Rozmowy małżeńskie Wielomskich: Socjalizm chrześcijański

Adam Wielomski: Z przyczyn zawodowych musiałem się ostatnio wgryźć w genezę ideologii socjalistycznej, czyli w kierunek nazywamy przez Karola Marksa pogardliwie jako  „socjalizm utopijny”. Zacząłem lekturę od hasła „Socjalizm utopijny” w radzieckiej encyklopedii i od razu zwróciło moją uwagę, że jego autor za główną cechę rzekomej utopijności tego nurtu uznał jego inspirację chrześcijańską. Przejrzałem trochę literaturę i rzeczywiście, byłem zaskoczony jak mocno pierwsi socjaliści byli uwikłani w myślenie w duchu Ewangelii, a szczególnie w wyobrażenie pierwszych gmin chrześcijańskich opisanych w Dziejach Apostolskich, co widać szczególnie mocno u takich autorów jak Étienne Cabet (1788-1856) i Wilhelm Weitling (1808-1871). Skąd się wzięli ci chrześcijańscy socjaliści? Byli to ludzie wychowani w chrześcijańskiej tradycji, których przeraził barbarzyński wczesny kapitalizm, wraz z jego tzw. wolnością umów, w istocie polegającą na tym, że jeden z umawiających się był bogaty i mógł przebierać w ofertach kandydatów na pracowników, a drugi głodował. W tej nierównoprawnej pozycji dochodziło do podpisania umowy o pracę, gdzie za pensję mniej niż skromną głodujący zobowiązywał się do pracy sześć dni w tygodniu po dwanaście godzin dziennie, nie mając nadziei ani na emeryturę, ani na pomoc socjalną w razie choroby. Robotnicy żyli biednie i krótko, często nie zakładali rodzin, gdyż i tak nie mieliby dla nich czasu. Wymierali i na ich miejsce przychodzili nowi, aby na wolnym rynku umów o pracę podpisać zgodę na wyzysk, pod groźbą głodu. Stąd reakcja pierwszych socjalistów, dosłownie z Pismem Świętym w ręku, z nauką Chrystusa i z opisem gmin chrześcijańskich z Dziejów Apostolskich, gdzie zysk nie był najważniejszym celem ludzkiej egzystencji, gdzie ludzie żyli jako wspólnota, a nie jako zatomizowany tłum jednostek. Dziś mało się o tej inspiracji chrześcijańskiej pamięta, bo ideologia neoliberalna święci triumfy, a Marks – jak rzekłem – zrobił wszystko, aby ośmieszyć socjalistów chrześcijańskich. Sam bowiem stworzył „socjalizm naukowy”, którym rzekomo jest socjalizm bez Boga, gdzie zamiast miłości bliźniego zapanowała nienawiść i walka klas.

Magdalena Ziętek-Wielomska: Docent Józef Kossecki mawiał, że Hitler odegrał rolę prowokatora wśród nacjonalistów, który liberalizmowi umożliwił zdeptanie ideologii narodowej. Tę samą rolę dla socjalizmu odegrał Karol Marks. Kwestia tego, o co tak naprawdę chodziło socjalistom, jest zupełnie niezrozumiała. Punkt wyjścia ich refleksji był zupełnie prosty. Zgodnie z założeniami liberalizmu zasada wolności umów miała być tym cudownym środkiem zapewniającym sprawiedliwą dystrybucję dóbr w społeczeństwie. Liberałowie uważają, że każdy człowiek w równym stopniu jest wolny i rozumny, i że w związku z tym podpisuje umowy, które najlepiej wyrażają jego interes. Umowa ma więc stanowić złoty środek do balansowania interesów. W praktyce jednak wygląda to zupełnie inaczej. Wynika to z tego, że po pierwsze, ludzie dysponują różną siłą ekonomiczną i często podpisują umowy, bo po prostu muszą. Po drugie, większość ludzi w ogóle nie myśli kategoriami prawnymi i po prostu nie zna się na prawie, i nie zastanawia się, co podpisuje. Po trzecie, analizowanie każdej umowy zabiera czas a nie każdego stać na wynajęcie prawnika, który będzie sprawdzał wszystkie nasze umowy. Szybko więc okazało się, że zasada wolności umów to idealne narzędzie do „legalizacji” wyzysku i niesprawiedliwości – zgodnie z zasadą chcącemu nie dzieje się krzywda liberałowie obwieścili, że jak ktoś podpisał coś, co było dla niego niekorzystne, sam jest sobie winien. I właśnie jako sprzeciw wobec tej praktyki pojawiła się refleksja socjalistyczna. W obrębie socjalizmu rozwijało się wiele nurtów, ale to właśnie marksizm, ze względu na to, że stał się podstawą niemieckiej socjaldemokracji, jak również Międzynarodówki, a potem ideologią Związku Radzieckiego, stał się wręcz synonimem socjalizmu, co jest po prostu nieprawdą.

Click to rate this post!
[Total: 35 Average: 4.5]
Facebook

11 thoughts on “Rozmowy małżeńskie Wielomskich: Socjalizm chrześcijański”

  1. dziękuję bardzo. Pozwolę sobie trochę à propos pana jednej z ostatnich audycji, gdzie zahaczył pan o cechy. Funkcjonowanie cechów w średniowieczu jest mało znane, a miało, jak mi się wydaje, zasadniczy wpływ na ówczesną ekonomię. Kiedyś słuchałem programu p. dr Krajskiego na ten temat. Czy leży to w kręgu pana zainteresowań i mógłby pan zrobić o tym audycję?
    Pozdrawiam

  2. Chrześcijańscy socjaliści byli pierwszymi budującymi Amerykę czyli drużyna z Mayflower tylko surowa zima rozwiała ich iluzje.

    Jest podstawowa różnica między socjalizmem wynikającym z przyczyn etycznych a marksizmem. Ten pierwszy co jakiś czas się pojawia oddolnie, miewa swoje osiągnięcia , rozbija się o swoje iluzje. Natomiast marksizm rzekomo ten bardziej radykalny istnieje zawsze wtłaczany odgórnie przez przejęte ośrodki akademickie, jak i służby sądząc po ilości filozofów marksistowskich będących na posadach w tychże. I to jest powód dlaczego obecnie socjalizm został utożsamiony z marksizmem. Tamte tradycje są nieciągłe, marksowska ma ciągłość permanentnej manipulacji ludzi władzy związanej zawsze z jedną grupą etniczną. Marksizm jest manipulacją doskonałą w każdym swoim elemencie. Diabelskim zaprzeczeniem dekalogu

  3. Prawica musi być narodowa, a nawet, tzn., nacjonalistyczna, konserwatywna!
    Ku wściekłości i wyciu lewicy, socyalistów, komunistów i demokratów – frustratów!
    Vide „Prawica Narodowa„ /pismo/, „Nova et Vetera„ etc.

  4. Klęski głodu zdarzały się w Europie do XVIII wieku włącznie. Natomiast dziwnym trafem w wieku XIX już się (poza głodem ziemniaczanym w Irlandii) nie zdarzały. Robotnicy, bynajmniej nie głodujący, migrowali ze wsi do miast gdzie zatrudniali się w fabrykach zawierając rzekomo „nierównoprawne” umowy, ponieważ była to dla nich atrakcyjna alternatywa wobec pracy na wsi. Pensje zaś mieli więcej niż skromne. Tylko w latach 1800-1860 realne płace robotników w Wlk Brytanii wzrosły dwukrotnie. Ciekawe zresztą w jakiej branży gdziekolwiek wtedy i wcześniej na świecie niskowykwalifikowany robotnik mógł liczyć na emeryturę czy świadczenia socjalne w przypadku choroby.

    Oczywiście pozostaje kwestia czy strony dotrzymują rzetelnie zawartej umowy. Oczywiście biednego robotnika może być nie stać na prawnika, żeby wytoczyć proces kapitaliście w przypadku niedotrzymania przez niego umowy. Zawsze jednak oszukiwany robotnik może rzucić pracę i przejść do innego kapitalisty, a innym robotnikom w knajpie przy piwie opowiadać jak to został oszukany przez pracodawcę. Pewne krytyczna liczba oszukanych pracowników i oszust kapitalista zostanie w ogóle bez pracowników.

    W druga stronę działa to jednak znacznie gorzej. Kapitalista może nieuczciwego robotnika, co najwyżej, wyrzucić z pracy, ale przecież nie uniemożliwi mu zatrudnienia się gdzie indziej i okradania kogoś innego.

    Nieuczciwy pracownik może zatem grasować znacznie dłużej i bardziej skutecznie niż nieuczciwy pracodawca.

    Socjalizm jest ideologią bezwzględnie szkodliwą i oszukańczą niezależnie od tego, czy przyjmuje szaty religijne, „naukawe” (nie mylić z naukowymi), konserwatywne, progresywne, LGBTowskie czy narodowe.

  5. I jeszcze jedno. Skoro, wbrew założeniom liberalizmu nie wszyscy mieli by być jednakowo rozumni i odpowiedzialni za swoje postępowanie, to powstaje następująca kwestia:

    1) Kto i na jakiej podstawie będzie decydował czy dana osoba jest wystarczająco „rozumna”?

    2) Kto i na jakiej podstawie będzie decydować co jest dla takiej „nierozumnej” osoby dobre i lepsze niż by sama dana osoba tego chciała?

    1. „1) Kto i na jakiej podstawie będzie decydował czy dana osoba jest wystarczająco „rozumna”?”

      Psycholog kliniczny!

  6. Pilaster jak zwykle w formie z przekłamaniami. Z powodu klęsk głodu w samym XX wieku zmarło na świecie kilkanaście milionów ludzi.

    Argumentem za realnym wyzyskiem (bo takowy również istniał i zamykanie na to oczu jest po prostu kłamstwem i idealizowaniem) ma być to, że gdzieś indziej też nie było świadczeń socjalnych. Już dawno pisałem, że pilaster to zwykły komunista i znów to widać, bo to jest argument „a u was biją murzynów!” 😉

    „Oczywiście pozostaje kwestia czy strony dotrzymują rzetelnie zawartej umowy.” – zdefiniuj RZETELNIE zawartą umowę.

    „Zawsze jednak oszukiwany robotnik może rzucić pracę i przejść do innego kapitalisty, a innym robotnikom w knajpie przy piwie opowiadać jak to został oszukany przez pracodawcę.” – super rozwiązanie. Bardzo dużo ma to wspólnego ze sprawiedliwością 😉

    „Pewne krytyczna liczba oszukanych pracowników i oszust kapitalista zostanie w ogóle bez pracowników.” – ideologiczna bzdura. Szczególnie na początku kapitalizmu to rozkład kapitału decyduje o możliwościach. Do tego dochodzą możliwości zmian. W skrócie – istnienie rynku pracodawcy umożliwia nadużycia ze stron pracodawcy oraz przywiązuje pracownika bez możliwości rotacji. A takowy rynek istniał na początku kapitalizmu i wpływ na to ma szereg czynników.

    „Kapitalista może nieuczciwego robotnika, co najwyżej, wyrzucić z pracy, ale przecież nie uniemożliwi mu zatrudnienia się gdzie indziej i okradania kogoś innego.” – o proszę, to tutaj już nie działą pójście do knajpy by innym kapitalistom opowiadać przy brandy jak to został okradziony przez pracownika a pewna krytyczna liczba oszukanych pracodawców i oszuści pracownicy zostaną w ogóle bez pracy? xD

    „Nieuczciwy pracownik może zatem grasować znacznie dłużej i bardziej skutecznie niż nieuczciwy pracodawca.” – zważywszy na fakt, że pracodawców zawsze jest mniej i dysponują finansowymi oraz logistycznymi narzędziami do wymiany informacji, to jest to oczywiście bzdura. O wiele łatwiej pracodawcom śledzić pracowników-oszustów i przestrzegać przed takowymi gagatkami innych niż pracownikom stworzyć taką siatkę. I to zresztą się dzieje w HRach, o ile nie mówimy o branży o szkodliwym rozumieniu konkurencji, gdzie chodzi tylko o „udupienie” owej.

    „Skoro, wbrew założeniom liberalizmu nie wszyscy mieli by być jednakowo rozumni i odpowiedzialni za swoje postępowanie” – a to istnieją jakiekolwiek wątpliwości co do tego? Nagle przestali istnieć mądrzy i głupi a fakt istnienia różnicy nie jest dowodem, że ludzie dysponują rozumnością w różnym stopniu? Ciekawe.

    „Kto i na jakiej podstawie będzie decydował czy dana osoba jest wystarczająco „rozumna”?” – nie kto, tylko co i to jest właśnie podstawa. Zasada sprawiedliwości. Jeśli ktoś kogoś oszukał celowo wprowadzając go w błąd, to powinien ponieśc odpowiedzialność karną. Nie ma znaczenia czy oszukany został człowiek o niskim IQ czy wysokim – obie są równe wobec prawa i nie wolno ich oszukiwać. Tutaj konieczna jest właściwa definicja rzetelnie zawartej umowy i to załatwia sprawę.

    „Kto i na jakiej podstawie będzie decydować co jest dla takiej „nierozumnej” osoby dobre i lepsze niż by sama dana osoba tego chciała?” – o ile tej osobie oraz społeczności to nie szkodzi, to przecież nikt. Natomiast jeśli zaczyna to jej szkodzić albo społeczeństwu to znów zasada sprawiedliwości oraz dobra. Wiem, że dla liberała jest to niezrozumiałe i po latach trwania w tej ideologicznej głupocie zachodzicie w głowę skąd biorą się pewne otaczające was bezeceństwa, ale to już dawno zostało wyjaśnione. Wystarczy nie być zaczadzonym 😉

  7. Przypomina pilaster, że mowa o XIX wieku, kiedy nie tylko internetu, ale nawet telefonów nie było, a kiedy się pojawiły, były bardzo nieliczne i koszmarnie drogie. Rozpowszechnianie wiadomości „pocztą pantoflową” drogą wzajemnych bezpośrednich kontaktów było wtedy bardzo dobrym sposobem rozpowszechniania informacji. Oczywiście tak samo jak robotnicy na piwie w knajpie dla robotników, kapitaliści spotykali się na rautach dla kapitalistów. Jednak ilość informacji jakie mogli wtedy miedzy sobą wymienić, była dość ograniczona. O ile pracownicy między sobą mogli dużo gadać o konkretnych pracodawcach i porównywać ich ze sobą, o tyle pracodawcy raczej nie rozmawiali o konkretnych pracownikach z tego prostego względu, że pracowników było o kilka rzędów wielkości więcej niż pracodawców.

    Nieprawdą jest też twierdzenie, że pracownicy „nie mieli innego wyjścia” i że istniał „rynek pracodawcy”. Taki rynek istniał, owszem, ale w czasach preindustrialnych, maltuzjańskich, gdzie faktycznie, albo pracowałeś, albo zdychałeś z głodu, a na twoje miejsce faktycznie czekały setki innych.

    Jednak rewolucja przemysłowa stworzyła właśnie rynek pracownika, o czym świadczy stały wzrost płac realnych w tym czasie, których kapitaliści by przecież nie podnosili, gdyby nie musieli. A tym co ich do tego zmuszało była konkurencja o pracowników.

    Rewolucja przemysłowa to stały wzrost wydajności produkcji, czyli ilości produktu w przeliczeniu na jednostkę pracy. Najwięcej z tego wzrostu skorzystali pracownicy, w postaci wyższych płac, oraz konsumenci w postaci niższych cen produktów, czyli tak, czy owak – ludzie biedni.

    Natomiast właściciele kapitału na rewolucji przemysłowej właściwie stracili, bo średnia stopa zwrotu z kapitału spadła, obecnie właściwie prawie do zera. Tyle że kapitału jest obecnie znacznie więcej. Nic nie zyskały też na tym wcześniejsze, preindustrialne elity – wielcy właściciele ziemscy, a proces deklasacji tej warstwy społecznej jet bardzo dobrze opisany w ówczesnej literaturze.

    Socjalizm, dowolnej barwy ideologicznej, jest próbą zawrócenia rewolucji przemysłowej i powrotu do wcześniejszych stosunków, kiedy istnieje wąziutka grupa opływających we wszystkie dostatki elit – nomenklatury partyjnej, „partii wewnętrznej”, oraz szerokie rzesze pogrążonych w skrajnej nędzy proli. Gdzieniegdzie nawet się to socjalizmowi udało (Kuba, Wenezuela, Korea płn)

    1. Ciekawe kto miał lepsze narzędzia do kreowania narracji – posiadacze czy robotnicy. Ciekawe kogo było stać na odpowiedni artykuł w gazecie, które to gazety były powszechne, ogłoszenie, etc. Pilaster żyje w świecie schizofrenicznym, świecie subiektywnie selekcjonowanych faktów aby tylko nie wyjść poza bezpieczny dla pilastra intelektualny chlewik, który jest chaotyczny, bardzo często wewnętrznie sprzeczny, ale pilaster go zna i tylko w nim czuje się bezpieczny. To taka narracja intelektualnych hochsztaplerów i często również życiowych nieudaczników, dla których jedynym argumentem ich niepowodzeń na obu polach jest twierdzenie o tkwieniu w nieodpowiednim systemie zamiast w ideologii, która jest utopijna, ale dzięki której mogą twierdzić, że byliby ludźmi sukcesu. Oczywiście tak by nie było, bo w postulowanych przez nich warunkach trzeba również się czymś wykazać a nie bon-motami. Nie da się inaczej wyjaśnić głupoty, którą pilaster raczy tutaj od lat. Doskonałym przykładem jest bzdura, że pracodawcy raczej nie rozmawiali o konkretnych pracownikach ze względu na to, że było tychże pracowników o wiele więcej niż pracodawców. Nawet półgłówek jednak wie, że pracodawcy w poruszonej kwestii mieliby wymieniać się informacjami właśnie o KONKRETNYCH, czyli tych szkodliwych (bo np. kradnących) pracownikach. Tych aż tak wielu nie było, więc cała argumentacja pilastra jak zwykle idzie do kosza.

      Oczywiście, że istniał rynek pracodawcy – stąd właśnie masowa migracja ze wsi do miast na początku kapitalizmu. To już nie były czasy istnienia cechów, które poza zarobkiem proponowały i przestrzegały pewnych wartości. To już było wymarzone przez pilastra działanie gołego rynku, czyli ludzkiej natury bez hamulców. I faktem jest, że choć lewica przesadza z optyką a’la Reymont, to również faktem jest, że pilaster tak samo przesadza z optyką o sielskości. Jak już zresztą pisałem po wielokroć – pilaster jest po prostu kolejnym dzieckiem tego samego pnia intelektualnej degrengolady. Ale niestety ta degrengolada przez swoje uproszczenia trafia do tych, którzy są albo zbyt leniwi albo zbyt nierozumni by skonfrontować bon-moty z rzeczywistością.

      Nie, to nie rewolucja przemysłowa tworzy rynek pracownika. Rynek pracownika tworzy koniunktura połączona z demografią. A stały wzrost płac realnych jest związany również ze stałym wzrostem kosztów oraz mechanizmami inflacji. I oczywiście, że kapitaliści musieli podnosić pensje swoim pracownikom, bo to właśnie ci pracownicy byli finalnie również konsumentami ich dóbr – vide słynne słowa Forda. Także pilaster pobredził ale fakty pozostają faktami.

      „Natomiast właściciele kapitału na rewolucji przemysłowej właściwie stracili, bo średnia stopa zwrotu z kapitału spadła, obecnie właściwie prawie do zera.” – bzdura. Mam propozycję – niech pilaster pójdzie do pracy, może wtedy zrozumie jak wygląda rzeczywistość i że w tej rzeczywistości kapitał jest kluczowy i opiera się na nim ogromna część branż – łącznie z deweloperską, która to m.in. doprowadziła do obecnego kryzysu 😉

      „Nic nie zyskały też na tym wcześniejsze, preindustrialne elity – wielcy właściciele ziemscy, a proces deklasacji tej warstwy społecznej jet bardzo dobrze opisany w ówczesnej literaturze.” – proponuję odróżniać kwestie społeczne od ekonomicznych. To, że szlachta nie ma takiego oddziaływania na rzeczywistość jak w epoce preindustrialnej nie oznacza, że nie ma ogromnych wpływów finansowych i majątków. Vide Radziwiłłowie czy Potoccy w Polsce albo de Medici we Florencji.

      A teraz na zakończenie – nikt nie pytał co pilaster sądzi o socjalizmie. Pilaster proszony był o DEFINICJĘ RZETELNIE ZAWARTEJ UMOWY. Jak zwykle gdy przychodzi do sytuacji, w której trzeba wykazać się poprawnością logiczną, pilaster podkula ogon, lawiruje, nie odpowiada na pytania i w efekcie znika z dyskusji. Jestem bardzo cierpliwy i mam nadzieję, że w końcu pilaster zniknie stąd ze swoimi bzdurami i przeinaczeniami na zawsze 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *