mocno popchnięte do przodu.

Teraz integracja byłego Związku Radzieckiego stała się priorytetem i głównym zadaniem polityki rosyjskiej. Pracuję na rzecz zjednoczenia od prawie 20 lat i mogę powiedzieć, że dopiero teraz Moskwa zdecydowała się podjąć decyzje strategiczne w tym kierunku. Najpierw w Putinie było tylko pragnienie „może by spróbować?”, dopiero teraz pojawiła się myśl, by naprawdę przeprowadzić integrację.

Podkreślam – główny opór stawiała Moskwa, która teraz zechciała. Pojawia się jednak kolejne pytanie – jak bardzo chce? Z fazy „po prostu chcę” musi przejść do „bardzo chcę”. Tymczasem obecnie rosyjskie wysiłki mogą być opisane słowami „nie przeszkadzać”, ale w obliczu trudności obliczać zasoby, szacować potencjał, określać ryzyko, niebezpieczeństwo, koszty …

Dlatego wszyscy musimy znaleźć się w czwartym etapie tworzenia Unii Eurazjatyckiej. Musimy zobaczyć ją jako nasz los. To jednak wciąż tylko przyszłość, której nie ma.

Jakie główne czynniki utrudniają zjednoczenie?

Jest ich wiele. Największą przeszkodą w mojej opinii – jest sprzeciw USA i Zachodu w ogóle wobec wszelkich przejawów integracji na terenie byłego Związku Radzieckiego. Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych jasno mówi o przeciwdziałaniu tworzenia na terytorium Eurazji znaczącego bloku wojskowo-strategicznego, ekonomicznego i politycznego. Zakaz ustanowienia Unii Eurazjatyckiej – jest wolą USA, udokumentowaną doktryną bezpieczeństwa narodowego tego kraju. Ci którzy uważają, że Unii Eurazjatyckiej będą przyklaskiwać na Zachodzie – nie rozumieją istniejących realiów.

Rozumiem, że są też problemy wewnętrzne?

Do przeszkód drugiego rodzaju zaliczyłbym przede wszystkim brak ideologii eurazjatyckiego związku. Brakuje cywilizacyjnego elementu konstytuującego, który byłby naprawdę dla wszystkich przekonujący. Europę jest łatwiej zintegrować, bo jest tam tożsamość europejska. Podobnie w świecie islamskim, w Chinach. Oczywiście, elementy takie istnieją też w Eurazji, ale musimy nad nimi pracować!

Teraz każdy w Eurazji działa na własną rękę. Na przykład w Rosji nie mamy wciąż świadomości kim właściwie jesteśmy. I to jest wielka przeszkoda. W zamieszaniu związanym z poszukiwaniem własnej tożsamości bardzo trudno jest przeprowadzić jeszcze zjednoczenie. Nasuwają się pytania: z kim mamy się jednoczyć, co osiągnąć, w oparciu o jakie wartości? Jeśli mówi się, że wartości są takie same jak na Zachodzie, to logicznym wydaje się pytanie – dlaczego w takim razie mielibyśmy mieć własną integrację? Wtedy powinniśmy łączyć się z tamtymi. Jeśli jednak wartości różnią się, a potencjalni uczestnicy procesu integracyjnego są do niego zapraszani – to musimy razem ustalić jakim celu? Na to pytanie ani Putin, ani przedstawiciele Kazachstanu i Białorusi nie umieją jeszcze odpowiedzieć.

Po trzecie …

Przeszkadza nacjonalizm. Krajowe elity rządzące przyzwyczaiły się do istnienia niezależnych państw, która to niezależność budowana jest poprzez bardzo poważne procesy polityczne i ekonomiczne. Dlatego też krajowe elity nie są zainteresowane integracją. Czwarty punkt – społeczeństwo. Nasze społeczeństwa, choć nadal istnieje wspólny model ich organizacji, coraz bardziej oddalają się od siebie. Od upadku Związku Radzieckiego minęło 20 lat – to długo…

Te cztery czynniki są podstawowymi! A jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie razem, staje się jasne, że „integracji słabych” po prostu nie uda zrobić. To dobrze, że przywódcy naszych krajów mają pragnienie zjednoczenia, ale samo pragnienie nie wystarczy!

Cechujące Putina nieco apatyczne pragnienie integracji nie doprowadzi do stworzenia pełnowartościowego związku. Mogę tu tylko przypomnieć sobie mit o śpiącej Brunhildzie. Kiedy zbliżali się do niej pozbawieni pewności siebie zalotnicy – zamieniali się w kastratów. Żeby „wziąć” Brunhildę – potrzebny jest Zygfryd – bohater, bo jeśli podchodzi się do niej z myślą, że może, w zasadzie, nie byłoby źle się z nią ożenić – to zamiast osiągnąć zwycięstwo można zamienić się w kobietę… Eurazja – to poważna dama i z nią nie można niepewnie. To już lepiej cichuteńko siedzieć w swoich narodowych mieszkaniach i powoli się rozkładać!

Putin wie, że eurazjatyzm – jest bohaterstwem?

Nie. On ciągle wierzy, że to tylko kolejne działanie technokratyczne, która uzupełnia jego dyplomatyczną strategię

Jak stabilny rezultat został już osiągnięty?

Oczywiście biorąc pod uwagę wszystkie trudności, ale jednak – budowla jest niestabilna. Istnieje wiele czynników, które wciąż w Unii Eurazjatyckiej dygoczą. Powtarzam – bardzo niewielu ludzi rozumie, że stworzenie tego sojuszu – to dzieło bohaterów, a nie średniaków, w przeciwieństwie np. do Europy. Tam „middle man” został niemal kanonizowany, więc średni i mali ludzie zebrali się razem i stworzyli brukselską biurokrację. Podjęcie próby tego samego rodzaju skazane jest na porażkę, to skończy się katastrofą! Musimy w to włożyć więcej energii.

Z czym do Unii wchodzą trzy główne państwa – uczestnicy, jak silne jest przekonanie ich liderów do idei integracji?

Obecni trzej prezydenci są idealni dla przeprowadzenia próby (nazwijmy ją) pasywnej integracji. Nazarbajew mówił o niej już dawno, myślę, że mając po prostu dość reakcji Moskwy, która sabotowała jego inicjatywy, więc można go zrozumieć.

Łukaszenka chce się przyłączyć, ale warunki, na których Putin go zaprasza oznaczają w efekcie oddanie całej jego gospodarki, branża po branży – w ręce liberalnych oligarchów, którzy nienawidzą Rosji, ba, którzy następnie znienawidzą i Białoruś, ale – co najważniejsze – utraciwszy kontrolę nad przemysłem, Łukaszenka straci swoje obecne stanowisko. Oznacza to, że z jakiegoś powodu wszyscy trzej prezydenci chcą się integrować, ale jakoś nie wystarczająco mocno…

Z nich trzech, wierzę, Nazarbajew ma najwięcej silnej woli, jest że tak powiem najbardziej „męski”: najmocniejszy i poważny jako polityk i zwolennik eurazjatyzmu. A’propos, uważam go za wręcz historyczną postać wyprzedzającą swoją epokę, a nie po prostu jakąś tam głowę państwa. Sądzę też, że jego wiek nie stanowi przeszkody dla angażowania się w politykę. W hokeja by już może nie pograł, ale polityką może się zajmować akurat na poziomie swych możliwości.

A więc jest czy nie ma szansy dla Unii Eurazjatyckiej?

Oczywiście, obecni przywódcy mogą zostać zastąpieniu ludźmi, którzy nie chcą żadnej integracji. I najprawdopodobniej tak będzie! Dlatego też obecna wyjątkowa okazja powinna zdecydowanie zostać wykorzystana! To jest historyczny moment! Nie wiem, którą z trzech głów państw należy „obudzić”, ale trzeba do nich w końcu wbić przekonanie o szczególnej wartości integracji. Albo teraz – albo nigdy!

Rozmawiał Siergiej Rudenko

za: http://evrazia.org

(karo)

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Teraz – albo nigdy!”

  1. Wszystko pieknie-ładnie, ale: 1/ Prof. Dugin troszke poszedł w odstawkę na Kremlu 2/ Co z gnostyckimi/masońskimi sympatiami prof. Dugina, zabył, aaa…? 3/ Jak pogodzic[nowe]Thule z Prawosławiem, cos nie ni bardzo da? 4/ Jak pogodzić anty-prokreacyjne i pro-aborcyjne podejscie gnostyków/masonów z prorodzinnymi dążeniami Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej i Prezydenta Putina? 5/ Kiedy Prof. Dugin przestanie sie kryć i zacznie otwarcie propagować Eurazjatyzm-W-Panmongolskiej-Wersji-Z-Dominacją-Żółtego-Człowieka i tantryzmem/lamaizmem jako baza ideową?

  2. 1. Dugina z Putinem łączono w Polsce, żeby tym skuteczniej oboma straszyć dzieci, Dugin nie ukrywał nigdy swego krytycyzmu wobec polityki Kremla. 2. Dugin naprawdę udzielił więcej wywiadów, niż ten jeden dla Frondy. 3. i 4. Nawet w tamtym tekście Dugin tłumaczył jedynie co budzi w nim więcej sympatii w kulturze Zachodu, a nie co jest jego preferowanym kierunkiem ideowym. 5. Z racji tego, że póki co Rosjanie nie są żółci, więc i z dominacją lamaizmu bym się nie śpieszył na obszarze Eurazji. A że rzeczywiście najlepiej recepcja myśli eurazjatyckiej wychodzi w Kazachstanie, gdzie np. działa prężne Centrum Lwa Gumilewa – to przecież Dugin też nie ukrywa.

  3. @Konrad Rękas: ad 2/ && 3/ Piszę w kontekscie przynależności Dugina do towarzystwa mającego w nazwie Thule i posiadającego własnego bodajże Reichsfuehrera, 🙂 . Tak mi to niespecjalnie pasuje do posiadania li-tylko sympatii do jakiegoś kierunku zachodniej myśli … Wygląda mi to na USRaelską „wrzutkę” na prawosławne podwórko …

  4. Алекса́ндр Ге́льевич Ду́гин. A więc syn Heliosa, nie Gielewicz, tylko Gieliewicz, Gieljewicz, albo jakoś tak. No i Natellę czytam namiętnie, więc mi ten ich plotynizm doskwiera…

  5. Bialorus ma zbyt dluga tradycje wolnosciowa jak polska zeby sie „zeuroazjatyzowac”.. Bialorusini nie pasuja do tego dziwnego projektu.. oni sa w 100% europejscy i lacinscy, ich euroazjatyzowac to jak nakladac siodlo na krowe.. Nie czuja tego i nie poczuja.. mam nadzieje 🙂 Dugin troche fantazjuje jezeli chodzi o bialorus ale kazachstan jak najbardziej sie nadaje 🙂

  6. Czy ja wiem? Jakoś za miękko, my na Lubelszczyźnie „e” wymawiamy wystarczająco śpiewnie, dodatkowe „j” nam niepotrzebne 😉 A co do Dugina – to miewa on swoje okresy światopoglądowe. W swoim czasie np. niezależnie od swej politycznej afirmacji prawosławia – bardzo pochlebnie pisał o starowierach, jako kwintesencji ducha rosyjskiego, do którego przywrócenia należałoby dążyć.

  7. Białorusini ” w 100% europejscy i lacinscy”? I pewnie oddani zasadom demokracji liberalnej? Chwała Bogu nie, oczywiście poza sferą zachodniego finansowania „opozycji”. Już pomijając fakt, że tam ok. 50 proc. stanowią prawosławni, a katolicy ok 15 proc.

  8. Widać Duginowi podobnie jak demoliberałom przeszkadza nacjonalizm 🙂 Co do idei euroazjatyckiej to jeżeli dotyczy tylko ona byłych państw ZSRS, to można się temu ciekawemu procesowi przyglądać. Gorzej jak z tego wyjdzie multikulturowy i biurokratyczny kołchoz jak UE. W Polsce od dłuższego czasu widzę jakieś zajawki, aby te idę przesunąć nawet w kierunku… Gibraltaru, czyli tak jak tego chcieli towarzysze zbrodniarze Trocki, Lenin i Stalin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *