Lewicki: Dlaczego wybuchła ta wojna?

Od rozpoczęcia działań wojennych na Ukrainie minęło już osiem miesięcy, a narracja dotycząca przyczyn wybuchu tej wojny nadal jest płynna i nieustalona, szczególnie w Rosji. Na początku, gdy agresorzy liczyli na sukces, była to mieszanina szowinizmu i pewności siebie, obecnie zaś, gdy widmo porażki zaczyna zaglądać im w oczy, znacznie spuścili z tonu i próbują odpowiedzialność za tę katastrofę zrzucić na kogoś innego.

Jakiś czas temu  zaczęto w Rosji propagować teorię, że atak rosyjski na Ukrainę tylko uprzedził rzekomo przygotowywany atak ukraiński. Jeden z głównych rosyjskich propagandzistów, Władimir Sołowjow, zaczął na poważnie przekonywać, że przyczyną rosyjskiego ataku było jakoby nasilenie się ukraińskich ostrzałów Donbasu, które miały się zintensyfikować bezpośrednio przed dniem 24 lutego.
Były prezydent Rosji, a obecnie wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji, Dmitrij Miedwiediew, twierdzi, że powodem inwazji była groźba wznowienia przez Ukrainę programu jądrowego.
Jeszcze bardziej absurdalne powody, wyraźnie skorelowane z bieżącymi wymogami polityki, podaje sam Putin. Niedawno, na zebraniu rosyjskich towarzystw historycznych, stwierdził, że „Polska nie porzuciła marzeń o przejęciu części Ukrainy”. W związku z tym Rosja jest „jedynym prawdziwym, autentycznym gwarantem ukraińskiej państwowości i suwerenności Ukrainy”, rzekomo zagrożonej rewindykacyjnymi dążeniami Polski, Rumunii i Węgier. W świetle rosyjskich działań, które, drogą przemocy, doprowadziły do aneksji ukraińskich terytoriów takie twierdzenia wyglądają wyjątkowo nie na miejscu.
Co do tych rzekomych polskich zakusów na ziemie ukraińskie, to już raz o tym pisałem przytaczając „popularność” petycji wzywającej Sejm Rzeczpospolitej Polskiej do „Przyłączenia Galicji wschodniej jako autonomicznego regionu”. W ciągu ośmiu lat, od lutego 2014 roku, podpisało się tam tylko 378 osób (w ciągu ostatniego pół roku przybyła jedna osoba). Nawet rosyjski ambasador w Polsce, Siergiej Andriejew, przyznał, w programie Sołowjowa, że terytorialnych dążeń rewindykacyjnych w Polsce nie ma.
Ale, jak widać, dla Putina rzeczywistość nie jest istotna. Pewnie wydaje się mu, że może ją sam kreować zupełnie dowolnie.

Co ciekawe, podczas wcześniejszego wystąpienia na zebraniu klubu wałdajskiego, Putin przedstawił bardziej wiarygodne przyczyny napaści na Ukrainę. Stwierdził tam, że wiedział o budowie przez Ukrainę linii fortyfikacyjnych wzdłuż linii rozdzielenia wojsk i gdyby jeszcze dalej czekano w rozpoczęciem działań wojennych to „te ufortyfikowane tereny nie tylko byłyby dziś wzdłuż linii kontaktu w Donbasie, byłyby wszędzie”. Pokazuje to, że Rosja chce by jej sąsiedzi byli całkowicie bezbronni i zawsze wystawieni na rosyjską agresję. Ukraina zaczęła zabezpieczać swoje granice budując umocnienia i to Putin uznał za rzecz niedopuszczalną i powód by przystąpić do ogłoszonej publicznie „demilitaryzacji” Ukrainy. Ofiara ma być bezbronna.
Podobne intencje i myślenie stoją za rosyjskim sprzeciwem wobec amerykańskich baz wojskowych w Polsce, realizacją przekopu Mierzei Wiślanej i wszelkich polskich działań mających na celu wzmocnienie sił zbrojnych.
Jaka jest zatem rosyjska oferta dla Polski? Ona już od wieków jest niezmienna i niedawno znowu ją usłyszałem. W jakimś  programie Władimira Sołowjowa w rosyjskiej telewizji, profesor Dmitrij Jewstafiew, ważna figura w świecie putinowskich elit, na pytanie co zrobić z Polską, odpowiedział krótko: „podawit, razczlenit” (stłumić, podzielić). To jest faktycznie jedyna oferta, jaką rosyjskie imperium ma  nie tylko dla Polski, ale także dla innych sąsiadujących państw. Kto myśli, że jest inaczej, że z Rosją można się dogadać, sam siebie oszukuje.

To oszukiwanie się, w pierwszej kolejności, dotyczy tych państw Zachodu, które, dla jakichś własnych krótkoterminowych korzyści ekonomicznych, usiłowały doprowadzić do pokojowego unormowania stosunków Ukrainy z Rosją.
Zobaczmy jak wyglądały efekty tego rodzaju działań Niemiec i Francji, którzy jako uczestnicy formatu normandzkiego (Francja, Niemcy, Rosja, Ukraina), chcieli tego dokonać, potwierdzając jednocześnie strategiczną autonomię Unii Europejskiej względem USA.
Już w grudniu 2019 roku, kilka miesięcy po wyborze Zełenskiego na stanowisko prezydenta Ukrainy, spotkał się on w Paryżu, w ramach normandzkiej czwórki, z Putinem.
Miał to być przełom i początek zbliżenia Rosji z Europą. Niewiele z tego wynikło, ale Zełenski usiłował dalej opierać się na Niemczech i Francji w swoich działaniach politycznych. Rosja widziała to inaczej i chciała wykorzystać brak doświadczenia Zełenskiego, oraz słabość Niemiec i Francji, dla realizacji własnych imperialnych celów.
Szło to jednak opornie i Putin, w celu zastraszenia Ukrainy, zaczął na wiosnę 2021 roku masową koncentrację swoich sił zbrojnych przy granicy z Ukrainą. W dniu 16 kwietnia, Zełenski, w obliczu poważnego zagrożenia, poleciał do Paryża na rozmowy z Macronem i Merkel, ale nie uzyskał tam jakiegoś istotnego wsparcia.
Wobec tej sytuacji, Zełenski wezwał USA, Wielką Brytanię i Kanadę do włączenia się w negocjacje celem zakończenia kryzysu w Donbasie. Niewiele to jednak dało, a wprost przeciwnie, prezydent Joe Biden ogłosił w dniu 18 maja o rezygnacji z dodatkowych sankcji na gazociąg Nord Stream 2.
Uczynił to, by nie narażać na szwank relacji z Niemcami, które bezwzględnie parły do uruchomienia tego gazociągu. Zapewne dążenie Rosji do poprawy atmosfery wokół NS2 było przyczyną tego, że w końcu kwietnia Siergiej Szojgu, rosyjski minister obrony, zarządził wycofanie części jednostek znad granicy z Ukrainą.
Putin chwilowo zrezygnował z siłowego rozwiązania, chociaż doprowadził napięcie do takiej skali, że pisząc komentarz na ten temat, w dniu 29 kwietnia 2021 roku, zauważyłem: „Rosja i tak w końcu przetnie ukraiński węzeł gordyjski przy pomocy środków będących w dyspozycji ministra obrony Szojgu”.

Tymczasem Niemcy były już pewne swego i w grudniu tegoż roku niemiecka ambasada w Waszyngtonie rozesłała amerykańskim kongresmenom notę, w której podano możliwy termin uruchomienia gazociągu, określony na lipiec 2022 r.
Wobec tak poważnych uzgodnień, także i Putin musiał być przekonany, że to nastąpi, rzecz jest postanowiona. Mógł teraz przystąpić do realizacji głównego celu, czyli podporządkowania Ukrainy.
Próba militarnego rozstrzygnięcia nastąpiła za 10 miesięcy.
Co sprawiło, że Putin poczuł się na tyle silny, by tego spróbować? Tu odpowiedź jest prosta. Głównie stało się to za przyczyną wyjątkowo niezdarnej, nieprzygotowanej i pokazującej słabość USA, rejterady z Afganistanu, zakończonej upadkiem Kabulu w sierpniu 2021 roku.
Putin ocenił tę sytuację jako oczywisty przejaw słabości Zachodu i uznał, że teraz ma szansę by posunąć się dalej w swoich żądaniach i działaniach.
Taką opinię przedstawił też niedawno tygodnik „The Times”, który napisał, że właśnie latem ubiegłego roku zapadła na Kremlu decyzja o inwazji Ukrainy. Putina miał do tego przekonać sekretarz Radu Bezpieczeństwa Rosji, Patruszew i szef FSB, Bortnikow.
Jest jeszcze jeden element, który wskazuje, że rzeczywiście już latem podjęto na Kremlu decyzję o wojnie. W dniu 12 lipca opublikowano artykuł Putina „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców”. Była to niewątpliwie zapowiedź tego co może się wydarzyć.

W grudniu  Rosja postawiła rodzaj ultimatum dla NATO i USA, żądając wycofania infrastruktury wojskowej NATO z państw, które przystąpiły do paktu po roku 1997. Oznaczałoby to bardzo poważne ograniczenie suwerenności tych państw, w tym Polski, i praktyczne uzależnienie ich od Rosji. Jest oczywiste, że tak sformułowane żądania nie mogły być przyjęte. Jednocześnie, powstała taka sytuacja, że Rosja nie mogła pozostawić bez reakcji brak pozytywnej odpowiedzi na to ultimatum. Stawiając takie ultimatum, Rosja postawiła je także sobie, gdyż brak odpowiedniej reakcji w przypadku jego odrzucenia, pozbawiłby Rosję powagi w stosunkach międzynarodowych.
Tym samym, Putin sam siebie postawił w sytuacji bez wyjścia. Musiał zareagować zbrojnie i zrobił to, bo był pewien sukcesu.

Był też przekonany, że żadna poważna reakcja Zachodu mu nie grozi, skoro sam Biden mówił, że w przypadku „małego wtargnięcia” reakcja nie będzie wielka. Co do reakcji Niemiec i Francji, to najpewniej Putin w ogóle się tym nie przejmował i uważał, że w przypadku szybkiego zajęcia Kijowa, państwa te zaraz pogodzą się z sytuacją. Można tak wnosić z zachowania rządu niemieckiego, który natychmiast po inwazji ogłosił, że żadnej broni na Ukrainę wysyłać nie będzie. Zaś prośbę o broń, z którą zwrócił się ukraiński ambasador Melnyk, ministrowie rządu niemieckiego mieli skwitować następująco: „W naszej ocenie, wy Ukraińcy, możecie mieć kilka godzin. Teraz w ogóle nie ma sensu wam pomagać”.
Niewiele lepiej mieli oceniać możliwości ukraińskiego oporu Amerykanie. Według stacji Fox News, już 6 lutego,  przewodniczący amerykańskiego Kolegium Szefów Sztabów gen. Mark Milley miał powiedzieć, że Kijów, w razie pełnej rosyjskiej inwazji, może upaść w ciągu 72 godzin.

Ciekawie przedstawia się także rola zachodnich służb specjalnych w początku konfliktu. Nie ma pewnych informacji na temat działania takich obcych służb w otoczeniu prezydenta Zełenskiego i na terenie Ukrainy, choć różnego rodzaju spekulacje się pojawiły, jak choćby ta, że Amerykanie omawiali z Zełenskim sprawę jego ewakuacji do Lwowa, na co miał on się nie zgodzić. We Francji zaś wydano książkę, w której przedstawia się francuskie służby DGSE, jako te, które miały uratować Zełenskiego.
Nie wiadomo, ile w tym wszystkim jest prawdy i jedyne co zaobserwowano, to zagubienie się i desperacką ewakuację przez polską granicę szefa niemieckiej Federalnej Służby Wywiadu (BND), Bruno Kahla, który miał, jakoby rzekomo, nic nie wiedzieć o nadciągającej rosyjskiej inwazji.
Moim skromnym zdaniem, zastrzegam, że opartej tylko na przypuszczeniach, Niemcy i Francja, miały wtedy perspektywę i prognozowały  rozwój sytuacji na Ukrainie na sposób podobny, jak wcześniej na Białorusi. To znaczy, prezydent Zełenski znalazłby się na emigracji w jakimś kraju Unii i wokół niego odbywałby się rodzaj politycznego festiwalu, zaś Putin dostałby we władanie Ukrainę, tak jak i uprzednio zainstalował swe wpływy się na  Białorusi. Widzę tylko pytanie, na ile to było uzgodnione, i kto spowodował, że się jednak nie udało. A było chyba całkiem blisko.

Tymczasem dziś widać, że Putin, zarządzając inwazję na Ukrainę i lekceważąc, po wycofaniu się z Afganistanu, możliwości reakcji przez  USA, popełnił błąd podobny do tego jaki uczynił  Hitler, który po kompromitującej dla Armii Czerwonej wojnie z Finlandią na przełomie lat 1939/1940, przyjął za możliwe podbicie Sowietów w ciągu paru tygodni.
Czy konsekwencje dla Putina i Rosji będą podobne, jak dla Hitlera, trudno ocenić, ale dziś nie wydaje się już możliwe by wyszedł on z tego z twarzą, jak to usiłowali, i chyba nadal próbują, zaaranżować niektórzy zachodni politycy.
Pole do negocjacji, między Ukrainą i Rosją, jest bardzo wąskie, a właściwie nie ma go prawie wcale. Jak to wielokrotnie wcześniej przedstawiała strona ukraińska, istnieją cztery warunki osiągnięcia pokoju. Są to, po kolei: wycofanie się Rosji ze wszystkich zajętych ukraińskich terytoriów, łącznie z Krymem, zapłacenie przez Rosję reparacji i wydanie zbrodniarzy wojennych, oraz pozbawienie władzy Putina. Jest oczywistym, że Putin nie zgodzi się na żaden z tych warunków zanim nie przegra wojny, a droga do tego może być bardzo długa i niepewna.
Obecnie, być może pod wpływem sugestii prezydenta Bidena, Zełenski zrezygnował z warunku by nie prowadzić rozmów z Putinem.  Opublikowana w Kijowie, 7 listopada, lista, nie zawiera już tego warunku, chociaż wcześniej, 4 października, tenże sam Zełenski podpisał dekret o „niemożności negocjacji z Putinem”. W polityce takie rzeczy się zdarzają, bo to gra dynamiczna, a nie szachy, gdzie wszystkie reguły są dawno ustalone.

Tyle o obecnych perspektywach zakończenia wojny, które są niewielkie. Wracając natomiast do tytułowego pytania o przyczynę wybuchu tej wojny, to można, bez ryzyka dużej pomyłki, stwierdzić, że wynikła on z rażących błędów i złej oceny sytuacji, i to zarówno militarnej jak i politycznej, przez rządzącego na Kremlu, którego działania mogłyby tu służyć za ilustrację do znanego stwierdzenia XVII-wiecznego szwedzkiego kanclerza Axela Oxenstierny, który tak objaśnił tajemnice polityki swojemu synowi: „Czyż nie wiesz, mój synu, jak mało trzeba rozumu do rządzenia światem”!
Jeśli światem, to tym bardziej i Rosją!

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 46 Average: 2.2]
Facebook

10 thoughts on “Lewicki: Dlaczego wybuchła ta wojna?”

  1. Analitycy lubią rozsupłowywac misterna grę najróżniejszych faktów żeby znaleźć przyczynę ukrytą.

    Podczas gdy wystarczy wysłuchać przemówienia Putina drukowanego tu czy w Myśli Polskiej i tam są odpowiedzi dlaczego wojna wybuchła.

    Moje zdanie jest takie, że o ile taktycznie Rosjanom lubiących maskirowki wierzyć nie można o tyle w przemówieniach dla zachodu oni zawsze wcześniej wykładają precyzyjnie swoje intencje w odróżnieniu do Zachodu który łże caly czas . To są mowy chcące się odwoływać do racjonalnych przesłanek bardzo precyzyjnie podając intencje . Myślę że Rosjanie mają zwyczaj informowac z wyprzedzeniem zachód i tak się tam znalazł Kukliński także.

  2. Obwieścił Pan rytualnie klęskę Putina na starcie. A ja podejrzewam że za dwa lata napisze pan tekst o tym jak znów zachód nas zdradził. Podejrzewam że w tabelkach Excela już wyszło CIA że jesteśmy w punkcie krzywej od której już się nie opłaca palić pieniędzy na Ukrainie, podczas gdy przed tym punktem się opłacało.

  3. tradycyjnie to Autor mnie rozśmieszał (podrzucjąc tekstsztiki amerykańskie na zlecenie Żaryna czyli zjednoczonych prawiczków aka patriotów) ale dzisiaj p. Lewicki przeszedł samego siebie w śmieszności i dorównuje pan 'zjednoczonych prawiczków’ aka patriotów pod wodzą kaczora-maciarewicza-moravera-blaszczaków-dudów-rau’ów etc
    Komu trzeba rozumu aby rządzić światem, to szukaj se człowieku w Warsiawa sztetl czyli w Ukropolin i w ;wolnym, demokratycznym świecie’
    a nie w Federacji Rosyjskiej
    'TA (!!!!!)
    wojna wybuchła’ na zlecenie USA-NATO a my – pan, panie Lewicki TYŻ- robimy tylko jako mięso armatnie
    i stanowimy pośmiewisko świata: wolnego, demokratycznego czyli USA-NATO-EU.

  4. W porażkę zaglądała w oczy Rosjan miesiąc temu… kiedy to stracili Łyman. Od tej pory Ukraińcy nie poczynili żadnych postępów… nawet w tym Himarsowanym od miesięcy Chersoniu.

  5. Why!?
    Cel był i jest nadal jasny, to holokaust – exterminacje – ludobójstwo Ukraińcow i Ukrainy przez Rosjan/Rosję jak za ZSRR i tow. Stalina, podobnie jak kiedyś (i dziś także) Polski oraz Polaków.
    Tow. Putin z kgb, kreml sputnik russ media Sołowiow Dugin Miedwiediew Ławrow Szojgu Pieskow… sami mówili to wcześniej, otwarcie lojalnie, i obecnie powtarzają.
    Homo sovieticus AD 2022 (od 2014, + Czeczenia, Gruzja)
    Chora nienawiść. Psychoza.
    I kompleksy.
    Względem czyjejś inności, niezależności, wolności.
    Takie jak niemieckie.

    1. Obecnie Rosja na Ukrainie walczy już nie tylko jak chciała z Ukraińcami, lecz już całym Zachodem.
      Satysfaction.

  6. Po co jest Rada Bezpieczeństwa ONZ ze stałymi czlonkami, jeśli każde suwerenne państwo może sobie wybierać sojusz w sklepie z sojuszami? Zmieniasz architekturę bezpieczeństwa ustalona po ostatniej wojnie idziesz na nową wojnę. Okazało się że my weszliśmy do nowego sojuszu nie po to by nas bronił tylko po to by wysłał na wojnę.

  7. Pewnie konserwatyści ukraińscy tacy jak Janukowycz czy Medwedczuk zapewniali Putina że Ukraińcy nienawidzą NATO, UE i LGBT i powitają wojska rosyjskie chlebem i solą a armia ukraińska się podda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *