Ostatnie tygodnie w polskiej polityce obfitowały w wiele bardzo ciekawych wydarzeń. W Parlamencie Europejskim po raz kolejny poruszano polskie sprawy, grupa posłów PiS wniosła projekt nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt, procedowana jest także nowa ordynacja wyborcza. Polska prawica narodowo-konserwatywna po raz kolejny straciła idealną okazję, żeby wykazać, że nie jest tylko różniącą się w szczegółach przybudówką PiS. Zwycięstwo obozu normalnej prawicy jest możliwe tylko po trupie politycznym PO i totalnych hipokrytów z PiS. Niestety działania części środowisk narodowych i konserwatywnych wpisują się w retorykę tych drugich.
W poprzednim tygodniu po raz kolejny miała miejsce ostra debata na temat Polski w Parlamencie Europejskim. Postawa polityków PO donoszących na własny kraj, piszących teksty antypolskich rezolucji, musi budzić słuszne oburzenie w obozie polskiej prawicy. Jednak PiS robiło to samo przy okazji wyborów samorządowych czy katastrofy smoleńskiej. Nieistotne czy jest to debata, rezolucja czy wysłuchanie. W każdym wypadku grozi to negatywnymi skutkami dla Polski na arenie międzynarodowej. Z perspektywy polskiego konserwatysty/narodowca nie jest istotne czy większym konfidentem jest Czarnecki czy Szejnfeld.
Przy okazji tej sprawy Ruch Narodowy Górny Śląsk zorganizował w Katowicach pikietę pt. „Nie dla współczesnej Targowicy!”. Już sama nazwa nasuwa skojarzenie z politykami PiS, którzy niemal codziennie wyzywają kogoś od Targowicy. Czarną legendę Targowicy wykreowali: insurekcyjni jakobini, radykalni powstańcy, sanacja, a także PiS. Żadna z tych grup nie ma nic wspólnego z polskim konserwatyzmem czy nacjonalizmem. Polski konserwatysta/narodowiec będzie widział Targowicę w najgorszym razie jako spór między dwoma stronnictwami w I Rzeczypospolitej, a nie konflikt dobra ze złem. Chociaż politycy PiS tak nienawidzą Targowicy, codziennie ochoczo błagają o kolejne wojska amerykańskie na terytorium Polski, co nijak się ma do krzyczenia o suwerenności Polski i nienawiści do Targowiczan. Kolejny raz wychodzi totalna hipokryzja PiS.
Na manifestacji powieszono na pręgierzu portrety polityków PO popierających rezolucję. Nasuwają się najgorze skojarzenia z Rewolucji Francuskiej, a także późniejszej Insurekcji Kościuszkowskiej czy jak kto woli Dywersji Polskiej. Gdyby manifestanci byli konsekwentni, to obok polityków PO, znalazłyby się portrety polityków PiS, np. Anny Fotygi tak ochoczo atakującej polski rząd w UE. Gdyby nie symbole MW czy RN, postronny obserwator mógłby pomyśleć, że jest to manifestacja Klubu Gazety Polskiej czy Solidarnych 2010.
W „podzięce” za te przysługi dla PiS prezydent Andrzej Duda nie zaprosił żadnego narodowca czy organizatora Marszu Niepodległości do Komitetu Obchodów Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. Nie zabrakło w nim miejsca dla ludzi, którzy blokowali wcześniej Marsz Niepodległości.
Jeszcze przed tegorocznym Marszem Niepodległości, posłowie PiS wnieśli projekt nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt, która zakazuje hodowli zwierząt na futra. Zakaz ten spowoduje likwidację jednej z niewielu gałęzi przemysłu, która jest wciąż w polskich rękach. Na zmianach zyskają: Dania, Szwecja, ale i Rosja (czyżby PiS działał w interesie kraju, którego tak nienawidzi) i inne kraje. Media propisowskie broniąc tej decyzji, używały typowo lewackiej retoryki, mówiąc o biednych zwierzątkach (co nie przeszkadza wyśmiewać ruchów ekologicznych i wegetarian w tych samych mediach). Sprawa humanitarnego trzymania zwierząt a późniejszego uboju to dwie różne kwestie i nie należy ich łączyć. Polska prawica po raz kolejny nie skorzystała z okazji do celnego uderzenia w PiS i obnażenia ich hipokryzji. Z jednej strony niby PiS tak dba o polską gospodarkę, z drugiej niszczy jej polski segment. Nieśmiałe próby krytyki PiS pojawiły się na Marszu Niepodległości. Jeden z mówców przed wyruszeniem na trasę wspomniał trochę o tej hipokryzji. Niestety nie skorzystano z okazji, aby lepiej naświetlić ten temat.
Ostatnimi czasy PiS forsuje zmianę ordynacji wyborczej. Nowa ordynacja uderzy w mniejsze partie, w dużej mierze ideowo prawicowe, a wzmocni jałowe, różniące się w szczegółach PO i PIS. Środowiska prawicowe niestety nie urządzają masowych protestów z tego powodu.
Niedawne wydarzenia, a także świeży temat Marszu Niepodległości mogłyby pomóc środowiskom konserwatywnym, narodowym. Niestety, po raz kolejny zaprzepaszczono szansę na zdobycie poparcia społeczeństwa. Środowiska konserwatywne i narodowe muszą pokazać, że różnią się wyraźnie od ideologicznych dzieci KOR z PiS.
Kamil Waćkowski
,,Zwycięstwo obozu normalnej prawicy jest możliwe tylko po trupie politycznym PO i totalnych hipokrytów z PiS”. Tylko że taka sytuacja nie nastąpi. Po totalnej klęsce PO rządzi PIS, a po totalnej klęsce PIS władzę przejmie PO/N albo ktoś inny pod nową nazwą. trzeba mozolnie budować poparcie, a kuźnie narybku prawicowego są i to na dobrym poziomie. A demonstracje przeciwko nowej ordynacji to wpisywanie się w retorykę… demoliberałów. Od kiedy to wpisywanie się w retorykę PO/N jest lepsze od stania po stronie PIS? Trza wciskać społeczeństwu aż do skutku nową wizję państwa. czekanie na klęskę któregokolwiek obozu to obserwowanie narodzin kolejnych środowisk demoliberalnych. Niestety…