Wielomski: Penalizacja kłamstw historycznych a liberalizm

Penalizacja rewizjonizmu historycznego (za wyjątkiem kłamstwa oświęcimskiego, któremu bywa przypisywany  specjalny status) doprowadza do złości i wściekłości liberałów wszelkiej maści. Widzimy dziś tę wściekłość dookoła. Nagle wszystkie nurty liberalne, na co dzień skłócone – od libertarian, idąc przez demoliberałów, a kończąc na liberalnych socjaldemokratach – łączą swoje siły, aby zaprotestować w imię „wolności”, przeciwko penalizacji, czyli przeciw „tyranii”.

Nie jestem zdziwiony uformowaniem się tego jednolitego bloku liberalnego, na co dzień przecież bardzo wewnętrznie skłóconego, zajmujące scenę polityczną od prawicy po lewicę. Penalizacja rewizjonizmu historycznego oznacza zerwanie z podstawowym dogmatem ideologii liberalnej, a mianowicie z teorią „państwa agnostycznego”, gdzie każdy wierzy sobie i wyznaje to, co chce. Jedni więc uważają, że jedni ratowali innych; inni, że ich mordowali; a jeszcze inni wykazują się całkowitym agnostycyzmem w tej sprawie. Oto pełne spektrum poglądów. Powtarzam i kładę nacisk na słowo: poglądów, z których żaden nie jest ostateczny, będąc zawsze opinią, nie roszczącą sobie pretensji do bycia prawdą zawsze i wszędzie. Z punktu widzenia liberała penalizacja pewnych poglądów oznacza, że państwo ogłosiło prawdę, dokonało jej dogmatyzacji (ustalenia charakteru), a następnie próbuje karać za jej nieprzestrzeganie.

Liberalny sceptyk – który nie wie już czy jest prawda, gdyż ma już tylko opinie – nie jest zdolny znieść istnienia ustalonej i potwierdzonej autorytetem władzy, zawartej w ustawie, prawdy. Liberał jest przecież relatywistą, który nigdy nie wiedział (i nadal nie wie) czy racja była po stronie Jezusa czy Barabasza. Liberałowie od 2 tysięcy lat powołują w tej sprawie „komisje ekspertów” i „prowadzą ożywiony dialog historyczny”. Oczywiście bez konkluzji, gdyż tej być nie może. Dlatego wszelkie ustalenie prawdy liberał postrzega jako zagrożenie dla wolności, a penalizację jej negacji za zamach na „wolność”. Bo jedyną prawdą liberalizmu jest wolność, która została wyniesiona do rangi jakiegoś pogańskiego idola, będącego celem samym w sobie, okadzanego przez swoich wyznawców. Jest to klasyczna wolność negatywna, „wolność od”, która nie niesie ze sobą żadnego pozytywnego przykazania, pozytywnej idei, pozytywnej wiary i prawdy.

Liberalna wolność jest negacją, gdy penalizacja rewizjonizmu jest negacją najgorszą z możliwych: negacją negacji. Bo z negacji negacji wyrasta pojęcie „prawdy publicznej”, czyli powrót do zasady konstytuującej świat sprzed 1789 roku. Penalizacja jednego błędu, nawet najbardziej absurdalnego, może przecież otworzyć drogę do penalizacji kolejnych fałszerstw („opinii”), których trzeba bronić w imię „wolności”, dla „wolności” i mając na celu „wolność” jako taką. Treść tej wolności liberała nie obchodzi, bowiem żyje poza społeczeństwem, poza narodem, poza wspólnotą. Zna tylko swoje Droits i Rights.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 16 Average: 4.4]
Facebook

5 thoughts on “Wielomski: Penalizacja kłamstw historycznych a liberalizm”

  1. Ależ Panie Profesorze, czy wpisywanie „prawdy” do obowiązującego systemu prawnego jest w swojej istocie konserwatywne? Kłamstwo należy, rzecz oczywista, ganić i usuwać z przestrzeni publicznej oraz z bieżącego dyskursu, ale tutaj mamy do czynienia z ustawą godzącą w swobodę dyskusji. Już nie wspomnę o tym, że będzie ona zapewne nieskuteczna (karanie i ściganie), a dodam jeszcze, że korzyści, jakie mogą nas spotkać są marne w porównaniu do kosztów, a więc do strat na arenie międzynarodowej, czy do zjawiska, które już ma miejsce w internecie, czyli upowszechnianie się w opinii publicznej różnych państw na świecie kłamliwego sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.

    1. Moim zdaniem będzie skuteczna na terenie UE, dzięki europejskiemu nakazowi aresztowania. Osoby spoza UE, ras oskarżone, nie będą mogły do UE wjechać pod groźbą aresztowania na którejkolwiek z granic lub na lotnisku.

      1. To oczywiście prawda, choć pozostaje pytanie o reakcję samej UE, szczególnie KE na istotę tego przepisu. Czyli niestety za duży jest koszt, a za mały potencjalny zysk.

  2. Z jednej strony mamy kwestię „polskich” obozów koncentracyjnych, z drugiej przykład z historii, gdy partia komunistyczna dekretem ustaliła, co jest, a co nie jest prawem biologii (odrzuciła „klasyczną” genetykę Mendla na rzecz teorii Łysenki, https://pl.wikipedia.org/wiki/Trofim_%C5%81ysenko). Mogła pójść dalej i dekretem ustalać czy obowiązuje lub nie równanie E=mc^2 albo np. zasada nieoznaczoności Heisenberga;) A może i twierdzenie Pitagorasa (w sumie czemu nie, skoro ono występuje w programie szkolnym, to państwo w jakiś sposób potwierdza, że jest ono prawdziwe, niezależnie od dowodów matematycznych;)) To bardzo mętna w gruncie rzeczy sprawa.Czy nie lepiej byłoby, gdyby ustalaniem, kto kierował obozami koncentracyjnymi zajmowała się nauka zwana historią i państwo nie wtrącałoby się do niej, podobnie jak nie powinno się wtrącać do biologii, chemi, matematyki, fizyki itd?

  3. Liberał który popiera dotychczasowe przepisy zabraniające negacji holocaustu ale równocześnie sprzeciwia się penalizacji oskarżeń Polski/Polaków o współudział w tej zbrodni nie jest żadnym liberałem tylko niekonsekwentnym w swych poglądach hipokrytą i szabesgojem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *