Wielomski: „Zboczenie faszystowskie”

Przeglądając Internet pod kątem nazistowskiego imperializmu i ekspansjonizmu III Rzeszy – którym to tematem ostatnio zajmuję się naukowo – znalazłem niedawno, na jednej z gejowskich stron w języku francuskim, obszerny kilkuczęściowy artykuł na temat historii homoseksualizmu w Związku Radzieckim. Początkowo byłem zaskoczony, że wpisując słowa kojarzące się z narodowym socjalizmem, III Rzeszą i faszyzmem, w wynikach pokazała mi się strona gejowska na temat represji homoseksualizmu w ZSRR. Dlaczego?

Ano dlatego, że autor tekstu szeroko rozpisywał się na temat prześladowań aktywu homoseksualnego w ZSRR. Najpierw opisał błogie czasu tolerancji w epoce Lenina, a potem ciemną epokę dla owej mniejszości w czasach Stalina. Otóż, w 1934 roku – na osobisty rozkaz Jozefa Wissarionowicza Stalina – do radzieckiego kodeksu karnego wpisano artykuł penalizujący homoseksualizm, będący prawie toćka w toćkę przepisanym podobnym artykułem z kodeksu karnego sprzed rewolucji radzieckiej. Ale najciekawsze było uzasadnienie, które dał Stalin dla tej inicjatywy prawodawczej, a które spowodowało, że strona wyskoczyła mi, gdy szukałem informacji związanych z faszyzmem i z nazizmem. Otóż, Stalin nakazał penalizację homoseksualizmu, określając to zachowanie mianem „faszystowskiego zboczenia”. Niestety, autor nie podał jak termin ten brzmiał po rosyjsku, ale przypomniało mi się, że w faszystowskich Włoszech homoseksualizm określano wtenczas podobnym mianem „niemieckiego zboczenia” (vizio tedesco), a raczej o wspólne ustalenia językoznawcze włoskich faszystów i radzieckich komunistów nie podejrzewałem.

Temat jakoś mnie podświadomie dręczył przez dwa czy trzy tygodnie, aż nagle rzuciłem Eureka! Zrozumiałem skąd ta zbieżność języka faszystów włoskich i komunistów moskiewskich. Kluczem do wszystkiego jest fakt, że Stalin wprowadził penalizację homoseksualizmu w 1934 roku, a przecież w tymże 1934 roku w Niemczech Adolfa Hitlera miała miejsce Noc Długich Noży, w czasie której SS wymordowało kilkaset osób, z których większość stanowili członkowie lewicującej SA, na czele z Ernstem Röhmem. Jak ustalili historycy, istotą sporu były kwestie ideologiczno-polityczne, to znaczy postulaty zgłaszane przez kierownictwo SA: 1/ po przeprowadzeniu „rewolucji narodowej” konieczności przeprowadzenia „rewolucji socjalistycznej”, co wywoływało panikę w popierających NSDAP środowisk biznesowych; 2/ połączenia dwumilionowej SA ze stutysięczną Reichswerą, przy jednoczesnym przekształceniu stopni w SA w stopnie wojskowe, co oznaczałoby roztopienie wojska w przybudówce partyjnej, co niepokoiło korpus oficerski. Jednakże oficjalnym uzasadnieniem pogromu SA był masowy homoseksualizm w jej kierownictwie. Rzeź uzasadniono przyczynami „moralnymi”, tak jakby Adolf Hitler znał Ernsta Röhma od wczoraj, nie wiedział o jego homo-sado-masochistycznych orgiach, z udziałem licznego grona kierowniczego SA, przy których to zabawach dziesiątkami wykorzystywano seksualnie nieletnich chłopców z SA i z Hitlerjugend. Orgie te były powszechnie znane i wiele pisała o nich ówczesna nienazistowska prasa. Wiemy, że już przed 1934 roku Heinrich Himmler przynajmniej kilkakrotnie interweniował w tej sprawie u Hitlera, wskazując dwa aspekty tego problemu: 1/ zachowanie kierownictwa SA kompromituje ruch narodowo-socjalistyczny w oczach opinii publicznej; 2/ homoseksualne praktyki w SA ośmieszają oficjalnie głoszone hasła NSDAP na temat konieczności masowej i przyśpieszonej reprodukcji ludzi należących do „rasy nordyckiej”, roli macierzyństwa, matki, rodziny, etc.

O homoseksualnych tendencjach wielu czołowych nazistów, szczególnie zaś w SA, informowała przedwojenna prasa niemiecka. Część z tych informacji stanowiły opisy homoerotycznych eskapad i balang nazistów, a część były to informacje wyciekające z Instytutu Seksuologicznego w Berlinie, prowadzonego przez żydowskiego lekarza dra Magnusa Hirschfelda (zresztą bodaj także homoseksualisty, ale o liberalno-lewicowych poglądach). W Instytucie znajdowały się akta kilkudziesięciu tysięcy osób uznanych za dewiantów seksualnych najrozmaitszego rodzaju, w tym także homoseksualistów. Najprawdopodobniej kartoteki posiadali tutaj także homoseksualiści działający w SA i NSDAP. Co tam dokładnie było nie wiemy, gdyż naziści całą dokumentację puścili z dymem w 1934 roku, zapewne aby zatrzeć ślady własnej działalności lokującej się w zakresie zainteresowania Instytutu.

Nawiasem mówiąc, to homoseksualne skłonności niemieckich nazistów nie były niczym dziwnym. Skłonność ta była wielokrotnie opisywana, gdyż pruscy militaryści i szowiniści od lat fascynowali się ideą „związków mężczyzn” (Männerbünde). Czytałem kilka tekstów twórców takich organizacji, i kilka pozycji naukowych na ich temat, i powiem szczerze, że unosi się w nich rodzaj „homoseksualnej atmosfery”, fascynacji męskością, męskim ciałem, przy równoczesnej niechęci i pogardzie dla kobiet, które zresztą nie miały do nich wstępu. Sam fakt, że tebański Święty Zastęp jest tu wielokrotnie przywoływanym wzorcem sam w sobie jest wielce znaczący. O ile w okresie międzywojennym Paryż uważano za stolicę kobieciarzy i – jak to się teraz nazywa – „sexworkerek”, to Berlin uważany był w tym czasie za stolicę europejskiego homoseksualizmu. Status wice-stolic miały Kolonia i portowy Hamburg.

Czy fakty te mogły być tajemnicą dla wywiadów radzieckiego czy włoskiego w okresie międzywojennym? Czy Benito Mussolini i Józef Stalin mogli nie wiedzieć o nadreprezentacji homoseksualistów w SA i pośród założycieli nazizmu? Z pewnością raportowała na ten temat tajna agentura, wieści prasowe studiował tzw. biały wywiad, zapewne pisali o tym ambasadorzy i konsulowie. Stąd równoczesne pojawienie się w Italii faszystowskiej i w Związku Radzieckim terminów „zboczenie niemieckie” lub „zboczenie faszystowskie”.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 32 Average: 4.9]
Facebook

9 thoughts on “Wielomski: „Zboczenie faszystowskie””

  1. Analogicznie całą instytucję kościoła katolickiego powinno się nazwać „katolickim zboczeniem”, bo papież Franciszek mówi o gejowskim lobby w Watykanie, a wielu księży o „lawendowej mafii”. Autor słynnej „Sodomy” Frederic Martel, znawca tematu, sam homoseksualista, szacuje ilość homoseksualistów w Watykanie na 70%, przypomina wymyślne kapelusiki papieża Benedykta XVI i kilkumetrowe treny kardynała Burka, które podtrzymuja młodzi, przypominający cherubiny klerycy. Przypominam orgie seksualne, również homoseksualne i pedofilskie wielu papieży i zezwolenie Sykstusa IV (oczywiście za pieniądze) na sodomię w całej rodzinie kardynała Santa Lucia, nie mówiąc już o prowadzeniu burdelu, dzięki zyskom, którego wybudował kaplicę Sykstyńską. Można by cytować tego typu fakty historyczne godzinami.
    Reasumując. Naukowcy uważają, że w populacji, nie tyłku ludzi, ale i zwierząt, istnieje ok. 8 do 10% osobników homoseksualnych. Wyciąganie więc z pojedynczych przypadków wniosku o nadreprezentacji tej orientacji w określonych grupach społecznych jest dość nielogiczne i moim zdaniem nie ma nic wspólnego z naukowym podejściem, a wręcz przeciwnie z tendencyjną próbą przypisania znienawidzonym reżimom łatki homoseksualizmu, która to próba ma jedynie podważyć moralną legitymizację tej orientacji seksualnej. Taka tendencyjność w rozumieniu faktów historycznych jest dość częsta wśród naukowców o światopoglądzie prawicowym, co psycholodzy tłumaczą jako skutek osobowości autorytarnej ukształtowanej w trakcie patriarchalnego wychowania.

    1. Którzy naukowcy? Stykając się w życiu z różnymi, często licznymi populacjami zwierząt nigdy nie udało mi się spotkać królika-homoseksualisty, koguta-homoseksualisty, byka-homoseksualisty, psa homoseksualisty czy kota homoseksualisty, a przy takim wskaźniku procentowym co dziesiąte zwierze powinno takie skłonności wykazywać… O ludziach nawet pisać nie będę, bo głębsza polemika z takimi wymysłami lobby pederastycznego i jego pseudonauki nie ma sensu. Za to jest inna nauka, historia, która pokazuje, że homoseksualizm, wraz z innymi zboczeniami seksualnymi i rozwiązłością pojawiają się w środowiskach zepsutych moralnie, zwykle przez nadmiar dobrobytu. Hierarchowie Kościoła epoki renesansu właśnie takie zepsute środowisko stanowili, będąc synami bogaczy, osadzanymi na stanowiskach przez polityków i oligarchów, bez jakichkolwiek kryteriów religijnych. Właśnie dzięki tym ludziom herezje pana Kalwina i brata Lutra tak szybko zyskały poparcie w ludzie…

      1. Trudno się dziwić, że wśród dzikich zwierząt trudno przecietnemu obserwatorowi dostrzec takie zachowania. Robią to jednak naukowcy, tak jak słynny biolog de Waal czy Sumińska w książce „Wszystkie kolory tęczy”. Długa lista autorów z tej tematyki znajduje się choćby w Wikipedii, ale są to naukowcy obcojęzyczni, bo przy polskiej homofobii pisanie jest trudne.
        Jeśli uważa Pan, że dotyka to wyłącznie osoby niemoralne to nazywa Pan cały kościół katolicki niemoralnym, bo cała historia do dziś zaświadcza o jego głębokim homoseksualizmie. A przecież ksiądz jest namaszczony przez Boga, jest jego pośrednikiem ze światem ziemskim. Jak więc ta wszechmogąca, nieskończenie dobra istota mogła skalać się takim „plugastwem” jak nazywacie homoseksualizm i jak mogła pozwolić, aby zagnieździł się w kościele, który ma być wzorem do naśladowania dla „maluczkich”. Coś tu nie gra. Dla was nie liczą się fakty, a jedynie własne wyobrażenia o świecie i wewnetrzne, homofobiczne frustracje. Człowiek ukształtowany w patriarchalnym systemie społecznym, jaki zbudował feudalizm, musi być jurnym chłopem, który płodzi pokornych poddanych, którzy jak mróweczka mają budować idealny świat rodem z platońskich urojeń, które Tatarkiewicz nazywa komunizmem. W takim systemie jednostka, która nie podporządkowuje się idealnym funkcją, jakie ma spełniać, musi zostać wyrzucony poza nawias tak wymyślonego społeczeństwa. Ma wyglądać, myśleć, zachowywać się identycznie, ma spełniać konkretne przypisane mu funkcje. Niestety natura nie bardzo chce nagiąć się do tak wymyślonej utopii i postępuje według własnych najbardziej skutecznych zasad w jedynym celu jaki posiada, to jest przetrwaniu.
        Jesli obserwuje się liczne przypadki homoseksualizmu u zwierząt, a przecież zwierzeta nie tworzą ideologii, nie poddają się modom, a wypełniają jedynie swoje behawioralne funkcje to może warto by było się zastanowić czy tak samo nie dzieje się u ludzi.

        1. Dalej jednak rzekoma masowość homoseksualizmu u zwierząt wykazywana przez jednego biologa nie znajduje potwierdzenia w praktyce hodowlanej. Również praktyka życia społecznego na przestrzeni wieków świadczy o tym, że masowy homoseksualizm pojawia się jedynie w społecznościach zdegenerowanych. Jakoś ciężko znaleźć w Kościele Katolickim(to się z dużych liter pisze, człowiek uczony powinien to wiedzieć) na przestrzeni wieków ten masowy homoseksualizm. Niestety, natura ludzka, co pokazują dzieje wszystkich dotychczasowych cywilizacji, organizuje społeczność ludzką tak, że ludzie mają spełniać przypisane im funkcje dla dobra ogółu. Tam gdzie tego zaprzestawano, a widzimisię poszczególnych jednostek zaczęto stawiać na pierwszym planie, cywilizacja upadała. Cywilizacja europejska jest właśnie w stadium upadku, bo jedynie w cywilizacjach upadłych całe sztaby ludzi dniami i nocami rozmyślają nad naukowym uzasadnieniem zboczeń seksualnych…

  2. Rafałku czy znasz orientację ideologiczną i identyfikację seksualną naukowców wskazujących na 8-10 proc. „osobników homoseksualnych”? Warto byłoby zgłębić te tematy, ponieważ nauka tylko dla laików jest odbiciem faktów a w rzeczywistości także produkuje fakty.

  3. Proszę pokazać mi naukowców, którzy twierdzą inaczej. Chętnie zapoznam się z ich teoriami.
    Ostatnio czytałem książkę wybitnie prawicowej, polskiej autorki (mam ją ściągnięta w ebooki), która zaprzecza genetycznym i hormonalnym przyczynom homoseksualizmu. Twierdzi natomiast, że powstaje on w okresie tworzenia się seksualności mlodego człowieka. Nie ukrywam, że ta teoria jest mi dość bliska. Nie twierdzi ona jednak, że Homoseksualizm jest ideologią czy modą, jak twierdzi dziś wielu konserwatystów. Nie twierdzi również, że homoseksualizm jest do wyleczenia. Wynika raczej z jej badań, że po okresie młodzieńczego kształtowania osobowości zmiana płci psychicznej jest niemożliwa.
    Przypominam sobie jeszcze książkę „Płeć mózgu” Jessel i Mór wydaną po polsku, gdzie jako główną przyczynę homoseksualizmu podaje się błędne załączanie testosteronu.
    Tak więc kilka publikacji w Polsce się znajdzie, ale wszystkie są raczej zgodne, że homoseksualizm jest niezależny od wyboru człowieka, że tworzy się samoistnie, choć naukowcy nie są zgodni co jest powodem.
    Proszę podać mi jakiś tytuł, który mówi coś innego. Chętnie przeczytam.
    Jeśli chodzi o skalę domyślam się że badanie jest dość trudne. Słyszałem o niemieckim instytucie Dalia, który przeprowadził ankietę w sprawie homoseksualizmu. Badania te wskazują jednak, że im bardziej homofobiczny kraj tym skala przyznawania się do homoseksualizmu jest niższa. Można się domyśleć dlaczego.
    Myśle jednak, że dla Was konserwatystów, każdy dowód naukowy nie ma znaczenia, dla Was ma znaczenie własne wyobrażenie o świecie. Każdy kto myśli inaczej jest lewakiem i kłamie. Ale to już są kwestie psychologiczne.
    Mój drogi Panie, jeśli mamy używać tej kordialnej formy, od dłuższego czasu proszę Was o fakty naukowe. Jak do tej pory nie doczekałem się.

    1. „Wynika raczej z jej badań, że po okresie młodzieńczego kształtowania osobowości zmiana płci psychicznej jest niemożliwa”.

      Tak jest w przypadku wielu funkcji psychicznych. To jest bardziej pytanie do neurobiologów, dlaczego niektóre preferencje mogą się zmieniać w ciągu życia, podczas gdy inne są sztywne i niereformowalne. To ma jakiś związek ze skłonnością DNA do mutacji w poszczególnych obszarach mózgu. Starsze ewolucyjnie obszary mózgu zawierają DNA słabo mutujące, młodsze – bardziej, co jakoś przekłada się na większą neuroplastyczność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *