Wielomski: Kresy Wschodnie – mity wokół polityki kresowej, sentymentalizm, roszczenia…

Politycy, publicyści i myśliciele polityczni w okresie rozbiorowym, czyli po 1772 roku przez dość długo zakładali, że odbudowane przyszłe Państwo Polskie będzie miało granice z 1772 roku, czyli obejmujące bardzo dalekie kresy, aż pod rogatki Smoleńska i Kijowa. Kiedy i w jakich okolicznościach zaczęto sobie uświadamiać, że program ten jest utopią? Jak patrzyli na problem piłsudczycy a jak narodowcy?

 

Click to rate this post!
[Total: 7 Average: 4]
Facebook

4 thoughts on “Wielomski: Kresy Wschodnie – mity wokół polityki kresowej, sentymentalizm, roszczenia…”

  1. Można się bawić w projekty imperialne, wielkoprzestrzenne, ale najpierw trzeba ogarnąć porządek wewnętrzny i swój rdzeń. Ani I ani II RP nie ogarnęły tego, przez co była bieda z nędzą. Bardzo smutne było to, że IIRP porzuciła etnosy słowiańskie na wschodnich Niemczech i Prusach, bo był to (mimo wszystko) element jeszcze plastyczny. Dopiero nazizm zjednoczył etnosy i mikronacjonalizmy w narodowość niemiecką, więc przy dobrej polityce możliwa była istotniejsza polonizacja. Dodatkowym kwestią (nieporuszaną często jak się omawia kwestię kresową) było też nierealizacja wymiany ludności między IIRP a ZSRR (pewności nie mam, ale wina była chyba obustronna tzn. i Polska i Sowieci, pomimo zapisów, niezbyt wysilali się by to zrealizować) co mogłoby usprawnić funkcjonowanie kresów w 20-leciu. No ale to było i nie jest. Współcześnie to trzeba już permanentnie uznać wschód za stracony dla Polski pod względem politycznym, nie bawić się tam w szachy czy ping-ponga. Owszem, szukać przyjaciół, zwalczać antypolskie koncepcje i odnajdywać okazji do wzbogacenia się, ale nie próbować tam przerabiać rzeczywistości, promować czegokolwiek itd.

  2. Polska utraciła kresy wschodnie z oczywistym naruszeniem prawa międzynarodowego (kwestie etniczne powoływane przez ZSRR nie mają tu nic do rzeczy). Obecnie problemem jest fakt, iż nawet ukraińscy naukowcy powszechnie uważają, że miała tam miejsce 600-letnia okupacja kolonialna ze strony Polski. Dlatego współczesna Ukraina nie chce współpracować strategicznie z Polską ukierunkowując się na Niemcy. Dziwne, że polskie elity polityczne nie zauważają jak Polska jest postrzegana na Ukrainie. Ukraina oczywiście formalnie przytakuje polskim planom, aby brać pieniądze, ale budowa międzymorza jest mrzonką.

    1. Jakie naruszenie prawa międzynarodowego?! Konferencje pokojowe są wystarczającą bazą dla praworządności nakreślania granicy dla prawa międzynarodowego. Postanowienia od Teheranu do Poczdamu zostały zaakceptowane przez cały świat oraz później przez ONZ. To jest wystarczająca baza.

    2. Cóż, praktycznie rzecz ujmując, traktowanie miejscowych warstw niższych przez polską/spolszczoną szlachtę na terenach dzisiejszej Ukrainy wyczerpuje wszelkie znamiona kolonializmu. Dlatego też, gdy austriackie władze postanowiły „uświadomić” narodowo rusińskie masy, uważające się za „tutejszych”, nie bez powodu przykładem kogoś obcego i złego byli „polskije pany”. Co innego że taką samą politykę niewolniczego wyzysku prowadzili nasi szlachetkowie wobec swoich polskojęzycznych poddanych(którzy wobec tego uważali się za „tutejszych”, a za Polaków uważali znienawidzonych panów, dopiero ruch ludowy w Małopolsce i Świętokrzyskiem i ruch narodowy w Kongresówce i zaborze pruskim ciężką pracą u podstaw rozbudzili w chłopach poczucie narodowości), co rzutowało na stosunki społeczne aż do nastania „władzy ludowej”. Nasz chłop do swej doli się przyzwyczaił, ale tym na wschodzie łatwo to nie przyszło(stąd dwa wieki powstań kozackich i chłopskich), stąd rachunek krzywd był zbyt wielki, aby tych ludzi spolonizować. Ogólnie, po rozbudzeniu nacjonalizmów, dla Polaków na kresach miejsca nie było: byli tam obcymi, i to w dodatku ciemiężycielami miejscowej większości(ukraińskiego czy białoruskiego chłopa nie obchodziło, ani nawet nie wiedział, że większość ludności Polski, ciemiężona tak samo ma równie źle, dla nich wszyscy Polacy bez wyjątku to byli „pany”, sprawcy ich biedy i poniewierki). Co do „legalności” utraty przez Polskę tych ziem, sprawa jest o tyle śliska, że wyznacznikiem prawa międzynarodowego jest siła poszczególnych państw. Polska jako państwo w 1939 roku przestała fizycznie istnieć, rządy na uchodźstwie to była tylko zabawka na utrzymaniu wpierw Francji, potem Wielkiej Brytanii, siedząca na ich utrzymaniu i reprezentująca ich interesy. Gdy „uchodźcy” zaczęli w imię swoich mrzonek pogrywać wbrew nakazom Churchilla, po prostu usunięto ich w niebyt kilku pokoików hotelu „Rubens”. „Prawo międzynarodowe” same sobie ustaliły między sobą trzy zwycięskie potęgi, one ze swojej łaski(bo przecież kto miałby na USA, ZSRR i Anglii to wymusić) utworzyły sobie Polskę, i na nasze szczęście, dzięki żywotnym interesom Związku Radzieckiego utworzyły tę Polskę w kształcie najkorzystniejszym od czasów Bolesława Krzywoustego. Całe szczęście, że znalazły się siły które potrafiły to jakoś wykorzystać, i pomimo zależności od ZSRR Polska ze zniszczonego wojną postfeudalnego państewka stała się państwem przemysłowym(co niestety kolejne solidarnościowe rządy przepuściły w kilka lat, ku uciesze zachodnich koncernów które częściowo nabyły tanią siłę roboczą, częściowo zlikwidowały ewentualną konkurencję). Niestety, żyjemy tu i teraz. Już dawno minęła epoka feudalna, gdzie narodem były warstwy posiadające, a cała reszta była tutejszymi. Obecnie Polska jest jedynie pionkiem w międzynarodowej rozgrywce, stąd o budowie jakichś międzymorzów nie ma co nawet marzyć. Żadne państwo na wschód od Polski z wyjątkiem Białorusi i Rosji nie ma żadnych interesów we współpracy z nami, bo Polska nie może im nic zaoferować. Zamiast zajmować się mrzonkami, trzeba zając się własnym podwórkiem, własną gospodarką podporządkowaną Niemcom, własnym społeczeństwem z pogłębiającymi się nierównościami pomiędzy „motłochem, robolami, polaczkami, Polską B” a „ludźmi sukcesu, biznesmenami, Europejczykami, Polską A”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *