Wiktor Jaroński – poseł ziemi kieleckiej do Dumy w latach 1906-1917, autor dobrze przyjętej przez Dmowskiego deklaracji Koła Polskiego z 8 sierpnia 1914 r., ogłoszonej 11 dni po wybuchu pierwszej wojny światowej wzywającej Polaków do opowiedzenia się po stronie Rosji i Ententy przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom – był bohaterem wielu dowcipów. Jeden z nich, opowiedziany przez Dmowskiego po wspólnej podróży z Jarońskim we Włoszech, jeszcze przed wojną, zapisał we wspomnieniach Stanisław Kozicki: „Zatrzymali się Mediolanie. Usiedli obyczajem włoskim przy stoliku przed kawiarnią i popijali dobrą kawę. Obok było kino, przed którym chodził portier w długim płaszczu i stosownym kapeluszu i zachęcał publiczność, aby wchodziła do kina, powtarzając w kółko – grandissima programma, sempre novita”. Jaroński słuchał, wreszcie powiedział poważnie: – Romanie, to zupełnie jak w Demokracji Narodowej”.[1]
Drogi do niepodległości
Deklaracja Jarońskiego z 1914 r. zapoczątkowała wojenną drogę Dmowskiego, która doprowadziła go do Wersalu. Niewiele później, cztery dniu po ogłoszeniu w Petersburgu deklaracji Jarońskiego, w zupełnie inną drogę wojenną, z krakowskich Oleandrów, wyruszył Piłsudski z Pierwszą Kompanią Kadrową przeciwko Rosji stając po stronie państw centralnych. Ta droga zaprowadziła Piłsudskiego do Magdeburga, a Polaków do Królestwa 5 listopada i traktatu brzeskiego Niemiec z Ukrainą (luty 1918 r.) ustanawiającego granicę miedzy Królestwem i Ukrainą na zachód od Bugu, z pozostawieniem Chełma po stronie ukraińskiej.
Obrosłe legendą „Legiony Piłsudskiego”, przez które przewinęło się przez trzy brygady kilkanaście tysięcy żołnierzy, stały się w aspekcie politycznym mitem założycielskim formacji, która faktycznie rządziła Polską w latach 1918-1922 i 1926-1939.
Legiony w aspekcie militarnym były niewiele znaczącym epizodem. Rzeczywistość wojenna wyglądała zupełnie inaczej, szacuje się, że w armiach trzech państw rozbiorczych walczyło ok. 2 mln Polaków, a ok. 500 tys. zginęło lub zostało trwale okaleczonych. Realia wojny były dokładanie takie, jak przewidział Jaroński pisząc w swej deklaracji o „chwili historycznej” i zarazem „tragicznej (…) przez to, że naród polski rozdarty na trzy części [sic!], ujrzy swych synów we wrogich sobie nawzajem szeregach.(…). Daj Boże – pisał na zakończenie Jaroński – by Słowiańszczyzna pod przewodem Rosji odparła Teutonów, jak odparła ich przed wiekami Polska i Litwa pod Grunwaldem. Oby krew przez nas przelana i okropności bratobójczej dla nas wojny przyniosły połączenie [sic!] rozdartego na trzy części narodu polskiego”.
Wybuch wojny zastał Dmowskiego na imieninach u Paderewskiego w Morges w Szwajcarii. Wypowiedzenie wojny Serbii przez Austro-Węgry nie było szczególnym zaskoczeniem, gdyż ślady inspiratorów zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda prowadziły do serbskiego Belgradu. Jednak cztery dni później, 1 sierpnia 1914 r., w związku z rosyjską mobilizacją w obronie serbskiego sojusznika, wojnę Rosji wypowiedziały Niemcy i Dmowski już wiedział, że właśnie wybuchła wojna europejska. Natychmiast wyruszył do stolicy Rosji najkrótszą drogą przez Niemcy. Dla posiadacza rosyjskiego paszportu było to ryzykowne i Dmowski został na terenie Niemiec internowany. Kilka dni był przetrzymywany w Kostrzyniu nad Odrą, potem w Szczecinie, a następnie pod eskortą przewieziony do neutralnej Szwecji. O deklaracji Jarońskiego dowiedział się z prasy w Finlandii w drodze do Petersburga. Był usatysfakcjonowany, że poseł podkreślił główny postulat programowy ruchu narodowego – zjednoczenia ziem polskich po zwycięskiej wojnie.
Dmowski słusznie zakładał, że zjednoczona (to był warunek niezbędny) i ponad dwudziestomilionowa Polska będzie nie do utrzymania w Cesarstwie Rosyjskim. Prędzej czy później odzyska niepodległość. Co prawda niektórzy politycy imperialni w Petersburgu widzieli zachodnie granice Cesarstwa Rosyjskiego przesunięte, po zwycięskiej wojnie z Niemcami, nawet do linii Odry i Karpat, jednak trzeźwiej myślący politycy, jak były premier Sergiej Witte byli mniej optymistyczni wyrażając pogląd, że „w dniu, w którym przyłączymy polskie ziemie Austrii i Prus, utracimy Polskę rosyjską” (w rozmowie z ambasadorem Francji w Petersburgu Maurice’em Paléologue na początku wojny w 1914 r.)[2].
Pozycja Dmowskiego w Piotrogrodzie (ukaz Mikołaja II zruszczył nazwę stolicy po wypowiedzeniu wojny przez Niemcy) w chwili wybuchy wojny wzrosła. Reprezentował większość polskiej opinii, która w wojnie niemiecko-rosyjskiej opowiadała się po stronie Rosji. Szef rosyjskiego MSZ, Sergiej Sazonow chciał się od niego osobiście dowiedzieć[3] jak Polacy rozumieją owo „połączenie” z deklaracji Jarońskiego, czyli jakie ziemie niemieckie i austriackie chcieliby rewindykować, oczywiście na rzecz Rosji. Dmowski wykreślił linię przyszłej zachodniej granicy Polski, tej samej (z wyjątkiem Królewca), której bronił pod koniec wojny w Paryżu. Obejmowała Prusy Zachodnie (Pomorze Gdańskie, powiaty Lębork i Bytów), Prusy Wschodnie (Mazury, Warmię, Królewiec), Poznańskie (Wielkopolskę), Górny Śląsk i powiaty Dolnego Śląska (część milickiego, sycowski i namysłowski), natomiast od Austrii – Galicję i Śląsk Cieszyński. Zatem na samym początku wojny carska Rosja znała oczekiwania Polaków względem przebiegu zachodniej granicy Rosji z Niemcami.
Politykę galicyjskich konserwatystów (Bobrzyński, Jaworski, Biliński) i niepodległościowych socjalistów (Piłsudski, Sokolnicki, Wasilewski) skupionych w Naczelnym Komitecie Narodowym w Krakowie Dmowski nazwał „aktywistycznym absurdem”[4]. Ich program, obliczony na zwycięstwo państw centralnych i połączenie Galicji z Królestwem w niepodległe państwo polskie, był w ocenie Dmowskiego zupełnym mirażem. Z dwóch zasadniczych powodów, po pierwsze, zwycięskie Niemcy nigdy by nie pozwoliły na przyłączenie do tego kadłubowego państwa polskiego ziem zaboru pruskiego, zatem byłoby to państwo trwale pozbawione dostępu do morza. Po drugie, co było znacznie bardziej prawdopodobne i niebezpieczne, Niemcy nie byli w ogóle zainteresowani powstaniem „polskiego Piemontu”, czyli nawet małego, niezależnego państewka polskiego, które za program polityczny postawiłoby sobie odzyskanie ziem zaboru pruskiego.
Dmowski uważał, że celem wojennym Niemiec w sprawie polskiej było podporządkowanie Berlinowi Królestwa Polskiego w ramach projektu Mitteleuropy lub jego rozbiór w celu wymuszenia na Rosji separatystycznego pokoju, aby wszystkie zasoby militarne przerzucić na front zachodni. Zjednoczone Niemcy były już na tyle silne, że mogły sobie pozwolić na powrót do Warszawy jak Prusy po trzecim rozbiorze i poddać swej władzy główne skupisko ludności polskiej.
Przewidywania Dmowskiego potwierdziły twarde fakty. Po zajęciu Warszawy przez wojska niemieckie w sierpniu 1915 r. Królestwo podzielono na dwie strefy okupacyjne, niemiecką w Warszawie (gen. gubernator Beseler) i austriacką w Lublinie (gen. gubernator Kuk), w przybliżeniu dawną linią graniczną drugiego rozbioru. Dodatkowo wydzielono z niego Chełmszczyznę poddając ją władzy niemieckiej administracji wojskowej; zdaniem Dmowskiego miała ona stanowić rosyjski udział w rozbiorze Królestwa.[5] Rosjanie rozbiorem nie byli jednak zainteresowani więc Niemcy postanowiły podwyższyć stawkę tworząc proniemieckie Królestwo Polskie aktem 5 listopada 1916 r. Oczywiście bez Chełmszczyzny, nie chcąc drażnić Rosjan, gdyż przed wkroczeniem Niemców do Warszawy ukazem Mikołaja II z 1915 r. została ona przekształcona w „Gubernię Chełmską”.
Z powodu niemieckich wojennych problemów i braku rozstrzygnięć na froncie zachodnim z Francją i Wlk. Brytanią, Królestwo 5 listopada było niewątpliwie niemieckim towarem na sprzedaż za cenę separatystycznego pokoju z Rosją. Dodatkowym straszakiem wobec Piotrogrodu była groźba wybrania z Królestwa polskiego rekruta. Na szczęście Rosjanie, a konkretnie siły polityczne skupione w Dumie, nie godziły na takie rozwiązanie, choć w kierunku separatystycznego pokoju niemiecko-rosyjskiego pracował potajemnie rząd rosyjski pod prezesurą germanofila i wroga Polaków, Borysa Władymirowicza Stürmera[6], powołanego na stanowisko premiera przy poparciu otwarcie proniemieckiego Rasputina, faworyta cesarzowej Aleksandry Fiodorowny, z pochodzenia Niemki, księżniczki heskiej.
Pozostawmy wyobraźni Czytelników jak wyglądałaby „kwestia polska” w 1916 roku po ewentualnym rozbiorze Królestwa przez trzech zaborców lub nawet po „zwróceniu” przez Niemcy Królestwa 5 listopada Rosji, w wyniku zawarcia separatystycznego pokoju niemiecko-rosyjskiego ?[7]
W książce „Niemcy, Rosja i kwestia polska” (wyd. 1908 r.) Dmowski pisał, co taki „osobny” pokój potencjalnie oznaczałby dla Francji i Wlk. Brytanii. Mianowicie Niemcy, zamykając front wschodni i wyłączając Rosję z Ententy, miałyby tylko jeden front – zachodni. Powyższy argument najlepiej wyjaśnia dlaczego Francuzi w 1917 r. utworzyli i sfinansowali Armię Polską we Francji (70 tys. żołnierzy w 1919 r.), która przeszła do historii jako Armia Hallera. W rzeczywistości była armią pod politycznym zwierzchnictwem Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu (militarnie podporządkowaną dowództwu francuskiemu) i jedynym polskim tytułem do uznania Polski za państwo sprzymierzone i walczące po stronie Ententy (Legiony walczyły po stronie przegranych państw centralnych).
Okoliczność, że Piłsudski w 1914 r. sprawy ewentualnego separatystycznego pokoju niemiecko-rosyjskiego nie przemyślał lub nie uwzględniał w swych kalkulacjach politycznych (każde inne wytłumaczenie byłoby dla Piłsudskiego gorsze), można jeszcze zrozumieć, co nie znaczy zaakceptować, gdyż Dmowski ten problem doskonale rozumiał.[8] Skąd niby Piłsudski miał wiedzieć, idąc z wojskiem z Krakowa do Kielc w celu wywołania powstania w Królestwie, że w układzie wojskowym francusko-rosyjskim, Rosja zastrzegła sobie prawo nie wywiązania się z zobowiązań sojuszniczych wobec Francji (czytaj: zakończenia wojny po stronie Ententy), gdyby w państwie rosyjskim wybuchły wewnętrzne rozruchy, np. powstanie lub rewolucja ?
Niektórzy polscy historycy, znając treść traktatu francusko-rosyjskiego, stawiają Dmowskiemu zarzut, że na początku wojny „nic nie robił” (czyli „pasywista”) tylko rozmawiał z Rosjanami o autonomii zamiast o niepodległości Polski, a Piłsudski już wtedy „walczył” (m. in. z biskupem kieleckim Augustynem Łosińskim, który kategorycznie nie chciał poprzeć powstania w Królestwie stając się dozgonnym wrogiem Pierwszego Marszałka Polski[9]; po śmierci Piłsudskiego w 1935 r. bp Łosiński nie zgodził się na odprawianie w diecezji kieleckiej mszy św. w intencji zmarłego).
Zamykając temat „rusofilstwa” Dmowskiego podkreślmy, że na początku wojny jego celem było niedopuszczenie do separatystycznego pokoju niemiecko-rosyjskiego, który pogrzebałby sprawę polską, a do którego dążyły cesarskie Niemcy i proniemiecka centralna administracja rosyjska z rządem Stürmera na czele. Dmowski dążąc do zacieśnienia sojuszu francusko-rosyjskiego, odgrywał na początku wojny rolę lojalnego poddanego Cesarstwa Rosyjskiego, rozmawiając z rządem Goremykina (z inicjatywy Rosjan) o autonomii, jakkolwiek bez szczególnego przekonania. W zaufanym gronie współpracowników mówił w 1915 r., że „najpierw chce widzieć zjednoczoną Polskę”.[10] Tego zjednoczenia mogły dokonać tylko Rosja i mocarstwa Zachodu współdziałające w ramach Ententy.
Część historyków uważa, że separatystyczny pokój między Niemcami i Rosją w czasie pierwszej wojny światowej był niemożliwy. Istnieją jednak fakty przeczące tej tezie zważywszy na konsekwentną politykę Niemiec prowadzoną w kierunku separatystycznego pokoju z Rosją zakończoną sukcesem Berlina pod koniec wojny, czyli traktatem brzeskim z bolszewikami z marca 1918, który wyłączył Rosję z wojny po stronie Ententy i wykluczył z podpisania traktatów pokojowych. Niemcy po raz pierwszy w 1916 r. oficjalnie poprosili o pokój „bez aneksji i odszkodowań” i otrzymali od Ententy odmowę[11], a później konsekwentnie nad separatystycznym pokojem z Rosją pracowali z powodu nierozstrzygniętej sytuacji na froncie zachodnim.
Dmowski w czasie pierwszej wojny stawiając na Rosję stawiał na Ententę. Piłsudski idąc z Austro-Węgrami, do czasu osadzenia w Magdeburgu, był na Zachodzie kojarzony z państwami centralnymi. Królestwo 5 listopada, w którym Piłsudski kierował referatem wojskowym (w Tymczasowej Radzie Stanu), było państwem podporządkowanym wojennym celom Niemiec. Podzielić należy argumentację Dmowskiego, iż gdyby nie proaliancka polityka Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, Polska z jej Królestwem 5 listopada mogłaby zostać wezwana do podpisania Traktatu Wersalskiego po stronie państw przegranych: Niemców, Austriaków, Węgrów, Bułgarów, Turków.
Przytaczamy powyższe fakty, żeby przypomnieć, że przed pierwszą wojną światową i w czasie jej trwania, istniała w Polsce wpływowa siła polityczna, Narodowa Demokracja, która przy pomocy Rosji i Ententy dążyła do zjednoczenia ziem polskich i następnie pełnej niepodległości, a ponadto do sojuszu polityczno-wojskowego z Rosją w celu obrony ziem polskich odebranych Niemcom i Austro-Węgrom.
Rosja największym wrogiem Polski ?
Politycy narodowo-demokratyczni zakładali, że polska granica wschodnia będzie uzgodniona po pierwszej wojnie światowej między Rosją a Polską w drodze dyplomatycznej, stąd ich sprzeciw wobec „wyprawy kijowskiej” Piłsudskiego w 1920 r. i jego nierealnych projektów federacyjnych.
Realizacji endeckiego programu w sprawie granicy z Rosją przeszkodziło przejęcie władzy i polityki zagranicznej przez Piłsudskiego w listopadzie 1918 r. (nie jest odkrywczym stwierdzenie, że w dużym stopniu umożliwili mu to Niemcy nie chcąc dopuścić Narodowej Demokracji do rządów w Polsce[12]), a zupełnie pogrzebała koncepcja federacyjna Naczelnika Państwa. Piłsudski tworzył w kraju fakty dokonane, kiedy Dmowski pilnował w Paryżu fundamentalnej dla przyszłości Polski sprawy granicy z Niemcami. Piłsudski uważał, że „Polska jest na wschodzie”, lekceważąco określając dokonania Dmowskiego na Zachodzie jako cadeaux lub geschenk, tj. „podarki od aliantów” dla Polski. Nawet Paderewski był postawą Piłsudskiego wobec zachodniej granicy Polski zbulwersowany, pisząc w 1920 r., kilka miesięcy po wymuszonej przez Piłsudskiego dymisji (planując wyprawę na Kijów Naczelnik Państwa chciał mieć rząd całkowicie sobie podporządkowany): „Na posterunku byłem i spełniłem obowiązek Polaka, kiedy inni tak potężni wyrzekali się Pomorza, Gdańska, Poznania nie myśląc nawet o Śląsku, kiedy ich kierownik twierdził, że Polska jest na wschodzie, że wszystkie na zachodzie zdobycze to tylko amabrasujące prezenta”.[13]
Linia Dmowskiego
Dmowski był twórcą projektu granic przyszłego państwa polskiego znanego pod nazwą „linii Dmowskiego”. Projekt Dmowskiego powstał w 1916 r. i oficjalnie został przedstawiony na posiedzeniu Komisji Terytorialnej w Paryżu 3 marca 1919 r., jednak aliantom zachodnim był znany wcześniej. Po rewolucji lutowej w Rosji Dmowski pokazał projekt w marcu 1917 r. szefowi Foreign Office, Arthurowi Balfourowi. W październiku 1918 r przedłożył projekt granic państwa polskiego w memoriale dla prezydenta USA, Woodrow Wilsona.
Na wschodzie linia graniczna Dmowskiego biegła od kilkudziesięciu do ponad stu kilometrów na wschód od przyszłej granicy wschodniej II Rzeczypospolitej ustalonej z Rosją sowiecką w traktacie ryskim (1921 r.). Obejmowała ona w całości Litwę, dla której Dmowski projektował szeroką autonomię w granicach państwa polskiego.
Konstruując linię graniczną wraz z najbliższymi współpracownikami, Dmowski wyszedł ze stanu polskiego posiadania i zaludnienia na wschodzie oraz uwzględnił geograficzne rozłożenie głosów Polaków wybierających posłów do Dumy. Zasadniczo jednak uzasadnienie polskiego programu terytorialnego było stricte geopolityczne. Pisał w „Polityce polskiej i odbudowaniu państwa” (1925 r.): „My, walcząc o nasze pojęcie Polski szliśmy do stworzenia w Europie Środkowo-Wschodniej nowego państwa całkiem samoistnego zarówno gospodarczo, jak politycznie, państwa mającego dane do zdobycia roli mocarstwowej, mogącego służyć za oparcie dla mniejszych narodów Europy Środkowej, oddzielającego Niemcy od Rosji, wreszcie mającego wartość cennego sojusznika dla wielkich narodów, którym przerost potęgi niemieckiej zagraża, państwa zatem stanowiącego poważny czynnik równowagi europejskiej”.[14]
Rewindykacje polskie względem Rosji, wg „linii Dmowskiego”, obejmowały Królestwo Polskie oraz rosyjskie gubernie: kowieńską, wileńską, grodzieńską, części mińskiej i Wołynia. Linia graniczna biegła na północy od Bałtyku na wysokości miast po stronie polskiej – Lipawy, Możejek, Dyneburga w kierunku do Połocka, następnie kierowała się na południe w kierunku Bobrujska (z Mińskiem), po czym odchodziła na południowy zachód w kierunku Zwiachla (tj. Nowogrodu Wołyńskiego pozostającego po stronie rosyjskiej) i dalej do Płoskirowa i Kamieńca Podolskiego w kierunku Dniestru wytyczającego część granicy z Rumunią. Warto zauważyć, że linia graniczna na wschodzie – będąca odwzorowaniem na mapie „linii Dmowskiego” autorstwa wybitnego geografa Eugeniusza Romera przekazanej w 1918 r. przez Dmowskiego prezydentowi Wilsonowi – na obszarze granicy z Rosją między Dniestrem i Dźwiną w ponad 2/3 długości biegła rzekami (Uszycą, Horyniem, Prypecią, Słuczą, Świsłoczą, Ułłą, Berezyną, Dźwiną i Dressą).
W sprawie projektu z 1916 r. wschodniej granicy Polski Dmowski musiał pogodzić kilka sprzecznych dążeń. Do najważniejszych należało poparcie dla projektu jak największej liczby Polaków. Powyższe może tłumaczyć dalekie wysunięcie linii granicznej na wschód, gdzie Polacy, będąc mniejszością, stanowili dominującą i wpływową grupę posiadaczy ziemskich. Tworzyli najsilniejszą na tych terenach warstwę gospodarczą, kulturalną i polityczną od lat wybierającą swych przedstawicieli do Dumy (m. in. Podolacy, Nadberezyńcy). Dmowski musiał uwzględniać ten czynnik w swym projekcie granicznym wobec ewentualnej opozycji ze strony tej warstwy społecznej. Z drugiej strony, przyszłe państwo nie mogło stracić polskiego charakteru, wobec czego ludność polska miała w nim stanowić, zdaniem Dmowskiego, co najmniej 70% ogółu ludności. Ten wzgląd uzasadniał przesuniecie granicy wschodniej Polski bardziej na zachód.
Projektując granicę i przedstawiając ją brytyjskiemu ministrowi Balfourowi w 1917 r., Dmowski musiał uwzględnić jeszcze jeden kluczowy czynnik – zakładał, że granica wschodnia zostanie uzgodniona między Polską i Rosją w drodze dyplomatycznej przy udziale mocarstw zachodnich oraz uzyska międzynarodowe uznanie w traktacie pokojowym.
Po obaleniu caratu w marcu 1917 r. demokratyczna Rosja podtrzymała swój udział w wojnie po stronie państw Ententy i nikt nie mógł wówczas wiedzieć, że rewolucja październikowa zniszczy dotychczasową Rosję, a bolszewicy, podpisując separatystyczny pokój z Niemcami w Brześciu nad Bugiem w marcu 1918 r., wyłączą Rosję z wojny po stronie Ententy i wykluczą z konferencji paryskiej. Na początku wojny było zupełnie niemożliwe przewidzieć, że Dmowski w 1919 r. podpisze Traktat Wersalski w imieniu Rzeczypospolitej, a reprezentant „białej” Rosji, Sergiej Sazonow, były szef dyplomacji Imperium Rosyjskiego, będzie się temu bezsilnie przyglądał z pobliskiego Paryża.
„Inkorporacyjna” granica wschodnia
Niewątpliwie trudno wyobrazić sobie współczesnym Polakom, historycznie ukształtowanym przez antyrosyjską polityką Piłsudskiego z jej skutkami w postaci „wyprawy kijowskiej”, bitwy warszawskiej, paktu Ribbentrop-Mołotow i Katynia, że gdyby politykę zagraniczną prowadziła w latach 1918-1920 Narodowa Demokracja to nie byłoby wojny polsko-bolszewickiej w takim wymiarze w jakim wywołał ją Piłsudski wyruszając na Kijów. Albo że bez wojny polsko-bolszewickiej granica wschodnia Polski z Rosją zostałaby wynegocjowana w przybliżeniu linią traktatu ryskiego.[15] Z pewnością nie można byłoby wykluczyć lokalnych potyczek czy bitew, a nawet wojny o wschodnią granicę Polski, jednak wojna wszczęta przez Piłsudskiego o utworzenie państw buforowych między Polską a Rosją stanowiła zupełnie nową jakość i musiała być przez Moskwę traktowana priorytetowo jako egzystencjalne zagrożenie przed rozczłonkowaniem państwa i walką o fundamentalne interesy państwa rosyjskiego. Politycy endeccy, w tym Dmowski, od samego początku twierdzili, że inwazję Tuchaczewskiego na Warszawę wymusiła wyprawa kijowska[16], której celem było utworzenie państwa ukraińskiego w konfederacji z Polską (Ukraina w planach Piłsudskiego miała być odrębnym państwem; Litwa pozostając w federacji z Polską miała składać się z trzech „kantonów”: Litwy Zachodniej w Kownie, Litwy Środkowej w Wilnie, Litwy Wschodniej w Mińsku).
Projekt federacyjny marszałka Piłsudskiego, nawet abstrahując od sposobu jego realizacji rozpoczętej „wyprawą kijowską”, był z punktu widzenia geopolityki Dmowskiego obarczony fundamentalną wadą, mianowicie kreował z Polski śmiertelnego wroga Rosji. Każdej Rosji, carskiej, białej czy czerwonej. Po wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., będącej realizacją koncepcji federacyjnej w praktyce, wynikła wrogość i nieufność między Polską i Rosją, która okazała się nie do przezwyciężenia. Dla Dmowskiego wyprawa kijowska stanowiła błędnie prowadzoną polityką zagraniczną, co powiedział Piłsudskiemu wprost na posiedzeniu Rady Obrony Państwa w dniach poprzedzających bitwę warszawską. Dmowski miał doświadczenia i znajomość oficjalnej Rosji, poznał nie tylko jej słabości, lecz był świadomy tkwiącego w niej potencjału, w tym ludnościowego (77 mln Rosjan stanowiło 56% ludności kraju) oraz kilkusetletnich tradycji imperialnych państwa rosyjskiego. Nowo odbudowane państwo polskie – mając na zachodzie śmiertelnego wroga, który nigdy nie pogodził się ze zniszczeniem w Wersalu dzieła króla pruskiego Fryderyka II Wielkiego – swoją polityką zagraniczną na wschodzie wykreowało drugiego śmiertelnego wroga, Rosję sowiecką. Projektem politycznym, który doprowadził do tak wysokiego stanu napięcia i nieufności między obu państwami była koncepcja federacyjna marszałka Piłsudskiego.
Upadek projektu federacyjnego (z powodu słabości Ukraińców oraz niechęci Litwinów) spowodował, że Piłsudski nie chciał brać odpowiedzialności za rokowanie w Rydze w sprawie wschodniej granicy Polski z Rosją sowiecką. Traktat ryski (marzec 1921 r.) został wynegocjowany przez delegację Sejmu na czele z wiceszefem MSZ Janem Dąbskim. Kluczową rolę ze strony polskiej odegrał Stanisław Grabski, lider narodowych demokratów w Sejmie i bliski współpracownik Dmowskiego. Zdaniem Dmowskiego i Grabskiego państwo polskie nie mogło stracić polskiego charakteru, wobec czego ludność polska miała w nim stanowić co najmniej 70% ogółu ludności. Grabski wykonał to zadanie. Druga Rzeczpospolita po traktacie ryskim posiadała 69% obywateli narodowości polskiej, a Dmowski, dobrze wiedząc jakie spory wywołuje ta sprawa w Polsce, z perspektywy 10 lat komentował granicę ryską twardo i bezkompromisowo: „My możemy być niezadowoleni z linii granicznej pokoju ryskiego, ale to nie odgrywa w naszej polityce wielkiej roli. Możemy żałować i niewątpliwie serdecznie żałujemy naszych rodaków, którzy nawet w większych skupieniach dziś żyją w granicach Ukrainy sowieckiej, i dobra polskiego, które inni tam pozostawili, ale te uczucia nie mogą nas wykoleić z drogi, którą nam dyktuje dobro Polski jako całości, i jej przyszłości.”[17]
Pakt Dmowski-Litwinow ?
Gdyby Józef Piłsudski po odejściu do Sulejówka ze stanowiska Naczelnika Państwa w grudniu 1922 r., w związku z wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza, a po jego tragicznej śmierci Stanisława Wojciechowskiego, został politycznym emerytem i pozwolił polskim politykom budować system demokracji parlamentarnej wzorem Czechosłowacji, Francji czy Wielkiej Brytanii, to historia Polski mogłaby się potoczyć inaczej. W nawiązaniu do głośnego political fiction Piotra Zychowicza, pt. „Pakt Ribbentrop-Beck” (2012 r.), nazwijmy tę alternatywę paktem Dmowski-Litwinow.[18]
Historia Polski potoczyłaby się zupełnie inaczej nie tylko dlatego, że w demokratycznej Polsce nie byłoby pierwszoplanowych miejsc dla panów Sławka, Kostka-Biernckiego, Cara, Koca, Mościckiego czy Becka. Przede wszystkim dlatego, że nie byłoby zbliżenia z hitlerowskimi Niemcami w latach 1934-1938, aneksji Zaolzia i milczącego przyzwolenia na rozbiór Czechosłowacji. Pomimo że narodowi demokraci mieli podobnie negatywny stosunek do komunizmu jak piłsudczycy, to potrafili jednak odróżnić ideologię od twardej geopolityki. Umieli także racjonalnie myśleć o Rosji, nawet bolszewickiej, jako znaczącym czynniku polityki europejskiej, a nie jak piłsudczycy izolować ją na arenie międzynarodowej i uznawać (raczej udawać), że Rosja nie istnieje.
Przede wszystkim ta odsunięta od władzy demokratyczna Polska Dmowskiego, Witosa, Korfantego i Sikorskiego byłaby obecna w Moskwie w czasie rokowań brytyjsko-francusko-sowieckich toczących się w okresie czerwiec – lipiec 1939 r., przy czym społeczeństwu polskiemu współdziałanie wojsk sojuszniczych nie byłoby przedstawiane – jak to czyniła propaganda sanacyjna dezawuując toczące się rozmowy moskiewskie – jako „żądanie przemarszu Sowietów przez terytorium Polski”. Jest pewne, że rozmowy moskiewskie nabrałyby wymiaru czterostronnego, sowiecko-brytyjsko-francusko-polskiego. Zarówno Polska rządzona przez demokratyczny parlament jak i totalitarny Związek Sowiecki byliby żywotnie zainteresowani zawarciem nowej Ententy. Polska jako potencjalnie najbliższa ofiara napaści Hitlera, ZSRS jako kolejne państwo i główny cel Hitlera na Wschodzie (Lebensraum). Jeżeli tak mocno antykomunistyczny polityk jak Churchill zawarł ze Stalinem układ sojuszniczy w 1941 roku, to nie ma powodów, aby kwestionować, że uczyniliby to także politycy polscy ukształtowani w szkole Dmowskiego. Pisząc o imponderabiliach geopolityki Dmowskiego taką tezę należy sformułować szukając odpowiedzi na wielkie pytanie o szanse ocalenia państwa.[19]
Czytelnicy, którzy odrzucają taką alternatywę lub podchodzą do niej sceptycznie niech odpowiedzą sobie na następujące pytanie: gdyby generałowi Władysławowi Sikorskiemu dane było wybierać, czy latem 1939 r., np. jako minister spraw wojskowych polskiego rządu, mógłby uzgadniać z marszałkiem Woroszyłowem w Moskwie, przy udziale wyższych wojskowych Francji i Wielkiej Brytanii, wspólne działania militarne aliantów przeciwko Trzeciej Rzeszy, czy też wolałby jako premier polskiego rządu na uchodźstwie zawierać 30 lipca 1941 r. w Londynie, pod naciskiem brytyjskim, z sowieckim ambasadorem Iwanem Majskim, układ przywracający stosunki dyplomatyczne między obu państwami po czwartym rozbiorze Polski będącym skutkiem paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. – to co wolałby gen. Sikorski ? [20]Nasuwają się dalsze pytania: czy w 1939 r. Polska byłaby mniej czy bardziej odporna – jako państwo i naród – na komunizm niż faktycznie była w 1945 roku po hekatombie II wojny światowej ? Czy rząd polski, który by zezwolił na wejście do Polski armii sowieckiej (na mocy wielostronnego układu międzynarodowego z udziałem Francji i Wlk. Brytanii) miałby słabszą czy silniejszą pozycję międzynarodową niż ją miał rząd gen. Sikorskiego na uchodźstwie w 1940 r. ? Czy wojsko polskie po 1939 r. biłoby się z Niemcami (w sojuszu z Sowietami) wyłącznie w Polsce, czy też walczyłoby w całej Europie, na wszystkich frontach drugiej wojny światowej, od Narviku w Norwegii przez Monte Cassino we Włoszech po Tobruk w Afryce ? Czy wojsko II Rzeczypospolitej biłoby się w obronie Londynu, pod Arnhem, Falaise i Lenino ? Czy skutkiem tej wojny Niemiec z nową Ententą, ZSRS byłby tak potężny jaki był w maju 1945 r. kiedy narzucił Polsce system komunistyczny ?
Dmowski, po odzyskaniu niepodległości, przestrzegał polskich polityków pisząc o relacjach z Niemcami i Rosją: „Stanowisko zajęte przez nas względem Rosji w tej wojnie, współdziałanie z nią przeciw Niemcom, zdecydowało o losach sprawy polskiej, doprowadziło nas do zjednoczenia i niepodległości ojczyzny. Nasz dalszy stosunek do Rosji, to, co w tej dziedzinie zrobimy, będzie więcej, niż cokolwiek innego, sprawdzianem naszej wartości politycznej, naszej zdolności do kierowania losami własnego państwa. (…) Rządy sowieckie w Rosji przeminą, ale Rosja zostanie, i stosunek do tego, co w niej trwa, do narodu rosyjskiego jest ważniejszy od stosunku do przemijających rządów. (…) Wysilano się nieraz na to, żeby polityka państwa polskiego miała jak najmniej podobieństwa do polityki Komitetu Narodowego w Paryżu, żeby szła innymi drogami, nawiązywała inne sojusze, inaczej nawet samą Polską pojmowała. Nie zdawano sobie sprawy z tego, że to nie są rzeczy dowolne, które każdy może pojmować po swojemu, że naród nie ma dziesięciu polityk do wyboru. Rzeczywistość jest jedna; jedna tyko może być w głównych liniach polityka narodu, która z rzeczywistością się liczy. Rzeczywistość ma na szczęście silną wymowę i szybko uczy ludzi rozumu, ale ta nauka zazwyczaj drogo kosztuje”.[21]
Okupacja niemiecka i sowiecka (1939-1945) oraz PRL (1945-1989) to były „drogie koszty”, używając słów Dmowskiego, sanacyjnej polityki. W memoriale przekazanym rosyjskiemu ambasadorowi w Paryżu, Aleksandrowi Izwolskiemu w marcu 1916 r. w sprawie uznania niepodległości Polski przez carską Rosję Dmowski zawarł istotę geopolitycznego wyboru orientacji na Rosję w ówczesnych uwarunkowaniach międzynarodowych, pisząc: „Polacy wobec niebezpieczeństwa niemieckiego będą musieli szukać oparcia w państwie rosyjskim, wiążąc się z nim w sposób, który by im zapewnił obronę ich granic, a nie wystawił na niebezpieczeństwo ich narodowej niezawisłości”.[22]
Powyższe słowa napisał polityk, który nie miał wątpliwości, że miejsce Polski jest na Zachodzie, głównie w sojuszu z Francją. Polityka Piłsudskiego i później Becka były próbą negacji, a nawet wyparcia tego geopolitycznego wskazania. Przed majem 1926 r. wcale nie było przesądzone, że po spodziewanej w przyszłości wojnie z Niemcami Polska będzie państwem komunistycznym i zostanie na pół stulecia podporządkowana Związkowi Sowieckiemu.
Historię, jak wiadomo, piszą zwycięzcy. Odnosi się to także do zwycięzców przewrotu majowego 1926 r. oraz podejmowanych przez nich geopolitycznych wyborów do września 1939 r., w szczególności izolowania ZSRS na arenie międzynarodowej i odmowy wschodzenia z tym państwem w jakiekolwiek antyniemieckie sojusze w celu budowy systemu zbiorowego bezpieczeństwa (m.in. projektu „Paktu Wschodniego” z 1934 r. bezskutecznie wymuszanego na Warszawie przez Francję). Polska w 1939 r. położona między hitlerowskimi Niemcami i stalinowską Rosją nie miała żadnych szans, nie było alternatywy[23] – twierdzą zgodnie niemal wszyscy najpoważniejsi współcześni polscy historycy broniąc narracji narzuconej przez obóz piłsudczykowski.
Spór narodowych demokratów z piłsudczykami (z Rosją czy przeciwko Rosji), spłycony przez Giedroycia do walki „trumien Piłsudskiego i Dmowskiego”, miał przede wszystkim wymiar geopolityczny, fundamentalny dla odbudowania zjednoczonego państwa polskiego po pierwszej wojnie i jego przetrwania w latach trzydziestych. Czy ktoś dziś pamięta o kluczowym ówczesnym politycznym rozdrożu: zapomnianej deklaracji posła Jarońskiego z 8 sierpnia 1914 r. prowadzącej Dmowskiego po stronie Rosji i Ententy prostą drogą do Wersalu, a obecnym w powszechnej świadomości „wymarszem” Pierwszej Kompanii Kadrowej Piłsudskiego 12 sierpnia 1914 r. przeciwko Rosji rozpoczynającym dobrze nam znane dzieje Polski ?
Czy pakt Dmowski-Litwinow (pytanie z dziejów alternatywnych), po niemieckiej agresji na Polskę, np. w 1939 r. i odparciu tej agresji przez nową Ententę wraz z ZSRS, mógł doprowadzić do sowietyzacji Polski ? Niewątpliwie było to poważne zagrożenie. Było ono jednak zdecydowanie mniejsze niż w 1945 r. po hekatombie drugiej wojny światowej.
Po upadku ZSRS w 1991 r. powstały państwa buforowe (w znaczeniu geopolityki) oddzielające Polskę od Rosji, Ukraina, Litwa i Białoruś – jak kiedyś chciał tego Piłsudski. Nie on jednak był twórcą tych zmian. Bolszewicy dążąc do konsolidacji władzy w Rosji i rozwiązując jeden z najbardziej zapalnych problemów Cesarstwa Rosyjskiego – kwestię narodowości, utworzyli w 1922 r. Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich, jako formalną federację narodów zamieszkujących dawne imperium carskie.
Cofnięcie się w 1991 r. Rosji w Europie do granic niemal z XVI wieku jest wielkim historycznym zwycięstwem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Istnienie odrębnych narodów, ukraińskiego i białoruskiego wywodzących się z „ruskiego pnia”, stanowi trwałe dziedzictwo Rzeczypospolitej polsko-litewskiej, z którym Rosja do dzisiaj nie może się pogodzić i jak przed wiekami prowadzi obecnie twardą politykę „zbierania ziem ruskich”. Tak jak Niemcy przed drugą wojną światową, tak dzisiaj Rosja jest państwem rewizjonistycznym, anektującym i destabilizującym ziemie sąsiadów (zajęcie Krymu, separatyzm Donbasu, wojna na wschodniej Ukrainie).
Wiktor Jaroński, autor deklaracji posłów Koła Polskiego do Dumy z 1914 r., nie angażował się politycznie w Drugiej Rzeczypospolitej. Do śmierci na gruźlicę w 1931 r. udzielał się społecznie i pracował jako sędzią Sądu Okręgowego w Kielcach.
Jarosław Krzan
[1] Ze wspomnień Kozickiego [w:] Mariusz Kułakowski, Roman Dmowski w świetle listów i wspomnień, Dębogóra 2018, s. 377-378.
[2] J. Pajewski, Odbudowa państwa polskiego. 1914-1918, Warszawa 1971.
[3] R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 1-2, wstęp i oprac. T. Wituch, Warszawa 1988, t.-1 s. 179-180.
[4] Tamże, t.-1, s. 206-215; t.-2, s. 55-56.
[5] Tamże, t.-1, s. 72.
[6] Paweł Milukow, przewodniczący Partii Konstytucyjno-Demokratycznej, tzw. kadetów w przemówieniu w Dumie 14 listopada 1916 r. formułując zarzuty pod adresem rządu Stürmera, które doprowadziły do jego dymisji, kończył je słowami: „Głupota to czy zdrada ?”
[7] Zob. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 1-2, wstęp i oprac. T. Wituch, Warszawa 1988, t.-1, s. 202-203.
[8] Tamże, t-1, s. 209.
[9] „Laliśmy krew osamotnieni” (po stronie państw centralnych) – to najbardziej wymowne i prawdziwe słowa pieśni, My pierwsza brygada”. Polacy po stronie Niemców i Austriaków walczyć nie chcieli.
[10] R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 1-2, wstęp i oprac. T. Wituch, Warszawa 1988, t.-1, s. 220.
[11] Wymowną odpowiedź dał cesarz Mikołaj II w rozkazie dziennym do armii i floty z 25 grudnia 1916 r.: Достижение Россией созданных войной задач, обладание Царьградом и проливами, равно как создание свободной Польши из всех её ныне разрозненных областей ещё не обеспечено. („Czas na to jeszcze nie nadszedł. Wróg jeszcze nie został wypędzony z ziem przez niego zagarniętych. Jeszcze nie jest zapewnione osiągnięcie przez Rosję zadań stworzonych przez wojnę – opanowania Carogrodu [Konstantynopola, tur. Stambułu] i Cieśnin [czarnomorskich], jak również stworzenie wolnej Polski ze wszystkich jej ziem obecnie rozdzielonych”).
[12] Przed uwolnieniem z Magdeburga, przedstawiciel Cesarskich Niemiec i późniejszy pierwszy ambasador w Polsce, hr. Harry Kessler, próbował wymusić na Piłsudskim w Berlinie podpisanie zobowiązania, że ten nie będzie działał na szkodę Niemiec, m.in. nie upomni się o ziemie zaboru pruskiego. Piłsudski odmówił. Zob. J. Giertych, O Piłsudskim, Krzeszowice 2013, s. 95.
[13] P. Łossowski, Historia Dyplomacji Polskiej, t-IV 1918-1939, (także red.), Warszawa 1995, s. 137.
[14] R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 1-2, wstęp i oprac. T. Wituch, Warszawa 1988, t.-2, s. 179.
[15] Gdyby Rosja podpisała Traktat Wersalski, co dla Dmowskiego było oczywiste do czasu rewolucji bolszewickiej, nie byłoby powodu, aby nie należąca nigdy do Rosji Galicja z Lwowem po rzekę Zbrucz, t.j. dawny zabór austriacki, w całości nie przypadła Polsce. Także Litwa Wileńska i Kowieńska, w przypadku dyplomatycznego porozumienia polsko-rosyjskiego, cywilizacyjnie bardziej ciążyłaby ku Warszawie niż Moskwie i także zapewne stałaby się częścią państwa polskiego w ramach projektowanej przez Dmowskiego autonomii Litwy. Zob. także: R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 1-2, wstęp i oprac. T. Wituch, Warszawa 1988, t.-1, s. 181-183 i s. 269.
[16] Zob. S. Kozicki, Pół wieku polityki demokratyczno-narodowej (1887-1939), (wstęp i oprac. T. Sikorski, A. Wątor), Kraków 2019, s. 605.
[17] R. Dmowski, Świat powojenny i Polska, Warszawa, 1931.
[18] Maksym Litwinow, ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRS (1930-1939), reprezentował opcję porozumienia z Francją i Wlk. Brytanią przeciwko Niemcom. Doprowadził do podpisania paktu o nieagresji z Polską (1932 r.) W 1934 r. bezskutecznie namawiał Becka do projektu „Paktu Wschodniego” zainicjowanego i wspieranego przez Francję.
[19] O niemieckim ultimatum w sprawie przyłączenia do Niemiec Gdańska, eksterytorialnej autostrady przez Pomorze i przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego (czyli de facto wypowiedzenia sojuszu z Francją), zakomunikowanego przez Ribbentropa ambasadorowi Lipskiemu w Berchtesgaden 24 października 1938 r., polska opinia publiczna dowiedziała się dopiero z przemówienia Hitlera w Reichstagu 28 kwietnia 1939 r. Fakt ten był skrywany przed Polakami, podobnie jak decyzja o odrzuceniu niemieckiego ultimatum przez rządzący Polską „triumwirat” Mościcki, Rydz-Śmigły, Beck po naradzie na Zamku Królewskim 6-7 stycznia 1939 r. W czwartym kwartale 1938 r. Mościcki i Rydz-Śmigły o „wspaniałomyślnej propozycji” Ribbentropa z 24 października 1938 r. w sprawie całkowitego uregulowania spraw z Polską (Gesamtlösung) nic nie wiedzieli, gdyż Beck im tego faktu wówczas nie ujawnił.
[20] W dniu podpisania z ZSRS układu w 1941 r. w Londynie gen. Władysław Sikorski powiedział ambasadorowi sowieckiemu Iwanowi Majskiemu, że „zawsze uważał, że Polska powinna iść z Rosją przeciwko Niemcom” [w:] G. Gorodetsky (oprac.), Dzienniki Majskiego, Warszawa 2020, s. 446.
[21] R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. 1-2, wstęp i oprac. T. Wituch, Warszawa 1988, t. 1, s. 193-194.
[22] Tamże, t.-2, s. 210.
[23] Twierdzenie o braku alternatywy jest klasycznym przykładem myślenia alternatywnego.
„”Cofnięcie się w 1991 r. Rosji w Europie do granic niemal z XVI wieku jest wielkim historycznym zwycięstwem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Istnienie odrębnych narodów, ukraińskiego i białoruskiego wywodzących się z „ruskiego pnia”, stanowi trwałe dziedzictwo Rzeczypospolitej polsko-litewskiej, z którym Rosja do dzisiaj nie może się pogodzić i jak przed wiekami prowadzi obecnie twardą politykę „zbierania ziem ruskich”. Tak jak Niemcy przed drugą wojną światową, tak dzisiaj Rosja jest państwem rewizjonistycznym, anektującym i destabilizującym ziemie sąsiadów (zajęcie Krymu, separatyzm Donbasu, wojna na wschodniej Ukrainie).””
Gostek>luzuj krawat!!! z pisowską propagandą, która kończy się tak>
Szef MSZ-u: Amerykanie nie konsultują niczego z Polską
.https://marucha.wordpress.com/2021/06/11/szef-msz-u-amerykanie-nie-konsultuja-niczego-z-polska/
.https://www.autonom.pl/?p=36993
że nie przywołam wygłupów Kaczyńskich-Olszewskich-etc
ALE też muszę autorowi przypomnieć to co piszą niezależne amerykańskie media, które 'rozumieją’ argumentacje Rosji>Putina:
Russia’s Peaceful Multi-World Polarity Agenda v. US War on Humanity
.https://stephenlendman.org/2021/06/russias-peaceful-multi-world-polarity-agenda-v-us-war-on-humanity/
gdzie się pisze:
'US-dominated Western hegemonic aims. They’re all about dominating other nations, exploiting their resources, and subjugating their people.”>to jest ten cymes
'Cofnięcie się w 1991 r. Rosji w Europie do granic niemal z XVI wieku jest wielkim historycznym zwycięstwem Rzeczypospolitej Obojga Narodów.’
podczas gdy Rosja>słowami Min. Ławrowa>
'“pragmatism, a multi-vector approach, respect for international law, and openness to cooperation with anyone who is willing to interact on the basis of equality and mutual respect,”
a przeczytaj se Pan całość relacji Stephena Lendmana
to se pan uświadomisz gdzie nas sprowadzono post1989>m.in. przez Kaczyńskich-Olszewskich-Rau’ów, Czaputowiczów, Maciarewiczów, Naimskich, etc,
Bardzo dobry tekst, zarówno w treści, jak w formie.