Piętka: Czy PiS na pewno buduje socjalizm?

 

Nie chciałem już więcej wypowiadać się na temat polityki socjalnej obecnego rządu, czyli sławnego programu Rodzina 500+. Byłem jednym z pierwszych jego krytyków i spłynęła na mnie w związku z tym – delikatnie mówiąc – fala niezadowolenia w internecie ze strony zwolenników prawicy o lewicowych poglądach gospodarczych. W związku z publikacją książki Stanisława Michalkiewicza („Gierkizm, czyli dobra zmiana”) – poddającą krytyce politykę socjalną rządu PiS z pozycji konserwatywno-liberalnych – wypowiedziałem się nieopatrznie kolejny raz i dowiedziałem się tym razem od zwolennika lewicy, że PiS dobrze robi, bo przy całym swoim zajadłym antykomunizmie odbudowuje socjalizm – ustrój upragniony podobno przez dużą cześć Polaków (nie przeczę, że większość z nich ma lewicowe spojrzenie na ekonomię). Program 500+ ma być więc podobno realizacją socjalistycznej (ściślej: leninowskiej) zasady „każdemu według potrzeb”, służyć niwelacji różnic społecznych i ogólnie temu, co lewica nazywa sprawiedliwością społeczną. Rząd PiS podniósł płacę minimalną oraz chce też podobno dobudować państwowy przemysł i znacjonalizować banki, rozdawać ludziom tanie mieszkania, czyli ogólnie wskrzesić oficjalnie znienawidzoną i negowaną Polskę Ludową, tylko z orłem w koronie oraz krzyżem i Matką Boską Częstochowską zamiast sierpa i młota. Czy jednak naprawdę? Czy PiS rzeczywiście buduje socjalizm, jak to się wydaje niektórym zwolennikom – lewicowym i prawicowym – tej idei?

W odpowiedzi na to pytanie ograniczę się znowu tylko do sławnego programu Rodzina 500+. To wszystko jest bardzo piękne i byłoby piękne, gdyby było finansowane z dochodów własnych państwa. Np. gdyby Polska miała takie złoża ropy naftowej jak Kuwejt, Brazylia lub Wenezuela, gazu jak Rosja, albo takie złoża miedzi jak Chile lub diamentów jak RPA. Nawet jednak w tych krajach rozbudowana polityka socjalna, oparta o sprzedaż surowców, załamała się z chwilą spadku cen tychże surowców (Wenezuela jest na skraju bankructwa po „rewolucji boliwariańskiej”). Rząd PiS natomiast finansuje wydatki socjalne z zaciągania kredytów komercyjnych, tzn. lichwiarskich. Program 500+ miał być finansowany z podatku bankowego i podatku od supermarketów. Na wprowadzenie tych podatków rząd PiS jednak się nie zdecydował, zapewne przywołany po cichu do porządku przez „rynki finansowe” i ich polityczną ekspozyturę w ambasadzie USA w Warszawie. Program 500+ jest więc finansowany z kredytów lichwiarskich, zgodnie z zaleceniem pana przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana Claude’a Junckera, że „państwa muszą się zadłużać”, żeby „rynki finansowe” mogły prosperować.

Beneficjentami tego programu wcale nie są naiwni Polacy, ale „rynki finansowe” i ich banki, które zyskują na nim dwukrotnie: udzielając lichwiarskich pożyczek rządowi i wpędzając państwo w spiralę zadłużenia z perspektywą bankructwa oraz podsuwając obdarowanym przez rząd zasiłkiem 500 PLN różnego rodzaju „produkty finansowe”, czyli też lichwiarskie kredyty. Na programie 500+ najbardziej korzystają więc komercyjne banki, zgodnie z zaleceniem pana przewodniczącego Junckera. To „rynki finansowe” są rzeczywistymi beneficjentami tego programu i innych pomysłów socjalnych rządu, a nie polskie rodziny wielodzietne. Należy zatem zadać sobie poważnie pytanie, czy PiS rzeczywiście buduje socjalizm, czy jednak pogłębia dotychczasowy status Polski jako peryferyjnego zaplecza świata euro-atlantyckiego o statusie półkolonialnym? To znaczy strefy zdeindustrializowanej, dostarczyciela taniej siły roboczej, taniego rynku zbytu i obszaru drenażu finansowego.

Ja nie mam wątpliwości, że czyni to drugie, czyli kontynuuje linię wszystkich rządów pookrągłostołowych, chociaż jego zwolennikom wydaje się, że z nią zerwał. Dlatego rząd PiS – mimo słów krytyki płynących z organów UE za „łamanie demokracji” – jest tolerowany przez „rynki finansowe”. Gdyby było inaczej, już dawno byłby zmieciony. Nie jest to bowiem rząd socjalistyczny, ale neoliberalny, tak jak wszystkie poprzednie rządy od 1989 roku. W sensie neoliberalizmu jako doktryny stworzonej dla państw drugiej kategorii, znajdujących się na euro-atlantyckich peryferiach i przeznaczonych do eksploatacji przez globalny kapitalizm. Dekoracje są inne, frazeologia inna, ale linia polityczna, a zwłaszcza polityki społeczno-gospodarczej, ta sama, co narzucona w 1989 roku. Tylko niestety bardziej szkodliwa, bo jej rezultatem będzie przyspieszenie sprzedaży w niewolę ponadnarodowego kapitału beneficjentów programu 500+, ich dzieci i wnuków. I nie może być inaczej, chociażby dlatego, że kierownikiem polityki gospodarczej rządu PiS jest bankowiec związany wcześniej z międzynarodową grupą kapitałową Santander, a jeszcze wcześniej z Deutsche Bank. Jeśli naiwni chcą wierzyć, że zbuduje on im ustrój sprawiedliwości społecznej, to niech wierzą. Brutalna prawda jest jednak niestety taka, że życie za pożyczone pieniądze to życie w niewoli.

Bohdan Piętka

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 4]
Facebook

1 thoughts on “Piętka: Czy PiS na pewno buduje socjalizm?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *