Jak można sklasyfikować prawicę i lewicę? Są różne lewice i prawice. W obecnych czasach podział jest często umowny, deklaratywny, symboliczny, historyczny, a polityki partii uznawanych za lewicowe czy prawicowe bywają podobne. W tym eseju klasyfikuję prawicę i lewicę oraz twierdzę, że PiS jest zarówno lewicą socjalną, jak i prawicą moralną, a również prawicą narodową, patriotyczną. Bynajmniej takie role odgrywa. Dzięki temu, że jest zarówno lewicowy, jak i prawicowy ma duże poparcie społeczne. Odwołuje się do przeciętnego, tzw. zwykłego człowieka, głównie tego ekonomicznie słabszego, ale i do wartości moralnych, głównie katolickich, czy do patriotyzmu. PiS jest prawolewicą i lewoprawicą. I będzie dalej mocny w Polsce.
Zajmijmy się najpierw klasyfikacją.
Prawica moralna głosi wysokie standardy moralne w życiu publicznym i prywatnym. Problem jest taki, że prawica moralna często sama ich nie przestrzega. Łamie zasady, które głosi. Chodzi o poszanowanie godności przeciwnika czy drugiej osoby, życzliwość wobec ludzi czy np. brak zdrad małżeńskich. Idzie zawsze o wiarygodność i integralność.
Generalnie, prawica moralna chce tradycyjnych wartości w prawie. Dotyczy to aborcji, eutanazji, homoseksualizmu, etc. Chodzi o zakazy, często rygorystyczne.
Prawica ekonomiczna kładzie nacisk na wolność człowieka w sferze gospodarczej. W praktyce wygląda to tak, że wspiera egoizm i brak solidarności.
Zatem problem prawicy polega na tym, że jest inaczej, niż chciałaby być postrzegana. Nie jest postrzegana jako „prawość” – prawa, uczciwa, słuszna, dobra, pełna zasad, wysoka etycznie – ale jako coś zgoła odmiennego. Sprowadza się (często w odbiorze, nie tylko u zadeklarowanych lewicowców) do: 1) fałszu moralnego, 2) brutalności ekonomicznej (a nawet policyjnej).
Prawica moralna: jest tu związek z prawicą religijną (Bóg) lub patriotyczną (naród, historia). Bardziej ogólnie, prawica jest postrzegana jako grupa ludzi czy wartości związanych z Bogiem, z religią, z kościołami albo z wolnością rynkową[1]. Z kolei lewica jest utożsamiana z wrażliwością społeczną, wyrównywaniem szans, wsparciem najbiedniejszych, słabszych ekonomicznie, poszkodowanych lub dyskryminowanych mniejszości. Często z laickością.
Obraz ten jest uproszczony:
Czy bowiem nie ma wierzących przedsiębiorców wrażliwych na los drugiego człowieka? Albo ludzi „bez wiary” a wykorzystujących ekonomicznie innych?
Co zatem charakteryzuje lewicę? Są różne lewice.
Lewica socjalna to świadczenia socjalne, transfery od państwa do ludzi. Jest związana z lewicą ekonomiczną (ingerencja w gospodarkę, nacjonalizacja, monopole).
Lewica wolnościowa to walka o poszanowanie wolności i praw oraz zasad ustroju (vide: walka o TK, sądy w Polsce w l. 2015-2018). To walka o wolności i prawa obywatelskie, liberalno-demokratyczne.
Lewica moralna to poluzowanie prawnych i moralnych regulacji (w zakresie aborcji, eutanazji, związków homoseksualnych, etc.). Paradoks: w tym nurcie pojawiają się też nowe zakazy dotyczące poszanowania grup czy ludzi uznanych za dyskryminowanych (np. przemoc wobec kobiet; zakaz prostytucji etc. – zgłaszane przez feministki).
Lewica zatem może być postrzegana jako:
- luz moralny,
- wrażliwość społeczna,
- ochrona demoliberalnej zasady.
Pewne nawiązanie do prawicy moralnej:
Otóż, prawica moralna zna Prawdę, wie, jak żyć i jak inni powinni żyć – jakich zasad przestrzegać jako prawa. Nawiązuje do zasad prawa naturalnego i innych doktryn, gdzie wskazuje na Prawdę, Zasadę Zasad – tego, jak trzeba żyć.
Paradoksalnie, lewica moralna robi to samo – też zna „Prawdę”, „Zasadę Zasad” – to, jak żyć. Też głosi, że są prawa – Prawa Dziejowe – a nie Naturalne – według których poluzowanie prawnego rygoryzmu obyczajowego (i odrzucenie wpływu religii) musi nastąpić, a także wedle których Zło trzeba karać. Tym Złem mogą być czyny uznane przez lewicę moralną za szczególnie groźne: tzw. mowa nienawiści, Holokaustu zaprzeczenie, słowna czy fizyczna przemoc wobec kobiet, mobbing, etc.
A teraz polski grunt partyjny:
Jest 2018 r.[2]
PiS to prawica moralna i lewica socjalna.
PO to nijak-parta. Nijak prawica i lewica. Centrum? Dawało to sporo możliwości, ale się wyczerpało.
Korwin to prawica moralna i ekonomiczna (choć ma problemy ze standardami w życiu małżeńskim – vide zdrada, niewierność).
Razem Zandberga to lewica socjalna, wolnościowa (protesty!) i moralna. Tu w zasadzie jest też SLD[3].
Razem Gowina[4] to prawica moralna i ekonomiczna.
Te dwie wyraziste partie (Zandberg, Gowin) – ideologicznie wyraziste – są bardzo małe.
PiS jest prawicą moralną i lewicą socjalną, a także można ten obóz zaklasyfikować jako „patriotyczną socjaldemokrację” (Warzecha).
PiS zagospodarował lewicę socjalną, a lewica wolnościowa w Polsce nie jest tak mocna (vide słabnące protesty w obronie sądownictwa). Polska jest społeczeństwem w większości nieliberalnym politycznie, moralnie i obyczajowo, zatem lewica moralna nie jest także zbyt mocna.
Kwestia patriotyzmu może występować zwłaszcza na prawicy – „Bóg, honor, ojczyzna”, ale i na lewicy – jako walka o interesy państwa, obywateli, szacunek dla swojego państwa, jego zasad (np. V Republika we Francji).
A czy jest coś takiego jak prawica wolnościowa? To ciekawe. Pewnie chodzi o wolności libertariańskie, ale one mogą mieścić się na obrzeżach prawicy ekonomicznej, która jest za deregulacją, niskimi daninami, swobodą umów, debiurokratyzacją gospodarki.
Prawica wolnościowa – chroniąca absolutnie wolność człowieka w gospodarce i życiu publicznym czy prywatnym – jest przeciw ingerencji państwa. Jest skrajną prawicą ekonomiczną. Z drugiej strony, może być też związana z prawicą moralną i dążyć do obrony tzw. tradycyjnych wartości, gdzie wolność może być rozumiana także jako ochrona porządku moralnego.
Prawica niekoniecznie musi bronić demoliberalnej zasady – wolności może chronić i system autorytarny (zwłaszcza wolności gospodarczej). Prawdę moralną o Bogu może wymusić system nieliberalny, quasiautorytarny. To samo jednak z tzw. lewicą. Komuniści byli totalitarni w Rosji. Wymuszali Prawa Dziejowe i „Prawdę”. Komunizm to prototyp obecnej lewicy, zwłaszcza tej postkomunistycznej w Europie, ale to i także skrajna lewica (w mojej klasyfikacji). Wymuszanie nowego ustroju ekonomicznego (i politycznego) w Rosji radzieckiej to był skrajny terror.
A tak poza tym, jak to się wszystko wymieszało! Jeśli idzie o te podziały na prawicę i lewicę…
Nawet prawica moralna może być złożona: zakazy mogą popierać wierzący i niewierzący w Boga, zgadzający się co do zasady Zakazu, ale nie jego Ontologii (Biblia, rozum?). Przykładem jest moralny i prawny zakaz aborcji (zwłaszcza tzw. na żądanie) popierany przez ateistów czy agnostyków.
Tak, można też zgodzić się z tezą, że prawdę moralną i prawdę ekonomiczną lepiej wymusi autorytaryzm[5], ale to samo jest z prawdą socjalną, liberalno-moralną czy liberalno-demokratyczną – może być tutaj miękki autorytaryzm (liberalno-demokratyczny?) (vide: Legutko).
Warto dodać, że na prawicy jest też ważny stosunek do Unii Europejskiej. Prawdziwa prawica wolnościowa i prawdziwa prawica narodowa[6] są przeciw Unii. To libertarianie (Korwina) i narodowcy. Chcą wystąpienia, polexitu. Są za państwami narodowymi, suwerennymi rodem z 19. wieku. Bez migrantów, zwłaszcza z Azji i Afryki. Podobnie jest ze stosunkiem do kary śmierci i aborcji. Chcą kary śmierci i absolutnego zakazu aborcji. Nie chcą też małżeństw czy partnerstw homoseksualnych.
Oto zatem, dla podsumowania, klasyfikacja prawicy i lewicy, uwzględniająca także wątek antyklerykalny i ateistyczny z 2019 r.:
- Prawica moralna (szerzej obyczajowa) — Lewica moralna (szerzej obyczajowa):
więcej moralności perfekcjonistycznej w prawie versus mniej takiej moralności;
- Prawica ekonomiczna — Lewica socjalna (szerzej ekonomiczna):
więcej wolności gospodarczej (mniej państwa) v. więcej transferów socjalnych (więcej państwa);
- Prawica wolnościowa — Lewica wolnościowa:
skrajna prawica ekonomiczna, libertarianizm v. wolności obywatelskie, prawa mniejszości, rządy prawa, liberalna demokracja[7];
- Prawica religijna/patriotyczna, narodowa — Lewica antyklerykalna, ateistyczna, „homoseksualna”:
więcej Boga/dumy narodowej, Narodu v. brak przywilejów Kościoła; deprecjonowanie/wyśmiewanie religii i wierzących; prawa małżeńskie dla gejów.
A sprawy indywidualnej identyfikacji z daną opcją… Problemy deklaracji, kim jesteśmy, z lewa czy z prawa? Od „lewactwa” do „prawactwa”. Wszyscy (prawie) tacy sami. Spójrzmy na przykłady. Prawicowy profesor na państwowym etacie – osoba np. libertariańska… Lewicowy „uczony” na korporacyjnym etacie – służy biznesowi, czasem temu „bez serca”… Albo… zadeklarowany socjalista z portfelem, własnością i żądzą posiadania… Albo niby liberał ekonomiczny na państwowym etacie i benefitach socjalnych… Etc., etc. Wszystko zatem sprowadza się tylko do deklaracji o tym, KIM JESTEM, CO UWAŻAM? Osoba deklaratoryjnie religijna bądź ostentacyjnie religijna zdradza, kłamie, oskarża jak każdy Inny. Ale… ten Inny, niby uczciwy, niby sam sobie (świeckim) bogiem, nie jest wcale lepszy. Czy wszystko zatem sprowadza się do konformizmu – dostosowania się do sytuacji i czerpania „zysku” majątkowego lub niemajątkowego? Czy też do deklaratyzmu – oświadczenia swoich przekonań, poglądów, opinii, tez lub wierzeń, przy czym (często) braku ich realizacji w praktyce? Czy może do moralizowania? I dlaczego głównie nie do dążenia do ideału moralnego?
Reasumując, PiS odgrywa rolę zarówno prawicy, jak i lewicy.
Lewicy – bo jest wrażliwy społecznie („daje”).
Prawicy – bo jest patriotyczny, „narodowy”, „katolicki”, „suwerenny”. Mówi o „wartościach”[8].
Takie rządy mogą trwać długo – takie rządy chadecji.
Połączenie lewicy ekonomicznej i prawicy obyczajowej.
Jednych (w elektoracie) interesuje aspekt ekonomiczny programu, a nie interesuje ten obyczajowy. Innych interesuje ten obyczajowy czy patriotyczny.
Chyba są przeciwnicy PiS, którzy zauważyli, że partia… zauważyła grupy marginalizowane do tej pory. Chodzi o grupy społeczne takie jak biedniejsi, starsi, z mniejszych, uboższych gmin, etc.
Jednym marzy się dziś rewolucja „sanacyjna” (to w PiS), a innym – rewolucja „endecyjna”, neoendecka. Na ulicy?
Media (czy to w Polsce, czy to na świecie) niepotrzebnie podsycają atmosferę dyktatury władzy („dyktatura PO”, „dyktatura PiS”, „dyktator Trump”) oraz konieczności wojny domowej/rebelii przeciw władzy.
Na koniec pewne pytanie. Jak zatem przerwać tę dominację prawolewu[9]?
Potrzeba więcej spokoju i pracy organicznej. Więcej mocnego centrum.
Do władzy i jej utrzymania prowadzi rozum, który wykorzystuje emocje innych[10].
Ostatecznie celem jest dobro wspólne i dobre urządzenie państwa i życia naszych ludzi, czyli Polaków. Do tego dochodzi dobra pozycja międzynarodowa i, o ile to możliwe i na miarę możliwości, rola w szerzeniu dobra na świecie.
Dawid Bunikowski
W fińskiej Karelii, 29-31 maja 2019 r., na podstawie notatek z 2018 r.
[1] W Polsce najprostsze credo prawicowe po 1989 r. było takie, że trzeba spełnić dwa warunki, by być prawicowy, tj. 1) być przyjaznym wobec Kościoła katolickiego (najlepiej być wierzącym) i 2) mieć negatywny stosunek do okresu PRL czy komunizmu.
[2] Kiedy pisałem te słowa, był 2018 r. Publikacja jest w 2019 r.
[3] W marcu czy kwietniu 2019 r. pojawił się też Robert Biedroń i jego Wiosna. To lewica ekonomiczna/socjalna, moralna i wolnościowa. Odwołuje się mocno do mniejszości seksualnych i ich praw, a sam lider jest gejem. W pewnym sensie jest to lewica „homoseksualna”, gdyż głosuje na nią na pewno środowisko mniejszości seksualnych, w tym głównie homoseksualne. Z kolei PSL weszło do Koalicji Europejskiej pod egidą PO na wybory europejskie w maju 2019 r., czego nie zaakceptował do końca tradycyjny i konserwatywny elektorat wiejski. Swoją drogą, był i Petru, czyli liberał ekonomiczny i moralny, coś jak d. Unia Wolności po stronie prawej, Balcerowiczowskiej, tj. prawica ekonomiczna, ale lewica moralna. Na marginesie, Kuroń w tej samej UW reprezentował dwie lewice, tj. socjalną i moralną. A pewnie i wolnościową. Tej Kuroniowej lewicy hołdował też Mazowiecki, a pewnie i członek UW, obecny Prezydent Duda.
[4] W 2019 r. noszą nazwę Porozumienie. Na twitterze Gowina przeczytałem w styczniu czy lutym 2019 r., gdzieś pod jakimś linkiem o młodym, partyjnym aktywiście Gowinowskim, w jakiejś dyskusji, takie oto słowa Gowina, że ta partia jest, o ile pamiętam dobrze, „partią konserwatywnego mieszczaństwa”. Przyszło mi na myśl, że to… mrzonki, i będą musieli iść z PiS i tak.
[5] Vide Pinochet i jego liberalizm gospodarczy oraz rygoryzm moralny i narodowy. Swoją drogą, jak zaklasyfikować np. nazizm… To ciekawa kwestia. Gdy jedni (głównie z lewicy) mówią, że to skrajna prawica, to mają chyba na myśli ich aryjski rasizm, ale w gruncie rzeczy, partia Hitlera to była początkowo lewica ekonomiczna i prawica narodowa, patriotyczna. Specyficzne połączenie. Czyli… narodowy socjalizm, jak sama nazwa NSDAP wskazywała. Generalnie, Hitler odwoływał się do robotników, ale i weteranów oraz ludzi, których dumę narodową upokorzono traktatem wersalskim. Totalitarne praktyki i metody oraz rasizm pojawiły się, gdy doszli do władzy. Jeśli chodzi o Niemcy, to były też elementy prawicy moralnej. Niemcy zakazywali aborcji u siebie, ale w Generalnym Gubernatorstwie dopuszczali i promowali ją. Podobnie w faszyzmie występowały te same trzy elementy, ale bez rasizmu: 1) lewica ekonomiczna, w tym socjalna, 2), prawica moralna, 3) prawica narodowa, patriotyczna. Głęboka ingerencja w gospodarkę nastawiona na jej militaryzację, wiele zakazów i nakazów moralnych (np. zakazano rozwodu), nieustanne odwołania do narodu i imperialnej historii, ale przede wszystkim gloryfikacja totalnego państwa, które jest ponad wszystkim i które jest jak „dusza duszy”… Wątek ten należałoby szerzej rozwinąć, ale przekracza to cel tego krótkiego tekstu. Obecnie takie połączenie tych trzech elementów (vide faszyzm) występuje rzadko na świecie Zachodu, ale zdaje się, nie trzeba aż tak daleko szukać.
[6] To ciekawe, ale przykładowo, Ruch Narodowy jako partia ma chyba najdłuższy i najbardziej rozbudowany program w Polsce. To ponad sto stron dotyczących różnych dziedzin życia społecznego i polityki.
[7] Prawica wolnościowa kładzie nacisk tematycznie na inne kwestie niż lewica wolnościowa, tj. na gospodarkę i brak ingerencji w nią, nie na ustrój polityczny i wolności polityczne.
[8] A np. PO to „dno moralne” w tej narracji (Tarczyński).
[9] Nota bene, wielu np. konserwatystom czy nacjonalistom, a i monarchistom, PiS de fato odpowiada jako partia i faktycznie oni popierają tę partie. Ma ta partia bowiem w sobie coś zarówno z Piłsudskiego w czasie zjazdu w Nieświeżu, jak i – na pewno pozornie, pod publikę – z Dmowskiego, którego PiS trochę dowartościowuje za swych rządów po 2015 r. (no, może nie aż tak jak tzw. żołnierzy wyklętych). A niewątpliwie, są w tej partii mniej lub bardziej świadome próby częściowego wzorowania się na ozonowych działaniach płk Koca czy społecznej nauce Kościoła.
[10] Brzmi okrutnie, instrumentalnie, ale prawdziwie, realistycznie.
A czy taka frakcja jak EPP jest prawicą? Zdaje się, że nie tylko platformersi i PSL-owcy do niej należą. Było tam PiS a zdarzają się komuszyska z polskiej, lewej strony. W ogóle, to jak wyglądają przydziały w Koalicji Europejskiej? Chyba nie wszyscy poszli do EPP?
Proszę wybaczyć, ale tekst jest po prostu fatalny. Staram się rozumieć, że był pisany „luźno” i miał być raczej zbiorem spostrzeżeń, ale zbiór spostrzeżeń nie musi być chaosem a do tego z całą pewnością nie powinien mijać się z prawdą.
Sam fakt dokonywania jakichś podziałów na prawicę ekonomiczną, moralną etc. wynika stąd, że autor podchodzi do rozumienia idei w nieuprawniony sposób i tutaj widać manierę prawników, części politologów czy ekonomistów, którzy mocno zaniedbują logikę i ogólnie warsztat. Równie dobrze można wbijać gwóźdź śrubokrętem – może i coś z tego wyjdzie, ale jest to bez sensu, bo istnieją lepsze narzędzia. A sprawa jest przecież stosunkowo prosta i trzeba jak zwykle podejść doń z prawidłowym warsztatem. Utarło się współcześnie aby mówić o „systemach hybrydowych”, pokazywać oś prawica-lewica na różnych diagramach – np. kołowych czy kwadratowych, w których są 4 części etc. Wszystkie te zabiegi są nonsensowne bo wskazują na fałszywą możliwość rozmycia pojęć, ich rozumienia czy kształtu idei. To lewicowa maniera, którą niektórzy uważający siebie za prawicę przyjęli czy to z lenistwa, czy z braku warsztatu czy po prostu z rozpędu. A przecież takie diagramy, w których mając zupełnie różne poglądy na istotowe sprawy pozwala się na bycie zaklasyfikowanym do tej samej formacji ideowej to klasyczny „koszyk wartości”, który lewica proponuje w przestrzeni publicznej i z którego bez konsekwencji można czerpać. Sęk w tym, że nie można. Prawica, tak jak każda inna idea, posiada swoje cechy istotowe. Odejście od którejkolwiek z nich powoduje, że nie mówimy już o prawicy, tylko o czymś innym. Być może to coś nie posiada jeszcze nazwy, ale nie jesteśmy w żaden sposób uprawnieni do ułatwiania sobie (a tak naprawdę utrudniania mnożeniem bałaganu semantycznego) poprzez wrzucanie tego do worka z nazwą „prawica”, tylko dlatego, że kilka cech jest wspólnych. Motocykl ma silnik i koła tak samo jak samochód, ale jednak samochodem nie jest. Jeśli upieramy się na jakieś diagramy, to jedynym trafnym jest pokazanie prawicy tak samo jak prawdy i tu najlepiej spisuje się zwykła tarcza strzelecka z punktem (rozumianym jak w matematyce) po środku. Jeśli w ten punkt trafiliśmy, to mamy do czynienia z prawicą. Jeśli nie trafiliśmy w punkt, to po prostu nie mamy do czynienia z prawicą. Podobnie jest przecież z prawdą – albo w nią trafiamy, albo trafiamy gdzieś indziej i bez względu na umiejscowienie tego trafienia na tarczy, cała reszta poza punktem jest fałszem. Jeśli prawica posiada swoje istotowe cechy, a żeby była „czymś” to musi mieć jakieś właśnie cechy istotowe, to ten zbiór możemy nazwać „zbiorem zdań prawdziwych o prawicy” i to jest właśnie ów punkt na tarczy.
Niestety przez takie próby jak próba red. Bunikowskiego czy ogólnie rzucanie przez różne formacje ideowe etykietki „prawica” na wszystko, co im się podoba/nie podoba, począwszy od faszyzmu a skończywszy na libertarianizmie powoduje, że trudno jest zwykłemu człowiekowi dotrzeć do tego, czym prawica faktycznie jest. Takim właśnie „cudem” mamy „prawicowy PiS”, „skrajnie prawicowe ugrupowania neonazistowskie czy neofaszystowskie” czy „prawicowy terroryzm”. Redaktor Bunikowski nawet nie zwrócił uwagi na fakt, że sam wpadł w sidła efektu braku poszanowania dla logiki i ontologii, czyli podstawowych narzędzi metodologicznych w klasyfikacji idei politycznych i tym samym przyczynił się do mnożenia tego, proszę o wybaczenie, bełkotu. Te wszystkie zbitki pojęciowe, o których pisałem są bowiem tak samo nonsensowne jak „bezdzietna matka” czy „bycie nawpół w ciąży”.
Dobrze, możemy spróbować, może to panu coś uświadomi. Pod warunkiem jednak, źe nie będzie pan stosował epitetów typu: „autor podchodzi do rozumienia idei w nieuprawniony sposób”, „tutaj widać manierę prawników, części politologów czy ekonomistów, którzy mocno zaniedbują logikę i ogólnie warsztat”, „sam wpadł w sidła efektu braku poszanowania dla logiki i ontologii, czyli podstawowych narzędzi metodologicznych w klasyfikacji idei politycznych ”, i „mnożenia tego …… bełkotu”. Jeśli pan uważa, że to jest merytoryczna rozmowa to chyba funkcjonujemy w innych mentalny światach.
Jeśli chodzi o pańską merytoryczność to proszę mi powiedzieć gdzie w pana tekście mogę znaleźć informację o cechach istotowych prawicy, o której pan nadmienia. Co to są za cechy, bo mówienie, że one są, nic mi nie mówi. Nawet nie wiem jak je pan rozumie. W związku z tym nie wiem czy mam się z nimi zgadzać czy nie. Podejrzewam, że skrajny prawicowiec rozumie je inaczej niż „lewak” jak wy to nazywacie, a może i naukowcy w tym względzie mogą się spierać. Który z filozofów jest konserwatystą a może liberałem. Często się z takimi problemami w literaturze spotykałem.
Dla mnie są prawdziwe prawicy tylko dwie: konserwatywno-liberalne i katolicko-narodowa, której niektore poglądy się przenikają. Dlatego powinien powstać jeden blok o dwóch płucach. Czyż dla jednych i drugich autorytetem nie jest np. prof. Roman Rybarski?Zawsze byłem zwolennikiem ścisłej współpracy tych środowisk. Są wyborcy tacy jak ja, którym jest blisko zarówno do jednych jak i drugich.
Na wstępie muszę odnieść się do skandalicznego komentarza p. Sułkowskiego, który zarzuca autorowi tekstu brak logiki, a sam nie grzeszy jej nadmiarem. Jeśli nie zgadza się pan z tezami zawartymi w tekście to wypadałoby sprecyzować zarzuty, a już szczytem szczęścia mogłoby być podanie przez pana swoich własnych konstatacji w temacie. Uporczywe pastwienie się nad autorem tekstu wskazuje raczej na kompulsywną satysfakcję niż na merytoryczną dyskusję. W każdym razie ja niczego konstruktywnego w pana, dość długim, tekście nie znalazłem.
Odwrotne zaś wrażenia odniosłem po lekturze tekstu głównego. Co prawda w pełni się z nim nie zgadzam, ale szacunek wzbudza, dość obiektywna próba opisu skomplikowanej sytuacji, rynku politycznego w Polsce.
Jedyną rzeczą, które wywołują u mnie dreszczyk polemicznej emocji i fundamentalne konsekwencje to stwierdzenie, że PiS to partia chadecka. Nie zgadzam się z tą tezą.
Nazwa ta jest skrótem od chrześcijańskiej demokracji, która powstała pod koniec xix w i była odpowiedzią na liberalizację i socjalizację poglądów społecznych. Rozwinęła się szczególnie po II wojnie światowej jako reakcja na totalitaryzmy okresu międzywojennego. Chadecja opowiada się za demokratycznym ustrojem, dystansuje się od skrajności ustrojowych, jest za rozdziałem państwa od kościoła, umiarkowanym etatyzmem, za decentralizacją, rozwojem społeczności lokalnych. W polityce międzynarodowej to przywódcy chadecji tworzyli UE, m.in. Adenauer i Schumann. Chadecy europejscy nie sprzeciwili się, a ich głowni politycy zaakceptowali prawo do aborcji i do małżeństw homoseksualnych.
PiS natomiast nie jest partią demokratyczną. Likwidując trójpodział władzy i upolityczniając media zlikwidował podstawowe fundamenty, na których oparta jest demokracja (Sartori). Wspiera kościół i sama jest przezeń wspierana, nie ma wiec mowy o rozdziale. Jest partią centralistyczną i chętnie odbiera kompetencje samorządom. Raport Forum Obywatelskiego Rozwoju wykazał ostatnio 9 ograniczeń władzy lokalnej w 11 aktach prawnych, nie mówiąc już o walce z ENGiosami, Muzeum II Wojny Światowej, czy próba przejęcia Westerplatte. PiS jest również antyunijny. Flagi unijne pojawiają się tylko wówczas, za plecami polityków PiS, kiedy chcą wygrać unijne wybory. Warto tez wspomnieć o łamaniu fundamentalnych unijnych zasad: sądy, przyroda. Stosunek do homoseksualizmu i aborcji, jak wiemy, jest w PiS-ie fundamentalnie rożny od chadecji.
Za partię chadecką uważam PO.
To powyższe przekłamanie, być może wynikające jednak z kwestii światopoglądowych, rzutuje na cały obraz polityki polskiej. PiS jest partią z potężnym poparciem społecznym, która, być może, ugruntuje swą władzę na kolejne cztery lata, więc należy opisać ją rzetelnie. Uważam ją za partię skrajnie populistyczną o charakterze prawicowym. Wypełnia bowiem wszystkie cechy opisane przez Ernesto Laclaua. Partia populistyczna, według niego, odwołuje się do woli „ludu”, jako bardziej moralnego i uprawnionego do władzy w kontrze do „elit”, które uznaje za zdegenerowane, walczące wyłącznie o własne interesy, przedstawiając je jako zamknięte grupy społeczne, izolujące się od reszty społeczeństwa. Jest nacjonalistyczna, szowinistyczna i kulturowo tradycjonalistyczna. Często na czele stoi charyzmatyczny przywódca. Ma wyraźne ciągoty autorytarne i dyktatorskie, zbudowane na kulcie jednostki. Chce bowiem łamać zasady stworzone przez znienawidzone elity. Jest w pewnym sensie współczesną partią rewolucji społecznej. Takie partie można, z powodzeniem nazywać „prawicą moralną” i jednocześnie „lewicą socjalną”, ale nie należy im przepisywać centrowych konotacji przynależnej mainstreamowym, do niedawna, partiom zachodnim. Taki jest PiS i widziałbym go w gronie, podobnych, populistycznych partii europejskich, które pojawiły się ostatnio w świecie zachodnim, takich jak: Front Narodowy, niemiecka AfD, holenderska Partia Wolności i włoska Liga Północna. Choć korzenie widziałbym również w totalitaryzmach europejskich. Bo czyż narodowy-socjalizm nie sugeruje już w nazwie prawicy i socjalizmu zarazem. Nasuwają się nam te, dość obraźliwe, konotacje ponieważ wszystkie omawiane partie wykazujące te same cechy, czyli prawicowy autorytaryzm połączony z socjalnym przekupstwem, które ma doprowadzić do upragnionej władzy. Inna sprawa, że partie takie często w historii odpowiadały potrzebom części społeczeństwa, podobnie jak ma miejsce to obecnie w Europie. Są one bowiem jedynie emanacją zapotrzebowań tych, którzy tkwią jeszcze głęboko w hierarchiczno-patriarchalnym kręgu mentalności, będącym dalekim refleksem po feudalizmie.
@R. Jabłoński – zarzuty sprecyzowane są wyraźnie. Zachęcam do czytania ze zrozumieniem zanim samemu zarzuci się bezpodstawnie „skandaliczność”, „braki logiczne” czy „brak własnej konstatacji”. Wyraźnie wskazałem miejsca uchybień w tekście red. Bunikowskiego (stworzenie bałaganu semantycznego, brak wierności definicji oraz istotowemu rozumieniu idei, co jest kwestią szalenie ważną, etc). Wyraźnie również zaproponowałem rozwiązanie (trzymanie się właśnie cech istotowych aby nie mnożyć pojęć ponad miarę albo nie wprowadzać bałaganu). Pan zaś rzucił kilka frazesów i nie odniósł się merytorycznie do moich zarzutów – to nie piaskownica, nie będziemy rzucali w siebie foremkami, więc proszę o dyskusję na poziomie.
Mam jednak wrażenie, że Pana atak na mnie wziął się stąd, że Pan po prostu również reprezentuje taki sam bałagan pojęciowy, co wnioskuję po Pana komentarzu, gdzie powołując się na nonsensowną tezę o prawicowym populizmie bezkrytycznie Pan w nią brnie tylko dlatego, że gdzieś taką zbitkę pojęciową Pan przeczytał. Bez chwili zastanowienia pisze Pan o populistycznej prawicy dokładając do tego nacjonalizm, szowinizm i tradycyjność kulturową. A już pytanie o narodowy-socjalizm jako rzekomą „trzecią drogę” czy hybrydę prawicy i lewicy to totalny odjazd i proszę wybaczyć, ale moją rolą tutaj nie jest uzupełnianie Pana braków. Podpowiem tylko, że właśnie podejście od strony cech istotowych od razu wskaże Panu, że nie można mówić o prawicowym szowinizmie czy nacjonalizmie (w przypadku tego drugiego to akurat znajomość historii filozofii również załatwia sprawę). W poprzednim komentarzu wyraźnie odniosłem się do upiornej sytuacji braku orientacji wielu osób w kwestii tego czym jest prawica i jak się zdaje – nie pomyliłem się. Niemniej jeśli chce Pan kontynuować dyskusję, to proszę zostawić sobie etykiety i odnieść się do tego, co napisałem. Szczególnie zaś proszę o wykazanie mi błędów logicznych w mojej wypowiedzi, bo to jest poważny zarzut.
Nadal robi pan dokładnie to samo czyli neguje i nie mówi dlaczego. Rzucanie epitetów nie jest metodą dyskusji. Powiedzenie, że należy trzymać się „cech istotowych” nie jest powiedzeniem niczego. Dla każdego te cechy są często różne i właśnie z tego powodu wynikają różnice interpretacyjne. To tak jakby pan powiedział, jestem najmądrzejszy, wiem wszystko, i to jak opisuję rzeczywistość jest jedyną możliwą prawdą, wiec wy wszyscy jesteście idiotami, bo nie macie takich samych poglądów jak ja”. To typowy przejaw patriarchalnego autorytaryzmu. To oczywiste, że rzutuje on na wyrażanie poglądów, choć uważam, że pan nie wyraża poglądów tylko swoje emocje.
@R. Jablonski – „Nadal robi pan dokładnie to samo czyli neguje i nie mówi dlaczego” – a to już jest Pana opinia i to nie poparta faktami. Szczególnie, że sam Pan we własnym komentarzu zauważył, że podałem powód negacji (konieczność trzymania się cech istotowych), ale to Pan arbitralnie uznał, że to jest „powiedzeniem niczego”. Nie dość więc, że zarzuca mi Pan coś, czego nie ma Pan prawa, to jeszcze sam się Pan pogubił.
Niemniej już ad meritum.
„Powiedzenie, że należy trzymać się „cech istotowych” nie jest powiedzeniem niczego.” – nieprawda. I to już jest tłumaczenie elementarnych dla nauki kwestii. Cechy istotowe to sądy prawdziwe o danej rzeczy. Jeśli dla Pana to jest „nic” to albo Pan nie ma pojęcia o nauce jako takiej, albo po prostu jest to Pana radosna twórczość. Tyle tylko, że ta druga nie ma żadnej wartości i tym samym skazuje się Pan na izolację i niemożność dyskutowania w ogólnie przyjęty sposób.
” Dla każdego te cechy są często różne i właśnie z tego powodu wynikają różnice interpretacyjne.” – nie szanowny Panie. Cechy istotowe nie są różne dla każdego. Pan nie odróżnia cech istotowych od postrzegania, czyli w skrócie miesza się Panu ontologia z epistemologią. Mówiąc w dużym uproszczeniu – coś jest takie jakie jest dlatego, że posiada konkretne cechy konieczne aby to coś było tym, czym jest. To, że ktoś postrzega cechy istotowe żaby inaczej niż takimi, jakie one są oznacza tylko jedno – myli się i orzeka nieprawdę o żabie. Toteż i Pana próba budowania analogii między tym, co twierdzę a tym, co się Panu wydaje jest zwyczajnie chybiona. Moje sądy mogą być prawdziwe lub nieprawdziwe i to zależy od tego, czy mówię o czymś prawdę czy też nie. Aby to zweryfikować, trzeba wiedzieć czym jest to, o czym mówię i tutaj właśnie kłaniają się cechy istotowe. Nie prywatne widzimisię Kowalskiego, Nowaka czy innego Iksińskiego, tylko wspomniane cechy konieczne. Gdybyśmy rozmawiali o „prywatnych interpretacjach”, to to jest właśnie rozmowa o niczym. Nie dojdziemy w ten sposób do prawdy, bo przyjmując taką metodę jaką Pan proponuje prawdy nie ma – są tylko indywidualne opinie, interpretacje itd. I zapewne aby nie było patriarchalnie, autorytarnie i w ogóle faszystowsko, to pewnie jeszcze wszystkie te opinie są tak samo wartościowe. Pan wybaczy, ale ręce opadają.
„To typowy przejaw patriarchalnego autorytaryzmu.” – zarzucił mi Pan rzucanie epitetów (oczywiście znów bez podania przykładu) a sam Pan przypina mi jakąś bełkotliwą łatkę, która zupełnie niczego nie wyjaśnia. Jeśli dla Pana poszanowanie dla logiki i ontologii w badaniu tego czym dana rzecz jest to przejaw patriarchalnego autorytaryzmu, to może czas puknąć się w głowę i zapoznać z takimi pojęciami jak metodologia czy warsztat badawczy.
Zarzucanie mi wyrażania emocji, gdy powołuję się na logikę jest kuriozalne i mam nadzieję, że zdaje sobie Pan z tego sprawę.
„Dla każdego te cechy są często różne i właśnie z tego powodu wynikają różnice interpretacyjne.”
Relatywizm pojęciowy do niczego nie prowadzi a jest wręcz szkodliwy społecznie i cywilizacyjnie… To, co Pan proponuje, sprowadza świat do absurdów. Idzie Pan do dentysty X, ten mówi, że trzeba usunąć lewą górną szóstkę. Umawia się Pan na ekstrakcję zęba i nagle w lusterku widzi Pan, że nie ma zęba na przedzie. Ponieważ dla owego dentysty szóstka oznaczała to, co dla Pana oznaczała jedyna. Tak samo w np. ekonomii – jak Pan daje sprzedawcy banknot 10 złotowy to chce Pan, by sprzedawca uznawał wartość tych 10 złotych. Jednak w proponowanym świecie, gdzie cechy i interpretacje mogą być różne, sprzedawca będzie mógł odrzucić od Pana ten banknot 10 złotowy i domagać się jeszcze 20 takich, ponieważ w jego interpretacji rzeczywistości dopiero 20 banknotów 10 złotowych ma wartość 10 złotych. Toż to jest absurd nad absurdy!
Świat cywilizowany dąży do standaryzacji i normalizacji. Dzięki temu stal kwasoodporna będzie stalą kwasoodporną tak w Polsce 1990, USA roku 2021 jak i w Kongu 2150. Dzięki temu variola vera oznacza tą samą jednostkę chorobową w Polsce, Niemczech czy Nepalu. Dlatego była wielka walka o jednolity system miar, wag i lat między społecznościami (łokieć w Krakowie był inną długością niż łokieć w Wenecji). Porzucenie standaryzacji i normalizacji jest otwarcie się na świat barbarzyństwa i dzikości. I tu nie ma żadnego „patriarchalnego autorytaryzmu”! To jest po prostu podejście zdroworozsądkowe, dzięki któremu możliwe było dojścia człowieka z poziomu „małpy stepowej” do poziomu podróży kosmicznych. Miał Pan do czynienia z prawdziwą nauką? Niech Pan idzie do prowadzącego pracę dyplomową i zapyta, czy istnieje swoboda w terminologii by np. pod słowem „metale ferromagnetyczne” umieścić to, co dla większości ludzi nazywa się „miłość platońska”. Żaden, ale to absolutnie żaden nie powie, że istnieje coś takiego jak relatywizm pojęć i terminów oraz ich interpretacja. Metal ferromagnetyczny to metal ferromagnetyczny a miłość platońska to miłość platońska! Do stu piorunów! Proszę nie robić z logiki i nauki dziwki, która tak się ułoży jak dany klient będzie chciał! A do tego sprowadza się Pański wywód. Że jak znajdzie się jakiś pacan, dla którego chińska ideologia „Mandatu Niebios” jest elementem ideologii nazistowskiej a dwa metry dalej będzie inny pacan, dla którego ten sam „Mandat” będzie elementem systemu matriarchalnego świata Scytów, to obaj będą mieli rację. Tak by to wyglądało w proponowanym przez Pana świecie.
Jeżeli naprawdę ludzie wierzą w to, co Pan głosi, to ludzka cywilizacja jest stracona…
To co pan pisze to pseudonaukowy bełkot kogoś kto uważa, źe wie wszystko. Nie będę brał udziałów w tej pyskówce.
@R.Jablonski – proszę bardzo! Teraz dowiaduję się, że to co napisałem to pseudonaukowy bełkot i że ja uważam, że wiem wszystko. I na domiar złego, że jest to pyskówka. Taki mały szczegół, że w trzecim komentarzu z rzędu nie podaje Pan żadnych konkretów, nie odnosi się Pan do meritum i nie wskazuje moich rzekomych uchybień natury metodologicznej czy logicznej (a taki jest Pana obowiązek po Pana zarzutach), mimo że zarówno ja jak i @Cogito wyraźnie wskazaliśmy uchybienia Pana tez jak i pokazaliśmy komiczne ich konsekwencje (to tak a propos bełkotu i naukowości) a co za tym idzie odnieśliśmy się do Pana komentarzy w sposób jaki powszechnie jest uważany za kanon dyskusji. Dałby Pan spokój z tymi epitetami, etykietkami, przestał się wygłupiać i albo zaczął normalnie dyskutować albo przyznał się, że palnął głupotę i zachował się honorowo.
Staram się rozumieć, że konfrontacja z argumentami czy faktami bywa trudna, ale chyba nie ma Pan 10 lat i poradzi sobie Pan z tym jak na dorosłego mężczyznę przystało. Niech Pan się nie zachowuje jak gołąb na szachownicy z popularnego dowcipu.