Rękas: Polska wyklucza się z grona państw honorowych?

Osoba przedstawiciela dyplomatycznego jest nietykalna. Nie podlega on aresztowaniu ani zatrzymaniu w żadnej formie. Państwo przyjmujące będzie traktować go z należytym szacunkiem i przedsięweźmie wszelkie odpowiednie kroki, aby zapobiec wszelkiemu zamachowi na jego osobę, wolność lub godność”. Tak stwierdza art. 29 Konwencji Wiedeńskiej o Stosunkach Dyplomatycznych z 18. Kwietnia 1961 r., podpisanej i ratyfikowanej także przez stronę polską i nadal uznawaną przez III RP za ważny i obowiązujący dokument prawa międzynarodowego i dyplomatycznego. A jednak organy państwa polskiego zdecydowały się ten fundamentalny akt prawny świadomie i celowo naruszyć, najpierw nie podejmując żadnych działań, a w istocie prowokując i pomagając zorganizować napaść na ambasadora Federacji Rosyjskiej, Siergieja Andriejewa podczas próby złożenia przez niego kwiatów na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Warszawie, 9. maja 2022 r., następnie zaś demonstracyjnie umarzając prowadzone w tej sprawie śledztwo.

Gorsi od nazistów?

Nawet naziści napadając na Polskę we wrześniu 1939 r. i uznając, że „państwo polskie przestało istnieć” – nie ośmielili się wówczas złamać niepisanych wówczas norm dyplomatycznych i wypuścili ówczesnego ambasadora RP w Berlinie, Józefa Lipskiego, uznając jego nietykalność i immunitet. Obecne państwo polskie jest więc pod tym względem gorsze od nazistów. Zwłaszcza, że przyzwolenie polskiej prokuratury dla napaści na ambasadora Andriejewa to przecież element większej całości, część kampanii obejmującej także wtargnięcie do rosyjskiej szkoły czy bezprawne zawłaszczenie obiektów należących do przedstawicielstwa Federacji Rosyjskiej w Warszawie. Działania takie są rzadkością nawet w przypadku państw znajdujących się w stanie otwartej wojny i dotychczas były zgodnie potępiane przez opinię międzynarodową, by wspomnieć tylko zamachy terrorystyczne na ambasadę Iranu w Londynie w maju 1980 r. czy zapomniany już w Polsce atak grupki podającej się za… polskich antykomunistów na polską ambasadę w Bernie we wrześniu 1982 r. Co należy podkreślić, w tych i innych znanych przypadkach to państwo gospodarz podejmowało zdecydowane działania dla obrony praw dyplomatów innych państw na swoim terytorium. Tymczasem państwo polskie samo zachowuje się prowokacyjnie i agresywnie, wręcz organizując akcje stanowiące zaprzeczenie fundamentom Konwencji Wiedeńskiej i odwiecznym obyczajom dyplomatycznym.  Ocena tego może być tylko jedna: władze III RP usilnie chcą wykluczyć nasz kraj z grona państw cywilizowanych i uznawanych, za posiadające zdolność honorową.

Jeśli ockniemy się nie w porę – znowu załatwią nas rozbiorem”…

Oczywiście, celem takich prowokacji jest wymuszenie adekwatnej odpowiedzi strony rosyjskiej, wzrost napięcia między naszymi państwami i w efekcie znalezienie usprawiedliwienia dla eskalacji, aż do polsko-rosyjskiego konfliktu zbrojnego włącznie. Polacy i Ukraińcy w Polsce napadają na rosyjskich dyplomatów, żeby potem móc oświadczyć, że to… Rosjanie napadli na Polskę. Tylko kto się tym przejmie, jeśli Warszawa już wcześniej udowodni, że jesteśmy dzikim krajem, nieszanującym podjętych zobowiązań i po prostu niezdolnym do funkcjonowania w środowisku międzynarodowym? Przecież to jest budowanie wokół Polski atmosfery przypominającej tę przedrozbiorową, gdy wprawdzie wobec samych Polaków odczuwano niekiedy współczucie i litość, ale upadek naszego państwa przyjęto z nieskrywaną ulgą „bo wy to się jednak rządzić nie umiecie / bo tylko wywołujecie międzynarodowe problemy”. I podobnie jak wtedy, w XVIII wieku za samobójczą polityką polskich elit stały konkretne interesy mocarstw zainteresowanych wykorzystaniem naszego narodu we własnych rozgrywkach. Czy tak trudno zauważyć, że w podobny sposób pcha się nas dziś do konfliktu z Rosją? Że właśnie dlatego buduje się atmosferę aprobaty dla prowokacji, dla znieważanie rosyjskich symboli, wprost dla napaści na Rosjan czy nawet Polaków podejrzewanych o brak antyrosyjskiej fobii? To jest prosta droga do kolejnego upadku Polski i to takiego, po którym nikt już nam nie pomoże powstać, a my sami nie będziemy mieli do tego dość sił własnych, strawionych na już szykowanej wojnie.

Opamiętajmy się, bo zaczyna się od jednej podeptanej konwencji międzynarodowej, a skończy kolejnym rozbiorem Polski. Być może już ostatnim.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 36 Average: 4.6]
Facebook

5 thoughts on “Rękas: Polska wyklucza się z grona państw honorowych?”

  1. Honor jest domeną błękitnokrwistych. Wprowadzając republikańską funkcję, otworzono bramy na salony dla plebsu. A dla plebsu kwestie honoru nigdy nie były istotne.

  2. „Omawiając rozmaite rodzaje agentów, czyli obywateli wolnego świata, którzy w ten, czy inny sposób sprzedali się GRU, nie można pominąć jeszcze jednej ich kategorii, najbardziej ze wszystkich obrzydliwej (…) [jest to] określenie, jakiego wobec wspomnianych osobników używali między sobą wszyscy oficerowie radzieckiego wywiadu.

    Określenie owo brzmi „gównojad” (gawnojed) (…), a dotyczyło członków wszelkiej maści Towarzystw Przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, działaczy organizacji pacyfistycznych (z ruchem na rzecz jednostronnego rozbrojenia na czele), Zielonych i innych postępowych radykałów. Oficjalnie nie można ich było zakwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, oficjalnie też wszyscy przedstawiciele Związku Radzieckiego byli wobec nich uprzejmi i przyjacielscy, ale prawda jest inna: gównojad, to gównojad i nikt tego nie zmieni.

    Oficerowie GRU i KGB zazwyczaj szanowali swoich agentów. Motywy ich działania były jasne: albo przymus (np. szantaż) albo chęć wzbogacenia lub pragnienie mocnych wrażeń. (…) Natomiast motywy postępowania gównojadów były dla każdego obywatela Związku Radzieckiego całkowicie niezrozumiałe.

    W Związku Radzieckim każdy marzył, żeby znaleźć się za granicą – gdzie, to sprawa drugorzędna (mogła być nawet Kambodża). (…) A tu nagle człowiek znajduje takiego przyjaciela Związku Radzieckiego, który ma wszystko (od żyletek Gilette po perfumowane prezerwatywy), który może wszystko kupić w sklepie (nawet banany), a który wychwala pod niebiosa Związek Radziecki. Jest to tak patologiczne, że jedynym właściwym określeniem był „gównojad”.

    Pogarda, jaką oficerowie GRU i KGB żywili wobec takich osobników, nie oznaczała naturalnie, że nie wykorzystywali ich gdzie i jak się dało (…). Gównojady robili wszystko.(…)

    Nikt ich nie werbował, bo i po co – i tak robili, co im się kazało. Zwykle chodziło o jakieś drobiazgi: informacje o sąsiadach, współpracownikach, czy znajomych, czasem o zorganizowanie przyjęcia z udziałem kogoś interesującego GRU. Po przyjęciu GRU oficjalnie takiemu dziękowało i kazało zapomnieć o wszystkim. Gównojad to dobrze wychowany osobnik – zapominał wszystko i to natychmiast, ale GRU nigdy nie zapomina…

    Z czasem wielu gównojadów się ustatkowało. Osobnicy ci, zamieniwszy porwane dżinsy na garnitury od najlepszych krawców, zasiadają obecnie w gustownie urządzonych gabinetach, piastując często wysokie funkcje państwowe.
    Nie pamiętają już „szlachetnych” porywów młodości, lecz tylko do czasu…”

    Wiktor Suworow „GRU. Radziecki wywiad wojskowy”.

    1. – Śmierć d***kratycznym imperialistom ze zgniłego Zachodu !
      – Czołem Wielkiej Rosji imperialno-prawosławnej !
      – Uuurrraaa…!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *