Bunikowski: Czas na warunki dla Kijowa. O tym, jak PiS pozwolił upokorzyć Polskę i zdradził polski interes

 

Zacznijmy od tego, że wpływy Rosji urosną w regionie w razie przegranej przez Ukrainę wojny. Dlatego Ukraina nie może przegrać. Dlatego też jest wspierana tak mocno. Ale to nie znaczy, że elity z Kijowa muszą czołgać Polskę po ONZ, Unii i WTO z powodu zboża albo relatywizować tematy ważne dla Polaków jak Wołyń i ekshumacje. Trochę więcej szacunku okazanego za dotychczasową polską pomoc i trochę kultury w dyplomacji, tyle. Wiadomo, że PiS jest słoniem w składzie porcelany w dyplomacji, np. z Unią czy RFN. PiS nie ma dobrej dyplomacji, ale akurat dla Ukrainy był bardzo miły przez 18 miesięcy. A gdy Zełeński mówi źle o Polsce (jak na forum ONZ albo w telefonach do Brukseli), to nie uderza tylko w rząd, ale obraża wielu Polaków. No, ale on tego nie rozumie, bo obrósł w piórka i ma wiele innych spraw, a Polska nie jest dla niego i dla Ukrainy priorytetem jak USA, Kanada czy Unia i Niemcy.

Polska jest takim wielkim magazynem NATO dla Ukrainy i hotelem dla obywateli Ukrainy, oraz krajem tranzytowym. Z kolei pomoc wojskowa i finansowa Polski jest traktowana przez Kijów nie jako dar, ale jako inwestycja we własne bezpieczeństwo, coś, co Polska musi dać. Niestety, takie są realia i takie jest codzienne podejście elit ukraińskich do Polski. Ukraińcy są dumni i dalecy od myślenia o życiu na jałmużnie. Co dzień analizuję, co mówią i piszą. Uważa się, że polska pomoc to inwestycja, tak musi być i tak będzie. Stąd nie ma potrzeby dla jakiegoś specjalnego uznania dla Polski, skoro i tak rządzi USA w NATO, a Polska i tak musi inwestować w swoje bezpieczeństwo poprzez pomoc Ukrainie. Pomija się jednak solidarność polskiego społeczeństwa, jak również bezprecedensową pomoc rządu. Nie spodziewałbym się w styczniu 2022 r., że PiS będzie dla Ukrainy i Ukraińców tak hojny w czasie wojny. Ale też tak głupio niepotrafiący postawić warunków współpracy od początku. Stąd mamy problemy ze zbożem teraz, bo trzeba było te sprawy postawić jasno wiosną i latem 2022 r. Tak samo jak inne sprawy np. ekshumacji, gloryfikacji banderowców czy sprawy Przewodowa. PiS nie ma po prostu dyplomacji, a Prezydent Duda daje się klepać dosłownie po plecach we Lwowie, Łucku czy Kijowie. Ukraińcy wyczuli go. My mamy politykę emocjonalną. O ile da się to uzasadnić w pierwszych 3 miesiącach wojny, to od lata 2022 r. już nie.

No, dosyć klepania się po plecach, trzeba postawić sprawy uczciwie i w prawdzie.

Do tego, elity ukraińskie nauczyły się stosować szantaż emocjonalny w dyplomacji.


Jak w stosunku do Niemiec. Nie dajesz nam broni, to jesteś kolaborantem Moskwy. Skutecznie. Niemcy dali. Do tego, obiecano im główną rolę w odbudowie Ukrainy. Zatem teraz nie ma lepszych przyjaciół. Odbudowę sfinansuje Unia, która jest kierowana głównie przez Niemcy i Francję. A Polska… Nie chcesz się zgodzić się na nasze warunki eksportu zboża, to współpracujesz z Moskwą. A tak w ogóle to dzięki za pomoc na początku wojny, ale liczymy się z USA i Unią tylko. Może z Chinami czy Turcją jeszcze. Z Unią będzie podobnie… Gdy Ukraina nie wejdzie do Unii za rok czy dwa, to będzie krzyk o niewdzięczności, presja, szantaż emocjonalny. No, jak to, my tyle zrobiliśmy! To dyplomacja Ukrainy. Bardzo skuteczna, ale oparta na szantażu emocjonalnym.
Jest tu wykorzystywanie obrazu ofiary i roli ofiary. Są elementy szorstkości, moralnej przewagi, ale i niewdzięczności za dotychczasową pomoc. Znowu, często skutecznie to idzie.

No i jeszcze lepiej, każda krytyka działań władz ukraińskich, Ukraińców czy Ukrainy w ogóle była, jest i będzie odbierana jako wspieranie Moskwy. Tak chce Kijów. Tak kończy się paranoja strachu i szantażu. Natomiast tzw. asertywne, a de facto kozackie, lekceważące czy agresywne zagrywki władz Ukrainy czy Ukraińców mamy znosić bez szemrania. Nie ma zgody na to. Rosja wojny nie wygra, to jest jasne, a chamstwo i dzicz w dyplomacji trzeba tępić wszędzie, by wychować do wyższych standardów.

A 70 tygodni trwano w bezwarunkowej polityce pomocy Kijowowi. Sprawy genocydu z Wolynia, „incydentu” z Przewodowa, gloryfikacji Bandery czy eksportu z Ukrainy deprecjonowano za czasu Raua, Morawieckiego i Dudy. Aroganckie wypowiedzi dyplomacji kijowskiej przemilczano wiele razy. Nawet gdy dezawuowano genocyd czy gdy wzywano ambasadora RP.

Pomoc Ukrainie – OK, bo jest niespotykana agresja kremlowskiego, rosyjskiego imperializmu, ale pomoc na jasnych zasadach. Np. zero banderyzmu, zero „skakania” przeciw Polsce do WTO czy Komisji, zero pszenicy. Nawet tzw. technicznej. Nie jestem po drodze z homo sovieticus czy sowieckimi metodami w dyplomacji. W Kijowie chyba oszalano, uznano siebie za regionalne imperium, „drugi Izrael”, antyruskiego „Chrystusa Europy”, co zbawieniem dla Warszawy. Tymczasem to wszystko wisi na pomocy Zachodu. Przede wszystkim USA. Zatem Warszawy nie szanowano, a wykorzystano. Zamiast szacunku za pomoc o niespotykanej skali i zamiast woli historycznego zrozumienia dawnych spraw jak ekshumacje.

To w Warszawie jednak zdradzono polski interes. Doprowadzono do upokorzenia w WTO. A teraz kota ogonem i o dekoniunkturze, Lampedusie, Tusku i Niemczech. Zero samokrytycyzmu. Tylko faktycznie polityka „na kolanach”, pokrzyki na Berlin albo nagonki w TVP „na wroga”. Ale takie mamy MSZ i taka jest polityka zagraniczna RP.

Polacy, co prawda, są za pomaganiem Ukrainie w prowadzeniu wojny, ale są raczej przeciwni kontynuowaniu jakichś specjalnych świadczeń dla Ukraińców czy są przeciw eksportowi zboża z Ukrainy. Wystarczą zwykłe rozmowy, by wiedzieć, że Polacy oczekują, iż Ukraińcy pójdą do pracy albo wrócą do siebie, a także, że ich rząd z wdzięczności do dotychczasowej, polskiej pomocy zrozumie polskie embargo na zboże. Konflikt właśnie miał pomóc PiS w wygraniu wyborów, to prawda, ale ludzie przecież pamiętają, że przez 18 miesięcy rząd nie zażądał od Ukrainy m. in. zaprzestania gloryfikowania banderyzmu jako warunku dalszej pomocy wojskowej czy humanitarnej. Przecież każdy kraj stawia warunki, nawet udzielając pomocy.

Jeśli ostatnie,  wczesno październikowe porozumienie o zbożu zakłada tylko tranzyt, bez eksportu do Polski, do tego ze sprawdzaniem produktu na Litwie, to wygląda to chyba w porządku. To dziwne jednak, że Ukraina tak odpuściła. Pewnie potrzebuje co innego, np. pomoc wojskową, logistyczną, finansową czy humanitarną albo energetyczną. Zima idzie. Czyli potrzebuje po prostu w dalszym ciągu wszelaką pomoc udzielaną przez Polskę od lutego 2022 r. Sprawy z WTO jednak nie wycofano po stronie Ukrainy, a to największa ujma wobec Polski. I wstyd, i hańba we wzajemnych relacjach. Przejadło się nam już to tzw. kozaczenie rządzących Ukrainą i mających tam wpływy.

„Rozgrywa się czarny scenariusz dla Ukrainy. USA uchwaliły budżet przejściowy, który nie obejmuje pomocy dla Kijowa. Niemiec zdecydowały się nie dostarczać mu w najbliższym czasie kluczowej broni, podobne sygnały napływają nieśmiało z Francji i Wielkiej Brytanii” (Onet cytuje Bilda, 6.10.2023 r.). Stąd zapewne wynika tzw. ocieplenie relacji z Polską. Przejawia się ono w zawieszeniu skargi do WTO, zawarciu porozumienia w sprawie tranzytu zboża przez RP na Litwę, a także w bardziej dyplomatycznych i pojednawczych słowach przedstawicieli rządu z Kijowa w ostatnich dniach. Idzie zima ponadto, a trzeba pieniędzy na wypłaty, napraw transformatorów i czołgów, mieszkań i zasiłków dla uchodźców w Polsce, broni dla wojska na Ukrainie, etc. Stąd Kijów zmienia front na milszy, ale polskie społeczeństwo jest już nieufne po upokorzeniu kraju w ONZ, WTO, etc.

Polska była partnerem, który wspierał bezwarunkowo Ukrainę już kilka dni przez rozpoczęciem wojny, aż do obecnego kryzysu dyplomatycznego. Żaden rząd, żadne społeczeństwo nie okazało tyle miłosierdzia, w takiej skali. Nawet dzisiaj Szwecja stawia wszak warunki pomocy, tzn. przekaże samoloty, jeśli wejdzie sama do… NATO. Finlandia miała przekazać swoje 2 leopardy, jeśli inni w Europie przekażą też swoje. Anglosasi zastrzegli, by ich broni nie używać w atakach w Rosji. Niemcy wywalczyli sobie, za fundusze, broń i różne promesy inwestycyjne, pierwszeństwo do odbudowy Ukrainy oraz zmianę narracji ukraińskiej o Niemczech z oskarżającej na afirmatywną. Turcy nic nie dali w sensie finansowym czy wojskowym, ale też nie są nieprzyjaźni, grają pomiędzy, mediują między stronami konfliktu i wojny, a jaki mają respekt za to w Kijowie. Etc.

Tylko PiS nie umiał zażądać nic od Kijowa, a sam zdradził polski interes.

„Winę za pogorszenie relacji Polski z Ukrainą ponosi w głównej mierze strona ukraińska, która przestała uwzględniać polskie interesy oraz sam prezydent Wołodymyr Zełenski, który „nadmiernie przejmuje się interesami grup biznesowych działających w rolnictwie” — twierdzi w rozmowie z Onetem Ołeksij Arestowycz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych ukraińskich polityków i komentatorów, a w pierwszych dniach wojny bliski współpracownik prezydenta Ukrainy” (Onet, 6.10.2023 r., wywiad Jurasza).

Całkowicie popieram Arestowycza. Zełeński, wedle mnie, oszalał. Zwłaszcza haniebnym atakiem na Polskę na forum ONZ. Stracił w oczach zupełnie. Niech może odpocznie albo przemyśli. Bo Ukraina nie jest żadnym imperium i nie będzie, a potrzebuje pomocy w czasie wojny i jest od tej pomocy zależna w 100%. Wojna powoli się zamraża, temat powszednieje. Także więcej szacunku i powagi wobec pomagających. Zwłaszcza wobec tych, którzy pomagali bezwarunkowo. To znaczy, Polska chyba tylko tak pomagała. Zaufanie łatwo zniszczyć. Odbudować ciężko. To nawet sami Ukraińcy mi mówią, żałując i przepraszając za to, co wyczynił Zełeński w ONZ.

Niestety czy stety, czas na jasne warunki do postawienia Ukrainie. Bez ich spełnienia należy ograniczyć jakąkolwiek pomoc Ukrainie.

Po pierwsze, ”nie” dla gloryfikacji banderyzmu na Ukrainie jak nadawanie nazw ulic Banderze, Szuchewyczowi, UPA czy OUN, jak świętowanie urodzin Bandery we Lwowie czy przez szefa armii 1 stycznia. Zniesienie obecnych, około banderowskich nazw ulic, stadionów, etc.

Po drugie, szybkie ekshumacje ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Pochówki chrześcijańskie dla Polaków natychmiast. Przeprosiny za te zbrodnie już nie są konieczne, bo byłyby nieszczere raczej i tak.

Po trzecie, przeprosiny z zadośćuczynieniem dla rodzin za atak w Przewodowie. Natychmiast. Duda nie zrobił nic istotnego w tej sprawie. MSZ nie zrobił nic. Rząd nie zrobił nic. Hańba. Zginęli polscy obywatele na polskiej ziemi, zabici przez ukraińskie wojsko.

Po czwarte, zrozumienie polskiego interesu gospodarczego jak embarga na ukraińskie zboże i niedonoszenie do organizacji międzynarodowych, ale tzw. siedzenie cicho. Wycofanie skargi z WTO bez zwłoki.

Po piąte, uznanie dominującej roli Polski w regionie i nieudawanie, że jest się regionalnym imperium. Z Ukrainy wyjechało już ok. 10 mln Ukraińców w czasie wojny, a Ukraina żyje faktycznie na jałmużnie Zachodu.

Po szóste, zagwarantowanie Polsce stosownego miejsca w odbudowie kraju po wojnie. Kontrakty dla firm budowlanych i innych.

Po siódme, zrewidowanie podręczników w szkołach ukraińskich i narracji na uczelniach ukraińskich na temat UPA i OUN, włączenie więcej pluralizmu i krytyki do tej jednostronnej mitologii nacjonalizmu ukraińskiego.

Po ósme, wzięcie, po 2 latach od rozpoczęcia wojny, przez rząd ukraiński odpowiedzialności za Ukraińców, którzy uciekli do Polski, sprowadzenie ich do siebie, jako że wojna zamraża się, a zachodnia Ukraina jest ogromnym terytorium do życia.

Po dziewiąte, uchylenie umowy międzynarodowej, pozwalającej Ukraińcom na pobieranie polskich emerytur po miesiącu pracy w Polsce. Zniesienie świadczeń socjalnych da niepracujących Ukraińców w Polsce.

Po dziesiąte, zlikwidowanie muzeum Bandery na Ukrainie.

Po jedenaste, usunięcie z Polski ambasadora Zwarycza za obrażanie polskich ministrów oraz niedelegowanie do jakichkolwiek kontaktów z polską ludzi takich jak wiceminister MSZ Melnyk, którzy negują zbrodnię wołyńską czy arogancki wiceminister gospodarki Kaczka, który jawnie chciał ośmieszenia Polski w WTO i Unii. Buńczuczne wypowiedzi ukraińskich dziennikarzy i analityków, traktujących Polskę jak tranzytowego śmiecia, wskazują, że trzeba korek z pomocą ustawić inaczej. Przynamniej, jasno postawić sprawę dalszej pomocy, wskazując na ten warunek związany z karaniem tych, którzy odznaczyli się upokorzeniem i obrażaniem Polski oraz brakiem wdzięczności za polską pomoc. Nikt tu nie żąda wszak usunięcia Zełeńskiego, zrobi to pewnie sam naród w pewnym czasie. Idzie o niższych rangą antypolskich arogantów na stanowiskach ministrów i tym podobnych urzędach.

Po dwunaste, nieużywanie broni przekazanej przez Polskę w atakach poza oficjalnymi, międzynarodowo uznanymi granicami Ukrainy.

Po trzynaste, polepszenie sytuacji polskiej mniejszości i zagwarantowanie jej autonomii kulturalnej i politycznej.

Po czternaste, zgoda na przejęcie faktycznej opieki nad dawnymi, polskimi zabytkami na Ukrainie przez polskie ministerstwo kultury.

Po piętnaste, potwierdzenie uznania granicy z Polską i ściganie wszelkich członków grup rewizjonistycznych za ich poglądy, np. w  sprawie Chełmszczyzny.

Po szesnaste, uzależnienie przekazania jakiejkolwiek pomocy finansowej czy humanitarnej od wdrożenia przez Kijów w praktyce programów antykorupcyjnych.

Po siedemnaste, rozważenie uzależnienia dalszej pomocy wojskowej i dalszego bycia logistycznym hubem Ukrainy od stopnia spełnienia wyżej wymienionych warunków.

Chyba starczy. Te 17 warunków pozwolą wyprostować relacje Polski i Ukrainy na kolejne 50 lat i zadośćuczynić problemom z ostatnich 80 lat.

Pozwoli to przywrócić godność Polsce w stosunkach z Ukrainą, po tym jak zdrady sprawy wołyńskiej dopuścił się PiS. Nawet jeśli PiS działał w dobrych intencjach, bo okazał miłosierdzie ofierze i myślał o polskim bezpieczeństwie poprzez pomoc Ukrainie walczącej z Rosją, to zdradzono polski interes narodowy. Pamięć o Wołyniu to polska sprawa. Polski interes. Polskich rodzin. Polskiej historii. Decyzja o roli Polski na wojnie ukraińskiej zapadła raczej w Białym Domu. Przede wszystkim zdradzono jednak w PiS sprawę Wołynia, a zatem miejsce Dudy, Raua i Morawieckiego jest za to przed Trybunałem Stanu w wolnej Polsce. Kwestię tę trzeba będzie rozważyć w najbliższym czasie powyborczym.

Warunki pomocy Ukrainie będzie musiał postawić już inny rząd.

Jakiekolwiek zarzuty o rosyjskość tych warunków warto zbyć argumentem, że ich autor jawnie sprzeciwiał się rosyjskiemu imperializmowi wobec Ukrainy i regionu od początku wojny, a także gorąco popierał Ukrainę od początku wojny do momentu bulwersującego potraktowania sprawy Wołynia czy ostatecznie do obrazy Polski w WTO.

Idzie o szacunek dla Polski i obronę polskiego interesu. Tylko tyle. Nie ma tu fobii wobec Ukrainy, ale jasne postawienie warunków, które bronią interes Polski i jej dobre imię.

Basta.

Dawid Bunikowski

Tekst, łącznie z tytułem, 17 punktami czy zakończeniem, ukończono na ponad tydzień przed wyborami parlamentarnymi w Polsce w 2023 r., ale wstrzymano się z publikacją przed wyborami. Wiele haseł z pierwszej części tekstu publikowano nieco wcześniej w mediach społecznościowych, zaś owe 17 punktów i zakończenie powstały trochę później, w pierwszym tygodniu października. Opadające obecnie emocje powyborcze i powyborczy czas są odpowiednie dla merytorycznej dyskusji w sprawie tej propozycji. Nie jest ona anty-ukraińska, jest propolska.

Click to rate this post!
[Total: 35 Average: 2.8]
Facebook

16 thoughts on “Bunikowski: Czas na warunki dla Kijowa. O tym, jak PiS pozwolił upokorzyć Polskę i zdradził polski interes”

  1. „Pomoc Ukrainie – OK, bo jest niespotykana agresja kremlowskiego, rosyjskiego imperializmu” – serio?

    Lista postulatow na koncu oczywista, ale po co te brednie o „rosyjskim imperializmie”, skoro nawet Jeffrey Sachs mowi juz jak krowie na rowie, ze przyczyna SOW byla polityka USA i wciaganie Ukr do NATO?

  2. „Zacznijmy od tego, że wpływy Rosji urosną w regionie w razie przegranej przez Ukrainę wojny. Dlatego Ukraina nie może przegrać.”

    Zacznijmy od tego, że jeśli Ukraina nie przegra, to Ukraińcy zbezczelnieją dodatkowo — a wiedząc, jaki „materiał” mamy w „polskim” tzw. „rządzie” musimy się wtedy spodziewać zwiększonej arogancji i roszczeniowości z tamtej strony — jakby tego, co obecnie, jeszcze mało było.

    NIE MAMY ŻADNEGO INTERESU w powodzeniu Ukrainy. Po prostu.

    A Rosja niezależnie od tego, czy wygra, czy przegra — i tak pozostanie państwem o wiele od Polski silniejszym, państwem tzw. „poważnym” (wg definicji Michalkiewicza), „graczem” na światowej arenie politycznej — a jej powodzenie (lub jego brak) w tym konflikcie, z polskiego punktu widzenia niewiele zmieni.

    1. Bynajmniej nie Ukrainiec. To prawdziwy Polak, któremu resentymenty nie pozwalają zrozumieć na chłodno geopolityki, czyli polskiej racji stanu. Pomimo wyparcia się Rosji, artykuł pięknie realizuje rosyjską narrację w sprawie Ukrainy z przekazem: „Nie spełnicie 17 punktów to niech was Rosja pochłonie…” To już nawet nie jest z cyklu „pożytecznyj durak”, tylko zwykła dziecinada dobitnie pokazujacą jak środowiska wołyńskie w Polsce pracują nieświadomie nad przyszłym kondominium rosyjsko-niemieckim między Odrą i Bugiem..

      1. Na spełnienie tych warunków mieli (co najmniej) jakieś 15 lat czasu, licząc od momentu, gdy Polskę „przyspawano” do tej cholernej Ukrainy z chwilą, gdy prezydentem został tam banderowiec Juszczenko.

      2. „Polska racja stanu” nie ma nic wspólnego z „giedroycizmem” — a tym bardziej z „giedroycizmem” spaczonym, źle pojętym. Dlaczego?
        Ano dlatego, że właściwie trudno pojąć, jak Giedroyć — będący przecież człowiekiem wykształconym — mógł w ogóle liczyć na to, że Ukraina, Białoruś, Lietuva i te bałtyckie państewka będą zainteresowane budową „międzymorza” z Polską w roli lidera. Przecież znał rezultat — a raczej jego brak — próby Piłsudskiego. Przecież wiedział, że w momencie wybuchu wojny państwo polskie zostało zdradzone przez wszelkie możliwe mniejszości (tak, przez białoruską też; Białorusini mają niezasłużenie dobrą opinię w Polsce, a wcale nie są lepsi od Ukraińców). Tak więc dwukrotnie już (a mówię tylko o XX w.) te wschodnie ludy udowodniły w praktyce, że takie projekty to nonsens — skąd więc pomysł Giedroycia na kolejną próbę? Czyżby na dziecinnej zasadzie „do trzech razy sztuka”?
        A po drugie: nawet mimo takiego „wishful thinking” (a może WŁAŚNIE DLATEGO? Może jednak zdawał sobie z tego sprawę, że szanse na to są niewielkie, jeśli w ogóle jakiekolwiek?), sam Giedroyć wyraźnie zaznaczył, że w przypadku niechęci w/w państw do wejścia w alians z Polską — należy dojść do porozumienia z Rosją. Ten fragment jego zaleceń cały czas się pomija — i na tym właśnie polega wypaczenie tej doktryny, z której od lat zarządzający Polską agenci wydłubują tylko to, co jest im wygodne.

  3. Polityka rekomendowana przez p. Bunikowskiego wobec Ukrainy niewiele różni się od pseudo polityki rządu PiS. Przede wszystkim dlatego, że te 17 punktów stanowi bezprzykładną ingerencję w wewnętrzne sprawy Ukrainy, która obecnie prowadzi wojnę o przetrwanie i utrzymanie państwa, a ponadto żaden z tych 17 pkt. nie odnosi się do spraw gospodarczych ważnych dla przyszłości stosunków polsko-ukraińskich. Zełeńskiemu wypada używać ostrego języka, podnosił głos nawet na Bidena, lecz odpowiedzi pana Dudy były wyłącznie objawem słabości wynikającej z braku politycznego doświadczenia właściwego wszystkim, którzy dopiero 8 lat temu „wstali z kolan”. Czy p. Bunikowski ma świadomość, że jego 17 punktów może się spotkać z następującą reakcją Ukraińców: masz tu Bunikowski pejcz i grzmoć się po plecach przez cały dzień za winy polskiej szlachty przez 300 lat traktującej Ukraińców jak niewolników, a wtedy być może rozpatrzymy Twoje punkty… Nie chcę obrażać p. Bunikowskiego, powiem mu tylko tyle, że dobra polityka to osiąganie tego co możliwe. 17 punktów pokazuje jak bardzo p. Bunikowski wobec Ukrainy i Ukraińców czuje się słaby.

    1. Czy Ukraińcy mają świadomość, że mogą spotkać się z następującą reakcją: „dalej nie chcecie poważnie podchodzić do polskich oczekiwań, na spełnienie których czekamy już tyle lat? To szukajcie sobie pomocy gdzieś indziej, zabierajcie tych swoich 'uhoćcuff’ i w ogóle fora z polskiego dwora!”.

    2. ”Czy p. Bunikowski ma świadomość, że jego 17 punktów może się spotkać z następującą reakcją Ukraińców: masz tu Bunikowski pejcz i grzmoć się po plecach przez cały dzień za winy polskiej szlachty przez 300 lat traktującej Ukraińców jak niewolników, a wtedy być może rozpatrzymy Twoje punkty…” Pomijając ahistoryczne brednie o ”polskiej szlachcie traktującej przez 300 lat Ukraińców jak niewolników”, czy Wielki Geopolityczny Strateg Jarek Bartosiak 2.0 ma świadomość, że wszelkie wsparcie zagraniczne sprzętowo-aprowizacyjne dla prowadzącej wojnę Ukrainy odbywa się przez Polskę, a centrum logistyczne pod Rzeszowem opłacane jest z naszych podatków? W takiej sytuacji już nie tylko asertywny, ale zwyczajny, nie karmiący sie mrzonkami, rząd starałby się to wykorzystać. A gdyby reakcją Ukraińców było szczeniackie: ”masz tu pejcz i grzmoć się po plecach”, jak radzi im Wielki Geopolityczny Strateg, to w takiej sytuacji nastepnym krokiem polskiego rządu powinno być chwilowe zamknięcie rzeszowskiego centrum, z pewnością jakaś jego część nadaje się do remontu…

      ”Przede wszystkim dlatego, że te 17 punktów stanowi bezprzykładną ingerencję w wewnętrzne sprawy Ukrainy, która obecnie prowadzi wojnę o przetrwanie i utrzymanie państwa, a ponadto żaden z tych 17 pkt. nie odnosi się do spraw gospodarczych ważnych dla przyszłości stosunków polsko-ukraińskich”. Do spraw gospodarczych odnoszą się punkty 4 i 6. A punkty ingerencję (chociaż bynajmniej nie ”bezprzykładną”, w annałach historii znajdziemy multum bardziej bezprzykładnych ingerencji…) w wewnętrzne sprawy Ukrainy stanowią i owszem – albowiem na tym polega polityka poważnych państw, by wykorzystać słabość, zwłaszcza sąsiada, dla swego wzmocnienia. Inna sprawa, że wymienione zadośćuczynienia Polski nawet specjalnie nie wzmocnią, a Ukrainy szczególnie nie osłabią.

      Nie chcę obrażać p. Jarka Bartosiaka 2.0, powiem mu tylko tyle, że już kiedyś sam Mark Twain dał mu dobrą radę: ”lepiej siedzieć cicho i wyglądać na idiotę niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości”.

      1. @Gierwazy, powiedzonko Marka Twaina idealnie pasuje do tekstu p. Bunikowskiego. Bowiem czymże jest ten tekst w wymiarze politycznym, gdyż tylko w tym aspekcie go oceniam, abstrahując od słuszności wszystkich punktów z polskiej perspektywy. Otóż jest krzykiem politycznej niemocy kogoś, kto chce wymusić określone zachowanie rządu innego państwa, lecz nie jest w stanie tego uczynić. Po drugie, Autor i większość komentatorów uważa, że dla realizacji 17 punktów mających drugorzędne znaczenie można poświęcić sprawy bezpieczeństwa mające pierwszorzędne znaczenie (np. zamknięcie Jasionki, jeszcze bardziej nierealne). Pretensje miej Gierwazy do tych, co dopiero 8 lat temu wstali z kolan i nie byli w stanie tych 17 punktów zrealizować, a nie do tych, którzy inaczej postrzegają polskie priorytety (nic nie poradzę jeżeli ktoś uważa, że siedemnastka to pierwszorzędne polskie priorytety w stosunkach polsko-ukraińskich).
        Dziękuję za maksymę Twaina, bardzo a propos artykułu p. Bunikowskiego.

  4. Program bardzo dobry, tylko wszyscy wiemy, a zwłaszcza p. Wielomski, że nigdy nie zostanie on zrealizowany, nawet w części, gdyż na dziś nie ma siły politycznej w Polsce, która mogłaby go zrealizować. Dlatego kontrolujący (m. in. p. Wielomski, Ziętek-Wielomska, Korwinn-Mikke, Michalkiewicz, Rola, Sommer, Krajski, Braun, itp.) sferę prawicową zrobią wszystko, by nigdy takiej siły tj. prawicy polskiej, narodowodemokratycznej, nie było, a co za tym idzie by wystąpienie p. Budnikowskiego zawsze zostało na papierze. Taka siła mimo wszystko na polskiej prawicy zaistniała, tj. Konfederacja kierowana faktycznie prza K. Bosaka, i stąd tak wściekle jest atakowana przez wymienionych wyżej działaczy, zadaniowanych z Biskiego Wschodu, by ją natychmist zniszczyć. I by znowu, jak przez ostatnich trzydzieci lat dominował świadomy i bardzo inteligentny szur Korwin-Mikke i jemu podobni, którzym zawsze, tak jakoś udawało się doprowadzić do stałego rozbicia próbującej tworzyć się polskiej prawicy. Wreszcie jest przełom, elektorat poznał się na Korwinie i go wyciął, stąd trwoga wśród łżeprawicowców, że zaczynają tracić w imieniu swoich mocodawców z Biskiego Wschodu panowanie nad polskim prawicowym elektoratem. Panikuje zwłaszcza Wielomski, stąd bardzo broni dotąd pozornie atakowanego Korwina. Problem jest naprawdę poważny, gdyż „Biski Wschód” na prawdę może stracić panowanie nad polskim prawicowym elektoratem, którego skutecznie rozbijali Korwin i w/w panowie. Zwłaszcza, że następuje dekompozycja łżeprawicy pn. PiS, gdzie polskie „doły ludowe” zaczynają domagać się usunięcia „rabinackiej głowy”. Czekam więc jak zawyją wielomscy i innni i jak brutalnie będą atakować Konfederację kierowaną faktycznie przez gruntownie do tego przygotowaną, silna bazę polityczną i intelektualną, ukształtowaną w stowarzyszeniach, gdzie łżeprawicowcy nie mieli dostępu lub ją zbagatelizowali tj. Młodzież Wszechpolską i Obóz Radykalno-Narodowy. Są w szoku, że jakiś Tumanowicz rozprawił się z Korwinnem -Mikke. No właśnie. Niedługo rozprawi się też z wami (Wielomski, Ziętek-Wielomska, Korwinn-Mikke, Michalkiewicz, Rola, Sommer, Krajski, Braun), a Konfederacja pod formalnym przywództwem K. Bosaka i fircyka Mentzena (który wie, że nic nie może) zacznie budować polski ruch prawicowy, narodowodemokratyczny, a właściwie już buduje. Agentura bliskowschodnia będzie niewyobrażalnie wyła, ale tym razem układowi narodowopolskiemu powinno się udać.

  5. Po pierwszych 3 zdaniach przestałem czytać. „Rosyjskie wpływy urosną w regionie” podczas gdy graniczymy od x lat z obwodem kaliningradzkim… „Trochę więcej szacunku…” i tak dalej to sprowadzanie ludobójstwa ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej do sprawy szacunku? Może i lepiej żeś Pan od tego zaczął to chociaż oszczędziłeś mi Pan czasu i nerwów na ten tekst.

  6. Kompletne bzdury rusofoba i przyjaciela banderowców. Chce zapunktować, zabłysnąć i bredzi jak
    mały Kazio po dużym piwie. Takie teksty niech Bunikowski sprzedaje u Sakiewicza, albo Michnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *