„Wiele spraw jest w Polsce do poprawienia, a niezmiernie ważny jest problem etosu pracy i ogólnie rozumiana filozofia działania”. Rozmowa Magdaleny Ziętek-Wielomskiej z prof. dr. hab. Bogumiłem Grottem

Panie Profesorze, jest Pan autorem znakomitej książki Dylematy polskiego nacjonalizmu, w której przestrzega Pan przed powtarzaniem błędów przedwojennych nacjonalistów polskich. Zasadniczo chodziło o niedocenianie przez młodą endecję potrzeby rozwoju techniczno-materialnego Polski i koncentrowanie się na sprawach duchowo-religijnych.

Czy to ja przestrzegam? Przestrzegają same fakty, które są oczywiste. Skupiają się one jak w soczewce choćby w przebiegu wojny polsko-niemieckiej 1939 roku. Ówczesna dysproporcja sił przeraża. Jak podałem w swoich Dylematach polskiego nacjonalizmu – cytując innych autorów – z 4,5 miliona mężczyzn kategorii A byliśmy w stanie uzbroić, i to nie w pełni nowocześnie, jedynie około 1,4 miliona. Do tego rachunku trzeba jeszcze doliczyć potencjał militarny ówczesnego Związku Sowieckiego.

Tu dodam, że właściwie zła sytuacja geopolityczna istnieje od początku naszej państwowości. Rozpadła się ona w końcu pierwszej połowy XI wieku, gdy została zaatakowana jednocześnie przez Niemcy i Ruś. Naszym szczęściem było to, że silna władza cesarska w Niemczech zaczęła niedługo potem topnieć, a Ruś podzieliła się na dzielnice. Reszty dokonali Tatarzy rujnując tę społeczność i jej państwa. I chwała im za to!

Zagrożenie jest więc zakodowane w naszej historii i geografii. Niestety, przedwojenni nacjonaliści polscy, tzw. „młodzi”, jakby o tym zapomnieli. I to jest ich głównym błędem, a nie zarzucane im przez demoliberalną i lewicową krytykę „przestępstwa”.

W prawicowej czy narodowej prasie – także i w naszym czasopiśmie – często narzekamy na konsumpcjonizm, materializm etc. Z tego, co wiemy, Pan Profesor patrzy na te sprawy z innej perspektywy. Konkretnie jak?

Myślę, że to, co nazywa się popularnie „materializmem” i „konsumpcjonizmem”, jest nie do uniknięcia. Człowiek masowy – o przeciętnej lub całkiem słabej inteligencji – na nic więcej się nie zdobędzie. Chęć posiadania jest w jego przypadku cechą dominującą. Ma to i taką zaletę, że w warunkach kapitalistycznych tym bardziej staje się produktywny, płaci podatki, wzbogaca państwo i zarazem je wzmacnia czyniąc bardziej odpornym na zewnętrzną agresję.

Tylko mała część społeczeństwa potrafi wznieść się na poziom wyższy, i to jest ta prawdziwa elita. Zwykłe kumulowanie masy produktów materialnych nie wystarcza takim ludziom. Chcą czegoś więcej. Coś innego ich uskrzydla i nadaje sens ich życiu. Ktoś inny musi jednak stworzyć dla nich podstawy bytowe ułatwiając im działanie i oddziaływanie na ogół. Ludzie nie są równi, powiedzmy to sobie szczerze, nie zwracając uwagi na modne dziś równościowe schematy myślowe. Ci, co chcą tylko „konsumować”, niech ponoszą koszty wytwarzania wartości, które pozwolą utrzymywać się twórczej mniejszości. Natomiast nieproduktywni szeregowi minimaliści, którzy nie są w stanie tworzyć istotnych wartości ani też wspierać swoją pracą wytwórczą innych o większym potencjale twórczym, naprawdę nie są potrzebni. Są nieporozumieniem. Pamiętajmy cały czas o dysproporcjach, jakie dzielą nas od sąsiadów. One muszą być wyznacznikiem naszych planów i koncepcji!

Traktowany z ironią i pobłażaniem przez dawną inteligencję, i to nie tylko w Polsce, Amerykanin – bo to człowiek masowy i powierzchowny – przecież stworzył potęgę, do której obecnie umizgają się nasi politycy, żebrząc o parę tysięcy żołnierzy zdolnych podobno obronić naszą niepodległość. Ale czyż nie lepiej byłoby polegać na własnej sile? Do jej zbudowania nie wystarczą jednak same „wartości duchowe”, o których u nas tak wiele mówiono w przeszłości. Tu w grę wchodzi władanie w królestwie „materii”. Ona jest niezbędna i gwarantuje zachowanie własnej godności i bezpieczeństwa, przez co nabiera wartości moralnej. Tego powinna nas nauczyć własna historia. Kto tego nie rozumie, ten buja w obłokach!

Czy ma Pan Profesor przemyślenia co do sposobu, w jaki narodowcy powinni inspirować naród do pracy na rzecz powiększania siły materialnej Polski?

 

Na to pytanie nie da się odpowiedzieć wprost. Zacznę więc od tego, iż cywilizacyjno-historiozoficzna wizja tzw. „młodej” (z perspektywy międzywojnia) generacji obozu narodowego miała charakter fundamentalistyczny. To był rodzaj sprzeciwu w stosunku do całej nowoczesności w szerokim tego słowa znaczeniu. Oglądano się na epokę „idealną”, na średniowiecze – oczywiście wolne już od wierzeń pogańskich. W tym międzywojennym okresie – jak to pisał Mikołaj Bierdiajew w Nowym średniowieczu – religia miała stanowić czynnik wszechobejmujący. Jak twierdzą niektórzy religioznawcy, podejście to przypominało – oczywiście w najgrubszym zarysie – współczesny fundamentalizm muzułmański, który odrzuca całą nowoczesność nie mogąc jej sprostać. Dowody na to, że tak właśnie było, znajdujemy w rozsianych w licznych czasopismach, broszurach i książkach ideologicznych –pochodzących głównie z lat trzydziestych XX wieku – wypowiedziach publicystycznych „młodych” endeków. Za koronny przykład niech posłuży gospodarcza i społeczna wizja wyłożona w popularnej książce Adama Doboszyńskiego pt. Gospodarka narodowa, w artykułach Karola Stefana Frycza czy w innych publikacjach pochodzących z tego samego kręgu politycznego.

Tu trzeba dać świadectwo prawdzie przypominając, że polska Falanga jakoś omijała trendy tego rodzaju. Np. w „nowym średniowieczu” widziano raczej epokę antyindywidualistyczną, ironizowano na temat książki Jędrzeja Giertycha Tragizm losów Polski, której autor obarczał całą odpowiedzialnością za upadek I Rzeczypospolitej masonerię, a pomijał całokształt skomplikowanych w istocie przyczyn, myślano o gospodarce planowej, jako że powolna metamorfoza gospodarcza kraju, nawet gdyby do niej doszło, byłaby nazbyt rozciągnięta w czasie, co w ówczesnej sytuacji międzynarodowej nie rokowało wystarczających rezultatów.

Falanga stanowiła jednak wąski margines całego ruchu narodowego. W momentach prosperity miała około 4000 członków, tymczasem Stronnictwo Narodowe na początku roku 1939 liczyło według wyliczenia historyków 218 000 członków regularnie płacących składki. Społeczeństwo polskie nie było wówczas otwarte na programy radykalne, wymagające dużych ograniczeń i niemałego wysiłku.

Zbliżając się do końca tego wątku powiem, że współcześni polscy narodowcy powinni pozostawić na boku wszelkie fundamentalistyczne wizje biorąc pod uwagę choćby to, że były one tylko jedną z możliwych form ekspresji religijnej. Ponadto pamiętajmy, że zorganizowane w podobnym duchu systemy polityczne na Półwyspie Iberyjskim uległy autodestrukcji. Powinno się więc „rehabilitować” dorobek wczesnej endecji, której myśl miejscami dość „twarda”, była jednak lepiej dostosowana do klimatu trudnej walki o własny byt narodowy.

W ramach tej z założenia krótkiej wypowiedzi trudno podać jakiś jednoznaczny i wyważony przepis na działanie narodowców „na rzecz powiększenia siły materialnej Polski”. Uważam, że należałoby energicznie wkroczyć na teren badania polskiego charakteru narodowego z całą gamą jego cech i z uwzględnieniem cech innych narodów. Oczywiście trzeba się od razu odżegnać od płycizny, od pojawiających się od czasu do czasu w kraju książek dotyczących tego tematu, które żadnych rozwiązań nie sugerują.

Jedną ze ścieżek jest badanie wzajemnych relacji ducha kapitalizmu i protestantyzmu, jak również relacji innych religii do sfery gospodarki. Nie można pomijać milczeniem wyników dociekań takich uczonych, jak choćby Max Weber, którego głośną pracę – do dziś uważaną zasadniczo za aktualną – pt. Etyka protestancka a duch kapitalizmu przełożono na polski dopiero po około dziewięćdziesięciu latach od jej ukazania się w niemieckim oryginale. Już to może świadczyć o pewnym zacietrzewieniu, jakie cechuje tendencję do przemilczania różnych oczywistości.

Trzeba pamiętać, że dość trudna i niepomyślna historia społeczna Polski do dzisiaj oddziałuje na naszą rzeczywistość w sposób niezupełnie korzystny. Wg Adama Doboszyńskiego jedynie 1/3 ludności mówiącej po polsku miała w roku 1918 polską świadomość narodową. Nie miała jej większość chłopstwa ani spora cześć klasy robotniczej. Lata II RP zmieniły ten stan, ale odpowiednie procesy nie sięgnęły zbyt głęboko ani nie zostały dokończone. Potem przyszła PRL i wywołała na tymże polu swoistą destrukcję. Z bólem można też przeczytać tu i tam w niektórych wspomnieniach z czasu kampanii wrześniowej, jak to początkowo niektórzy chłopi stwierdzali, iż Niemcy jako kraj przemysłowy będą bardziej korzystne dla nich niż Polska. Inni autorzy wspomnień znowu wprost lub tylko między wierszami sugerują, iż Niemcy swoją polityką eksterminacyjną wychowali tegoż chłopa, sprawili mianowicie, że stał się on wartościowym obywatelem Rzeczypospolitej! Potem PRL zaczęła podmywać ten stan. Zniszczono stare elity, a nowe nie zawsze zasługiwały na taką nazwę. Poza tym dawne polskie społeczeństwo nie było w pełni europejskie (myślę tu o jego kulturze społecznej i prawnej). Aleksander Świętochowski w swojej wydanej w 1928 roku Historii chłopów polskich dał zupełnie fatalne świadectwo polskiej warstwie chłopskiej z odzyskanych ziem zaborów rosyjskiego i austriackiego, a Roman Dmowski uszczypliwie pisał o „przeetyzowanym” inteligencie rozmijającym się z wymaganiami rzeczywistości.

Te strzępki informacji zgromadzonych przez historyka zainteresowanego problematyką socjologiczną i religijno-etyczną mają dać do zrozumienia, że jest co robić i że program można tworzyć prawie od nowa. Jest to robota dla fachowców zaangażowanych w sprawy narodowe. Powielanie starych klisz zrobi z ideologii narodowej skansen. Aby żyć, musi ona podejmować problemy aktualne, a nie wolno jej bać się zgłębiania wielu trudnych zagadnień. Obserwowany przeze mnie współczesny ONR, nawiązujący raczej do tradycji ONR-ABC (jak twierdzą niektórzy jego liderzy), nie dosięga sfery aktualnej polityki. Wydaje się, że z dawnymi hasłami nie miałby w niej nic do roboty. Natomiast haseł naprawdę nowych chyba nikt tam nie jest w stanie wypracować, i kończy się na pochodach i gestach. Niektóre z nich drażnią dziś anachronizmem i wywołują niepotrzebne ataki elementów kosmopolitycznych.

Wiele spraw jest w Polsce do poprawienia. Niezmiernie ważny jest problem etosu pracy i ogólnie rozumiana filozofia działania. Z tego wynikają dalsze zagadnienia i funkcjonalność całego społeczeństwa.

A gdzie jest w tym miejsce dla katolicyzmu? Pytamy o to w związku z oskarżeniami pod jego adresem, że hamował nasz rozwój materialno-technologiczny.

Pytanie o stosunek katolicyzmu do poruszanej w wywiadzie kwestii cywilizacyjnej wydaje się za mało precyzyjne. Powtórzę, że trzeba odrzucić swoisty fundamentalizm międzywojennych i późniejszych pokoleń ruchu narodowego, ponieważ nie umożliwia on w pełni racjonalnego podejmowania współczesnych problemów. Nie jest on też jedynym możliwym wyrazem katolicyzmu.

Kiedyś usłyszałem pogląd jednego z przedstawicieli dawnej grupy Zadrugi, że gdyby po II Soborze żył jej przywódca i główny teoretyk Jan Stachniuk – zmarły w roku 1963 w następstwie utraty zdrowia w komunistycznym więzieniu – to by się odnosił do katolicyzmu już zupełnie inaczej. Posoborowy katolicyzm społeczny, co widać z ówczesnych encyklik, inaczej już zapatruje się na człowieka pracującego i zmagającego się z siłami przyrody. Praca wedle owego katolicyzmu nie tyle służy konsumpcjonizmowi, ile rozwija osobowość człowieka. Gdy tymczasem kilkakrotnie próbowałem dowiedzieć się, jak współcześni polscy narodowcy podchodzą do posoborowych przemian w Kościele, odpowiadano mi, że pod tym względem stoją na stanowisku tradycjonalistycznym. To trzeba zmieniać. Potrzebni są nowi Doboszyńscy, ale nie z ideami podobnymi do idei autora Gospodarki narodowej, lecz gotowi wypracować nowe całościowe poglądy uwypuklające znaczenie nowoczesnej gospodarki dla trwania narodu w tym miejscu, w którym się on znajduje. Powinni oni umieć propagować odpowiednie wartości i emocje społeczne niezbędne do pomyślnego rozwoju.

Wątpiącym w taką „nową drogę” należy mówić, że nie wszystko co dzisiaj odczuwamy jako piękne i godne, ostatecznie daje dobre rezultaty. Natomiast to, czego często nie lubimy, bywa też rozsądne i korzystne. Kto z nas bowiem lubi borowanie zębów? Odpowiedź brzmieć będzie: nikt. Ale już każde rozumne dziecko wie, że nie należy bólu zęba zatajać, tylko trzeba prosić o zaprowadzenie do dentysty, bo później się już tylko pogorszy. Tak też jest i z budowaniem własnej siły. Ktoś kiedyś powiedział, że „słabość bywa czasem niemoralna”. I jest to prawda, którą należy ludziom wbijać do głowy. Nasza słabość fizyczna kosztowała życie około sześciu milionów osób, a siła mogła ten proces zahamować! Byłaby więc czymś wysoce etycznym!

W związku z powyższym inspirujmy się w większym stopniu duchem starej endecji, takimi myślicielami, jak Stanisław Brzozowski, oraz innymi poważnymi krytykami naszej rzeczywistości, ale nie prześmiewcami, bo ci nic pozytywnego nie wnoszą. Ideologia nowego ruchu narodowego powinna się oprzeć na rozpoznaniu mechanizmów otaczającego nas świata, a religia winna wpajać szacunek dla zasady miłości i wzajemnego zrozumienia.

Dziękuję za rozmowę!

Tekst ukazał się w Nowoczesnej Myśli Narodowej. Całe pismo do pobrania PDF.


Dziękujemy za zainteresowanie naszym czasopismem. Liczymy na wsparcie informacyjne: Państwa komentarze i polemikę z naszymi tekstami oraz nadsyłanie własnych artykułów. Można również wpierać nas materialnie.

Dane do przelewów:

Instytut Badawczy Pro Vita Bona BGŻ BNP PARIBAS, Warszawa

Nr konta: 79160014621841495000000001

Dane do przelewów zagranicznych:

PL79160014621841495000000001

SWIFT: PPABPLPK

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 3.9]
Facebook

10 thoughts on “„Wiele spraw jest w Polsce do poprawienia, a niezmiernie ważny jest problem etosu pracy i ogólnie rozumiana filozofia działania”. Rozmowa Magdaleny Ziętek-Wielomskiej z prof. dr. hab. Bogumiłem Grottem”

  1. „Ci, co chcą tylko „konsumować”, niech ponoszą koszty wytwarzania wartości, które pozwolą utrzymywać się twórczej mniejszości. Natomiast nieproduktywni szeregowi minimaliści, którzy nie są w stanie tworzyć istotnych wartości ani też wspierać swoją pracą wytwórczą innych o większym potencjale twórczym, naprawdę nie są potrzebni. Są nieporozumieniem”.

    Korwinizm w najczystszej postaci.

    1. Jakim nieporozumieniem? To są na ogół niezdiagnozowane osobniki o cechach psychotycznych. Nie oznacza to od razu pełnoobjawowej schizofrenii, tylko raczej nieco płytsze, ale za to bardziej długotrwałe i niemożliwe do zmiany cechy osobowości. Chodzi głównie o osobowość schizotypową i schizoidalne zaburzenie osobowości. Jest tego coś ze 2-3% populacji.

  2. Jak to p.Grott „PRL wywolala na tym polu(swiadomosci narodowej)swoista destrukcje”!.No chyba
    pamiec pana zawodzi,albo zyl pan w jakims podziemiu.

    1. Chodzi mu chyba o to jak bezwzględnie Polacy poparli, wręcz oddali się zachodowi po 1989 o czym zresztą cały czas bębnia na tych stronach. Ideologia komunistyczna miała przecież wyeliminować wszelkie narodowości, klasy warstwy, według słów Lenina miały być tylko ,, masy”

  3. „Wiele spraw jest w Polsce do poprawienia, a niezmiernie ważny jest problem etosu pracy i ogólnie rozumiana filozofia działania”
    Czyli jednak mamy zap….ć za miskę ryżu !!

    Jak czytam jakiegoś dr,hab to zawsze mam przed oczami ranking naszych uczelni wyższych. Nasz najlepszy uniwersytet jest aktualnie chyba w okolicach 500 miejsca. W pierwszym 1000 mamy 8 uniwersytetów , a taki np. Iran 12. Celowo pisze o Iranie, bo wielu mysli,że to miejsce pogrążone w wojnie i biedzie. Dodam,że rozmówca Pani Magdaleny nie ma nic wspólnego z żadnym polskim uniwersytetem z pierwszego tysiąca. To tak na wstępie by ustawić miarę i pokazać w jakiej intelektualnej zapaści się znajdujemy.
    Myślę,że rozmówca Pani Magdeleny nie odstaje od reszty i też jednak jest w takiej zapaści intelektualnej. Bo jak inaczej uzasadnić zdanie na które juz wcześniej się ktoś oburzył „PRL wywolala na tym polu(swiadomosci narodowej)swoista destrukcje”
    Pan Engelgard zaprzecza temu stwierdzeniu tutaj

    https://www.youtube.com/watch?v=EA4nwRPjkPg

    „Myślę, że to, co nazywa się popularnie „materializmem” i „konsumpcjonizmem”, jest nie do uniknięcia. Człowiek masowy – o przeciętnej lub całkiem słabej inteligencji – na nic więcej się nie zdobędzie. Chęć posiadania jest w jego przypadku cechą dominując”
    Wolne żarty, a Konecznego ten profesor zna? Czyli światowa elita to ludzie mało inteligetni i masowi bo w ich przypadku własnie cechą dominującą jest chęć posiadania.
    „ Uważam, że należałoby energicznie wkroczyć na teren badania polskiego charakteru narodowego z całą gamą jego cech i z uwzględnieniem cech innych narodów.”
    Nie ma czegoś takiego jak charakter narodowy, ciekaw jestem jak wogle Pan profesor definiuje charakter i to jeszcze całego narodu.
    I kolejna ważna kwestia
    „Gdy tymczasem kilkakrotnie próbowałem dowiedzieć się, jak współcześni polscy narodowcy podchodzą do posoborowych przemian w Kościele, odpowiadano mi, że pod tym względem stoją na stanowisku tradycjonalistycznym.”
    Z niewłaściwymi ludźmi profesor rozmawiał. O ile mi wiadomo tradycjonalizm to ciężka herezja polegająca na odrzuceniu możliwości rozumowego poznania Boga. Więc zapewne rozpytywał środowiska nie narodowe ale NARODAWE albo NARODAWAWE a raczej napewno heretyckie.
    To właśnie ten przedsoborowy katolicki duch narodu pozwolił przetrwać cieżkie lata wojny i lata stalinowskie.
    Odrzucać to co się sprawdziło ? czemu
    Udoskonalić tak ale nie odrzucać.Uczynić samodzielnym w myśleniu,autonomicznym.

    Cwany gapa z tego profesora, czytając te mądrości czekałem na tekst w stylu” nowoczesny narodowiec musi być członkiem rotary club” 🙂
    Pani Magdaleno proszę nie zapominać o tym profesorze , jestem przekonany że taki tekst z ust profesora padnie tylko troche później , wszak pewne zmiany wymagają czasu.

    1. ,,Nie ma czegoś takiego jak charakter narodowy”.
      ,,Przedsoborowy katolicki duch narodu pozwolił przetrwać ciężkie lata wojny”.
      Nie ma czegoś takiego jak charakter narodowy a jest coś takiego jak duch narodu czy narodowy?
      A ten 'przedsoborowy katolicyzm’ to nie jest jakaś cecha? A jak jakaś cecha jest to nie istnieje czasem charakter?

  4. „Wiele spraw jest w Polsce do poprawienia, a niezmiernie ważny jest problem etosu pracy i ogólnie rozumiana filozofia działania”
    Czyli jednak mamy zap….ć za miskę ryżu !!

    Jak czytam jakiegoś dr,hab to zawsze mam przed oczami ranking naszych uczelni wyższych. Nasz najlepszy uniwersytet jest aktualnie chyba w okolicach 500 miejsca. W pierwszym 1000 mamy 8 uniwersytetów , a taki np. Iran 12. Celowo pisze o Iranie, bo wielu mysli,że to miejsce pogrążone w wojnie i biedzie. Dodam,że rozmówca Pani Magdaleny nie ma nic wspólnego z żadnym polskim uniwersytetem z pierwszego tysiąca. To tak na wstępie by ustawić miarę i pokazać w jakiej intelektualnej zapaści się znajdujemy.
    Myślę,że rozmówca Pani Magdeleny nie odstaje od reszty i też jednak jest w takiej zapaści intelektualnej. Bo jak inaczej uzasadnić zdanie na które juz wcześniej się ktoś oburzył „PRL wywolala na tym polu(swiadomosci narodowej)swoista destrukcje” Pan Engelgard zaprzecza temu stwierdzeniu tutaj
    https://www.youtube.com/watch?v=EA4nwRPjkPg

    „Myślę, że to, co nazywa się popularnie „materializmem” i „konsumpcjonizmem”, jest nie do uniknięcia. Człowiek masowy – o przeciętnej lub całkiem słabej inteligencji – na nic więcej się nie zdobędzie. Chęć posiadania jest w jego przypadku cechą dominując”
    Wolne żarty, a Konecznego ten profesor zna? Czyli światowa elita to ludzie mało inteligetni i masowi bo w ich przypadku własnie cechą dominującą jest chęć posiadania.
    „ Uważam, że należałoby energicznie wkroczyć na teren badania polskiego charakteru narodowego z całą gamą jego cech i z uwzględnieniem cech innych narodów.” Nie ma czegoś takiego jak charakter narodowy, ciekaw jestem jak wogle Pan profesor definiuje charakter i to jeszcze całego narodu.
    I kolejna ważna kwestia
    „Gdy tymczasem kilkakrotnie próbowałem dowiedzieć się, jak współcześni polscy narodowcy podchodzą do posoborowych przemian w Kościele, odpowiadano mi, że pod tym względem stoją na stanowisku tradycjonalistycznym.”
    Z niewłaściwymi ludźmi profesor rozmawiał. O ile mi wiadomo tradycjonalizm to ciężka herezja polegająca na odrzuceniu możliwości rozumowego poznania Boga. Więc zapewne rozpytywał środowiska nie narodowe ale NARODAWE albo NARODAWAWE, a raczej napewno heretyckie.
    To właśnie ten przedsoborowy katolicki duch narodu pozwolił przetrwać cieżkie lata wojny i lata stalinowskie. Odrzucać to co się sprawdziło ? czemu. Udoskonalić tak ale nie odrzucać.Uczynić samodzielnym w myśleniu,autonomicznym.

    Cwany gapa z tego profesora, czytając te mądrości czekałem na tekst w stylu” nowoczesny narodowiec musi być członkiem rotary club” ?

    Pani Magdaleno proszę nie zapominać o tym profesorze , jestem przekonany że taki tekst z ust profesora padnie tylko troche później , wszak pewne zmiany wymagają czasu.

  5. ,,Tradycjonalizm to ciężka herezja”
    Pytanie do jakiej tradycji się odwoluja, krzyżowców , Franciszka z Asyżu, pierwszych chrześcijan?
    Niektóre dogmaty jak np o Trójcy Świętej nie są przecież dostępne poznaniu rozumowemu. Za Chiny ludowe

    1. Nie bardzo rozumiem co masz na myśli w tym pytaniu
      Według mojej wiedzy tradycjonalistami określało się heretyków., którzy łamali ten dogmat(cytuje z pamięci)” Kto by twierdził,że Boga można poznawać tylko samą wiarą niechaj będzie wyklęty”
      Katolicyzm to jedyna religia na świecie,która nakazuję uzywać rozumu w poznawaniu bóstwa
      I to pod karą wyłączenia ze swojej społeczności.
      Dlatego nie popełni błędu ten ,który zdefiniuje katolicyzm jako rozum oświecony wiarą.
      Jeśli chodzi o dogmat Trójcy Świętej to nie widzę przeszkód, by go rozumowo rozbierać na czynniki pierwsze.Oczywiście ważna jest też intencja z jaką to robimy i aktualny stan wiedzy.Trzeba też pamietać,że niektórych prawd objawionych możemy nigdy nie zapisać wzorem czy zdefiniować naukowo.
      Osobiście gdybym brał się za ten dogmat to strukturę stworzyciela wyjaśniałbym na podstawie struktury świata stworzonego i dowodził,że skoro stworzył nas na swoje podobieństwo to my do Niego ,ale On do nas też podobny.Oczywiście chodzi o podobieństwo struktury a nie np. przywiązania do grzechu.
      Co do charakteru to tutaj wszystko zależy od definicji.
      Jeśli nawet charakter określimy dosyć luźno jako zbiór pewnych parametrów fizycznych naszego organizmu , przecież nie psychicznych ,bo ja nie znam sposobu mierzenia parametrów psychicznych i jeśli uda nam się wyłonić próbę losową do badań statystycznych i ta próba będzie miarodajna to skąd pewność,że ten charakter będzie tak samo działał np w czasie wojny skoro był mierzony w czasie pokoju albo np. jak przyjedzie do nas 2 mln ukraińców do pracy to oni ten charakter od nas sobie przysposobią w jakiś cudowny sposób? 🙂
      Mówienie o charakterze narodowym i zlecanie jego badań to marnowanie sił i środków na sprawę co najmniej natury wątpliwej.
      Co do ducha narodu.
      Tu chodziło mi o pewien esprit de corps narodu, w języku potocznym ciężko to dobrze wyrazić.Nie da się ukryć ,że ten esprit de corps narodu w czasie wojny był,może nie w całym narodzie ale ten duch narodu był mocniejszy niż w innych krajach pogrązonych w wojnie i to własnie pozwoliło społeczeństwu przetrwać i zachować dużą część swojej tożsamości narodowej.
      I tu właśnie bym widział pole do popisu dla badaczy. Jakie czynniki mają wpływ na morale narodu w czasie wojny? Czy pomocne w tym celu jest nauczanie KK? Jakoś nie widzę naukowych opracowań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *