Rękas: Co się dzieje z cenami prądu

Czy mamy zachwycać się postawą polskich polityków, teraz drących szaty i wykonujących reytańskie gesty przeciw decyzjom, które sami wcześniej akceptowali? Nie, bo apele takie jak Zbigniewa Ziobry, by nagle „odrzucić europejską politykę klimatyczną” – to tylko słowa. Takie apele fajnie wyglądają w Wiadomościach, ale nie mają mocy sprawczej. To nadal jest tylko chińska opera, żeby się różne fejsbukowe tradycjonalistyczne-solarne fora dyskusyjne jarały. Dobrze, pomińmy kwestię wychodzenia z Unii. Słyszymy też jednak „nie da się jednostronnie wypowiedzieć protokołu EU ETS!”. Serio? A może jednak spróbujmy? Na pewno będzie to miało więcej sensu niż uchwały sejmowe i „apelowanie do Komisji Europejskiej”.

Szok, który wszyscy przewidzieli

Choć podwyżkę cen energii elektrycznej często przedstawia się dziś jako kolejny szok podażowy, to jednak nie jest to stwierdzenie ścisłe. Faktem jest, że od kilku miesięcy obserwujemy wypadanie z rynku klientów biznesowych, zaś dla gospodarstw domowych obserwowany wzrost cen, oznacza spadek dostępnego dochodu, a co za tym idzie także spadek konsumpcji, a więc i popytu zagregowanego. Wzrost cen energii uznawany jest także za jeden z głównych katalizatorów rosnącej inflacji, odnotowywanej w całej Europie. Obserwacje te są oczywiście prawdziwe, potwierdzane codziennymi relacjami mediów. Skoro jednak wiemy, że samo generowanie energii elektrycznej musi być stale równe popytowi, a równocześnie zgadzamy się, że istotą szoku jest jego nieprzewidywalność, losowość i nagłość – to musimy zauważyć, że mamy do czynienia raczej ze strategicznym ryzykiem rynku niż z czymś przedstawianym dziś jako nieomal zaskakująca katastrofa.

Trudno bowiem mówić o szoku w sytuacji, gdy wzrost cen stanowi rozpoznany trend, gdy przynajmniej część warunków zewnętrznych mających wpływ na mix energetyczny jest przewidywalna (siła wiatrów w sezonie zimowym) i gdy już kilka miesięcy temu zostały podjęte działania osłonowe, w postaci zapowiadanych dopłat i wyrównania podwyżek. Inna rzecz czy mechanizmy te okazały się skuteczne – skoro je jednak szykowano, to dzisiejsze opowieści o „złym Putinie i jeszcze gorszych europejskich spekulantach” nie brzmią już tak wiarygodnie. O zagrożeniu wiedziano, tylko nie zostaliśmy nań odpowiednio przygotowani, nie mówiąc o choćby próbie uniknięcia niebezpieczeństwa. Pytanie nie brzmi więc czy wzrost cen można było przewidzieć, bo wiemy, że był przewidywany i zakładany choćby w ramach dyskusji na UE pakietem Fit for 55. Istotniejsze wydaje się czy prawidłowo udało się określić spodziewaną skalę wzrostu, czy rozumiemy jego przyczyny i jak przekłada się to na realizowane strategie. Mówiąc inaczej ustalić należy czy obecna sytuacja po stronie podaży może stanowić element zarządzania popytem przede wszystkim w celu uzyskania zakładanych celów klimatycznych – i/lub celów ekonomicznych i społecznych. A także sprawdzenia czy raz – cele te nie są ze sobą sprzeczne, a dwa czy dotychczasowy kształt transformacji energetyki nie współodpowiada przypadkiem za obecne problemy. Z pewnością zaś przeciętnego konsumenta energii, zwłaszcza nie-ekonomistę interesuje przede wszystkim: czy ceny spadną.

Trzech jeźdźców Apokalipsy: liberalizacja, klimatyzm, COVID

Analiza każdego rynku powinna być prowadzona przy zrozumieniu jego paradygmatu i ogólnej charakterystyki. W różnym wprawdzie stopniu, ale europejski rynek energii został w ciągu ostatnich dekad dalece zliberalizowany, od najdalej w tym zakresie posuniętej transformacji brytyjskiej, poprzez sytuację Danii, opartej już w zdecydowanej większości na źródłach odnawialnych, ze zdecentralizowanym systemem opartym o subsydia i Niemiec, o zdecentralizowanym systemie z silnym jednak udziałem państwa oraz przy znaczącym czynniku obywatelskim i nacisku na podatek energetyczny. Generalnie zaś wszystkie państwa europejskie (unijne i nie) postarały się, by intensywnej liberalizacji – towarzyszył nie mniejsze zaangażowanie w często skomplikowane mechanizmy subsydiów i regulacji taryf. Tak czy inaczej jednak mniej zróżnicowany obecnie niż powiedzmy dwadzieścia lat temu mix energetyczny, a zwłaszcza zatrzymanie się przy przechodzeniu od węgla do gazu i przy jednoczesnym rosnącym uzależnieniu od źródeł odnawialnych i niekonsekwentnym podejściu do atomu – tylko wzmocniły wrażliwość europejskiego rynku energetycznego na sytuację na międzynarodowym rynku gazu oraz The European Union Emissions Trading System. Te dwa czynniki mają zaś kluczowe znacznie dla kształtowania się ceny elektryczności. Sytuację zaś dodatkowo skomplikowała pandemia COVID-19.

Dane z większości krajów europejskich wskazują, że tendencja spadkowa cen energii elektrycznej zaczęła się już w 2019 r. ze zwiększeniem w trzecim kwartale 2019 r. Mimo okresowych fluktuacji ceny spadały aż do I. kw. 2021 r., co wyjaśniano wpływem pandemii, motywowanych nią lockdownów i zmniejszeniem aktywności publicznej i zawodowej mieszkańców, skutkującym zmniejszeniem popytu na energię. Okazało się to zbyt dużym wyzwaniem dla mniejszych podmiotów zajmujących się handlem i usługami, starających się wcześniej prowadzić konkurencję cenową. W efekcie zaczęły one wypadać z rynku, na którym wraz z realizowaniem rozmaitych programów osłon i odbudowy pojawiły się oczekiwania popytowe niemożliwe krótkoterminowo do zaspokojenia, co spotęgowało wrażenie niestabilności. W realiach gospodarki niedoboru (w tym przypadku przede wszystkim niedoboru gazu) i braku odpowiednio zarządzanej, szybkiej do uruchomienia pojemności zapasowej już w II kw. 2021 r. pojawił się początkowo łagodny trend zwyżkowy cen elektryczności, z widocznym w całej Europie wyraźnym skokiem pod koniec września 2021 r. Od tego czasu zwłaszcza politycy spierają się o wskazanie głównej przyczyny tak gwałtownej zmiany. Komisja Europejska, posiłkując się stanowiskiem większości ekspertów obciąża przede wszystkim ceny gazu. Część analityków proponuje, by nie pomijać znaczącego wzrostu cent EU ETS, na który z kolei powołują się rządy Hiszpanii i Polski.

Gazu jest pod dostatkiem, ale…

Gas feeder lines at the Yamburg gas-condensate field, Tazovskiy Pennisula, Yamalo-Nenetskiy AO. These pipelines take gas from the wells to the processing plants.

Analizując oba te stanowiska należy przede prześledzić ruchy cen na obu wspomnianych rynkach komplementarnych. Jak potwierdza raport International Energy Agency ponadprzeciętny w stosunku do lat ubiegłych wzrost TTF ceny gazu ziemnego został odnotowany już w kwietniu 2021 r., przy czym dalsza jego zwyżka została przez ekspertów określona wprost jako „szybka i wściekła” (International Energy Agency, 2021, p. 68). Co ciekawe jednak, jak wiemy z tego samego źródła – wzrost ten nie mógł być spowodowany wyłącznie spadkiem produkcji, ponieważ ta dla obszaru Eurazjatyckiego, w tym dla Rosji będącej głównym dostawcą dla Europy wzrosła po faktycznym spadku 2020, przekraczając poziom sprzed pandemii (produkcja gazu ziemnego, Eurazja (w tym Rosja): 2019 – 941 (738) m.sz., 2020 – 884 (692) m.sz., 2021 – 968 (761) m.sz.). Tendencja spadkowa dotyczy natomiast samej Europy: 2019 – 246, 2020 – 211, 2021 – 204 (International Energy Agency, 2021, p. 94). W takiej sytuacji wzmocnieniu uległa pozycja importowa amerykańskiego głównie LNG (ale i gazu ziemnego) wcześniej również mocno osłabiona.

Co miało jednak znacznie większy wpływ to fakt, że mimo obniżenia własnej produkcji – Europa utrzymywała poziomy zapasów 16 proc. poniżej średniej z ostatnich pięciu lat (International Energy Agency, 2021, p. 91) i 22 proc. niż w IV. kw. 2020 r., co było wyraźnie wbrew prognozom wzrostu popytu, oczywistym także w związku z okresowo słabszymi wynikami energetyka wiatrowej. Dostępne jednak prognozy, np. World Bank zakładały jednak bardzo łagodny trend wzrostowy, choć już analiza kontraktów długoterminowych (gas futures) mogła sugerować, że ruchy cen będą znacznie gwałtowniejsze, osiągając apogeum między wrześniem na listopadem 2021 r. I właśnie futures market wydaje się mieć szczególne znaczenie dla obecnego poziomu cen gazu. Odpowiadając więc na nurtujące wszystkich pytanie – tak, obserwując sytuację na rynku gazu wzrost cen energii elektrycznej można było przewidzieć przynajmniej od II kw. 2021 r., nawet bez określenia jego tempa i można było choćby częściowo próbować się przed nim zabezpieczyć.

Spekulacja klimatyczna

Ale wpływ na ceny energii elektrycznej miał też inny faktor – sytuacja na rynku EUA (EU ETS). Jego wpływ na poziom cen energii elektrycznej jest zbadany i opisany (Bunn and Fezzi 2008). I znane też były wymogi, jakie system ten spełniać powinien dla spełnienia swej strategicznej roli w ramach Net-Zero Target, jak również uzyskania między innymi redukcji kosztów, a wszystko to w warunkach względnego bezpieczeństwa rynku. Problem w tym, że od początku też dostrzegano zagrożenia, w tym związane z ewidentną nadpodażą certyfikatów. Dlatego w końcu nawet zwolennicy systemu, dzięki którym między innemu doszło do jego rozszerzenia i wzmocnienia w ramach Fit for 55 musieli zauważyć jego oczywiste wady, przede wszystkim wynikające ze wstępnej alokacji i polityki poszczególnych państw, nastawionej na uzyskiwanie przy okazji własnych celów budżetowych. Zwyżka cen futures EU ETS obserwowana była przez cały rok 2021: 4 stycznia – €33.69 za tonę, 7 grudnia – €84.91 za tonę. Wzrost cen był m.in. wynikiem zmian w systemie wynikających wprost z Fit for 55 rozszerzanego na gospodarstwa domowe i transport drogowy i nie wywoływał bynajmniej zaniepokojenia ze strony rządów (polskiego nie wyłączając). Przeciwnie, wysokie ceny EU ETS pozwalają im ograniczać wysokość własnych subsydiów (CFDs) pomimo zakładanych odpowiednio wcześnie kosztów społecznych, ponoszonych jednak przy założeniu przyszłych korzyści.

Co istotne, czyniły tak również rządy, które domagają się obecnie pilnej interwencji i zmian na rynku EU ETS. To z kolei spotyka z gniewaną reakcją Komisji Europejskiej, która kategorycznie zaprzecza, by to rynek EU ETS miał decydujący wpływ na sytuację rynku elektryczności, a także by ruchy cenowe futures EU ETS były w znaczącym stopniu powodowane działalnością spekulacyjną. Problemem w tym, że sporządzony na zlecenie EC raport European Securities and Markets Authority (2021) wprawdzie faktycznie nie odnosi się do współzależności między handlem emisji a rynkiem energii elektrycznej, ale równocześnie wprost potwierdza wzrastające zainteresowanie ze strony podmiotów finansowych – o 77.3 proc. w stosunku do 2018 r. jeśli chodzi o EUA futures. Części analityków podkreśla jednak, że dla łącznej nadpodaży uprawnień do emisji w rękach funduszy i innych podmiotów finansowych znajduje się tylko ok. 3.3 proc., choć faktycznie skala samej spekulacji, przy udziale podmiotów branżowych może sięgać 7 proc. Wszystko to jednak nadal jest zbyt mała skala, by czynnik ten mógł zostać uznany za decydujący czy choćby znaczący Co nie oznacza jednak, że ryzyko spekulacyjne nie będzie z czasem rosło, choćby z rozwojem Exchange Traded Funds. To zaś otwiera kwestię uniknięcia potencjalnej bańki spekulacyjnej na rynku EUA. W wersji radykalnej obawy te wyraził parlament Polski, który 9. grudnia podjął uchwałę wzywającą UE do zawieszenia całego systemu handlu uprawnieniami do emisji. Z całą pewnością propozycja ta zostanie odrzucona, jednak potwierdza jakie kontrowersje polityczne budzi kwestia braku czy niedostatecznej analizy ekonomicznej pozwalającej w porę przygotować społeczeństwa europejskie do szoku cenowego nie niespodziewanego – ale wręcz przygotowanego przez polityków.

NordStream2 – ratunkiem dla Europy?

Bo czy można było przewidzieć ten konkretny trend zwyżkowy cen elektryczności i uniknąć jego skutków?  Tak, co najmniej częściowo, w zakresie, w jakim jest stymulowany systemowo przez Fit for 55 package, w tym wzmocnienie i rozszerzenie ETS EU oraz aktualizację Energy Taxation Directive. A także rozumiejąc praktyczne konsekwencje zmiany paradygmatu, czyli postawienie celu klimatycznego wyraźnie ponad ekonomicznym i społecznym. Jak również przyjmując do wiadomości fakt, że jednym z istotnych instrumentów nowego zielonego ładu energetycznego jest zarządzanie popytem na energię, czyli jego ograniczenie. Natomiast wpływ obserwowanej obecnie spekulacji na rynku gazu i EU ETS był do przewidzenia o tyle, że obecny system jest otwarty na taką możliwość, więc można było uznać za nieuchronne, że zostanie to wykorzystane przez graczy rynkowych. Uznanie gazu z główny surowiec okresu przejściowego oraz dopuszczenie graczy finansowych spoza sektora uczyniły oba te elementy szczególnie wrażliwymi na naciski spekulacyjne i polityczne. Jednak jak to z bańką rynkową jednak – trudniej jest przewidzieć kiedy konkretnie wystąpi, jak również do jakiego poziomu urośnie.

Należy postawić pytanie czy w zaistniałej sytuacji należy się tylko zabezpieczać przed skutkami dynamiki rynków energii – czy także wpływać na nie, względnie regulować, a jeśli tak, to do jakiego stopnia. Zawiera się w tym także refleksja na temat potencjalnych zmian po podażowej stronie energii, wykraczających poza opisywane obecnie przez główny nurt analityków. Dominująca tendencja globalnej finansjalizacji praktycznie wyklucza wyeliminowanie podmiotów nie-branżowych od handlu EU ETS, być może jednak wskazane byłoby dodatkowe opodatkowanie transakcji na rynku wtórnym, na którym aktywizują się spekulanci. W zakresie gazu – niezbędne wydaje się zwiększenie przesyłu gazu na rynek europejski, zarówno w postaci importu LNG, jak i uruchomienia NordStream2. Dla całego Europy niezbędna byłaby większa dywersyfikacja mixu energetycznego, przede wszystkim przez nieodchodzenie przynajmniej w okresie przejściowym od atomu. Krótkoterminową reakcją w 2022 powinno być dalsze i wyraźniejsze wzmocnienie osłon i przynajmniej próba ograniczenie ubóstwa energetycznego. A dla unikania sytuacji szokowych na przyszłość wskazane wydaje się większe scentralizowanie w rękach państwa mechanizmu zarządzania pojemnością i rezerwami, co jest także lekcją zarządzania kryzysowego wyniesioną z COVID-19. Zróżnicowanie generowania i scentralizowanie zarządzania energią – to reakcje preferowane. By je zastosować w pełni – konieczne byłoby także przynajmniej częściowe odejście od liberalizacji i wzięcie przez państwa ponownie pełnej odpowiedzialności za politykę energetyczną, a nie tylko psucie jej wydumanymi celami ideologicznymi i interwencjami nie przeciw, ale w interesie rynków spekulacyjnych.

Zgaście światło

Dla Polski wybór byłby zresztą jeszcze prostszy. Sęk w tym, że niemal w każdej wersji obejmowałby on opuszczenie Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie. Tylko poza nią moglibyśmy ratować się tak samo jak Chińczycy, to znaczy przywracając moce wydobywcze naszych kopalni i energetyki węglowej. Z kolei pozostają w UE – nadal moglibyśmy być w sytuacji lepszej niż reszta, o ile jednak umielibyśmy wkomponować się w gazowy układ rosyjsko-niemiecki. W naszym przypadku bowiem atom nie jest rozwiązaniem, a takim samym uzależnieniem od zewnętrznej technologii i dostaw surowca, co w slangu ekonomii politycznej energii równa się nieuchronnemu lock-in (zakluczeniu w niekoniecznie optymalnym układzie technologiczno-surowcowym). Wiemy też jednak, że żaden przełom polityczny w żadnym zakresie nie możemy liczyć – a więc może być tylko drogo.

Realistycznie bowiem musimy założyć, że nawet jeśli zgodnie z prognozami długookresowymi osiągnęliśmy już szczyt trendu, zaś ceny czynników wpływających na wzrost cen prądu będą teraz spadać aż do stabilizacji w 2023 na poziomie zbliżonym do 2018 – to i tak nie zmienia to zasadniczego paradygmatu dokonujących się wokół nas przemian. Niezależnie też jakie podejmiemy działania ochronne – mamy nauczyć się żyć mniej energochłonnie. Taki jest cel europejskiej, globalistycznej polityki energetycznej. A wysokie ceny to jedna z pomocy naukowych podczas tej lekcji. Kojarzycie te ulice zamykane, żeby was zniechęcić do jeżdżenia samochodami? No więc wysokie ceny mają was zniechęcić do używania prądu w ogóle. Serio. A że ktoś przy tym jeszcze zarabia? To przecież też na pewno z pożytkiem dla planety. Koniec artykułu. Lepiej wyłączcie komputer.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 4.2]
Facebook

1 thoughts on “Rękas: Co się dzieje z cenami prądu”

  1. stara zasada: jak nie wiadomo o co chodzi>chodzi o kasę i to wiadomo od ZAWSZE
    i konkluzja Autora>
    LEPIEJ WYŁĄCZCIE KOMPUTER
    jest prawidłową DIAGNOZĄ
    biorąc pod uwagę zarówno naszych 'z zawodu polityków’ obojętnie jakiego koloru.
    Analityk banku Rabobank (ale z siedzibą w USA) wczoraj napisał:
    ’.Notably, except to most Europeans, the EU just suffered the ignominy of having its existential security discussed right over its head by a Great Power it ignores….
    .https://www.zerohedge.com/markets/rabobank-war-and-inflation-and-rate-hikes
    co na nasze się przekłada:
    Co warte odnotowania, z wyjątkiem większości Europejczyków, UE właśnie doznała hańby, że jej egzystencjalne bezpieczeństwo zostało przedyskutowane tuż nad jej głową przez Wielkie Mocarstwo, które ignoruje, z wyjątkiem sytuacji, gdy sprzedaje jej samochody lub odbiera jej gaz lub oligarchów, a także przez supermocarstwo USA, na które gniewała się nawet przed Trumpem. Europa była jak dziecko w trakcie rozwodu, gdy kluczowe decyzje dotyczące jej przyszłego otoczenia są podejmowane w trakcie zabawy w „strategiczną autonomię”. Ale to jest to, co dostajesz od bezsilnego, surowego, pacyfistycznego merkantylizmu opartego na założeniu, że jeśli jedyną rzeczą, jaką masz, nie jest młotek, to nic wokół ciebie nie może być gwoździem; jeśli Niemcy kierują polityką zagraniczną UE, a niemieccy eksporterzy kierują niemiecką polityką zagraniczną; jeśli Europa przekształca się z tego, co The National Review kiedyś wyśmiewał jako „jedzące sery małpy poddańcze” w jeszcze słabsze „sprzedające sery małpy poddańcze”, polegające na zewnętrznym popycie dla wzrostu; Jeśli Berlin zdecyduje się na tani gaz rosyjski zamiast amerykańskiego, który jest jedyną rzeczą, która powstrzymuje obecnie UE przed szaleńczymi cenami energii; i jeśli Litwa zostanie usunięta z bazy danych handlowych Chin z powodu sporu politycznego, a niemieckie firmy zagrożą, że w odpowiedzi usuną łańcuchy dostaw z innego członka UE, a nie z Chin.’
    a jeszcze dodam co napisał Mark Carney – trustee WEF czyli Szwabusa + Great Reset+4 rewolucja przemysłowa>>czyli to CO ROBI kaczyński+moraver aka 'zjednoczone prawiczki’ aka patrioci u nas jako POLSKI ŁAD (=tarcza inflacyjna)
    że:
    'Zachodnie społeczeństwo jest moralnie zepsute……że zostało skorumpowane przez kapitalizm, który doprowadził do „zagrożenia klimatycznego” (!!!!) , które zagraża życiu na ziemi. To……wymaga ścisłej kontroli wolności osobistej, przemysłu i finansowania korporacji.’
    i dlatego konkluzja p. Rękasa
    'Lepiej wyłączcie komputer.’
    WINNA być WYZWANIEM dla DZIAŁANIA
    bo
    POLSKI INTERES NARODOWY jest NISZCZONY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *