Panasiuk: Straszliwa cena za atlantyzm

Wielkie przemieniany geopolityczne, których katalizatorem była rosyjska specjalna operacja wojskowa na Ukrainie, objęły cały świat. Pierwsze – swoją szansę w podważeniu dotychczasowego porządku świata dostrzegły kraje od wieków zhołdowane i zależne. Dla nich – bezlitośnie eksploatowanych i wykorzystywanych – otworzyło się okno zmian. Osłabienie wszechwładzy USA powoduje, że nawet kraje, o których nigdy nikt nie pamięta takie jak Boliwia, Ekwador czy Burkina Faso stają się ważne i mogą być pożądanymi partnerami w polityce i wymianie gospodarczej. Nikt  z nowych pretendentów budujących swoje bieguny siły  nie obraża się na kondycję swojego nowego partnera, ani na walutę, której używa. Chcesz – to płać nam swoją walutą, chcesz to kupuj w naszej. Masz zielone światło i kredyt. Dlatego też dla większości państw świata nowe porządki stanowią szanse na podniesienie ich znaczenia na swoim kontynencie, a nawet na świecie. Dla wielu są szansą zastania podmiotami w wielkim handlu światowym i polityce, dostają szanse realnego partnerstwa, które pozwala zaplanować kolejne lata inaczej niż dotychczas. Zamiast klepania biedy, gdzieś na peryferiach kontynentu- możliwość pracy z parterami na całym świecie, możliwość zmiany – dostępu do kredytu, dostępu do informacji, możliwość różnych transakcji z wieloma podmiotami.

Polska także stoi przed wielką szansą, aby podnieść swoje znaczenie w Europie. Leżącą na najważniejszym szlaku wymiany kontynentalnej Wschód z Zachodem mogłaby już dawno zostać jednym z bogatszych państw europejskich, gdyż praktycznie cały ten handel przepływa przez nasze ziemie.  Zbudowanie huba wymiany handlowej niewątpliwie zwiększyłoby rolę Polski zarówno w Europie i na świecie, dałoby jej większą podmiotowość i bezpieczeństwo. Dlatego też wydaje się, że również Polska powinna być w forpoczcie tych, którzy kontestują stary amerykański model świata jednobiegunowego. Nowy świat daje jej bowiem wiele więcej- praktycznie pełną suwerenność od USA, możliwość prowadzenia niezależnej polityki z wieloma ośrodkami, umocnienie narodowej waluty, olbrzymie oszczędności związania z zakończeniem finansowania szeregów niepotrzebnych i szkodliwych projektów atlantyckich, przede wszystkim – NATO, programów dla upadającego reżimu w Kijowie i mnóstwa innych zupełnie zbędnych z punktu widzenia polskiej racji stanu.

Widzimy wiele krajów, które próbują wykorzystać szanse, jakie przynosi nam nowa zmiana geopolityczna. W Europie są to przede wszystkim Węgry i Słowacja, które to dzięki nowej erze wielobiegunowości mogą odegrać większą rolą niż dotychczas i dać swoim narodom ważne przewagi konkurencyjne, zarówno na niwie politycznie jak i w sferze ekonomicznej. Dzięki umiejętnej polityce- Węgry zakupują w dalszym ciągu najtańsze paliwa kopalne z Rosji. W drugą stronę węgierskie rolnictwo ma w Rosji w dalszym ciągu otwarty rynek zbytu, co jest szalenie ważne dla Budapesztu. Rosja buduje i finansuje budowę najważniejszej węgierskiej elektrowni atomowej i sprzedaje jej uran. Bez rosyjskiego kredytu technologicznego i finansowego Węgier nigdy nie byłoby stać na tak drogie i nowoczesne źródła energii. Z kolei przyjazna przychylność Rosji pozwala Węgrom mówić silniejszym głosem w jej sporze z Ukrainą dotyczącym mniejszości węgierskiej na Zakarparpaciu.  Dzięki poprawnie ułożonym relacjom partnerskim z Federacją Rosyjską- niewielkie Węgry są słyszalne w całej Europie a ich głos znaczy więcej. Przysparza do wielkich korzyści narodowi węgierskiemu.

Także w innych częściach świata- dotychczas zapomnianych, jak środek Afryki, Afganistan, Jemen, czy tez środek Ameryki Łacińskiej widać bardzo silne trendy zmierzające do zmiany dotychczasowych uwarunkowań i próbę opierania się na nowych partnerach, orientowania się na nowe punkty siły a w ten sposób szukania nowych form bezpieczeństwa – politycznego, ekonomicznego. Nawet dla bardzo małych krajów jest to oczywiście olbrzymia szansa polepszenia swojej doli i przypomnienia światu o swoim istnieniu. Dla wielu zaś średniej wielkości krajów- dotychczas lekceważonych- jest to okazja, aby to one stały się lokalnymi ośrodkami siły. Turcja, Egipt, Indonezja, Pakistan czy Etiopia już obecnie odgrywają coraz większą rolą w stabilizacji ekonomicznej, czy tez politycznej świata i ta rola będzie jeszcze rosła.

Również Polska dostała tą szansę, jaką daje nowy model świata multipolarnego.  W przeciwieństwie na przykład do Węgier, czy też Słowacji nasz kraj miał zawsze doskonałe relacje z liderami świata wielobiegunowego- Rosją i Chinami. Zarówno historycznie, jak i ekonomicznie Polska, Rosja i Chiny wzajemnie się potrzebują i zawsze odnosiły korzyści ze dobrych stosunków ekonomicznych i politycznych.  Dla Polski wielki rynek rosyjski to olbrzymia szansa na rozwój i utrzymanie posiadanego zaplecza przemysłowego. Udrożnienie kanałów wymiany z Rosją i całym Wschodem to najważniejszy postulat warunkujący przyszłość gospodarczą Polski. Jest nienaturalne, że Polska granicząc na tak długiej szerokości z federacją Rosyjską i Białorusią tak mało korzysta z tej niezwykłej szansy. Oprócz polskiego przemysłu, także polski transport – wypychany z Europy Zachodnie – tam na wschodzie mógłby z powodzeniem rozwijać się i zarabiać.  Najbardziej kluczową dla Polski sprawy są dostawy rosyjskiego gazu i ropy, bez których nasze gospodarka nie może się normalnie rozwijać. Kłamstwa głoszone o konieczności „derusyfikacji” paliw kopalnych to wymysł anglosaskich firm wydobywczych, które nigdy nie były i nie będą konkurencyjnie ze źródłami rosyjskimi. Wykorzystując konflikt na Ukrainie, zdołały one przemocą zmusić Europę, w tym i Polskę, do porzucenia najkorzystniejszych dla siebie źródeł rosyjskich i kupowania tzw. „gazu Wolności” wielokrotnie drożej.

Gas feeder lines at the Yamburg gas-condensate field, Tazovskiy Pennisula, Yamalo-Nenetskiy AO. These pipelines take gas from the wells to the processing plants.

Ale jak widzimy po roku, to nie jest wcale Gaz Wolności, ale Gaz zniewolenia i biedy.  Polska gospodarka odcięta od rosyjskich źródeł – umiera. Zwija się przemysł chemiczny, szklany, mineralny. Szaleją ceny i inflacja. Polska przestała być konkurencyjna w Europie. Widzimy wszyscy, że tzw. „derusyfikacja” to śmiertelny coś zadany Polsce przez jej zachodnich konkurentów. Wielkie kłamstwo i sabotaż.

 Nie inaczej jest też na niwie politycznej – mając bardzo złe (na własne życzenie) stosunki z Rosją Polska paradoksalnie przestała być tym czym zawsze była- pośrednikiem w kontaktach ze Wschodem. Jej siłą zawsze były doskonałe relacje z partnerem rosyjskim i znajomość tamtejszych „realiów”. Trzeba powiedzieć, że Polska im miała lepsze relacje z Moskwą tym była ważniejszym partnerem dla Zachodu, który mógł używać Warszawy dla rozwiazywania wielu kwestii europejskich. Niestety, Polska dokonała politycznego harakiri odcinając to, co było jej największa przewagą – dobre stosunki ze Wschodem. Dlatego teraz nikt Warszawy nie traktuje poważnie a jej infantylną politykę zbywa się milczeniem i niepochlebnymi szyderstwami.  Nawet – tak wydawało się – bliski „brat z Ukrainy” we wszystkich ważnych kwestiach gospodarczych i militarnych porozumiewa się z nadzorcami z Waszyngtonu i Brukseli, dla Warszawy zostawiając drwiny i szyderstwa oraz wspólne gloryfikowanie Bandery i innych nacjonalistów ukraińskich.

Co się może stać z Polską jak nie wykorzystamy tej szansy, którą daje nam multipolaryzm i nowy układ stosunków na świecie? Co będzie, jeżeli będziemy nadal w niewoli fiskalnego i mentalnego atlantyzmu?

Grozi nam przede wszystkim całkowita utrata podmiotowości gospodarczej i suwerenności politycznej w stopniu niespotykanym przez współczesne pokolenie Polaków. Już obecnie widzimy negatywne skutki odcięcia od rynków i surowców rosyjskich. Polska gospodarka wyhamowała i jest w silnej recesji. Może grozić  nam również wyniszczenie biologicznie na skutek planów zapędzenia polskiej młodzieży na ubój rzeźny na Donbasie.  Utrata podmiotowości ekonomicznej poprzez tzw. sterowane kryzysy może się wiązać z planami przejęcia polskich własności przemysłowej i prywatnej w ręce zachodnich korporacji – pod pretekstem zabezpieczania kredytów. Polska może stać się bardziej podatna na gry geopolityczne USA i zostać zbyta temu lub innemu mocarstwu za jakieś usługi.  Degradująca się podmiotowość kraju niewątpliwie implikuje o wiele więcej zagrożeń. Terytorium kraju i mieszkańcy mogą stać się przedmiotem zewnętrznych wpływów- wielkich korporacji i samych USA. Możemy zostać poligonem doświadczalnym różnych biolaboratorów, lub tez zapleczem kolejnych amerykańskich baz – ryzykując odwetem przeciwników geopolitycznych USA. Byliśmy już przecież miejscem, w którym CIA założyła ośrodki tortur dla mudżahedinów z Afganistanu. Możemy też zostać wykorzystani do eksperymentów medycznych lub socjologicznych. Indianie znad Wisły nie kosztują wcale dużo.

Podążając dalej w rydwanie imperialnej polityki USA możemy być już nie tylko biedni i pozbawieni własności, ale również martwi i bez przyszłości dla następnych pokoleń. Imperium wielkiego brata zbudowane na wyzysku całego świata powoli umiera, a ci, z co z nim idą, tracą nie tylko majątek, ale i poważnie i honor na świecie. Im bardziej gwałtowne będą drgawki jęczącego w delirium imperium atlantyckiego – tym większe będą ciężary narzucane na jego satelitów, którzy nie będą w stanie im podołać. Prawdziwą ceną za atlantyzm może być całkowita zagłada i zatracenie budowanej przez setki lat tkanki społecznej i narodowej. Tak jak Indianie w Ameryce Północnej możemy pewnego dnia obudzić się bez ziemi i bez państwa.

Piotr Panasiuk

Click to rate this post!
[Total: 60 Average: 4.2]
Facebook

7 thoughts on “Panasiuk: Straszliwa cena za atlantyzm”

  1. „Tak jak Indianie w Ameryce Północnej możemy pewnego dnia obudzić się bez ziemi i bez państwa.” Zgadza się, ale może być jeszcze lepiej. Oparci na zasadach mówią z wyższością, „Rosja to stan umysłu.” Jak określić naród, który zawsze z uporem maniaka powierza los ojczyzny i swój, przywódcom w stanie bez umysłu o kwalifikacjach kopidoła na cmentarzu komunalnym, z pełnym szacunkiem dla fachowców tej branży. Nawet poeci bez wyszukanych metafor pisali kiedyś, „Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu.” Wszystko, co robicie to „jak sen wariata śniony nieprzytomnie”. Teraz dotyczy to także Europy i innego wolnego świata ujeżdżanych jak mustangi przez krowopasów. I nie widzą w tępym amoku, że kręcą chocholi taniec na skraju klifu. Matoły czas wstawać, bo jak nie z ciepłych trepów wyrwie was nuklearny budzik. I znów od nowa zaczniecie się napierdalać maczugami.

  2. Nie bez powodu wszyscy inwestorzy, nie tylko zachodni, ale także np chińscy, uciekli z Rosji i to jeszcze zanim wprowadzono jakiekolwiek sankcje. Po prostu jakiekolwiek interesy bardziej złożone niż proste relację towar za gotówkę do ręki, do tego przy odpowiednio korzystnych marżach, przestały się tam opłacać. Rosyjskie surowce niby są tanie nominalnie, ale jeżeli się do ceny doliczy ryzyko, że katechon Putin zerwie jednostronnie umowę dla kaprysu, to stają się zwyczajnie za drogie.

    Do tego rynek rosyjski, jest mały i wąski, nie większy od belgijskiego. Siła nabywcza mieszkańców znikoma. Niewart jest ryzyka, jakie trzeba obecnie ponieść, aby tam inwestować.

    Dobre relacje z Rosją mogą mieć tylko kraje nie tylko tak samo zacofane, skorumpowane, prymitywne i biedne jak ona, ale i nawet nie myślące o zmianie tego stanu rzeczy i wyrwaniu się na wyższy poziom cywilizacyjny.

    1. „Nie bez powodu wszyscy inwestorzy, nie tylko zachodni, ale także np chińscy, uciekli z Rosji i to jeszcze zanim wprowadzono jakiekolwiek sankcje.” – jest to oczywista bzdura, jak zwykle w wyadniu pilastra bo nie wszyscy uciekli z Rosji i dotyczy to firm zachodnich, chińskich i nawet polskich. Stąd istnieje tzw. „lista wstydu”, którą te firmy mają tam, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę. Dokładnie tak samo, jak pilaster i cała reszta hipokrytów ma gdzieś to, że korzysta z firm, które dorobiły się na II wojnie światowej jak i z firm, które właśnie obecnie są w Rosji i czerpią ogromne zyski na tejże obecności 🙂

      Tutaj tylko część z tych firm, które nie uciekły z Rosji: https://www.rp.pl/biznes/art39200901-lista-wstydu-zachodu-koncerny-ktore-najwiecej-zarabiaja-w-rosji

      A tutaj artykuł o tym, że niektóre nawet dodatkowo inwestują i rozszerzają działalność: https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/te-firmy-wciaz-dzialaja-w-rosji-znamy-zaktualizowana-liste-wstydu/c3h6m7c

      Także jak zwykle pilaster bredzi, bo jako ideolog-teoretyk liberalizmu gospodarczego o zarabianiu pieniędzy wie tylko z książek a właściciele wymienionych powyżej firm wiedzą, że głównym celem tego systemu jest zysk. Bez etycznych skrupułów. I skrzętnie z tego korzystają a po zakończeniu wojny wszystkie te firmy, które się wycofały, będą bardzo szybko wracały do Rosji. Bo w przeciwieństwie do pilastra nie są durniami i wiedzą, że na nieobecności w Rosji tracą.

      P.S. Jak tam kurs rubla w stosunku do dolara i zapowiedzi, że Rosjanie w ubiegłym roku byli na ostatnich wakacjach w życiu geniuszu? Znów wkleić screen Twoich dyrdymałów? 😀

    1. Rynek mały, albo płytki, to rynek o niewielkiej sile nabywczej. Konsumenci może i chcieliby coś tam kupić, ale nie mają za co. Kupią ewentualnie motocykle, ale już nie samochody. Rynek wąski to rynek ograniczony tylko do niewielkiej palety usług i towarów. W Rosji można sprzedać za dobrą cenę, turbiny, obrabiarki, lokomotywy i samoloty – te rzeczy, które kupuje władza. Natomiast popytu na towary konsumpcyjne, masowe – nie ma.

      1. Rynek o niewielkiej sile nabywczej?
        To rynek może coś nabyć, kupić?
        I pisze to człowiek który tak uwielbia wyskakiwać z definicjami ekonomicznymi, wręcz uważający się za ekonomistę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *