Szlęzak: Strajk nauczycieli

Strajk nauczycieli wywołuje coraz większe emocje. Wyróżniają się dwa wątki w dyskusjach o tym czy strajk powinien mieć miejsce, czy też nie. Pierwszy, to czy nauczyciele zarabiają za mało i czy za mało pracują. Drugi wątek wynika z pierwszego i dotyczy szczególnej rangi zawodu nauczyciela, co nie jest odzwierciedlone w wysokości wynagrodzeń nauczycieli.

Mam wrażenie, że jak zwykle u nas przy takich okazjach, przechodzi się obok istoty problemu. Uważam, że istotą problemu nie jest to, ile nauczyciele zarabiają i ile godzin spędzają w szkole ani jaka powinna być ranga tego zawodu. Po pierwsze, system edukacji w Polsce nie może się wyzwolić ze schematów ukształtowanych jeszcze w dziewiętnastym wieku. W tym wieku wzorem edukacji elementarnej i o poziom wyżej były Prusy. Był to model szkolnictwa upaństwowionego, scentralizowanego, którego podstawowym celem było wychowanie zdyscyplinowanych obywateli, przekonanych o niemal wszechmocności państwa. W pewnym wymiarze ten system okazał się sukcesem. Mówiono, że największy sukces Prus, czyli pokonanie Francji w wojnie 1870 roku, był sukcesem pruskiego nauczyciela.

W Polsce cały czas nie do pomyślenia jest, że szkoła nie musi być określonym budynkiem, do którego na określoną godzinę schodzą się uczniowie i nauczyciele. Ciężko przebija się zrozumienie, że edukacja z wielu względów musi być coraz bardziej zindywidualizowana i różnorodna w formie. To zróżnicowanie formy oznacza większą rolę edukacji domowej i szkolnictwa prywatnego. Czy może istnieć szkoła, w której uczniowie nie są podzieleni na klasy, nie ma potężnych gmachów szkół, a ważna kwestia, którą jest to, co nazywa się socjalizacją, odbywa się głównie na lekcjach wychowania fizycznego i innych zajęciach właśnie stworzonych i nastawionych na uczenie pracy zespołowej? W takim systemie nauczyciele będą mieć uczniów, a nie klasy. Nie będą związani na stałe z jedną szkołą i co jakiś czas będą musieli zmieniać specjalizację, ponieważ wymagać tego będzie postęp wiedzy i zmiany na rynku pracy. Moim zdaniem taka szkoła nie tyle może, co musi powstać, jeżeli ma nadążać za tym, co wymuszają nowe technologie i idące za nimi przemiany społeczne. W takim systemie oświaty zawód nauczyciele ma świetną przyszłość, ale od nauczycieli więcej będzie się wymagać.

Żeby taki elastyczny system szkolnictwa, szybko reagujący na zmienne zapotrzebowanie na kształcenie w różnych dziedzinach mógł sprawnie funkcjonować, musi być maksymalnie zdecentralizowany zarówno w zakresie organizacyjnym, jak i finansowym. Dlatego te procesy powinny się rozgrywać w trójkącie władze samorządowe na poziomie gminy, rodzice i dyrektorzy szkół, a faktycznie menedżerowie usług oświatowych. Rola rządu czy władz wojewódzkich w tym systemie jest trzeciorzędna. Jak widać obecne spory na tle strajku nauczycieli prawie w ogóle nie prowokują do takich dyskusji. Nadal tkwimy po uszy w strukturach z dziewiętnastego wieku.

Andrzej Szlęzak

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 3.5]
Facebook

4 thoughts on “Szlęzak: Strajk nauczycieli”

  1. „Nie będą związani [nauczyciele – przyp M.S.] na stałe z jedną szkołą i co jakiś czas będą musieli zmieniać specjalizację, ponieważ wymagać tego będzie postęp wiedzy i zmiany na rynku pracy.” – w jaki sposób historyk, matematyk, fizyk czy polonista mieliby „zmieniać specjalizację” i w jaki sposób postęp wiedzy czy zmiany na rynku pracy miałyby rzutować na nauczanie takich przedmiotów czy właśnie zmianę specjalizacji? Bez względu na postęp wiedzy geometria nadal będzie taka sama, podstawowe prawa fizyki również, więc powyższy postulat ma sens, ale nie na poziomie np. szkoły podstawowej. Matematyka czy historia to nie programowanie, w którym pewne metody są po prostu deprecjonowane i zastępowane nowymi.

    1. „Bez względu na postęp wiedzy geometria nadal będzie taka sama, podstawowe prawa fizyki również, więc powyższy postulat ma sens, ale nie na poziomie np. szkoły podstawowej. Matematyka czy historia to nie programowanie, w którym pewne metody są po prostu deprecjonowane i zastępowane nowymi.”

      Tu się zgodzę. Nie wywalimy z programu „przestarzałej” geometrii, żeby zająć się „nowocześniejszym” rachunkiem różniczkowym niecałkowitego rzędu, bo w znakomitej większości przypadków, jeśli ktoś nie jest w stanie ogarnąć owej geometrii, to będzie miał problem nie tylko z RRNRz, ale również z klasycznym rachunkiem różniczkowym. W matematyce postęp jest na ogół kumulatywny i to co współczesne, jest na tyle trudne, że może studenci II, albo III stopnia byliby w stanie to jakoś ogarnąć.

  2. Polska edukacja – jak zresztą wszystko w III RP – jest w stanie zapaści. Identycznie zresztą jest w USA, UK, Francji, >>tzw. w tzw. 'wolnym świecie’ gdzie istnieje pokolenie 'snowflakes’-’millenials’-’selfi-generation’ -’whiners’ ..Nie po to przecież wymyślono tzw. 'drenaż mózgów” – po co kształcić, kiedy lepiej 'kupić”. Tych problemów nie ma w Chinach-Koreach (obu)-Rosji-Wietnamie.
    Możemy podziękować 'obalaczom komuny’ i 'ojcom wolności”. Jeżeli się powołuje na Bocheńskiego i 'dzieje głupoty w Polsce’ to trzeba być konsekwentny.
    Sokrates miał mówić, że „największym złem jest ignoracja”.
    Bhutan – tam gdzie wymyślono współczynnik szczęśliwości jako oficjalny miernik dobrostanu społeczeństwo – mówi się, że SZKOŁA MA UCZYĆ PRZYDATNOŚCI DO ŻYCIA ale też odpowiedzialności do życia w społeczeństwie.
    W czasach Riemana, szkoły niemieckie uczyły: 25% niemieckiego. 25% matematyki, 25% nauk przyrodniczych i 25% religii. Dlatego model 'pruski’ BARDZO MI SIĘ PODOBA-tam nikt nie wsadzał belfrowi kosza do śmieci na głowę. Szwajcarzy karzą rodziców jeżeli dziecko 'nie przykłada się” za ZANIEDBANIE. Można? Można, trzeba tylko chcieć.
    A kto to ma zrobić? Możemy dalej sobie wsadzać głowę w piasek i pisać jak p. Szlęzak: SYSTEM EDUKACJI NIE ISTNIEJE> nie ma nauczycieli nauczycieli (tych co kształcą nauczycieli) to nie na ma nauczycieli to młodzież jest kiepsko wyedukowana na zasadzie „róbta co chceta” i „doceniaj a nie oceniaj”. KIEPSKO WYEDUKOWANA młodzież trafia na uczelnie wyższe i tu się zaczyna jazda bez trzymanki-ale o tym cicho sza. Bo uczelnie są dla PROFESORÓW a nie do kształcenie. A PAN to już zupełny odlot. Ale znowu-cicho sza, jakoś to będzie. NIE BĘDZIE.
    .
    Jeżeli moim wprowadzającym motto było że Polska (moje określenie>>escaperoom.pl) jest krajem upadłym cywilizacyjnym-społecznym-ekonomicznym tak konsekwetnie nie widzę ŻADNEJ SZANSY na jakąkolwiek zmianę w jakiejakolwiek dziedzinie bo przecież mamy 'wolność”, „niepodległość”, etc.

  3. Jakbym czytał liberała. Słowa „zindywidualizowana„, „różnorodna”, „postęp”, i „zdecentralizowany”, aż nie przystoją w ustach konserwatysty. Panie Szlęzak czyżby pan zmienił poglądy? Chyba, że konserwatyzm jaki pan reprezentuje jest tym nowoczesnym, zachodnim tzw. konserwatyzmem liberalnym. Bo i taki podobno jest. Choć to przecierz oksymoron.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *