Lewicki: Gotowanie żaby w liberalnym kotle

 

Niedawno przeleciała, głownie w mediach społecznościowych, wiadomość o tym, że w Niemczech, w jakimś mieście leżącym w Nadrenii Północnej-Westfalii, władze dokonują rekwizycji prywatnych mieszkań by przeznaczyć je dla zakwaterowania imigrantów.
W Polsce, gdzie nadal pokutuje przekonanie, że na Zachodzie to funkcjonuje kapitalizm, gdzie prawo własności jest święte, taka wiadomość musiała wywołać szok i mało kto w nią był skory uwierzyć. Tym bardziej warto się przyjrzeć bliżej o co chodzi, co tam się wydarzyło.

O tym, że w Niemczech zaczyna brakować mieszkań dla migrantów z prawem azylu, wiadomo od dawna i coraz bardziej przeciążone samorządy nie są już w stanie podołać nakładanym na nie obowiązkom w tym zakresie.
Jednak usiłują sobie radzić na różne sposoby, a jednym z nich stała się zwyczajna konfiskata mieszkań prywatnym właścicielom.
Informacja o takich konfiskatach pochodzi z niemieckiej telewizji publicznej ZDF, która w cyklicznym programie „Marcus Lanz” przedstawiła rozmowę, gdzie wystąpił  sekretarz generalny CDU landu Nadrenia Północna-Westfalia, Paul Ziemiak, który bez ogródek stwierdził, że mieszkania są już tam obecnie odbierane właścicielom w celu przyjęcia migrantów. Potwierdził on, że w jego okręgu wyborczym w Iserlohn „konfiskujemy mieszkania”. Przy czym podał to takim tonem, jakby to było całkiem normalne, wręcz oczywiste, postępowanie.
Jako przykład podał miasto Nachrodt-Wiblingwerde: „miasto z mojego okręgu wyborczego, z super zaangażowanym burmistrzem, ze społecznością oddaną uchodźcom, aby ludzie nie byli na ulicach”.
Tym burmistrzem jest bezpartyjna, acz bardzo dynamiczna i szeroko znana, Birgit Tupat, która, jak wynika to z innych źródeł, miała już skonfiskować 39 mieszkań.

Według tego, co wiadomo o szczegółach tego procederu, to przejmowanie mieszkań ma odbywać się na zasadzie dobrowolności, zgody i zabezpieczenia interesów stron.
Jeśli jednak to władza mówi, że taki proces jak konfiskata, odbywa się na zasadzie dobrowolności i wzajemnej korzyści, to śmiem wątpić czy tak jest rzeczywiście, a tym bardziej, czy tak będzie, gdy proces ten nabierze tempa i zacznie być stosowany także w innych krajach, może i w Polsce.

Ta cała sprawa z konfiskatą mieszkań w Niemczech  przypomniała mi pewną rozmowę, jaką odbyłem swego czasu z osobą, która przyjechała do Polski z ZSRR w roku 1956 i doświadczyła tam, miedzy innymi, kolektywizacji wsi.
Tam też, tworzenie kołchozów odbywało się na zasadzie zupełnej  „dobrowolności”, jednak władza miała swoje metody i potrafiła nawet największych przeciwników kolektywizacji przekonać do dobrodziejstw systemu kołchozowego.
Gdy ktoś jednak uporczywie nie chciał się zgodzić, i to nawet pomimo presji, to najpierw,  wyszukując jakiś wymyślone zaległości podatkowe, zabierano mu ziemię, a potem oborywano dookoła dom i spokojnie czekano, aż sam przyjdzie prosić by przyjęto go do kołchozu.
I on w końcu przychodził, bo przecież nie miał innego wyjścia.
W Polsce tworzenie kołchozów nie wypaliło gdyż śmierć Stalina i „polski październik” zatrzymał ten proces.

Na razie takie rzeczy, jak konfiskata mieszkań, wydają się, szczególnie w Polsce, odległą perspektywą, ale trzeba brać pod uwagę, że te sprawy mogą szybko przyspieszyć wraz z procesem przymusowej relokacji migrantów, który ma objąć także i Polskę, co jest raczej pewne, szczególnie po nieudanym referendum w sprawie zablokowania tej relokacji.
Żeby przyjąć migrantów objętych przymusową relokacją należy im zapewnić mieszkania. Wobec wielkiego braku mieszkań komunalnych, których i obecnie nie starcza nawet na najbardziej pilne potrzeby socjalne, jednym w zasadzie pewnym źródłem mieszkań dla migrantów, czy azylantów, mogą być  konfiskaty mieszkań, pewnie pod pozorem, że są puste lub nie w pełni wykorzystane.

Jak stwierdził przed wyborami, mający stać się obecnie premierem, pan Tusk: „mieszkanie jest prawem człowieka, to znaczy móc mieszkać w godnych warunkach to nie jest jakiś przywilej, to nie może być marzenie i dorobek całego życia”.
Jeśli to  jest prawem, to prawa wszyscy powinni mieć równe, co w kwestii posiadania mieszkania można łatwo sprawdzić i wskazać przypadki gdzie jacyś, chyba niezbyt liczni,  mają tych praw jakby wielokrotnie więcej niż pozostali.
Zauważmy też, że pan Paul Ziemiak, który z taką nonszalancją opowiadał o konfiskacie mieszkań, należy do partii CDU, która występuje razem z partią pana Tuska w jednej i tej samej Partii Ludowej na forum Parlamentu Europejskiego.
Jeśli do tego dodamy zapowiedź ze spotu ostatniego  Światowego Forum Ekonomicznego: „
Nic nie będziesz posiadać i będziesz szczęśliwy”, to już widzimy do czego to zmierza.
Ciekawym jest tylko, czy tym wszystkim macherom, co tym sterują, uda się na tyle wolno gotować żabę w liberalnym kociołku, by nie zdała ona sobie sprawy z tego co ją czeka i nie wyskoczyła z tego kociołka, zanim nie będzie już za późno.
A może już jest za późno?

 

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 33 Average: 4.1]
Facebook

3 thoughts on “Lewicki: Gotowanie żaby w liberalnym kotle”

  1. „w Niemczech zaczyna brakować mieszkań dla migrantów z prawem azylu”

    Ale PO CO Niemcom to „prawo azylu”? Czy zależy im na ściąganiu do własnego kraju — oraz, szerzej, do całej Europy — nierobów, łazików i cwaniaków z Afryki i Azji?

  2. Niemcy to naród wyćwiczony w uległości wobec władzy i w bezwzględnym posłuszeństwie. Tylko w takim narodzie mógł się zjawić i utrzymać władzę niejaki Adolf. Czy ktoś pamięta jakąś większą demonstrację Niemców przeciwko władzy w ostatnich czasach, poza ekscesami obcych emigrantów? W Niemczech sprawa mieszkań i domów wygląda inaczej niż w Polsce. Ponad 40%, czyli 35 mln zamożnych przecież Niemców nie posiada swojego mieszkania na własność (!) tylko je wynajmuje.
    Takim Schwab może wciskać, że nic nie masz i z tego powodu jesteś szczęśliwy. Mniej głupia od pisowskiej propagandy ostatnich 8 lat, na przykład, że za PO Polacy będą jedli robaki zamiast mięsa… Już wkrótce prymitywna, ogłupiająca naród, dzieląca i niszcząca tkankę społeczną propaganda pisowskich rządowych mediów trafi na śmietnik historii.

  3. Używanie sformułowania „konfiskata” w wypadku zdarzeń w Niemczech jest całkowicie nieuprawnione i od razu pachnie antyuchodźczym, antyunijnym i antyniemieckim nastawieniem, które jest przecież przywarą środowisk nacjonalistyczno-konserwatywnych, które to pismo reprezentuje. W samym artykule został wyraźnie podany sposób pozyskiwania mieszkań jako odbywający się „ na zasadzie dobrowolności i wzajemnej korzyści„. Cała dalsza konstrukcja myślowa autora wynika z wyżej podanych fobii, które są wyraźnym psychologicznym przeniesieniem własnej osobowości na innych. Ten plemienny, żywy jeszcze w początkach xx w., sposób myślenia zakłada, że każdy naród w sensie etnicznym jest oblężoną twierdzą, która musi walczyć o przetrwanie z całą plejadą wrogo nastawionych innych nacji. Konserwatysta, mentalnie zamrożony w przeszłych quasi feudalnych stosunkach społecznych nie zauważył przemian jakie dokonały się w społeczeństwach podlegających głębokiej i szybkiej industrializacji i rozwojowi handlu. Doskonale te przemiany opisują: Gellner w „Narody i nacjonalizm”, Reich w „Zieleni się Europa”, a szczególnie od strony psychologicznej Riesmann w „Samotnym tłumie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *