Czy Rada Europy jest pułapką na Rosję? Rozmowa z red. Konradem Rękasem

Z rosyjskiej perspektywy daje się w ostatnich tygodniach zauważyć pewne odprężenie w relacjach Warszawa-Moskwa. Czy zjawisko to jest dostrzegane w Polsce i całej UE i czy mogłaby to być trwała tendencja w naszych stosunkach?

Oczywiście, w dyplomacji są możliwe nawet jeszcze dziwniejsze i pozornie niemożliwe rzeczy niż nagłe ocieplenie w stosunkach polsko-rosyjskich. Problem polega jednak na tym, że to nie Polacy podejmują w tej sprawie decyzje. Te zapadają WYŁĄCZNIE w Waszyngtonie, a więc stosunki między Warszawą a Moskwą są tylko następstwem i odbiciem różnych faz relacji amerykańsko-rosyjskich. Prosto: gdyby takie rozkazy przyszły z Waszyngtonu – jutro Jarosław Kaczyński odsłoni choćby i największy pomnik Stalina na świecie i to zajadając się solianką z blinami i śpiewając pieśń o kniaziu Igorze.

W istocie więc, wszystko zależy tylko od rezultatów kolejnych szczytów TrumpPutin…

Inna rzecz, że Polakom (jako wasalom drugiej czy nawet trzeciej kategorii) niczego się właściwie nie mówi i nie tłumaczy, a i zmiany rozkazów przychodzą z opóźnieniem. Stąd dotąd przeważnie bywało tak, że w Waszyngtonie już ogłaszano odprężenie, a w Polsce po staremu nawoływano do marszu na Moskwę. A potem znowu poślizg – Trump brzękał szabelką, a Polacy myśleli, że dalej rozmawia po koleżeńsku z Putinem itd. To jednak nie niezależność. To chroniczne opóźnienie polskich władz…

Z drugiej zresztą strony Amerykanie wolą trzymać Polaków na krótkiej smyczy, jak psa poszczutego na Rosję zawsze i niezależnie od okoliczności – bo to stawia Polskę na przegranej, osamotnionej pozycji, przede wszystkim wobec żądań amerykańskich i izraelskich, wartych wieleset miliardów dolarów. Autentyczne ocieplenie w stosunkach polsko-rosyjskich dałoby Polakom szansę na odzyskanie niezależności i ochronę przed naciskami USA – a to się wielkiemu kapitałowi amerykańskiemu reprezentowanemu przez Trumpa po prostu nie opłaca.

Federacja Rosyjska triumfalnie i ku oburzeniu swych krytyków powraca do składu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Czy będzie mogła dzięki temu lepiej przedstawiać swoje stanowisko potencjalnym europejskim partnerom?

Powrót do Rady Europy to dla Rosji sport niemal nic nie kosztujący, a dający satysfakcję utarcia nieco nosa Amerykanom i ich najwierniejszym europejskim lokajom. Przegłosowanie wznowienia członkostwa w Zgromadzeniu Parlamentarnym Radzie Europy to zatem sukces dyplomatyczny Federacji Rosyjskiej, a porażka jastrzębi i podżegaczy wojennych (zwłaszcza ukraińskich).

Warto też jednak pamiętać, że poparcie ze strony części podmiotów europejskich motywowane jest nie tylko chęcią powrotu do dobrosąsiedzkich, obustronnie korzystnych stosunków z Rosją. Chodzi także o możliwość oddziaływania na Rosję w kierunku miłym zachodnim środowiskom liberalnym, a więc promowania tak zwanego „otwartego społeczeństwa” à la George Soros i inni. Rada Europy nie raz w przeszłości pod płaszczykiem „ochrony wolności słowa” albo „zmniejszania represyjności wymiaru sprawiedliwości” starała się prowadzić w Rosji ordynarną propagandę służącą jedynie promowaniu oligarchów, aferzystów i politycznych rozrabiaków.

Moskwa zdobyła więc cenny punkt w rozgrywce z Ameryką, zyskała kolejne forum by podkreślać wartość partnerstwa rosyjski-europejskiego, musi też jednak pilnować, by nie powróciły dawne praktyki pouczenia i obwiniania Rosjan za wszystko, co elitom europejskim wyda się sprzeczne z ich wizją zglobalizowanego świata.

Droga do autentycznego porozumienia europejsko (w tym i polsko) – rosyjskiego wiedzie przez bezpośredni dialog z narodami, a nie debatowanie z wyalienowanymi i z gruntu rusofobicznymi elitami.

 

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Andriej Wypołzow

Wywiad w języku rosyjskim ukazał się na portalu NewsBalt

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 4.8]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *