Rękas: Ciemna noc

W całej śmieszno-strasznej historii z “Тёмною Ночью” w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej umyka, że jest ona kolejnym przejawem przyjęcia w III RP czysto NIEMIECKIEJ narracji na temat przebiegu tego konfliktu, a zwłaszcza jego zakończenia, roli i znaczenia Armii Czerwonej, a także budowania określonych stereotypów i mitów polityczno-propagandowych w oparciu o daną wizję.

Jest typowo niemieckim podejściem sprowadzanie niemal całej martyrologii wojennej do „gwałtów czerwonoarmistów” – bo dopiero one dotknęły one Rasę Panów, a więc liczą się historycznie! No, może obok alianckich bombardowań dywanowych. To dla Niemców okrucieństwami wojny stały się dopiero „MS Wilhelm Gustloff”, ucieczka przed RKKA (i oczywiście mityczne „Wypędzenie”) i taką etno-ekluzywną NIEMIECKĄ wizję II wojny upowszechnia dyrekcja POLSKIEGO (?) Muzeum przedstawiając swe kuriozalne tłumaczenie cenzurowania rosyjskiej piosenki.

Charakterystyczne, że właściwie tylko dwa narody mają tak ugruntowaną skłonność do celebrowania wyłącznie strat własnych, przy całkowitym ignorowaniu czy to cudzych ofiar, czy zwłaszcza samemu dokonanych zbrodni… Nie ma jednak żadnych powodów – ba, są poważne przeciwwskazania, by akurat Polacy nie przyjmowali bezmyślnie cudzych narracji historyczno-propagandowych. Zwłaszcza – gdy, jak ta o „biednych Niemkach gwałconych nieustannie przez czerwonoarmiejcówbiją one przecież nie w były ZSSR czy obecną Rosję – ale w polski stan historycznego i politycznego posiadania na Ziemiach Zachodnich i Północnych.

Co zaś się tyczy samej przemocy wobec NIEMIECKICH mieszkańców tych terenów, to już nawet nie chodzi o infantylną wersję historii, w której zawsze gwałcą ci drudzy, a nasze własne wojska są wyłącznie rycerskie i złożone ze świątobliwych mnichów. Istotniejszy jest celowy anachronizm stosowanych dziś chwytów. Dość przecież sięgnąć choćby do polskich gazetek konspiracyjnych z czasów okupacji, by dowiedzieć się jakie były powszechne odczucia polskie wobec Niemców i jak okrutnych kar domagano się dla narodu okupanta i to w całości. A można też zakładać, że ówcześni publicyści i tak byli łagodniejsi od ogółu, chcącego widzieć naród niemiecki nie tylko wypędzony i pogwałcony, ale po prostu wymordowany czy przynajmniej zdziesiątkowany. Tak silne, żywe i uzasadnione to były wówczas emocje.

Jeśli więc podpowiada się dziś Polakom, że oto ich ojcowie i matki, wychodzący np. ze spalonej, wymordowanej i pogwałconej Warszawy byli pełni oburzenia na przemoc stosowaną przez niektórych żołnierzy Armii Czerwonej (i Wojska Polskiego!) albo że współczuli mieszkańcom zbombardowanych niemieckich miast – to są to oczywiste kłamstwa. Niemcy urodzili przemoc, której następnie w niewielkim zresztą stopniu sami doświadczyli – a sowieckiemu żołnierzowi idącemu na Berlin Polacy co najwyżej mogli podać kubek mleka, żeby się nie zasapał pozbywając hitlerowców. Tak to wówczas widziano i taki jest wybór dzisiaj. Już abstrahując od słuszności archetypu „bolszewickiego gwałciciela” (i od samego czynu w jego wymiarze stricte moralnym czy religijnym) – można kibicować jemu albo Elisabeth Lupce i jej koleżankom z SS-Aufseherin, bo w takim razie to one muszą uosabiać typowość niemieckiej kobiety tamtych czasów. Albo – albo. Pan dyrektor Nawrocki cenzurując sowiecką piosenkę opowiedział się po stronie katów z Oświęcimia. Polski wybór i gust muszą być jednak z tymi, którzy tamtych powiesili. Innego wyboru nie ma.

A sama piosenka jest zresztą po prostu bardzo ładna. I dająca nadzieję właśnie na powstrzymanie przemocy – kiedy tylko będzie to możliwe. To znaczy po pokonaniu wrogów.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 4.6]
Facebook

1 thoughts on “Rękas: Ciemna noc”

  1. Po co przyjmować czyjąkolwiek narrację historyczną. Ani Niemcy, ani Rosja/ZSRR nie były nam przyjazne widząc nas po prostu jako państwo wasalne w swojej strefie wpływów i to stwierdzenie jest aktualne do dnia dzisiejszego. Ponadto swoją narrację należy zbudować i rozprzestrzenić, np. poprzez tłumaczenia na angielski i zamieszczania w Internecie najważniejszych dzieł polskich naukowców. Takiej polityki nie prowadzimy a Niemcy i Rosja ją prowadzą, chociaż nieoficjalnie i często na naszą niekorzyść. Kiedy jednak Polska stara się przeforsować jakąś tezę to od razu jest oskarżana o fałszowanie historii. Jesteśmy państwem zależnym także w zakresie kulturowym a to może ostatecznie wiele kosztować w sensie politycznym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *