Świder: Dlaczego rząd polski popiera władze w Kijowie?

Mam wielu przyjaciół w Rosji i na Ukrainie, którzy często zadają mi pytanie – dlaczego polskie władze tak jednoznacznie nie uznają rosyjskości Krymu i wspierają działania wojenne Ukrainy przeciw separatystycznym wschodnioukraińskim republikom z ośrodkami w Ługańsku i Doniecku?  Takie postępowanie powinno o tyle dziwić, że władze w Kijowie nie potępiają kultu Bandery i band UPA, które wymordowały w czasie tzw. rzezi wołyńskiej ponad 120.000 Polaków, przeważnie kobiet, dzieci i starców (młodzi mężczyźni byli w większości na frontach wojny lub na zesłaniu syberyjskim).

Dla mnie postępowanie polskiego rządu jest w pełni logiczne i racjonalne – choć nie do końca moralne. Wiem, jak bolesnym i drażliwym dla Ukraińców i Rosjan jest temat konfliktu na Ukrainie oraz przynależności Krymu, a że mam wielu przyjaciół zarówno pośród Rosjan, jak i Ukraińców – to nie będę w tym artykule wykładał swoich prywatnych poglądów. Ograniczę się do wyjaśnienia stanowiska rządu polskiego, które wielu ludziom wydaje się nielogiczne, tym bardziej, że wcześniej Polska uznała oderwanie Kosowa (kolebki Serbii) od  Macierzy po referendum, zatem dziwi stosowanie podwójnej moralności i standardów w stosunku do referendum na Krymie, który miał w ramach Ukrainy autonomię z własnym parlamentem.

Odpowiedź na pytanie – dlaczego Polska nie uznaje rosyjskości Krymu i wspiera Kijów w walce z separatystami jest logiczna i jedna:  Bo nie leży w interesie naszego kraju obecność Ukrainy w  gospodarczych i politycznych zachodnich strukturach (UE czy NATO). A dopóki kraje Zachodu nie uznają faktu dokonanego (Krym w Rosji) i dopóki będzie trwał konflikt na wschodzie Ukrainy – dopóty kraj ten absolutnie do tych struktur wejść nie będzie mógł, bo nie może być w  UE czy NATO kraju z nieuregulowanymi granicami i trwającym konfliktem wojennym.

Teraz wyjaśnię, dlaczego obecność Ukrainy w organizacjach i strukturach zachodnich byłaby dla Polski bardzo szkodliwa, a wręcz niebezpieczna.

Zacznę od gospodarki.

Obecnie wschodnie i północno-wschodnie województwa Polski są w naszym kraju najmniej rozwinięte – i otrzymują ogromne fundusze zachodnie, szczególnie z UE, ale nie tylko (także z Norwegii, Szwajcarii).  Polska jest znacznie bogatsza od Ukrainy – i najbiedniejsze regiony Polski są zamożniejsze od najbogatszych ukraińskich. Strumień wyrównawczych funduszy „spójności” itp. popłynąłby zatem na Ukrainę – zamiast do Polski. Podobnie fundusze strukturalne, na budowę infrastruktury, np. dróg, których na Ukrainie praktycznie nie ma…

Po drugie: gdyby Ukraina weszła do struktur zachodnich – to musiałaby przyjąć zachodnie normy i regulacje prawne, stałaby się krajem bezpiecznym inwestycyjnie. Dziś zachodnie koncerny w Polsce inwestują dziesiątki miliardów Euro rocznie w potężne fabryki – bo w Polsce jest tańsza siła robocza i pojemny lokalny rynek zbytu (ludność 38 mln).  W Polsce robotnik zarabia na rękę jakieś 1000 Euro, a więc znacznie mniej, niż robotnik francuski czy niemiecki. Gdyby Ukraina stała się bezpiecznym krajem, to dokąd odpłynęłyby setki miliardów inwestycji zachodnich?  Gdzie niemieckie czy francuskie koncerny budowałyby fabryki, gdyby miały alternatywę: w Polsce ze średnią pensją robotnika 1000 Eur i rynkiem zbytu 38mln.?  Czy na Ukrainie z tanią siłą roboczą (robotnik zarabia  ok. 200 Eur miesięcznie, a liczba ludności wynosi prawie 50 milionów?

Idziemy dalej. Jak napisałem powyżej – siła robocza na Ukrainie jest tania. A rynek UE jest wspólny. Wytwarzanie różnego rodzaju towarów byłoby tańsze na Ukrainie, niż w Polsce – zatem towary ukraińskie byłyby w Europie konkurencyjne wobec polskich! To niszczyłoby polskie zakłady wytwórcze – a w dodatku pozbawiłoby polskie fabryki zbytu w pozostałych krajach UE, które kupowałyby produkty ukraińskie, zarówno przemysłowe (bardzo rozwinięty przemysł metalurgiczny na wschodzie Ukrainy), ale nie tylko. Polska produkuje ogromne ilości nawozów… a Ukraina ma tańszy prąd (z elektrowni atomowych, których Polska nie ma w ogóle) tak potrzebny przy produkcji nawozów, tańszą siłę roboczą i tańsze surowce. Czy polscy wytwórcy nawozów czy produktów chemicznych wytrzymaliby konkurencję produktów ukraińskich? Na pewno nie.

W krajach UE rynek pracy jest wspólny, otwarty. Już teraz w Polsce pracuje milion Ukraińców – mimo ograniczeń, pozwoleń na pracę i pobyt itp. Czy napływ kolejnych milionów byłby korzystny dla polskich pracowników? Albo wylecieliby z pracy, by zrobić miejsce tańszym Ukraińcom – a w najlepszym razie ich pensje równano by w dół – do pensji Ukraińców.

Rolnictwo. Obecnie Polska jest kluczowym dostawcą produktów rolnych do krajów UE. Polska nie ma czarnoziemów (prócz małych kawałków na Lubelszczyźnie czy Żuławach), Ukraina słynie zaś z najlepszych gleb w świecie. Mając takie gleby – i jak wcześniej pisałem – tanie nawozy i siłę roboczą – to kto wygra w konkurencji rolnej: Polska czy Ukraina? Już teraz, mimo ograniczeń kontyngentami – Ukraina zalewa Polskę swoim ziarnem, olejami, polscy producenci malin w tym roku masowo bankrutowali – bo rynek był zawalony tymi owocami z Ukrainy.  Polska przez ostatnie kilkanaście lat była największym eksporterem drobiu do krajów UE.  Już nie jest… Ukraina dostała zwolnienia celne na eksport drobiu do Unii Europejskiej – i przegoniła w ostatnim roku Polskę, pozbawiając naszych producentów znacznej części sprzedaży w tak trudnych czasach.

Tak więc polska gospodarka już ponosi bardzo wymierne straty w wyniku „pomocowej polityki UE” wobec Ukrainy (fundusze płynące do tego kraju także z naszych składek,  zamiast do Polski, czy zwolnienia celne dla towarów ukraińskich importowanych do UE) – a co by było, gdyby Ukraina została pełnoprawnym członkiem UE? Aż strach pomyśleć, dla Polski byłaby to gospodarcza katastrofa.

Jest i kolejny aspekt tej sprawy: polityczno-wojskowy.  Analogia tych postsowieckich krajów, które zostały przyjęte do UE (Litwa, Łotwa, Estonia) pokazuje, że następnym krokiem jest członkostwo w NATO.  Przyjęcie  do tego sojuszu wojskowego Ukrainy z jej „zapalnymi” regionami z niejasnym statusem i status quo Krymu groziłoby ryzykiem wojny – bo są kręgi na Ukrainie, które łatwo zasponsorować  – co pokazała „inwestycja” 5 miliardów dolarów (taką sumę nazwała amerykańska sekretarz stanu) w „majdanowy zamach stanu”. Podobny zapach miały pieniądze, za które miało miejsce wkroczenie wojsk gruzińskich do południowej Osetii czy Azerów do górnego Karabachu. Analogiczny sponsorowany atak wojsk ukraińskich i próba zajęcia separatystycznych republik czy Krymu doprowadziłyby do pewnej wojny z Rosją.

Przecież liderem w NATO są Stany Zjednoczone, które prowadzą w świecie bardzo wojenną politykę, a już w szczególności przeciw Rosji. Jeśli relacje amerykańsko-rosyjskie się zaostrzą, to najgorętszym punktem do sprowokowania konfliktu będzie Ukraina (pretekst zawsze się znajdzie – na Krymie, albo zaognienie wojny w Ługańsku czy Doniecku za zieloną walutę). Bo oczywistym jest, że USA nie będą chciały wojny u siebie i walczyć bezpośrednio z Rosją, bo ryzykowałyby wszystko, wręcz istnieniem swojego państwa i jego mieszkańców. Lepiej wyciągać kartofle z ogniska cudzymi rękoma… lepiej walczyć z wrogiem i nękać go cudzymi obywatelami, którzy staną się w razie czego ofiarami. A jaki kraj uważany jest za wschodnią flankę NATO?  A w jakim kraju znajdują się bazy amerykańskie z rakietami wycelowanymi w Rosję? Proszę sobie odpowiedzieć na te bardzo „trudne” pytania. I kolejna trudna zagadka: W razie konfliktu zbrojnego i wystrzelenia amerykańskiej rakiety z terytorium Polski – na jaki kraj polecą rosyjskie rakiety?  Na USA? Izrael? Chiny? Mongolię? Nietrudno się domyślić, że będzie to Polska. Dlatego nie chcemy wejścia Ukrainy do NATO, co znacznie zwiększyłoby ryzyko wybuchu wojny, której największą ofiarą (tak jak w czasie ostatnich dwóch wojen światowych) stałaby się granicząca z Rosją frontowa, flankowa Polska ze stacjonującymi tu wojskami amerykańskimi, także rakietowymi.

A istnieje przecież niebezpieczeństwo przypadkowego wystrzelenia amerykańskiej rakiety w stronę Rosji. I niebezpieczeństwo to będzie tym większe – im później Polska zacznie płacić haracz amerykańskim organizacjom żydowskim, które mają wobec naszego kraju urojone roszczenia w wysokości 300 miliardów dolarów (za tzw. „mienie bezspadkowe”), oficjalne wspierane przez postanowienia i ustawy amerykańskiego parlamentu (nr 447 i 1226) oraz przez rząd amerykański (podpisanie ustaw przez prezydenta Trumpa, naciski sekretarza stanu Pompeo w czasie jego wizyt w Polsce).

Z powyższych powodów katastrofą dla Polski byłoby wejście Ukrainy do UE i NATO. Dlatego zaciskając zęby, pomimo wspierania banderyzmu przez kijowskie władze – polski obecny rząd ani ŻADEN następny konsekwentnie nie będzie uznawać przynależności Krymu do Rosji – oraz  wspierać będzie działania Kijowa przeciw Ługańskowi i Donieckowi – by konflikt tlił się wiecznie.  Bo kraj z nieuregulowanymi, spornymi granicami i z wewnętrznymi konfliktami wojennymi do NATO ani UE wejść nie może.

I jest to oczywiste.

Poza tym…  Rosjanie i Ukraińcy to prawosławni Rusini, z tego samego korzenia się wywodzący. Jak i Białorusini.  Zdestabilizowana, chwiejna Rosja byłaby nieprzewidywalna – a my takiej Rosji nie chcemy. Ale czy chcemy potężnej, zjednoczonej Rusi (Ukraina + Rosja + Białoruś)? Aż tak silny sąsiad też nie jest nam potrzebny – bo być może spróbowałby nas zdominować w ramach „rodziny słowiańskiej”.  Stworzenie Białorusi i Ukrainy 30 lat temu jako buforu, państw – które nigdy wcześniej nie istniały (jako podmioty prawa międzynarodowego), będących ZAWSZE terytorium przechodnim między Moskwą a Krakowem (później Warszawą) – jest w sumie korzystne dla Polski. Mamy szerszą możliwość penetracji gospodarczej – choć nasi wrogowie i konkurenci szczują przeciw sobie Polaków i Rosjan wiedząc, jak wiele by stracili na ścisłej współpracy gospodarczej pomiędzy Polską a Rosją. Tymczasem Niemcy na takiej współpracy zyskują (Nordstream itp.) – a traci bajońskie sumy Polska, przede wszystkim polski rolnik. Blokada możliwości eksportu polskiej żywności (owoce i warzywa, produkty mleczne, mięsne itp.) – a w dodatku blokada importu tanich surowców (np. gaz i ropa), z czego skorzystali Niemcy sami dogadując się z Rosjanami.. A Polska? Będziemy skazani na drogi, zamorski gaz z Kataru, Norwegii czy USA.

Weszliśmy do UE, początkowo było słodko i miło – a teraz widzimy, gdzie jest nasze miejsce w niemieckim planie Mitteleuropy i w amerykańskich planach złupienia naszego kraju wg rezolucji nr 447 i 1226 parlamentu tego zaprzyjaźnionego (z kim?) mocarstwa.

Mariusz Świder

Artykuł został  napisany przez autora na podstawie jego własnego artykułu dla znanego rosyjskiego portalu „regnum.ru”, opublikowanego tam w sobotę 21 listopada. Mariusz Świder jest autorem wydanej niedawno książki „Jak stwarzaliśmy Rosję” (Warszawa 2020, wydawnictwo FRONDA), dostępna w księgarniach, empikach i w necie.

Click to rate this post!
[Total: 45 Average: 4.5]
Facebook

25 thoughts on “Świder: Dlaczego rząd polski popiera władze w Kijowie?”

  1. No i najważniejsze jest to, że długotrwały konflikt na wschodzie może spowodować rozpad Ukrainy i powrót Lwowa do macierzy.
    Bo przecież we Lwowie nawet kamienie mówią po polsku.

  2. Artykuł mocno bałamutny. Niech Autor się nie martwi ewentualnymi inwestycjami Zachodu na Ukrainie, gdyż leżą one w polskim interesie. Tych pieniędzy Zachód ma dużo i nie wylewa ich z polskiego garnka, zresztą Niemcy wolą inwestować bardziej w Czechach i na Słowacji niż w Polsce. Po drugie, lepiej polskiej gospodarce przyjmować pracowników ukraińskich niż np. tureckich, wobec braku rąk do pracy ze strony rodaków, nieprawdaż ? Po trzecie i najważniejsze, toż to już Piłsudski robił wszystko, żeby oddzielić Polskę buforowymi państwami od Rosji (czego Polska poniosła w odwecie Rosji konsekwencje w postaci paktu Ribbentrop-Mołotow i Katynia), żeby się nie cieszyć, że istniejące państwa buforowe zrobił nam w prezencie Stalin, i dążyć z USA i Niemcami do utrzymania tego stanu, który geopolitycznie służy Polsce, a pan Autor usiłuje nas przekonać po ponownego powrotu Polski do rosyjskiego rydwanu… Dmowski tyle się naharował i po 70 latach takie teksty się pojawiają… Cóż, panie Autorze, Lednickich w Polsce nigdy nie brakowało..

    1. Najlepiej to polskiej gospodarce natychmiast wydalić wszystkich obcokrajowców, bo sprowadzanie taniej siły roboczej służy jedynie wzbogacaniu się panów Januszów-biznesmanów i utrwalaniu zacofania technicznego. To co robił Piłsudski, to też były fantasmagorie i Rosja żadnego tutaj odwetu nie robiła ani nic: pakt Ribbentrop-Mołotow i Katyń są w 100% winą głupoty tow. Ziuka, płatnego agenta austriackiego a potem niemieckiego i jego następców. Niestety, Dmowski tyle się naharował a w Polsce dalej nie brakuje idiotów zaślepionych manią wyższości zmieszaną z irracjonalną rusofobią, dzięki czemu mamy degradację Polski do roli kondominium, tyle że nie tego braunowskiego, a amerykańsko-niemieckiego, pod zarządem powierniczym postsolidarnościowych półgłówków i uwłaszczonych postkomunistów.

      1. Pojęcie „kondominium”, które opisujesz Ty i Kaczyński też to bzdura. Dzisiaj Rosja nie decyduje wspólnie z Niemcami o Polsce, dziś większy wpływ na Polskę mają Niemcy, partner w Unii i NATO, tyle że z siedmiokrotnie większą gospodarką. Kiedy tacy jak Ty zrozumieją, że Ameryka jest geopolitycznie potrzebna Polsce właśnie po to, żeby do osi Berlin-Moskwa, czyli kondominium, nie doszło.No kiedy ? Jeśli ma się mentalność Bieruta to nigdy.

        1. Czytanie ze zrozumieniem się kłania: Polska jest w chwili obecnej kondominium amerykańsko-niemieckim. Dzieje się to w ten sposób, że Polska jest podbita i wyzyskiwana gospodarczo przez Niemcy, a politycznie przez USA. Niemcy przy okazji są politycznie zależne od USA, i kółko się zamyka. Mentalność Bieruta to jest szukanie sobie na siłę uzasadnienia, że jest to dla Polski jakoś pozytywne, bo „czeka na nas ta zła Rosja z krwiożerczym Putinem i nas podbiją i zjedzą”. Taki syndrom sztokholmski na skalę państwową.

          1. Czyli Królestwo Kongresowe i PRL były zatem lepsze, gdyż poddane kondominium rosyjskiemu ? A może I RP, od sejmu niemego do pierwszego rozbioru, też poddana kondominium rosyjskiemu i to w całości, bardziej się podoba się ? To może przypomnijmy kondominium 1939-1941, może to się jeszcze bardziej Panu podoba ? Dlaczego wszystkie kondominia się Panu nie podobają oprócz rosyjskiego ?

            1. Pod pewnymi względami(gospodarczo-wojskowymi) były lepsze, ale również złe. Polska to nie jest jakaś tam Andora i nie musi być bytem podległym wobec jakichkolwiek innych państw. I to jest właśnie mentalność niewolnicza, kiedy na krytykę jednej podległości jej zwolennik odpowiada twierdzeniem że inna byłaby gorsza… Po 1989 roku Polska miała niepowtarzalną szansę stać się państwem prawdziwie samodzielnym, utrzymującym przyjazne i wzajemnie korzystne stosunki zarówno z Zachodem jak i Wschodem. Ale niestety, nowa ekipa z pod znaku TKM zamierzała jedynie zmienić organ nadzorczy z KC KPZR na Komisję Europejską i Departament Stanu. Wskutek mamy zaoranie przemysłu, przejęcie jego resztek przez firmy zachodnie, tanich pracowników jako towar eksportowy oraz import złomu, śmieci i degeneracji moralnej. Ale to i tak niewielka cena za możliwość wymyślania złym ruskim…

              1. Błąd w rozumowaniu, że Polska po 1989 r. mogła się stać państwem „prawdziwie samodzielnym”. W położeniu między Rosją a Niemcami zawsze musimy wybierać stronę, która zapewnia nam geopolityczne bezpieczeństwo, które też ma swoją cenę. Polska nie jest Szwajcarią, której istnienie i neutralność zapewniają wszyscy sąsiedzi, gdyż są tym zainteresowani. Pana prawo preferować system oligarchii państwowo-prywatnej nazywającej siebie „suwerenną demokracją” naprawdę idealny dla właścicieli tego państwa. Swoją drogą jak Tusk zrobił reset z Rosją to ze strony TKM podniósł sie krzyk zdrady narodowej, choć dobre stosunki z Rosją mają bezpośredni wpływ na naszą pozycję wobec państw zachodnich. Obserwujemy spadek Polski w hierarchii międzynarodowej za rządów PiS czego za PO nie było.

                1. W polityce nie ma czegoś takiego jak „zawsze”. Zarówno Niemcy jak i Rosja wobec Polski żadnych roszczeń terytorialnych po 1989 roku nie wysuwały ani nie wysuwają dzisiaj, więc zagrożenia „geopolitycznego” nie ma. A jeśli by się pojawiło, to od zapewnienia bezpieczeństwa jest Wojsko Polskie a nie zaprzedawanie się państwom obcym. Pierwsze słyszę, abym popierał jakieś oligarchie, ale fajnie wiedzieć. Ale jeśli pojawiłaby się w Polsce oligarchia działająca propaństwowo, w przeciwieństwie do obecnych postsolidarnościowych koterii, to bym się nad poparciem zastanowił. Utrzymywanie przyjaznych stosunków z Rosją to kwestia fundamentalna dla ewentualnej polskiej suwerenności, tak samo jak ze wszystkimi innymi sąsiadami. Z Tuskiem jest ten problem, że on jedynie wykonywał rozkazy od pani Bundeskanzlerlin, niechętnie zresztą, a kiedy tylko mądrość etapu się zmieniła, szambo idiotycznej rusofobii wystrzeliło niczym później rurociąg pod Wisłą. Pod rządami PO Polska miała dokładnie takie same miejsce w tzw. „hierarchii międzynarodowej” jak ma teraz za PO, czyli żadne. RP nie miała wpływu na nic i nie ma dalej, wykonywała i wykonuje jedynie rozkazy patronów. Jedyna różnica jest taka, że klika poprzednia była lubiana na brukselskich salonach(jednak bez jakiegokolwiek przełożenia na interes naszego państwa), a obecna nie jest.

                  1. Ile w tym niechęci do naszego państwa..
                    „od zapewnienia bezpieczeństwa jest Wojsko Polskie a nie zaprzedawanie się państwom obcym” – tak było w 1939 r. i co, pomogło ?
                    „Utrzymywanie przyjaznych stosunków z Rosją to kwestia fundamentalna dla ewentualnej polskiej suwerenności” – czyli dopiero z Rosją suwerenność nie będzie ewentualna ?
                    A nie sądzisz, że nie ma bardziej hermetycznej koterii niż oligarchia ?
                    Cóż, moim zdaniem, nie tylko w kwestii suwerenności, Twoja mapa mentalna nie odpowiada realnie istniejącemu terytorium.

                    1. Tyle że Wrzesień 1939 był bezpośrednim skutkiem podporządkowania Polski polityce państw obcych(najpierw Niemiec, potem WB i Francji), przy jednoczesnym trzymaniu Wojska Polskiego w niedorozwoju w myśl genialnych koncepcji Piłsudskiego(że konik, szabelka i męstwo żołnierza wystarczą do pokonania każdego przeciwnika, ostatnim czasem zresztą coś takiego popełnili Ormianie…). Bez zapewniania przyjaznych stosunków z obecnym państwem rosyjskim Polska nie może być suwerenna, ponieważ wówczas będzie zależna od Zachodu. Równocześnie całkowite odcięcie się od Zachodu poskutkuje uzależnieniem od Rosji. A co do realnie istniejącego terytorium, to licząca 9 mln ludności Białoruś, mimo zależności gospodarczo-energetycznej od Rosji jest w stanie prowadzić bardziej suwerenną politykę od 38 mln Polski. To chyba o czymś świadczy…

    2. Stereotypowe myślenie polega na tym, że uznaje się region wchodnioeuropejski za amerykański priorytet. To jest pokłosie zimnej wojny. Tymczasem USA mają jeszcze na głowie Bliski Wschód i Chiny. Jeżeli nie starczy im sił to najpierw odpuszczą właśnie nasz region próbując ewentualnie zawrzeć jakiś deal z Niemcami i Rosją w celu zagwarantowania swoich interesów w regionie i globalnie. Nasza jednowektorowa polityka podwykonawcy amerykańskiej polityki wschodniej może zatem potencjalnie skutkować kolejną katastrofą dla państwa i narodu.

      1. Za rządów PiS faktycznie zyskaliśmy miano pachołka amerykańskiej polityki, głównie z powodu zamrożenia Trójkąta Weimarskiego i wyboru europejskiego wektora na Wlk. Brytanię porzucającej Unię, priorytetu węgierskiego, gdzie właśnie w Budapeszcie (!) polski premier uzgadnia samobójcze dla kraju decyzje, pomagiera Izraela, który w Warszawie skłóca nas z Iranem i przy okazji obraża zapraszając Wyszehrad do Tel Awiwu ( Czechy, Słowacja i Węgry pojechali). Jednak to Twoje myślenie jest stereotypowe. Ameryka nie opuści pomostu bałtycko-czarnomorskiego, gdyż nie może sobie pozwolić na rosyjsko-niemiecką Europę „od Lizbony do Władywostoku”, czyli utraty Europy jako zasobu, który obecnie kontroluje w geopolitycznej rywalizacji z Rosją i Chinami.

      1. Wreszcie ktoś zauważył, że Dmowski prowadził Polskę na zachód. A że potrzebował odzyskać zabór pruski (Piłsudski nie potrzebował) to w tym celu związał się z Rosją i taki to z niego był wielki „rusofil”..

          1. No tak, dzisiaj Rosji już nie potrzebujemy do odzyskania zaboru pruskiego, dzisiaj potrzebujemy bufora ukraińskiego i białoruskiego przed Rosją oraz Niemiec nie kwestionujących naszej granicy zachodniej i pozwalających nam wyrównać potencjał cywilizacyjny. No po prostu marzenie Dmowskiego..

  3. „Rosjanie i Ukraińcy to prawosławni Rusini, z tego samego korzenia się wywodzący”
    No niekoniecznie, wsrod Rosjan przewaza genotyp ugrofinski i Bialorusini i Ukraincy o tym wiedza i nie czuja z nimi takiej wspolnoty jak chcialby autor.

  4. mnie narracja (a przede wszystkim jego książka) bardzo odpowiada!!>bo łamie fobie anty-ruskie wyrobione na niewiedzy-nieświadomości a może 'wyssane z mlekiem matki’ .
    My już 'współpracujemy’ z Ukrainą (dostali np. 1 mld EURO 'kredytu’), bo USA, Izrael, NATO, bo EU, a przede wszystkim bo 'obalamy Rosję-Putina- komunizm-etc’ (bo wyssane z mlekiem matki)
    Główny historyczny ideolo Pis, prof. Nowak z PAN wie jak rozpirzyć Rosję/Putina>
    Jak rozbić rosyjskie imperium?
    .https://youtu.be/QErpnVSZm4k
    a niejaki prof. Żurawski vel Grajewski (BBB 'wysoko’ w rankingu PiS)>mówi, że 'powstrzymywanie Rosji musi kosztować’ i dlatego płacimy (a przy okazji płacimy z tytułu Act447), płacimy 'zasłużonym obalaczom komuny-odzyskiwaczom niepodległości wg 'CERTYFIKATÓW” ipn>m.in. Korwin-Mikke, Michalkiewicz, Michnik, Smolar, etc
    płacimy USA (Duda+Błaszczak) 'za obecność US troops i obronę przed ruskimi’ czyli wg Sikorskiego-robimy amerykanom loda
    a Ukraina? Ukraina nas traktuje tak jak ostatnio Litwa wzięła Dudę 'pod but” :dostał to na co zasłużył’
    .https://ndp.neon24.pl/post/159050,karma-wraca-duda-dostal-to-na-co-sobie-zasluzyl
    ale też najbardziej zagorzali miłośnicy Pis i prezesa oraz śp.prezydenta – TYSIĄCLECIA
    w amoku
    'City Warszawa a tradycja Kościoła Powszechnego’ jadą po wszyskim-wszystkich 'od zawsze’ i oczywiści 'obalamy wszystko’
    .http://an24.szkolanawigatorow.pl/city-warszawa-a-tradycja-koscioa-powszechnego
    oprócz tego że „NATO jest be’, Pax Americana czy Pax Britannica czy 'konfucjanizm’>są BE
    'Niemcy widzą naszą rolę sprowadzoną do Mitteleuropy’ czy „Polacy są Niemcom potrzebna do jednego, i nic się tu nie zmieniło od czasów Fryderyka Wielkiego : do pracy, płacenia podatków i służby wojskowej po zarządem germańskim.”
    czy
    'Byłbym może też optymistą, gdybyśmy mieli granicę państwa 200 – 300 km na wschód od Bugu oraz gdyby Niemcy przekształciły Unię Europejską w strefę wolnego handlu’
    ale pomysły >
    'NATO z Armenii zostało wyrzucone. Zrobiło się miejsce dla nas, więc trzeba próżnię wypełnić. Powinniśmy złożyć atrakcyjną ofertę. Wzmocnić militarnie Armenię. Może zaproponować Armenii i Gruzji strefę wolnego handlu z Rzeczpospolitą. ”
    i 'konkluzja’ w stylu 'wishful thinking’>
    .
    Rząd Polski, Prezydent, Premier, PiS nie mają łatwego zadania. Jesteśmy słabi ale nie biedni. W sytuacji nie łatwej, ale nie beznadziejnej. Mamy bardzo słabą dyplomację, słabe służby specjalne, słabe zaplecze doradcze (intelektualne) polityków, słabo zorganizowane państwo do wewnątrz, edukację rozłożoną na łopatki. Solidnie dojeni – tylko przez te lata przez Niemcy – jak wskazuje prof. Zbigniew Krysiak – z dostępu do polskiego rynku zarobiły 800 miliardów Euro netto.’
    US Marines mają swój 'język’ a tam są dwa:
    SOS-SOE>sh..t on start-sh..t on end
    oraz najważniejsze (w naszym kontekście)
    FUBAR>>F…cked UP BEYOND ALL RECOGNITION
    i tłumaczenie dla Pana Mariusza,który zna rosyjski
    SP……NE PONAD WSZELKĄ MIARĘ
    a Pan Mariusz niech przytoczy rosyjskie powiedzenie -BB PRZYDATNE w polskim kontekście>>
    PRAWDA MILCZY KIEDY MÓWIĄ PIENIĄDZE
    .
    Dziękuję Panie Mariuszu i proszę 'o jeszcze’.
    .
    Generalnie to mamy przerąbane.

  5. Panie Świder – a czy zastanawiał się Pan, ile czasu zajęłyby Ukrainie ewentualne negocjacje w sprawie przystąpienia do UE, albo NATO?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *