Piasta: Jak zagłosują endecy?

Skład osobowy drugiej tury wyborów trudno nazwać zaskoczeniem. Powszechnie kreowani na głównych antagonistów Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski osiągnęli poparcie w granicach przewidywanych przez główne pracownie badania opinii publicznej. Oznacza to, że pomimo pozornie sporej przewagi urzędującego prezydenta, obaj rywale zachowują wyrównane szanse na wyborcze zwycięstwo. Czeka nas zatem wyrównana i zapewne bezkompromisowa walka.

Pewnym zaskoczeniem może być natomiast najwyższa w historii frekwencja. Choć jest ona prostą wypadkową temperatury sporu politycznego, stanowi też dobry prognostyk, gdyż świadczy o rosnącym zainteresowaniu sprawami publicznymi.

Tymczasem, już tradycyjnie, stanęliśmy przed wyborem mniejszego zła. Wobec jakości propozycji personalnej i programowej obu kandydatów najbardziej kusząco jawi się perspektywa bojkotu drugiej tury. Tego rodzaju ucieczka od odpowiedzialności byłaby jednak dla osoby rozumującej w kategoriach interesu wspólnoty najgorszą z możliwych decyzji. W końcu rezygnując z prawa wyboru cedujemy je na osoby, które mają prawdopodobnie znacznie niższe kwalifikacje i kompetencje by takiego wyboru dokonywać. Pomijając już fakt, że przy okazji są to osoby, którym tego rodzaju intelektualne rozterki są całkowicie obce.

Tegoroczna kampania wyborcza, podobnie zresztą jak poprzednie, prowadzona była nie na temat, czyli w obszarze przekraczającym prerogatywy głowy państwa. Dla uporządkowania przypomnijmy więc, że w naszym ustroju prezydent ma realny wpływ na trzy obszary działania: politykę zagraniczną, wojsko i legislację.

W dwóch pierwszych nie ma istotnych różnic pomiędzy kandydatami. Choć jeden z nich reprezentuje partię „pruską” a drugi „amerykańsko-izraelską” w praktyce ich zapatrywania i działania nie są znacząco różne. Obaj są zwolennikami zwiększenia obecności wojsk amerykańskich na terytorium RP (choć Trzaskowski w nieco mniejszym wymiarze). Obaj będą prowadzili irracjonalną politykę antychinską i antyrosyjską, za to proukraińską i proizraelską. Jedyna dostrzegalna różnica leżeć będzie zatem w relacjach z UE czyli de facto Niemcami. Możemy założyć, ze w przypadku zwycięstwa Trzaskowskiego mniej będzie napinania muskułów, za to więcej przyjaznych gestów na tej linii.

Kompetencje prezydenta jako zwierzchnika sił zbrojnych są stosunkowo ograniczone. To dobrze, gdyż żaden z wymienionych kandydatów nie posiada predyspozycji i kwalifikacji do wykazywania się w tym obszarze jakąkolwiek inicjatywą.

Natomiast to, co zasadniczo różni obu kandydatów to rola jaką piastując urząd prezydenta odegrają w procesie legislacji. Andrzej Duda jako konsekwentny reprezentant obozu „dobrej zmiany” jest gwarantem swobody działań PiS. Oznacza to kontynuację legislacyjnej biegunki, ustawy pisane na kolanie i dalsze psucie państwa. Z kolei ze strony Rafała Trzaskowskiego możemy spodziewać się obstrukcji wobec działań rządu i sejmu co sprowadzi rząd Mateusza Morawieckiego do roli administratora. Partyjny aparat PiS nadal będzie obsadzał intratne rządowe synekury, jednak Naczelnik Państwa utraci możliwość dalszych zmian ustrojowych.

Wobec powyższego wybór, którego dokonamy za niespełna dwa tygodnie będzie sprowadzał się do referendum na temat zakresu władzy PiS. Powody by opowiedzieć się przeciwko obecnej władzy są tutaj aż nadto czytelne.

W sferze gospodarczej Polska podąża konsekwentnie ścieżką, którą wcześniej podążała Wenezuela. Kosztowne socjalne programy, traktowane przez rządzących jako kiełbasa wyborcza, nadmiernie obciążają budżet. Fiskalizm i opresyjność aparatu administracyjnego skutecznie dławią przedsiębiorczość. Dodruk pustego pieniądza wpycha nas coraz dalej na równię pochyłą spirali inflacyjnej. Reasumując jesteśmy na dobrej drodze do stania się milionerami. Takimi samymi jak byliśmy na początku lat 90-tych.

Równie strzeliste sukcesy odnosimy na niwie międzynarodowej. Nasze relacje z USA są partnerskie. My od nich kupujemy F-35 a w zamian oni sprzedają nam gaz. My popieramy ich kolonialne wojenki a oni w zamian uchwalają ustawę 447, itd., itp… Co ciekawe nasz sojusz z USA opiera się wyłącznie na relacjach z jednym z dwóch głównych amerykańskich stronnictw. W przypadku powrotu Demokratów do Białego Domu pozostaniemy sami, z wrogami, których w międzyczasie się dorobiliśmy, rzecz jasna w interesie Wielkiego Brata. Będzie ich sporo, gdyż zdążyliśmy pokłócić się niemal z wszystkimi sąsiadami i z częścią globalnych graczy. Rosję traktujemy jako jawnego wroga, najchętniej najechalibyśmy na nią pospołu z naszymi możnymi protektorami. Wobec Niemiec jesteśmy co najmniej nieufni, wysuwamy wobec nich roszczenia. Z Unią Europejską jesteśmy w ciągłym konflikcie. Usiłujemy nawet, szczęśliwie jak dotąd bezskutecznie, wywołać jakąś awanturę z Chinami.

Co ciekawe oprócz sojuszu z USA wiąże nas sojusz z Izraelem. Jest to sojusz nietypowy bo jednostronny, co stanowi cenny wkład Polski w światową myśl dyplomatyczną. Działa to w ten sposób, że my bezwarunkowo wspieramy naszego cennego sojusznika, w zamian zaś jesteśmy na arenie międzynarodowej oskarżani o najgorsze świństwa. Jednak od Izraela czasami otrzymujemy też tak zwany konkret. Na przykład nowelizacja ustawy o IPN została podyktowana niemal w całości przez Mosad (kto nie wierzy niech sprawdzi w Google), co oszczędziło nam wiele trudu i kosztów.

Tak wspaniała, mocarstwowa polityka ideowych spadkobierców sanacji budzi naturalne historyczne skojarzenia z rokiem 1939. Nawet chwilowo naszemu Lechickiemu Imperium udało się zająć fragment Czech. Co prawda niewielki, za to adekwatny do możliwości.

Na koniec zaś sprawy obyczajowe, które PiS stara się przedstawić jako aspekt odróżniający ich in plus w stosunku do konkurencji. Dziarscy chłopcy Naczelnika Państwa dzielnie walczą na przykład z „ideologią LGBT”. Nie przeszkadza im to jednak bezkrytycznie wspierać na arenie międzynarodowej USA, które rzeczonej „ideologii” są głównym orędownikiem i promotorem. Politycy PiS są też obrońcami tradycyjnych, rodzinnych wartości. Są tak prorodzinni, że część z nich założyła nawet dwie i więcej rodzin. Prawdziwą ikoną nowoczesnej Matki-Polki stała się Marta Kaczyńska (trzech mężów), której bogate życie osobiste mogłoby być inspiracją np. dla skandalizującego serialu telewizyjnego. Materiału wystarczyłoby na kilka sezonów.

Mimo tych oczywistych przywar PiS, jest także ostentacyjnie klerykalny. To nie tylko element budowy wizerunku na potrzeby wyborcze ale efekt symbiozy z dużą częścią episkopatu. Pomimo tego politycy PiS traktują spory światopoglądowe czysto koniunkturalnie. Temat obrony życia powraca wyłącznie jako temat zastępczy, odgrzewany w celu wywołania awantury maskującej inne poczynania rządu. Temat praw rodziny, gender i osób LGBT jest natomiast wygodną płaszczyzną polaryzacji sceny politycznej.

Jak więc widzimy nawet pobieżny bilans rządów PiS nie napawa optymizmem.

Mimo wszystko nie namawiam nikogo z Państwa do głosowania na któregokolwiek z kandydatów. Namawiam jednak do głosowania w ogóle. Szczególnie, że decyzja jest niełatwa, wymaga gruntownego przemyślenia i przekalkulowania, wręcz może okazać się moralnie dyskomfortowa. Nie możemy jednak pozwolić sobie na kunktatorstwo, bowiem to od naszych głosów będzie zależeć wybór przyszłej głowy państwa. Szczególnie, że różnica w poparciu dla obu kandydatów może okazać się minimalna.

Nie dajmy się jednak przy okazji zwieść próbom moralnego szantażu czy prymitywnym erystycznym trickom (jak choćby bzdurom o rzekomym cywilizacyjnym wyborze). Zdecydujmy w oparciu o twarde fakty, tak jak podpowiada nam nasz rozum. Tak jak przystało na endeków.

Przemysław Piasta

Myśl Polska, nr 27-28 (5-12.07.2020)

Click to rate this post!
[Total: 28 Average: 3.9]
Facebook

19 thoughts on “Piasta: Jak zagłosują endecy?”

  1. Panie Wielomski, z niepokojem zauwazam ze od jakiegos czasu zaczal Pan skrecac w lewo. Tak, tak, skreca Pan w lewo. Jako analityk idei politycznych moza Pan sam siebie zanalizowac i zrozumie Pan ze tak jest naprawde.
    To ze w sejmie PiS ma mizerna wiekszosc niewiele znaczy, wystarczy tego”antygejowskiego” oporu na jakis czas a potem co ? Trzaskowski nas przyzwyczai do narracji ze tzw. zwiazki partnerskie, etc. ,etc. sa w porzadku ? Chyba nie wstal Pan dzis wlasciwa noga, a moze Trzaskowski to panski jakis kolega badz szwagier ?
    Straszenie Bereza Kartuska to jest zas jakies horrendalne naduzycie ! Kompletny absurd i Pan o tym swietnie wie. Wiec o co chodzi ? Jak Pan w ogole smie cos takiego pisac, naprawde nie rozumiem Was, niektorych publicystow i o dziwo „profesorow”. Przeciez to totalna bzdura. Powiem tak bo chyba do Pana tez to nie dotarlo – tzw. demokracja polega na tym ze wygrywa wiekszosc i to nalezy uszanowac. Pan zas tego nie potrafi. Na koniec, ja tez nie jestem ani zwolennikiem PiS-u, ani nie glosowalem na p. Dude, ale mam wpojone pewne zasady, lacznie z intelektualna uczciwoscia. A tego nie moge powiedziec o panskim wpisie . Pozdrawiam.

    1. (…)Straszenie Bereza Kartuska to jest zas jakies horrendalne naduzycie !(…)
      A nie jaracie się programem Cela+?

  2. Jakby nie głosować kac moralny będzie gigantyczny.
    Niedawno Panie profesorze pisał Pan że w czasie II tury pójdzie z psami na spacer, teraz już nie jest Pan tak zdecydowany.
    Po takim głosowaniu ciężko będzie uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem.

  3. Tak tendencyjnego art. już dawno nie czytałem. 2/3 tekstu to atak na A. Dudę a potem „ni w pięć ni w dziewięć” „mimo wszystko nie namawiam nikogo z Państwa do głosowania na któregokolwiek z kandydatów”. Otóż Panie autorze, nic po tej anty-Dudowej jeremiadzie. Znakomita większość „endeków” których w istocie nie ma (zwłaszcza na łamach „Myśli Polskiej” – są tylko prorosyjscy postkomuniści – postpaxowcy), a są natomiast Polacy patrioci – tradycjonaliści, skupieni w Kościele katolickim, NSZZ „Solidarność” konserwatywno – narodowej części PiS (czyli jego znakomita większość). A ich najbardziej idewo -patriotyczną grupą jest elektorat Konfederacji. Jestem przekonany, że poza wierchuszką braunowsko – korwinowską, cały elektorat, który głosował na Bosaka zagłosuje na Dudę i mimo pana wysiłków prędzej głosujący na Bosaka odetnie sobie rękę, niż wskaże na kosmopolitę (Grupa Bilderberg), antyklerykała, LGBT-owca, sprzedawczyka niemieckiego i w końcu kompletnego nieudacznika Trzaskowskiego. A może chce się pan założyć, że będzie inaczej?

  4. Konfederatom chyba chodzi o to, żeby pogrążyć PiS i obłowić się masą spadkową. Słabością opozycji są podziały, których nie ma po stronie „dobrej zmiany”. Aby zaszkodzić PiS, trzeba wskrzesić Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę.

    1. Najbardziej mnie martwią te „pobożne życzenia” części publicystów i komentatorów „konserwatywnych” w postaci: „trzeba wskrzesić Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę”. Panie Ziuk! kto je wskrzesi! Pan ze swoja małżonką i sąsiadami? Rozumiem, że można być na „bakier” z elementarną logiką, ale już elementarne myślenie przyczynowo – skutkowe powinno obowiązywać kogoś, kto próbuje coś pisać dla innych. Przecież, gdy myślimy o walce z obozem „zdrady i zaprzaństwa” to musimy mieć siłę i atuty. A na dziś tą siłą realną jest PiS taki, jaki jest. Chcę przypomnieć, że żyjemy na ziemi, wśród ludzi, którzy co do zasady są niedoskonali. Ale rozbicie PiS i zastąpienie go „mgłą” w postaci w dużej mierze jeszcze fikcyjną partią, jaka jest Konfederacja, albo dopiero jakimś „wskrzeszeniem” LPR lub Samoobrony to jest wprost przyznanie, że się jest wrogiem Polski patriotyczno – prawicowej i faktycznie dąży do oddania władzy PO , czyli kosmopolitom, wrogom Kościoła katolickiego, antynarodowcom, genderystom, LGB-towcom, pachołkom niemieckim. Niech pan więc nie pisze o wskrzeszeniu LPR, ale wprost napisze, że jest pan za Trzaskowskim. I w ogóle, co pan robi na tym portalu? Acha! dywersję. Ja mam już swoje lata i do takich dywersantów na prawicy dawno się już przyzwyczaiłem. Wy zawsze byliście i będziecie – no cóż takie zlecenie, a żyć jakoś trzeba.

  5. Odniosę się tutaj do komentarza prof. Wielomskiego od razu uprzedzając, że Duda na mój głos również nie może liczyć, co nie oznacza, że dostanie go Trzaskowski (wolę oddać pusty głos). Dlaczego? Powodów jest kilka i sprowadzają się one do myślenia w dłuższej perspektywie. Po pierwsze, jeśli Trzaskowski wygra wybory, to na kanwie kryzysu gospodarczego, który zaczął się w ubiegłym roku (nie, nie przez covid – to jedynie przyspieszyło dynamikę) możemy po kolejnych wyborach parlamentarnych obudzić się w rzeczywistości, w której wygra PO z przystawkami i będą mieli swojego prezydenta, który będzie pełnił taką samą rolę, jaką pełni obecnie Duda, czyli będzie długopisem. A że PO rządzić nie potrafi tak samo jak PiS, to znów będziemy mieli problem. Po drugie dlatego, że fałszywą wydaje się perspektywa „blokowania programów socjalnych”. Trzaskowski jako prezydent ma dwa wyjścia – albo być tylko prezydentem blokującym PiS we wszystkim, co ogólnie spowoduje chaos a w dłuższej perspektywie brak zadowolenia społecznego, albo jednak w pewnych kwestiach „przyklepywać” pomysły PiS. Jako, że to jednak ideowo i „korytowo” jest jedna banda, to nadzieje na to, że będzie inna opcja niż druga wydają mi się naiwne. Tym bardziej, że Trzaskowski ma niepowtarzalną okazję pokazania wyborcom PiS, których straszy się Platformą: „zobaczcie, ja też rozdam pieniądze, więc PiS kłamał twierdząc, że PO wam zabierze” (vide bieżące propozycje rozdawnictwa Trzaskowskiego). Ogólnie wiara w to, że po rozkręceniu socjalnego bagna w Polsce ktoś z mainstreamu podniesie rękę na te programy nie jest niczym poparta.

    1. Ależ bełkot. Początek tekstu nie ma nic wspólnego z jego zakończeniem. I ta propozycja najgorsza z możliwych – na nikogo nie głosować. Pan nawet nie jest dywersantem, jest po prostu…

      1. Póki co bełkotem to uraczył mnie Pan rzucając pustosłowie i oceny bez poparcia okraszając je jeszcze niezbyt grzecznym zakończeniem. Jakieś konkrety, czy tak jak w innych Pana komentarzach próżno ich oczekiwać?

  6. Poparcie dla demoliberała finansującego szkolenia antify. Niezłego kandydata mają koszerwatyści…

    1. To zabawne… innych prawicowców bardziej wyzywacie od żydów nić lewicowców. Co lepsze… rok bez wiadomości o biciu murzynów i cyganów w wielkich miastach jest rokiem straconym, za to nie słyszałem jakoś, żeby gdzieś spalili synagogę czy cerkiew na wsi tzw. Ściany Wschodniej.

      1. „To zabawne… innych prawicowców bardziej wyzywacie od żydów nić lewicowców”
        Obie grupy są siebie warte, przynajmniej lewica nie jest na tyle obłudna i wiadomo że są to wrogowie.
        „Co lepsze… rok bez wiadomości o biciu murzynów i cyganów w wielkich miastach jest rokiem straconym, za to nie słyszałem jakoś, żeby gdzieś spalili synagogę czy cerkiew na wsi tzw. Ściany Wschodniej”
        Tego bełkotu nie komentuję.

        1. Wsie na na ścianie wschodniej uchodzą za najbardziej faszystowskie obszary w Polsce, a metropolie z kolei za bastiony lewactwa… i gdzie są te przestępstwa z nienawiści? Właśnie u tych lewaków, a wyczynach faszystów nie słyszałem, ani razu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *