Przeczytałem właśnie dwa ciekawe artykuły Siergieja Karaganowa o przyszłości Rosji i świata. Karaganow jest przewodniczącym rosyjskiej Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej, dziekanem Wydziału Ekonomii Światowej i Stosunków Międzynarodowych na jednym z moskiewskich uniwersytetów, byłym doradcą Jelcyna i Putina, a cały czas bliskim współpracownikiem szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa. Stąd też jego dwa analityczne teksty dotyczące przyszłości świata można traktować jako nieoficjalny wyraz stanowiska rosyjskich elit we współczesnym świecie. Dlatego warto je omówić.
Siergiej Karaganow jest ex-zapadnikiem, niedawnym zwolennikiem westernizacji Rosji, który uznał ten pomysł za błędny. Generalnie wynika to z dwóch powodów: 1/ za czasów Jelcyna Rosja chciała się integrować z Zachodem, a Putin (o czym mało kto pamięta) nawet chciał ją wprowadzać do NATO, jednak propozycje te zostały odrzucone, a Rosję potraktowano jako neokolonię i miała znaleźć się w politycznym i ekonomicznym uzależnieniu; 2/ Zachód gwałtowanie zmienia się pod wpływem zachodzących zjawisk związanych z globalizmem i postmodernizmem. Karaganow pisze wprost, że staje się „post-ludzki”, dogłębnie zdemoralizowany, którego ustawodawstwo zaprzecza naturze ludzkiej w kwestiach moralnych. Dlatego na Zachodzie dla Rosjan nie ma dziś już nic atrakcyjnego. To klub starych narodów, które żyją swoją przeszłą potęgą i którym nadal wydaje się, że mogą zarządzać światem. Zachód nie akceptuje faktu, że jego dominacja nad światem – której początek stanowiły wielkie odkrycia geograficzne końca XV wieku – chyli się ku upadkowi. Dziś przyszłość stanowi Azja. To tutaj jest młodość, dynamizm, rozwój gospodarczy, produkcja, praca. Zachód już tylko umie konsumować na kredyt i degenerować się obyczajowo, a więc nie ma przyszłości.
Przyszłością świata jest sojusz rosyjsko-chiński, dominujący nad Azją. Karaganow pisze: „Pekin jest głównym zasobem zewnętrznym dla naszego rozwoju wewnętrznego, sojusznikiem i partnerem w dającej się przewidzieć przyszłości. (…). Chiny i Rosja są uzupełniającymi się potęgami. Ich koalicja, jeśli uda się ją utrzymać, co powinno mieć miejsce, może z biegiem lat stać się decydującym czynnikiem w budowie nowego systemu światowego. Cieszy fakt, że współczesna chińska filozofia polityki zagranicznej jest bliska naszej”. Rosyjski analityk jest świadomy, że Rosja jest w tym sojuszu partnerem słabszym, wyjąwszy aspekt militarny. Stąd koncepcja wewnętrznego równoważenia sojuszu tak, aby Chiny nie uzyskały w nim pozycji dominującej. W tym celu Moskwa musi współdziałać „z Turcją, Iranem, Indiami, Pakistanem, krajami ASEAN, światem arabskim, obiema Koreami, a nawet w dłuższej perspektywie z Japonią”. Szczególnie istotne są relacje z Indiami, wydającymi się być rosnącą potęgą, która do Chin podchodzi z pewnym dystansem: „Indie są naturalnym sojusznikiem w tworzeniu nowego systemu światowego i zapobieganiu osuwaniu się świata w kierunku III wojny światowej. Kraj ten jest źródłem ważnych technologii, siły roboczej dla nowego rozwoju Syberii i niemal nieograniczonym rynkiem zbytu. Najważniejszym zadaniem jest zaangażowanie Indii w budowę Wielkiego Partnerstwa Euroazjatyckiego, od którego Indie wciąż trzymają się z daleka, aby nie stały się nieprzyjaznym balanserem Chin, na co naciskają USA, oraz aby złagodzić naturalną rywalizację między Indiami a Chinami. Trójkąt Rosja-Chiny-Indie Primakowa jest gwarantem względnie pokojowego rozwoju Wielkiej Eurazji”.
Karaganow potwierdza moje analizy, że w wyniku wojny na Ukrainie Rosja trwale odwraca się od Zachodu, przyjmując jego poparcie dla Ukrainy jako zerwanie cywilizacyjne, kończące rosyjskie wahania między Azją a westernizacją na korzyść tej pierwszej. Aby jednak ten rozwód przeprowadzić Rosja musi dokończyć wojnę. Doradca Ławrowa jasno przedstawia rosyjskie żądania terytorialne, co jest o tyle ważne, że Moskwa w tej chwili oficjalnie unika ich prezentacji, czekając aż Kijów poprosi o pokój. Czytamy: „cel naszej polityki wobec Ukrainy jest dla mnie jasny. Wyzwolenie i aneksja całego południa, wschodu i prawdopodobnie linii Dniepru. Ziemie zachodnie są przedmiotem przyszłych rokowań. Optymalnie powinno tam powstać buforowe zdemilitaryzowane państwo o neutralnym traktatowo statusie (z rosyjskimi bazami gwarantującymi neutralność)”. Jakkolwiek nie wiem jak pogodzić status neutralny państwa z bazami rosyjskich wojsk w jedną całość, to mamy tutaj przedstawione roszczenia terytorialne. Moskwa zwraca się ku Azji, ale chce mieć dwa bufory przed NATO i UE w postaci Białorusi i resztkowej Ukrainy.
Ciekawe jest to, że Karaganow nie uważa konfliktu Rosja-USA za konieczny i nieunikniony. Jego zdaniem, Waszyngton już stracił pozycję hegemona świata i spór z Rosją i Chinami wynika z faktu, że amerykańskie elity nie chcą przyjąć tego do wiadomości. Kiedy wreszcie przyjmą za ileś lat, to stosunki rosyjsko-amerykańskie ułożą się. Strategicznym wrogiem dla Rosji są zaś Niemcy: „Niemcy, które rozpętały dwie wojny światowe i odpowiadają za ludobójstwo, muszą stać się legalnym celem ataku wyprzedzającego i zostać po prostu zniszczone, jeśli spróbują wyprodukować broń atomową. Jednak nawet teraz, zapominając o swojej potwornej historii, już dążą do takiej kary, działając jako państwo rewanżystowskie, główny europejski sponsor wojny na Ukrainie”. Rosja winna odgrodzić się od nich, i całego NATO, za pośrednictwem buforów białoruskiego i ukraińskiego, posiadając zarazem wielki arsenał atomowy, z gotowością użycia go. Karaganow pośród celów nuklearnych, które jako pierwsze powinny być zaatakowane w sytuacji wojny NATO-Rosja, wymienia Niemcy i Polskę (jako kraj tranzytowy dla wojsk zachodnich).
Adam Wielomski
Na podstawie S. Karaganow: Век войн? Статья первая, „Россия в глобальной политике”, 2024, t. 22, nr 1, s. 52–64, globalaffairs.ru/articles/vek-vojn-statya-pervaya/; Век войн? Статья вторая. Что делать, „Россия в глобальной политике”, 2024, t. 22, nr 2, s. 37–52, globalaffairs.ru/articles/vek-vojn-chto-delat/
Kompletne idiotyzmy!!!
Pan Karaganow bredzi. Głownym sojusznikiem Chin są USA, a wrogiem USA – Imperium brytyjskie z jednej, a UE – z drugiej strony. Chiny sa technologicznie cienkie – nie potrafia produkowac obrabiarek, anid do obróbki metalu, ani krzemu, że o genetyce nie wspomnę. Wyrafinowane obrabiarki to Europa. Wyłącznie. A technologicznie znacznie powyżej Chin stoja Indie.
A może to jednak pan Kozaczewski bredzi? Sojusz amerykańsko-chiński to był za Czang Kaj-szeka. Imperium Brytyjskie nie istnieje już kilkadziesiąt lat więc nie może być niczyim wrogiem. Na obrabiarkach od mydearfriendów z Aliexpress zaczyna jechać już nawet przemysł europejski bo przy podobnych do „markowych” możliwościach są dużo tańsze, a co więcej nie ma takiego urządzenia którego myfriendy nie skopiują i nie będą produkować. I tak w ogóle, to widziałeś kiedyś na oczy jakiś zaawansowany technologicznie wyrób indyjski? Bo z chińskiego napisałeś swoje wynurzenia…
Problem w tym, że 3/4 ludności Rosji żyje w Europie a nie w Azji, zaś handel rozwija się przede wszystkim na krótkich dystansach, co naturalnie pcha Rosję ku Europie. Z terytorium jest na odwrót, ale to koncentracja ludności na jednym krańcu jest ważniejsza. Nikt Rosji do RCEP nie przyjmie.