Takie twierdzenia są najczęściej przyjmowane jako pewnik, szczególnie w Polsce i to prawie przez wszystkich. Oczywiście ta bieda w Rosji ma być olbrzymim kontrastem do rzekomo wielkiego awansu materialnego Polski, która już, już osiąga średni poziom w UE.
Zostawmy jednak ten propagandowy przekaz a poddajmy analizie twarde fakty.
Każdy, kto choć trochę jest zdolny do refleksji, musi w jakiś sposób odnieść się do zastanawiających informacji, jakie do niego docierają. Otóż masowo do pracy w Polsce, na „zarabotki”, przyjeżdżają Ukraińcy. Z tego wynika, że nawet ten słaby przecież zarobek w Polsce musi być dla nich bardzo atrakcyjny. O tym, żeby Rosjanie przyjeżdżali na „zarabotki” do Polski, nie słychać. Tymczasem, jeśli chodzi o obywateli Ukrainy, to ponad milion przyjechało ich i pracuje w Polsce, ale jeszcze więcej, około czterech milionów, mieszka i pracuje w Rosji. I nie są to jakieś wymysły prorosyjskiej propagandy ale informacje, których źródłem jest szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin[i] Dziwna to zatem jest „wojna” miedzy Rosją a Ukrainą, gdzie 10 procent obywateli Ukrainy cały czas przebywa w Rosji, tego „wroga” najgorszego, i wyraźnie nie chce do tej swojej „ojczyzny” wracać. Ten fakt świadczy także, że poziom życia w Rosji, i możliwości zarobkowania tam, muszą być wielokrotnie większe niż na Ukrainie.
A jak przedstawia się porównanie Rosji z Polską? Poważnym wskazaniem, jak to wygląda, jest sytuacja, jaka powstała po zamknięciu małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim. Zaraz okazało się, że ludność pogranicznych powiatów w Polsce podniosła lament by ten ruch przywrócić, gdyż traci z tego powodu dochody, których źródłem były zakupy przyjeżdżających Rosjan. Ten tytuł tłumaczy wszystko: “Nie ma Rosjan, Polacy zostali bez grosza”. Granica z Kaliningradem zamknięta[ii] Ci Polacy poruszają niebo i ziemię, uruchamiają swoich samorządowców i parlamentarzystów by ten ruch przywrócić.
Okazuje się, że biedne powiaty przygraniczne w Polsce żyły z handlu z Rosją. Dla tych, w znacznej części bezrobotnych ludzi, źródłem dochodu jest sprowadzanie tańszych towarów z Rosji, sprzedawanie ich na miejscowym rynku i zarabianie na różnicy cen. Ci biedni ludzie sprowadzają wszystko, na czym tylko można zarobić: paliwo w zbiornikach samochodów osobowych, papierosy, alkohol, a nawet węgiel w workach.
Ten proceder nie zanikł po zamknięciu małego ruchu granicznego, a jedynie zmieniła się jego organizacja. Teraz Polacy kupują w rosyjskim konsulacie roczne wizy i tak jak dawniej, co trzy dni jadą do Rosji by coś stamtąd przywieść. Czyli z punktu rosyjskich władz nic się nie zmieniło, a po zamknięciu tego małego ruchu mają jeszcze większe dochody, bo dodatkowo pobierają opłaty wizowe. Tak to nasze władze zaszkodziły Rosji.
Można by się pokusić o stworzenie jakiegoś wskaźnika, który by w jakiś sposób, w miarę obiektywny, określał różnice w materialnym poziomie życia w różnych krajach. Cześć liberalnych mediów promuje przeliczenie miejscowych zarobków na ilość zestawów Big Mac, które można za te zarobki kupić. Ale to zdecydowanie nie oddaje różnic w poziomie zarobków i ich sile nabywczej, gdyż jest bardzo wielu ludzi, którzy takich rzeczy jak Big Mac nigdy nie kupuje, a wręcz tego rozmyślnie unika. O wiele lepszym miernikiem może być cena benzyny, gdyż każdy przyzna, że paliwo wpływa bezpośrednio na koszt transportu i w ten sposób na koszt pozostałych usług, a pośrednio także na cenę towarów, zatem jest bardzo dobrym wskaźnikiem. Oczywiście sama różnica w cenie benzyny nie stanowi o różnicach w poziomie życia. Aby określić taką różnicę potrzebne jest inne podejście, a mianowicie, przeliczenie, ile litrów paliwa można kupić za przeciętne wynagrodzenie. Zadajmy sobie trudu i przeliczmy ile litrów standartowej benzyny można kupić w różnych krajach naszego regionu. Dane odnośnie zarobków pochodzą z portalu http://pl.tradingeconomics.com, i dotyczą lutego 2017 roku, zaś ceny paliwa pobrałem z portalu http://pl.globalpetrolprices.com/gasoline_prices/ i są to dane według stanu na 10 kwietnia 2017 roku, czyli najbardziej aktualne.
Kraj | Przeciętne wynagrodzenie w walucie krajowej | Cena benzyny | Ilość litrów benzyny za wynagrodzenie |
Rosja | 35900 | 39 | 921 |
Polska | 4066 | 4,56 | 892 |
Słowacja | 984 | 1,27 | 775 |
Węgry | 273822 | 359,9 | 761 |
Litwa | 823 | 1,12 | 735 |
Rumunia | 3108 | 4,79 | 649 |
Białoruś | 716 | 1,23 | 582 |
Turcja | 1512 | 5,39 | 281 |
Ukraina | 6209 | 24,74 | 251 |
Widzimy, że z przedstawionej listy krajów to właśnie w Rosji można za przeciętne wynagrodzenie zakupić najwięcej benzyny. Więcej niż w Polsce, Słowacji i na Węgrzech.
Dramatyczna różnica jest w stosunku do Ukrainy, gdzie za pensję można kupić zaledwie jedną czwartą tego, co w Rosji. Nawet na Białorusi można kupić za pensję ponad dwa razy więcej paliwa niż na Ukrainie. I teraz staje się jasne, dlaczego ludzie z Ukrainy masowo wyjeżdżają gdzie tylko się da, także do Rosji.
I taka to jest prawda o tej strasznej biedzie w Rosji, którą tak napawają się wszelkiej maści rusofoby.
Stanisław Lewicki
[i] http://www.tvp.info/26532528/goraco-na-linii-kijow-moskwa-mowa-o-wprowadzeniu-wiz-i-zerwaniu-stosunkow
[ii] http://forsal.pl/artykuly/965706,nie-ma-rosjan-polacy-zostali-bez-grosza-granica-z-kaliningradem-zamknieta.html
1 thoughts on “Lewicki: Mity rusofobów – część 4: „Poziom życia w Rosji jest bardzo niski””