Wschód czy Zachód?

Proeuropejska i proamerykańska polityka kolejnych naszych rządów stała się już chyba tradycją i rutyną. Zdaje się, że każdy kolejny premier, który obejmuje swoje stanowisko wcale nie analizuje naszego położenia geopolitycznego. Każdy z nich kontynuuje integrację z Unią Europejską, chce zbliżenia z NATO oraz dalej bezrefleksyjnie wykonuje polecenia USA. Taka sytuacja ciągnie się nieprzerwanie od 1989 r.

Dziś wielu twierdzi, że taka polityka bardzo dobrze się sprawdza, bo przecież jesteśmy „bezpieczni”, Ameryka nas „chroni” i nie da zrobić krzywdy, a rzekomym dowodem na to jest nasze członkostwo w NATO.

Czy rzeczywiście tak jest? Czy Ameryka nas chroni? Skoro tak to w jaki sposób? Okazuje się, że biorąc pod uwagę prawa obowiązujące członków NATO wcale nie jesteśmy tacy bezpieczni. Najlepszym dowodem na to jest fakt, iż w razie naruszenia granic jakiegokolwiek państwa członkowskiego inne państwa członkowskie wcale nie mają obowiązku udzielenia mu pomocy militarnej? Na czym, więc polega nasze „bezpieczeństwo”? USA nie daje nam nic, a systematycznie wymaga. Wymaga polskiej krwi, tysiące polskich żołnierzy walczących w Afganistanie, którzy walczą tak naprawdę niewiadomo w jakim celu.

Obecność Polski w UE jest błędem. To rzecz raczej oczywista, ciągnie to za sobą wiele utrudnień przeróżnej natury, a oprócz tego przynosi niebezpieczeństwo kryzysu gospodarczego i daleko posuniętej kontroli Niemiec na naszymi rynkami.

A więc, co jeśli nie UE?

Niektórzy twierdzą, że Polska powinna szukać wsparcia w państwach, które graniczą z nami bezpośrednio, a szczególnie z Litwą, Białorusią i Ukrainą. Co miałoby to nam dać? Moim zdaniem nic, a jedynie jeszcze bardziej narazilibyśmy się Rosji, wzrosłaby autonomiczność tych państw względem Putina, a w efekcie stracilibyśmy ostatnią szansę na jakiekolwiek utrzymanie polskiej kultury na Kresach.

Zbliżenie Białorusi lub Ukrainy z Polską oznacza poparcie przez nas tamtejszej prawicy, niepodległościowców, czyli środowisk, które są do Polski jako takiej nastawione pozytywnie, natomiast do Polaków, którzy mieszkają na ich terenie zupełnie negatywnie. Owe środowiska regularnie zwalczają polską mniejszość na tamtych ziemiach i nie istnieje żadne znaczące ugrupowanie, które ma odmienne podejście. Jeśli chodzi o Litwę to  sytuacja jest oczywista i pomysły na tzw. „politykę pobratymczą”, która jednocześnie miałaby przeciwstawić się UE są zupełnie abstrakcyjne, ponieważ Litwini w Polsce widzą odwieczne źródło nieszczęścia.

Politykę zagraniczną, którą uprawiał swojego czasu PiS można opisać jednym sformułowaniem: „Polska przeciwko wszystkim”. Takie podejście z pewnością nie jest podejściem narodowym, ponieważ naraża nas na ataki dosłownie z każdej strony.

Co zatem możemy zrobić? Gdzie szukać sojuszników? Moim zdaniem odpowiedź leży na wschód od Mińska i Kijowa, a więc w Moskwie. PiS zapewne taki pomysł nazwałby zdradą i kolaboracją, jednak moim zdaniem jest zupełnie inaczej.

Dziś Rosja pomimo swojej komunistycznej spuścizny nie jest już krajem czerwonego terroru. Władymir Putin odbudowuje potęgę Rosji i Rosjan jako narodu, odbudowuje prawosławie zniszczone przez lata sowieckiej niewoli, rządzi krajem w sposób konserwatywny i twardą ręką. Nie knuje z Ameryką ani z Unią, dba o swój interes. Dla narodowca i konserwatysty taki człowiek jest wręcz wymarzonym wodzem.

Ten właśnie rosyjski przywódca traktuje Polskę rzekomo jak swojego sługę, który ma się bezwzględnie podporządkować. Tak sytuację widzi PiS. Moim zdaniem Władymir Putin nie Polskę traktuje jak sługę, ale Donalda Tuska, który tak się właśnie zachowuje. Gdyby polityka naszego rządu wychodziła do Rosji z pozycji partnera sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Tusk chce zachowywać się jak służący, chce być podporządkowany, jednak nie jest wcale powiedziane, że gdyby Polska wyszła z inicjatywą w stosunku do Rosji to sytuacja wyglądałaby tak samo. Moim zdaniem jest możliwe zbudowanie z Rosjanami takich relacji, które będą bardzo korzystne dla obu stron.

Należy zauważyć, że Polska i Rosja mają wspólne interesy narodowe w krajach byłego ZSRR, a konkretnie na Litwie, Łotwie, Białorusi i Ukrainie. We wszystkich tych państwach występują bardzo liczne skupiska zarówno Polaków jak i Rosjan. Prawa obydwu mniejszości są tam ograniczane i nie da się ukryć, że ewentualny nacisk polsko- rosyjski na te państwa przyniósłby zapewne oczekiwane rezultaty. Wspólne działania w tej sferze jest moim zdaniem skazane na sukces i ratunek dla obydwu kultur narodowych, które na tamtych terenach zanikają.

Kolejną sprawą jest gospodarka. Obecność polski w UE utrudnia nam możliwości eksportowe nie tylko do Rosji, ale wielu innych państw. Unia szuka różnych sposobów na walkę z kryzysem, jednak nie pamięta o tym, że eksport jest zbawienny dla każdej gospodarki i byłby lekiem na wiele problemów gospodarczych, z którymi boryka się Polska. Eksport polskich towarów do Rosji oraz możliwości inwestowania na tamtych terenach spowoduje stymulację dla naszej gospodarki, a nowe miejsca pracy dla Rosjan.

Ważnym elementem współpracy byłby również aspekt militarny. Co tak naprawdę daje nam współpracy z USA? Stany Zjednoczone leżą daleko od nas i siłą rzeczy nasze problemy są dla nich zwyczajnie abstrakcyjne. Porozumienie z Rosją w kontekście wojskowym dawałoby nam większe bezpieczeństwo, ponieważ zagrożenie dla Polski byłoby również zagrożeniem dla Rosji, co wynika z faktu, iż obydwa nasze państwa leżą bardzo blisko siebie.

Nasze roszczenia w sprawie Katynia i innych zbrodni sowieckich dokonywanych na Polakach są oczywiście jak najbardziej uzasadnione. W moim przekonaniu, jednak mamy o wiele większe szanse na osiągnięcie sukcesu na tej płaszczyźnie, kiedy będziemy występować w roli sojusznika Rosji zamiast wciąż z nią walczyć.

Ostatnią sprawą w kwestii polskiej polityki zagranicznej są Niemcy. Gospodarka naszych zachodnich sąsiadów ma dziś bardzo duży wpływ na naszą. Zapędy ekspansyjne Niemiec (gospodarcze) nie kończą się i moim zdaniem nie skończą się nigdy. Widzą oni w Polsce świetne możliwości ekspansji gospodarczej, co jest dla nas groźne również z powodu ich silnej pozycji w Unii. Każdy kryzys unijny jest i zawsze będzie miał mocny wpływ na Niemcy i odwrotnie. Taka sytuacja naraża nas na niebezpieczeństwo gospodarcze i pozbawia nas jakichkolwiek możliwości do ochrony rodzimych rynków. Oprócz spraw ekonomicznych istotne jest również, abyśmy nie dopuścili to bliskiej współpracy Rosji z Niemcami na jakiejkolwiek płaszczyźnie, taka sytuacja jest zawsze groźna dla Polski i powinniśmy zrobić, co się da, aby owe państwa nie żyły w zbytniej przyjaźni.

Współpraca Polski z Rosją jednocześnie zablokuje możliwość porozumień niemiecko- rosyjskich oraz zapewni nam bezpieczeństwo i rozwój na wielu płaszczyznach. Walka Polaków o odkrycie prawdy dotyczącej sowieckich zbrodni dokonywanych na Polakach oraz wyjaśnienie katastrofy pod Smoleńskiem są bardzo istotnymi elementami polityki narodowej. Moim zdaniem należy to robić w inny sposób niż ten romantyczny, który proponuje PiS. W kwestii polskich kontaktów z Rosją potrzeba więcej rozwagi, a nie walki, z której nic nie wynika zwłaszcza, iż wcale nie jest powiedziane, że nasz wschodni sąsiad musi być wrogiem Polski.

Hubert Kowalski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Wschód czy Zachód?”

  1. Też tak uważam, moim zdaniem taki kierunek najbardziej odpowiada polskiej racji stanu. Najwięcej straciłyby na tym Niemcy, częściowo też USA, dlatego zrobią wszystko, żeby nie dopuścić do powstania w Polsce siły politycznej, która starałaby się go realizować. W swoim najnowszym tekście piszę o niebezpieczeństwie używania katastrofy smoleńskiej przez RFN i USA w celu nie tylko skłócenia Polski z Rosją, ale co więcej, przyłączenia się przez Polską do „prawnoczłowieczej” krucjaty przeciwko Rosji: „Uchwała niemieckiego parlamentu nie jest żadnym zaskoczeniem. Do przewidzenia było, że Niemcom coraz bardziej będzie przeszkadzał fakt, że Putin nie chce przeprowadzić w Rosji reform, których życzy sobie RFN. Chodzi oczywiście o wprowadzanie „standardów europejskich” przy pomocy licznych niemieckich fundacji i innych ekspertów finansowanych przez RFN. Podczas gdy w Polsce jedną z najważniejszych instytucji kształtujących politykę jest Fundacja Adenauera, w Rosji Putin doprowadził do uchwalenia ustawy, która zagraniczne fundacje – zupełnie słusznie – traktuje jako narzędzie obcej agentury. Niemcy postanowili więc przywołać Rosję do porządku i zaczynają robić jej czarny PR. Co sprawa tej uchwały ma wspólnego z Polską? Moim zdaniem, istnieje poważne niebezpieczeństwo, że niemieccy realpolitycy po raz kolejny wykorzystają wojnę polsko-polską i naszą rusofobię do swoich własnych celów. Uważam, że między innymi nie zawahają się użyć sprawy katastrofy smoleńskiej do robienia czarnego PR Rosji.” http://magdalenazietek.blogspot.de/2012/11/gdzie-dwoch-sie-bije.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *