Od ponad stu lat niemiecka polityka wobec Polski budowana jest na dwóch następujących założeniach:
- etnicznie ziemie naszego kraju (czyli była Kongresówka) mają być trwałym rezerwuarem taniej siły roboczej dla obiektywnie nieopłacalnego w warunkach rynkowych przemysłu niemieckiego (pierwszy podstawowy cel strategiczny),
- konieczności likwidacji każdej, nawet tylko potencjalnej konkurencji na polskim rynku ze strony miejscowego przemysłu, gdyż zbyt płytki rynek wewnętrzny państwa niemieckiego nie daje możliwości zbytu dla jego produktów; ziemie Kongresówki mają być, podobnie jak pozostałe państwa niemieckiej Mitteleuropy, niezagrożonym wewnętrzną konkurencją rynkiem dla niemieckich towarów (drugi podstawowy cel strategiczny).
Aby zrealizować te cele istotą muszą być stale realizowane działania o charakterze taktycznym, do których należy zaliczyć przede wszystkim:
- wspieranie wszystkich możliwych ruchów opozycyjnych, a zwłaszcza o charakterze rewolucyjnym, które będą destabilizować społeczeństwo, niszczyć od wewnątrz miejscowe przedsiębiorstwa, aby w wyniku strajków i dezorganizacji doprowadzić je do upadku, a przynajmniej trwałego kryzysu ekonomicznego,
- stałe wsparcie dla proniemieckich ruchów politycznych, które zawłaszczając takie pojęcia jak „niepodległość” czy też „wolność”, będą wspierały interesy niemieckie wynikające z celów strategicznych,
- polityka gospodarcza wspieranych przez Berlin władz w Polsce (w przypadku, gdy uda się im zdobyć władzę) ma pauperyzować społeczeństwo, utrzymywać je w biedzie, a przede wszystkim pogłębiać bezrobocie, tak aby masowa emigracja zarobkowa była jedynym możliwym sposobem ucieczki od miejscowej nędzy,
- umacnianie powszechnego przekonania Polaków, że jedynym dla nich zagrożeniem jest Rosja, jest ona „odwiecznym wrogiem”, a każdy Polak ma obowiązek przeciwstawiania się jej wpływom, ma to być dowodem patriotyzmu, który może znaleźć wsparcie wyłącznie ze strony Niemiec, a one niosą na ten grunt „europejską cywilizację”, a Rosja reprezentuje oczywiście wyłącznie „azjatyckie barbarzyństwo”.
Mimo że w ciągu minionych ponad stu lat polityka ta realizowała przez różne siły polityczne, jej cele były tożsame, a różnice występowały tylko w stosowanych środkach. Np. w latach 1915-1918 był to głównie masowy rabunek i wyniszczenie odziedziczonego po czasach rosyjskich rządów nad Wisłą przemysłu, ale jeszcze bez zorganizowanego ludobójstwa. W latach 1939-1945 połączono kolejną wielką grabież z masowymi mordami i bezpośrednią eliminacją tej części ludności, która nie miała być przeznaczona do wykorzystania jako ów rezerwuar siły roboczej w Niemczech. Natomiast w latach 1990-2020 wyniszczenie objęło nie tylko przemysł, ale również rolnictwo, a eksploatacja demograficzna (czyli rabunek siły roboczej) nie był już tak brutalny jak w poprzednich okresach niemieckiej okupacji, lecz zarazem był najbardziej efektywny z punktu widzenia niemieckich interesów. Nikt dokładnie nie policzył jaka była skala wychodźstwa polskiego do Niemiec w tym czasie; zapewne była największa i definitywna. Prawdopodobnie utraciliśmy ponad 1 mln obywateli (jeżeli nie więcej), których wygnała z Polski balcerowiczowska polityka likwidacji polskiej gospodarki, która nazwano „radykalną transformacją”.
Od kilku lat polskie rządy chcą wyzwolić się z kurateli i odbudować naszą niepodległość (od Berlina). Czy w tej Polsce jesteśmy skazani na klęskę? Oczywiście, że nie, choć patronem naszej antyniemieckiej niepodległości nie może tu być oczywiście Józef Piłsudski. Musimy przywrócić znaczenie podstawowym pojęciom, którymi wyjaśnimy nasz polski byt. Możemy być pewni, że obrońcy proniemieckiej „niepodległości” będą dezawuować na wszelkie sposoby tych wszystkich, którzy zagrożą interesom ich protektora: tu nie będzie żadnych kompromisów ani tzw. symetryzmu.
Witold Modzelewski
Zaintrygowało mnie stwierdzenie o „obiektywnie nieopłacalnym w warunkach rynkowych przemyśle niemieckim”. Czy autor mógłby podać jakąś literature potwierdzającą tę tezę?
Literatura literaturą, ale już patrząc pobieżnie teza ta ma „ręce i nogi”. Weźmy chociaż niemiecki przemysł motoryzacyjny. Czy rynek niemiecki byłby w stanie samodzielnie wchłonąć całość produkcji Volkswagena, Mercedesa, BMW, Opla itd.? Nie byłby w stanie, i te dziesiątki tysięcy samochodów trzeba gdzieś sprzedać za granicą. Podobnie wygląda sytuacja z innymi dobrami których produkcji nie wyprowadzono jeszcze z RFNu do Chin. W związku z tym, w żywotnym interesie niemieckim jest wspomożenie wolnego rynku w eliminacji/przejęciu przedsiębiorstw mogących stanowić ewentualną konkurencję dla przedsiębiorstw niemieckich.
(…)W związku z tym, w żywotnym interesie niemieckim jest wspomożenie wolnego rynku w eliminacji/przejęciu przedsiębiorstw mogących stanowić ewentualną konkurencję dla przedsiębiorstw niemieckich.(…)
Niby prawda… ale przypominam, że nasze przedsiębiorstwa przez kilkadziesiąt lat miały carte blanche. I tu pojawia się sakramentalne pytanie co one wtedy robiły w kierunku, aby tą konkurencją się stać? Odpowiedź brzmi… NIC!!! Nawet wy przyznajecie, że produkty polskiego przemysłu państwowego to badziewie.
A co miały zrobić, skoro z systemu gospodarki planowej i dwóch obszarów płatniczych (upośledzającego je w handlu z Zachodem) od razu trafiły w łapy Balcerowicza i spółki? A te polskie badziewia były tak badziewne, że użytkowane są do dziś. Zresztą, w pewnym momencie nawet panowie z pod znaku TKM nie ukrywali, że ich celem jest deindustrializacja Polski, bo produkowanie czegokolwiek jest nienowoczesne. Cel swój zrealizowali…
(…)A te polskie badziewia były tak badziewne, że użytkowane są do dziś.(…)
Między innymi w polskim wojsku…
(…)A te polskie badziewia były tak badziewne, że użytkowane są do dziś.(…)
A nie wiem dlaczego, ale nie dało się tego przykryć nawet w PRL… https://klubjagiellonski.pl/2021/01/14/nasi-sie-wstydza-obcy-sie-chwala-jak-producenci-podchodza-do-polskosci-produktow/
(…)Gdy w 1984 roku skontrolowano 70 tysięcy polskich produktów, okazało się, że co trzeci nie nadawał się do użytku. Statystyki z końca lat 70. wykazywały, że aż 70 procent wyrobów elektronicznych było bublami.(…)
A potem te buble jakimś cudem odnajdywały się w pełni sprawne na giełdzie, w cenie spekulacyjnej…
Możesz podać chociaż jeden przykład oficjalnego bubla, który na rzekomej giełdzie notorycznie się staje cudem technologii?
Gospodarka niemiecka połowę (50%) dochodu narodowego Niemiec sprzedaje za granicę (sic!). Saldo DODATNIE w obrocie handlu zagranicznego Niemiec wynosi ROCZNIE 350 mld euro (czterokrotność polskiego budżetu), czyli tyle kasy ROCZNIE zostaje w RFN z tytułu eksportu. Kiedy polska gospodarka choćby – 25% dochodu narodowego Polski będzie sprzedawać za granicę, panie prof. Modzelewski ? No kiedy ? I co polskie elity robią żeby to się ziściło ? No co robią ? Poza szczuciem na Niemców ?
Donald Tusk, Jerzy Buzek, Janusz Lewandowski i Radosław Sikorski to „Dmowscy XXI wieku”. Poligloci i erudyci, ludzie gruntownie wykształceni, znający tajniki geopolityki.
Niech Pan Modzelewski zajmie się w końcu odwalutowaniem frankowiczów!
Pisze Pan profesor Modzelewski, że polski rząd od kilku lat chce wyzwolić się spod kurateli Berlina – czyżby? Jak rozumiem to rząd PiS-u Jarosława Kaczyńskiego miałby nas wyzwalać, który niedawno optował za utworzeniem wspólnej armii europejskiej, a zagonił nas do tego eurokołchozu podpis Jego brata choć pióro odmawiało tego haniebnego aktu zgody na utratę sporej suwerenności i zwasalizowanie Polski – bo jak nie to Białoruś tak straszyli Polaków wespół zespół z innymi towarzyszami. A jak europejskiej to pod przywództwem oczywiście Berlina, ładne kwiatki Panie profesorze. Nie napisał Pan, profesorze nic odkrywczego, choć zgadzam się w pełni z treścią Pana artykułu. Ten temat od dawna wałkował redaktor Stanisław Michalkiewicz, ostrzegał, aby przed przystąpieniem do eurokołchozu zabezpieczyć się tak samo jak Niemcy, orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego zapisem, że prawo polskie jest zawsze przed prawem Brukseli (czytaj Berlina).Tego Pan nie wiedział?, gdzie Pan był? i czy protestował?. I na koniec nachodzi mnie taka myśl, z jakiej inspiracji pisze Pan ten tekst i w jakim celu? Ku przestrodze Polakom? Jeżeli tak – to poniewczasie.
Ja pamiętam tylko jeden protest tego Pana… jak perował na temat kredytów walutowych jakby pozjadał wszystkie rozumy.
„Np. w latach 1915-1918 był to głównie masowy rabunek i wyniszczenie odziedziczonego po czasach rosyjskich rządów nad Wisłą przemysłu, ale jeszcze bez zorganizowanego ludobójstwa.”
Nie bardzo. To Rosjanie wycofujący się Królestwa w 1915 r. rozszabrowali i zdegradowali gospodarkę Królestwa choć Niemcy też coś zniszczyli dla powodzenia projektu Mitteleuropy, ale też coś zbudowali np. polski Uniwersytet Warszawski i Politechnikę.
„W latach 1939-1945 połączono kolejną wielką grabież z masowymi mordami i bezpośrednią eliminacją tej części ludności, która nie miała być przeznaczona do wykorzystania jako ów rezerwuar siły roboczej w Niemczech.”
Po co te emocje ? W 1939 r. celem Niemiec była Rosja Sowiecka. Furia Hitlera wynikła z faktu, że próbowaliśmy mu zagrodzić drogę na Wschód. Niemcy tak naprawdę bały się II RP, szczególnie po tym czego dokonał Dmowski w Wersalu. Np. kanclerz Stresemann pytał w 1922 r. Piłsudskiego czy Polska będzie dążyła do przyłączenia …Prus Wschodnich ?
„Natomiast w latach 1990-2020 wyniszczenie objęło nie tylko przemysł, ale również rolnictwo, a eksploatacja demograficzna (czyli rabunek siły roboczej) nie był już tak brutalny jak w poprzednich okresach niemieckiej okupacji, lecz zarazem był najbardziej efektywny z punktu widzenia niemieckich interesów. Nikt dokładnie nie policzył jaka była skala wychodźstwa polskiego do Niemiec w tym czasie; zapewne była największa i definitywna. Prawdopodobnie utraciliśmy ponad 1 mln obywateli (jeżeli nie więcej), których wygnała z Polski balcerowiczowska polityka likwidacji polskiej gospodarki, która nazwano „radykalną transformacją”.”
Postkomunistycznej polskiej gospodarki nie mogliśmy utrzymać i nawet nie mogło tego zrobić państwo polskie z powodu braku kapitału, know-how i doświadczonych elit polityczno-gospodarczych. Niemcy nie bardzo chcieli naszym pracowników przyjmować po 1990 r. Polacy raczej wybrali Wlk. Brytanię (2,5 mln.), gdzie dziś rodzi się rocznie 20 tys. polskich dzieci. Krytyka Balcerowicza dzisiaj to po prostu – banał.
„Musimy przywrócić znaczenie podstawowym pojęciom, którymi wyjaśnimy nasz polski byt.”
Proszę o konkrety i napisać jakie po 30 latach są ograniczenia rozwoju Polski i jaka polityka ma je przełamać. Zawartą w tekście prof. Modzelewskiego diagnozę (lekko tylko przejaskrawioną) naszej choroby – wszyscy dobrze znamy. Czas na terapię, czas na wnioski. Jakie ? Gdyż na razie Profesor dualizm na Łabie przesunął i zmienił na …dualizm na Wiśle.
Banał to są brednie balcerowiczowców. Nieodległa Białoruś też nie miała kapitału. Miała jedynie doświadczonego dyrektora przodującego kołchozu, a obecnie jej przemysł to m. in. 10% światowej produkcji ciągników rolniczych. Wszystko się dało, tylko trzeba było chcieć. No ale niestety, sponsorzy Solidarności nie sponsorowali jej charytatywnie, a ich jeszcze większym sukcesem jest to, że udało się znaczną liczbę Polaków przekonać, że interes przemysłowców niemieckich i finansjery amerykańskiej jest interesem Polski…
@anonim. Puste frazesy. PKB Białorusi per capita obecnie to 5,5 tys. USD, Polski 15,3 tys. USD (w 1990 Białoruś 5,2 tys., Polska 6,1 tys. USD). Ceny zbliżają się do polskich. 75% PKB na Białorusi wytwarzają firmy państwowe (80% przemysłu należy do państwa. Przeciętna płaca na Białorusi po przeliczeniu to 1,7 tys. zł, w Polsce 4,8 tys. zł. Płaca minimalna na Białorusi 500 zł , w Polsce – 2,8 tys. zł. No i z czym do gości ?
A co można nabyć za tę płacę minimalną? I należy jeszcze uwzględnić to że sama, goła wypłata to tylko część dochodów białoruskiego robotnika, bo do tego dochodzi jeszcze rozbudowany system dodatków, premii i bonów towarowych. Co z tego że w Polsce PKB na głowę jest wyższe, skoro z tej wyższości korzysta jedynie relatywnie niewielka grupa ludzi żyjących w nieproporcjonalnym do reszty ludności luksusie? Ze średnią pensją jest to samo: załóżmy że ja jako robotnik zarabiam 3000 PLN, a prezes mojej firmy 300 000 PLN. Jest oczywiste, że w takiej sytuacji średnia pensja nie oddaje zarobków przeciętnego Polaka, pracownika fizycznego bądź biurowego niskiego szczebla, które plasują się nieco powyżej minimalnej. Na Białorusi takiego rozwarstwienia nie ma, i tam nawet wierchuszka władzy z Łukaszenką na czele to biedacy w porównaniu do naszych co większych biznesmenów. Jedynym problemem białoruskiego tzw. „rynku pracy” jest niemożność wchłonięcia wszystkich pracujących przez zapewniające dobre warunki pracy i życia przedsiębiorstwa państwowe, co wynika z problemów ekonomicznych w Rosji, głównym odbiorcy produktów białoruskich.
@anonim. Białoruskiej autarkii, ekonomicznego zacofania i autorytarnego systemu politycznego (służącemu nielicznym – tak jak w Rosji) nie da się obronić. Dlatego młodzież białoruska jest na ulicach. W swoim wpisie zastąp słowa Polak i Polska – słowami Niemcy i Niemiec. Sens Twojego wpisu będzie taki sam, lecz lepiej zrozumiesz jego absurdalność.
Jarku, Dane odnoszące się do zarobków są w dużej mierze wynikiem aktualnego kursu waluty. Białoruska waluta upadła w wyniku awantury na Majdanie. Polski złoty też może upaść i szybko zobaczymy gdzie jesteśmy. Wystarczy wspomnieć o względnej zamożności Polaków w 2007 r. kiedy Frank i Dolar były po około 2 zł. Kryzys szybko nas sprowadził na ziemię.
(…)Kryzys szybko nas sprowadził na ziemię.(…)
Są tacy co ten kryzys wyniósł na szczyty władzy…