Na tydzień przed wyborami samorządowymi prezes PiS Jarosław Kaczyński wyznaczył główny kierunek ataku – Polskie Stronnictwo Ludowe. Wybrał Kielce nieprzypadkowo, bo jest to województwo, w którym ludowcy mają wyjątkowo silną pozycję.
Zaczął od przypomnienia Przemysława Gosiewskiego, który co prawda z Kielcami nie miał nic wspólnego, ale „zdołał to województwo kiedyś, jak to się mówiło w sensie politycznym, czerwone, zmienić w niebieskie – na nasze kolory” (dodajmy przy pomocy postkomunistycznego elektoratu). Teraz, kontynuował, chodzi o to, żeby Świętokrzyskie „przemalować z zielonego na niebieskie”. „To nie jest łatwe zadanie, bo PSL jest tutaj mocno osadzony, ale to jest zadanie wykonalne” – dodał. Samo PSL odmalował czarną barwą, zresztą zgodnie z retoryką uprawnianą od kilku tygodniu przez premiera Mateusza Morawieckiego: „Ich rządy nic dobrego polskiej wsi nie przyniosły. Cała ta polityka, która tak bardzo, szczególnie w latach 90. uderzała w wieś, ale też później – to jest polityka PSL. Jeśli czymś się odróżniali szczególnie, to prorosyjskością, nawet przebijali tutaj SLD i dlatego nie powinni tutaj dłużej rządzić”.
Kropkę nad „i” postawił obecny także w Kielcach Mateusz Morawiecki, mówiąc: „PiS reprezentuje te najlepsze tradycje ruchu ludowego i walk o niepodległość Polski; natomiast ci inni, którzy mienią się ruchem ludowym, takich tradycji nie reprezentują, są tutaj osadzeni”. Co ciekawe mówią to przedstawiciele formacji, która konsekwentnie głosuje w Sejmie przeciwko skasowaniu sanacyjnych wyroków na Wincentego Witosa.
Konwencja PiS w Kielcach jest zwieńczeniem całej kampanii tej partii przed wyborami samorządowymi – potwierdza ona wcześniejsze obserwacje – w tych wyborach chodzi o ostateczne zdobycie prowincji i likwidację bądź maksymalne osłabienie PSL. W ataku propagandowym na to ugrupowanie przeważa dosyć prymitywna demagogia a często zwyczajne kłamstwa. PSL urasta do jakiejś złowieszczej siły, która odpowiada za wszelkie zło, jakie działo się w Polsce po 1989 roku, chociaż wszyscy wiedzą, że prawie wyłączną odpowiedzialność za to ponoszą wielkie ugrupowania postsolidarnościowe, w tym przede wszystkim Unia Wolności i AWS (posłowie tego ugrupowania są obecnie licznie reprezentowani w PiS).
PSL było po 1989 roku po prostu za słabe, że mieć wpływ na kwestie o zasadniczym dla Polski znaczeniu. Jarosław Kaczyński dobrze o tym wie, ale nie ma to dla niego większego znaczenia – liczy się tu i teraz, a teraz chodzi o wykończenie PSL. Taktyka tej walki przypomina walkę sanacji z PSL „Piast” – w innych co prawda warunkach, ale jakże podobnymi metodami. Za tydzień zobaczymy w jakiej mierze kolejny „genialny” plan Naczelnika Państwa zostanie zrealizowany.
Jan Engelgard
Fot. profil fb KPRM
Myśl Polska, nr 43-44 (21-28.10.2018)
Ktoś tutaj bardzo się boi tego, że po odsunięciu od władzy PSL na Mazowszu straci ciepłą posadkę w Muzeum Niepodległości. Żenujące jest stwierdzenie, że „PSL było po 1989 roku po prostu za słabe, że mieć wpływ na kwestie o zasadniczym dla Polski znaczeniu”. Przez 16 lat współrządzili krajem a Pan Engelgard próbuje nam wcisnąć kit, że PSL nie odpowiada za to, co się działo po 1989 roku. Rozumiem, że strach ma wielkie oczy i widmo utraty ciepłej posadki zagląda w oczy działaczowi PSL, ale są jakieś granice ściemniania i wciskania kitu.
No to komuś z serca spadł taki ciężar, że zatrzęsła się cała Polska…
Być może trafił Pan w sedno. Partyjna agitacja w Myśl Polskiej stała się po prostu niesmaczna, dlatego zrezygnowałem z nabywania tego czasopisma. Na co komu drugi Zielony Sztandar.