Wielomski: Antykultura Krzysztofa Karonia i postkomunistyczna interpretacja marksizmu

Spotykając, od czasu do czasu, na popularnym YouTube wystąpienia Krzysztofa Karonia na temat marksizmu miałem świadomość, że wcześniej czy później będę zmuszony do krytycznej lektury jego magistralnej rozprawy Historia antykultury (2018). Nie będę ukrywał, że ciężko mi się do pisania tego tekstu było zabrać. Działo się tak dlatego, że targają mną sprzeczne impulsy i uczucia.

Z jednej strony mam poczucie, że Krzysztof Karoń chce dobrze, jak najlepiej. Dokonuje radykalnej krytyki marksizmu, miażdży marksizm, co samo w sobie jest mi jak najbardziej bliskie. Z drugiej strony, to co autor Historii antykultury opowiada na temat Karola Marksa i marksizmu ma – nazwijmy to w ten sposób – raczej luźny związek z tym, co można znaleźć w pismach samego Marksa i jego zwolenników. Dlatego stanąłem przed dylematem: jako prawicowy publicysta powinienem w ciemno popierać Karoniowe tezy, gdyż są antymarksistowskie; jako profesor nauk społecznych i politolog z wykształcenia winien jestem krytyczne spojrzenie i adekwatną ocenę. Po pewnych wahaniach profesor wygrał z publicystą i zdecydowałem się napisać to, co naprawdę o pewnych tezach tej książki myślę. Amicus Plato, sed magis amica veritas.

Nie bez znaczenia dla mojej decyzji był także i ten fakt, że w mediach społecznościowych zaobserwować można powstawanie czegoś w rodzaju sekty karoniańskiej, czyli grupy bezkrytycznych wyznawców Mistrza, wyzywających wszystkich od marksistów i komuchów. Mam w sobie taki odruch, że gdy widzę sekciarstwo, to natychmiast muszę wyśmiać konstytuujące je gusła, czerpiąc trudną do zrozumienia (dla innych ludzi) satysfakcję z irytacji fanatyków. Celem ludzkim jest poznanie prawdy (motywacje poznawcze), a nie ideologiczne zaklinanie rzeczywistości i faszerowanie się fanatyzmem, jakiegokolwiek rodzaju.

W tym krótkim tekście nie czuję się na siłach zmieścić wszystkie moje spostrzeżenia dotyczące rozprawy Krzysztofa Karonia. Zamiast pisać powierzchowną krytyczną recenzję całości, zdecydowałem się pójść w głąb jednego wybranego przeze mnie zagadnienia, a mianowicie marksizmu oryginalnego, czyli filozofii samego Karola Marksa. Jej opis znajdujemy w rozdziale Marksizm klasyczny – utopia realna (s. 340-85), przy czym znaczna część tego rozdziału, wbrew tytułowi, nie dotyczy wcale Marksa, lecz Maxa Webera czy nowoczesnego rasizmu, które to zagadnienia – z niezrozumiałych dla mnie powodów – znalazły się w rozdziale dotyczącym Marksa. Słowem, zajmiemy się tylko i wyłącznie Karoniową analizą samego autora Kapitału.

Błędne zdefiniowanie celów Marksa

Na początku swojej analizy Krzysztof Karoń pisze, że „nie wiemy jakie były intencje i cele marksistów” (s. 344), przy czym z kontekstu wynika, że chodzi mu nie o marksistów en bloc, lecz o samego Karola Marksa. To oczywiście szczegół, a chodzi nam o sprawę zasadniczą: intencje i cele Marksa. Wbrew temu wstępnemu stwierdzeniu autor Historii antykultury zdaje się wiedzieć o jakie intencje i cele mu chodziło. Miał mieć przed oczami władzę typu totalitarnego, stworzenie nowego społeczeństwa i nowego systemu polityczno-ekonomicznego, w którym zorganizowani w zwarte stronnictwo polityczne marksiści zdobędą władzę totalną. Czytamy u Karonia o Marksowskim „programie barbarzyńskiej rewolucji” (s. 343). W Manifeście komunistycznym autor dostrzega jedynie „projekt systemu, w którym producentów można zmuszać do pracy terrorem” (s. 343), stanowiący zapowiedź stalinowskiego systemu gułagów (s. 346).

Problem w tym, że jest to interpretacja charakterystyczna dla człowieka z XXI wieku, z Europy środkowo-wschodniej, który urodził się i wychował w państwie komunistycznym. Interpretacja ta skażona jest nie tylko doświadczeniem osobistym, w wyniku czego skutki rzutowane są na przyczyny. Jest ona także skażona późniejszą interpretacją filozofii Marksa, której dokonał Włodzimierz Lenin w Państwie i rewolucji oraz w Co robić?, a która stała się po 1945 roku oficjalną i kanoniczną wykładnią marksizmu w Polsce i w innych państwach bloku wschodniego. Problem polega jednakże na tym, że Lenin nie był wcale jedynym prawowitym interpretatorem przesłania autora Kapitału. Lenin wybrał z pism Marksa jeden element i skoncentrował się na nim. To moment rewolucyjnego przejęcia władzy przez proletariat, na drodze zbrojnej rewolucji, aby ustanowić tzw. dyktaturę proletariatu, czyli system, który sam wprowadził w Rosji Radzieckiej. Jeśli interpretacja Leninowska nauk marksizmu jest słuszna, to Karoń miałby rację, gdyż interpretuje marksizm dokładnie tak, jak przywódca Rewolucji Październikowej. Przypuszczam wręcz, że nie tyle interpretuje, co przepisuje za Leninem tę właśnie interpretację. To skażenie intelektualnym postkomunizmem w najczystszej postaci.

W rzeczywistości Włodzimierz Lenin był marksistą heterodoksyjnym. Sam pomysł wywołania rewolucji w kraju zacofanym ekonomicznie, na wpół-feudalnym, takim jak Rosja, był głęboko niemarksistowski z ducha. Biografowie Marksa piszą, że na starość rozważał on wariant, w którym komuniści zdobędą władzę gdziekolwiek, i stworzą własny „Piemont rewolucyjny”, ale jest to u autora Manifestu komunistycznego idea całkowicie poboczna i marginalna. Rewolucja miała wybuchnąć w państwach najbardziej uprzemysłowionych, konkretnie miała wybuchnąć w Niemczech, i stamtąd rozlać się na świat. To dopiero Lenin odkurzył tę poboczną myśl Marksa o „rewolucyjnym Piemoncie” i na łamach Państwa i rewolucji zebrał wszystkie fragmenty pism Mistrza dotyczące rewolucji i dyktatury proletariatu – których w wielkiej spuściźnie Marksa wcale dużo nie było – i stworzył na ich podstawie własną myśl o rewolucji i ustanowieniu dyktatury komunistycznej w kraju zacofanym ekonomicznie. Aby to osiągnąć zaproponował ideologiczną mega-herezję, a mianowicie sojusz z rosyjskim chłopstwem. Dla autora Kapitału sojusz taki byłby nie do zaakceptowania, gdyż uważał – zresztą całkowicie słusznie – chłopstwo za klasę w sposób naturalny reakcyjną, gdyż religijną i broniącą zajadle prywatnej własności ziemi. Inną herezją było samo państwo. Wedle Marksa oryginalnego miało „obumrzeć” po rewolucji. Przypomnijmy, że stanowi ono „narzędzie panowania klasowego” i nadzorcę własnościowego status quo. Gdy po rewolucji własność zniknie, nie będzie już potrzeby istnienia państwa i praw broniących własności. Tymczasem Lenin tworzy super-państwo i z chwilowej dyktatury proletariatu oryginalnego Marksa tworzy holistyczny docelowy system państwa totalitarnego. To dwie największe heterodoksje Lenina wobec kanonu Mistrza.

Mimo wszystko Krzysztof Karoń widzi w Marksie prekursora tez leninowskich, gdyż jego interpretacje pism oryginalnych autora Kapitału najprawdopodobniej pisane są przez pryzmat interpretacji leninowskiej marksizmu. Stąd przekonanie, że celem oryginalnego marksizmu była totalitarna władza.

Dalsza część tekstu prof. Adama Wielomskiego znajduje się w „Opcji na prawo” – kliknij TUTAJ

Click to rate this post!
[Total: 14 Average: 3.8]
Facebook

5 thoughts on “Wielomski: Antykultura Krzysztofa Karonia i postkomunistyczna interpretacja marksizmu”

  1. Tu rodzi się zasadnicze pytanie – czy i kiedy heterodoksja staje się ortodoksją?

    Kiedyś mój znajomy stwierdził, że ortodoksja wyznaczana jest przez ilość szabel. Dlatego aktualnie kiedy myślimy o „islamie ortodoksyjnym” to w mentalności mamy islam sunnicki, głównie przez fakt że jakieś 3/4 islamskiego świata jest sunnicka.

  2. A i jeszcze jedna uwaga

    „Mam w sobie taki odruch, że gdy widzę sekciarstwo, to natychmiast muszę wyśmiać konstytuujące je gusła”

    Nie by to było coś osobistego, ale Pan oraz jakieś 90% środowiska „konserwatyzm.pl” czy „NAI” są ślepymi sekciarzami ideologii Konecznego.

    1. Akurat nie jestem „koniecznianinem”. Nigdy nie napisałem o nim nawet jednego artykułu, a powołuję się incydentalnie.

      1. Częstotliwość opisywania danego filozofa nie świadczy także o tym, czy jest się jego zwolennikiem czy też nie. Wśród tekstów Pana Profesora (czy też artykułów lub nagrań wideo) nie widziałem też nic co świadczyłoby o sceptycyzmie wobec Konecznego. A teksty i inne, gdzie wykazywał się Pan Profesor jako zwolennik to parę było (m.in. w sporze z panem Profesorem Bartyzelem).

        1. Bo wpływ Konecznego ogólnie uznaję za inspirujący, Zwalcza liberalną ideę „człowieka”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *