Spadły na mnie gromy na fejsbuku kiedy zamieściłem zdjęcie zamordowanej przez UPA dziewczyny, jednej z ofiar. „Po co judzisz? – pisze jeden z moich znajomych. Po co nam to ciągłe przypominanie? A co to myśmy nie mieli swoich win wobec Ukraińców? Ci polscy możnowładcy gnębiący lud ukraiński przez całe wieki. Albo ten okrutny Jarema Wiśniowiecki co to kazał ich nabijać na pal i to jeszcze tak, „żeby czuli, że umierają”.
I – trzeba powiedzieć – że podobnych głosów było kilka, tak więc narracja Kresowiaków, ludzi którzy przeżyli wołyńskie ludobójstwo i rok w rok przypominają o zbrodniach, trafia nie tylko do osób, które podzielają zamiar zachowania pamięci, ale też do tych naszych rodaków, którzy najchętniej zamazaliby całą historię, a to głównie w celu zachowania dobrych relacji z Ukrainą.
I kto ma tu rację? Kresowiacy, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski od lat kultywujący pamięć o ludobójstwie, posłowie i senatorowie prawicy, którzy doprowadzili wreszcie w ub. roku do nazwania ludobójstwem zbrodni na Kresach, czy np. poseł Marcin Święcicki, który aż zwijał się kiedy Sejm napiętnował w nowej ustawie o IPN banderyzm?
Nie wiem i wiedzieć nie mogę jakimi do końca motywami kierują się ci nasi rodacy, którzy upamiętniają ukraińskie ludobójstwo. Choć oficjalnie nad każdą rocznicową uroczystością poświeconą zbrodni na wschodzi widnieje hasło: „Nie o zemstę lecz o pamięć wołają ofiary”, to przecież jest oczywiste, że ludzie, którym w okrutny sposób Ukraińska Powstańcza Armia pomordowała bliskich, którzy patrzyli na dziewczęta, którym po zgwałceniu oprawcy poobcinali piersi, na dzieci roztrzaskane o mur, na mężczyzn porąbanych siekierami, że ci ludzie mają prawo do resentymentu. Że trudno im odróżnić nacjonalistów, od zwykłych Ukraińców. I że być może ci nasi rodacy nie potrafią się uwolnić od niechęci do Ukraińca jako takiego.
Ale przecież to właśnie w środowisku Kresowian zrodził się pomysł uczczenia tych uczciwych Ukraińców, którzy z narażeniem własnego życia ratowali sąsiadów Polaków i właśnie te historie są na spotkaniach Kresowian opowiadane.
Trudno też nie zauważyć, że to właśnie do Polski uciekają Ukraińcy z ogarniętej chaosem, wojną i korupcją Ukrainy i być może to nie przypadek, że bardzo dużo ich osiadło na Dolnym Śląsku i we Wrocławiu, w którym ludność z dawnych Kresów dominuje. A więc jednak Polacy z Kresów, ci sami którzy o rzeziach UPA opowiadają, zachowują pamięć o ofiarach, z drugiej strony życzliwie przyjmują dzisiaj Ukraińców.
Ba, nie tylko przyjmują, ale celebrują wspólną przeszłość i tych bohaterów, którzy dobrze zapisali się w naszej historii. Ostatnio we Wrocławiu jedno z rond zostało nazwane imieniem generała Marka Bezruczki. Gen. Bezruczko był ukraińskim patriotą, wojskowym, walczył w Armii Petlury, po naszej stronie w wojnie 1920 r. – bronił wówczas Zamościa przed Armią Budionnego. Po wojnie żył w Warszawie, zmarł w 1944 r. Nigdy nie poparł nacjonalistów, ani III Rzeszy. I oto w polskim Wrocławiu, polscy Kresowiacy uhonorowali ukraińskiego generała.
A więc naprawdę „nie o zemstę chodzi”.
Przypominamy ofiary zbrodni ukraińskich nacjonalistów nie tylko dla naszej, polskiej historycznej pamięci. Przypominamy w interesie Ukrainy, która dziś buduje pomniki Banderze i Szuchewyczowi – mordercy polskich dzieci. Która stawia na piedestały UPA i uczy swoją młodzież piosenek ze śpiewnika UPA o tym jak to rżnąć Lachów. Taka Ukraina sama wyklucza się z kręgu cywilizowanych narodów i przekreśla swoją przyszłość.
A my? Ważne żebyśmy z jednej strony nie dali się szantażować w imię swoistej politycznej poprawności bezwarunkowego poparcia – bo Rosja, bo zagrożenie, bo gazociągi. Ale z drugiej byśmy zachowali spokój i życzliwie przyjmowali wszystkich Ukraińców, którzy chronią się w Polsce m.in. uciekając także przed banderyzmem, który odradza się w ich ojczyźnie.
A zemsta? Tym się nie zaprzątajmy sobie głów. „Do Mnie należy pomsta – mówi Pan!”
I tak niech zostanie!
Janusz Sanocki
(…)m.in. uciekając także przed banderyzmem, który odradza się w ich ojczyźnie(…)
Wszyscy, którzy tak twierdzą, powinni dojść do wniosku, że kroi się Wołyń 2.0.