Lewicki: Jakimi metodami Niemcy chcą „demokratyzować” Polskę?

Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, o której przedtem mało kto w Polsce słyszał, niejaka Katarina Barley, stała się nagle bardzo znana w Polsce, a to z racji wywiadu jaki udzieliła Niemieckiemu Radiu (Deutschland Funk). W tym wywiadzie rozważała metody jakie powinny być zastosowane, by zmusić Węgry i Polskę do uległości.  Jej wywody, przekazane podczas tej rozmowy, stacja zatytułowała następująco: „Wiceprezydent UE Barley: „Węgry i Polska finansowo zagłodzone” (EU-Vizepräsidentin Barley: „Ungarn und Polen finanziell aushungern.”). Przedtem Unię reklamowano jako związek państw, gdzie interesy, poglądy i tradycje wszystkich państw członkowskich będą szanowane, a tu się okazuje, że to tylko taka propaganda była, bo faktycznie, pomimo że wszyscy w założeniu są równi, to są też ci równiejsi, a pozostali jak się nie podporządkują, to mogą być przymuszani do posłuszeństwa, nawet takimi metodami jak wygłodzenie.


Dla Polaków, takie metody stosowane przez Niemców, to nic nowego. Podczas okupacji, w Generalnej Guberni, Niemcy wprowadzili już raz w życie plan zagłodzenia Polaków. Przydział żywności na kartki, był wystarczający tylko dla Niemców i wynosił 2300 kcal. Dla Polaków było to, w 1941 roku, tylko 700 kcal i stanowiło około jednej trzeciej ilości niezbędnej do przeżycia. Dla Żydów przydział był jeszcze mniejszy i wynosił tylko 400 kcal. Gdyby Polacy stosowali się wtedy do poleceń niemieckich władz okupacyjnych, to niewątpliwie zostaliby zagłodzeni. Dzięki temu jednak, że gospodarstwa rolne były jeszcze w rękach polskich chłopów, możliwy był nielegalny handel i zaopatrywanie w żywność miast, których mieszkańcy byliby inaczej skazani na śmierć głodową. Za ten, nielegalny według niemieckiego prawa, handel groziły jednak rozliczne sankcje,  aż do kary śmierci włącznie.

Oczywiście, to głodzenie Polaków nie dotyczyło wszystkich. Jeśli ktoś podpisał volkslistę to otrzymywał większe kartkowe przydziały żywności, które pozwalały mu na znośniejszą egzystencję. Te ochłapy, to była jakby zapłata za zdradę.  Polacy jednak się nie ugięli i w swej masie wytrzymali najbardziej brutalne działania ze strony Niemców. Jeśli dziś zatem, jakaś pochodząca z Niemiec, wysoko postawiona przywódczyni UE, pozwala sobie sugerować, względem Polski, takie działania jak wygłodzenie, to każdy normalny Polak musi przypomnieć sobie czasy okupacji i niemieckiego ludobójstwa na Polakach.

Nic dziwnego zatem, że tekst na portalu Niemieckiego Radia spowodował reakcję, także ze strony przedstawicieli polskiego rządu. Następnego dnia po ukazaniu się tego wywiadu, zauważono jednak, że tego rodzaju bezczelność nie uchodzi, gdyż wprost przywołuje wspomnienia z czasów okupacji Polski przez Niemców. Winę na siebie wzięło Niemieckie Radio, które zmienia tytuł, kaja się i przyznaje że nadinterpretowało słowa Barley. Ona sama mówiła o zagłodzeniu, ale tylko prezydenta Orbána. Niewielka to dla nas pociecha, a raczej ostrzeżenie. Gdy już zagłodzą Orbána, to wtedy pewnie przyjdą i po nas.

Pani Katarina Barley jest z partii SPD. Była tam nawet sekretarzem generalnym i pełniała, z poręki tej partii, bardzo ważne funkcje, w tym ministra sprawiedliwości Niemiec. To bardzo dziwi, gdyż do tej pory SPD kojarzyła się z ludźmi, którzy  byli za autentyczną przemianą Niemiec i odrzuceniu nazistowskiej tradycji. Okazuje się jednak, że to przekonanie nie musi być wcale prawdziwe. W związku z tym przypomniała mi się taka kwestia, z czasów, gdy istniała  jeszcze NRD. Armia tego państwa nosił mundury mocno przypominające wyglądem  mundury armii Hitlera. Kiedy o to pytano tamtejszych polityków, to odpowiadali, że mundur może być ten sam, ale ludzie są już inni. Tymczasem, okazuje się, że w przypadku wielu naszych zachodnich sąsiadów, niezależnie od tego, czy ubierzemy ich w mundury zielone, czarne, czy brązowe, czy należą do SPD, czy do NPD, to i tak o Polsce myślą tak samo i podobne mają wobec Polaków zamiary. A niektórzy to się nawet z tym, także i dziś, nie kryją.

Pomysł finansowego zagłodzenia Polski, to nie jest nowa koncepcją w niemieckiej polityce, gdyż taki był faktyczny cel wojny celnej z Polską, która została rozpętana przez Niemcy w roku 1925, gdy to, po odmowie spełnienia przez Polskę niemieckich żądań politycznych, Niemcy wprowadziły restrykcje na handel z Polską, który skutkował nawet 20 proc. spadkiem produkcji, kryzysem gospodarczym i wybuchem w Polsce fali strajków i protestów. Uważa się, że ta sytuacja była jedną z przyczyn zamachu majowego i przejęcia władzy w Polsce przez ekipę Józefa Piłsudskiego.

Cała ta afera z wiceprzewodniczącą Barley pokazuje, że Niemcy nadal nie mają żadnej normalnej oferty dla Polski. Przez normalną rozumiem taką, której warunki uwzględniają, w dostatecznym zakresie, polskie interesy, aspiracie, plany, a także poczucie godności. Gdy 80 lat temu, Niemcy także postanowili bezwzględnie podporządkować sobie Polskę, to efektem tego była wojna, w wyniku której Niemcy zostały kompletnie zdruzgotane, podzielone i doznały największej klęski w swoich dziejach. Kręgosłup Niemiec został wtedy, raz na zawsze, przetrącony i kraj ten nigdy już nie będzie potęgą militarną. A dziś idą takie czasy, że siła militarna, a nie tylko gospodarcza, ma coraz większe znaczenie. Także i z siłą gospodarczą Niemiec jest teraz coraz gorzej. Zostało nam zatem tylko czekać, aż do niemieckiej elity politycznej dotrze wreszcie, że bez Polski nie da się zbudować Europy, a występowanie przeciwko Polsce, to dla Niemiec bardzo ryzykowna gra.

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 20 Average: 4.3]
Facebook

8 thoughts on “Lewicki: Jakimi metodami Niemcy chcą „demokratyzować” Polskę?”

  1. Rozumowanie przez analogię jest dopuszczalne i pożyteczne w momencie kiedy prawa i atraktory opisujące dane społeczności są takie same. Historia była nauczycielką życia w społeczeństwach maltuzjańskich, bo społeczeństwa te podlegały tym samym uwarunkowaniom przez tysiące lat. Ale to się skończyło wraz z rewolucją przemysłową. Król Ludwik XVI miał te same problemy i wyzwania co faraon Ramzes III. Ale różnica między czasami dzisiejszymi a I i II wojną św (Wojna Asurów) jest znacznie większa.

    Dlatego analogia jest zwodnicza. Na Grzbiecie Pragmatyzmu w modzie była autarkia i każdy kraj w mniej lub bardzej usilny sposób do niej dążył. Obecnie gospodarka światowa zależy od handlu międzynarodowego w stopniu, który nie ma żadnej analogii w historii i jest bezprecedensowy. Dlatego np. Niemcy nigdy nie zrobią czegoś co mogłoby zaszkodzić ich relacjom handlowym ze światem (całym światem) i nawet sama groźba podwyższenia ceł wystarcza, żeby tego nie robili, zupełnie inaczej niz w latach 1914-1945.

    1. Czyli nie tyle analogia jest zwodnicza, co należy ją umiejętnie stosować, o czym napisał Pan w pierwszym zdaniu 😉

    2. Jakis jak bysmy dzisiaj powiedzieli „ekspert” napisal ksiazke w 1912 w ktorej bylo czarno na bialym; ze powiazania gospodarcze pomiedzy panstwami europejskimi sa zbyt silne zeby moglo dojsc do wojny, bo ta po prostu by doprowadzila gospodarki do ruiny. No a potem przyszedl rok 1914 🙂

  2. A dla Polski dezawuowanie en bloc Niemiec przez rządy pisowskie to jest jeszcze bardziej ryzykowną grą. Jej skutkiem będą dalsze podobne wypowiedzi polityków niemieckich.

  3. Panie Lewicki,o unii i jej wiceprzewodniczacej mozna miec dowolne zdanie,ale tego typu wypowiedzi sa konsekwencja coraz liczniejszych „strzalow z grubej rury”odpalanych przez rzad w
    kierunku Niemiec.Aby tylko wymienic groteskowa afere”ambasador”,pieniactwo ws.NS2 czy
    niekonczace sie konfabulacje reparacyjne.Wegry,przy ich pragmatyzmie politycznym pewnie sobie
    poradza.Polska pobrzeka jeszcze szabelka i obudzi sie z „reka w nocniku”.

  4. Jakiś czas temu czytałem dość ciekawe opracowanie o Zakonie Krzyżackim, jemu też kręgosłup przetrącili. I też nigdy nie miał prawa się stać żadną potęga wojskową chociażby na lokalną skalę. No i faktycznie tak było. Zamiast tego powstała potęga wojskowa i polityczna o wiele bardziej silna. Więc to czy Niemcy będą jeszcze kiedyś odgrywać jakąś rolę jako mocarstwo nie tylko gospodarcze, ale i militarne to Pan Lewicki nie wie, ja też nie. Ale stwierdzenie na zasadzie ,,nigdy nie będą/będzie,, to jest jak dla mnie co najwyżej osobiste życzenie Pana Lewickiego. Reszta jak najbardziej w porządku.Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *