Rękas: Łukaszenka – najlepszy (dla Polski) wybór Białorusi

Może to się dzisiejszej młodzieży wydawać dziwne, ale zanim Polska dotarła na swój upragniony Zachód – ich rówieśnicy kolekcjonowali m.in… puszki po tak egzotycznych napojach jak Fanta i 7UP. Pisano specjalne listy do zachodnich firm prosząc, by zwrotną pocztą odesłały jakąś swoją naklejkę czy ulotkę reklamową, również w celach zbierackich. Słowem – zbieraliśmy… śmieci. Tak właśnie zaczęła się nasza droga na Zachód. Od marzeń o odpadach.

Nie życzmy Białorusi polskiej drogi!

Następnie na tę samą ścieżkę weszła Ukraina, a od dłuższego już czasu próbuje się na nią wciągnąć także mieszkańców Białorusi. Niemal to samo słyszałem w 2013/14 roku od Ukraińców na Majdanie, co dziś od tej młodzieży na ulicach Mińska: „bo u was się ładniej żyje…”. Ano, ładniej – bo puszki zbiera się zarobkowo, a nie żeby ustawić na honorowym punkcie regału. Bo my też nie chcieliśmy 30 lat temu słuchać łysawych, nudnych z brzuszkami, gdy mówili nam o jakichś niemożliwych do wyobrażenia rzeczach, jak bezrobocie, koszty utrzymania, ceny świadczeń i mediów domowych. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli jak w Ameryce, więc państwo nie będzie nam już żadnych mieszkań budować, bo sami sobie kupimy! Dopiero po latach zorientowaliśmy się, że nie wszyscy. I że trzeba było słuchać tych łysawych nudziarzy…

Było już jednak za późno – natomiast dla Białorusi ciągle nie jest. Nikt, kto dobrze życzy temu krajowi i narodowi – nie może popierać wepchnięcia go na ścieżkę, po której wleczona jest Polska i Polacy. Niezależnie bowiem od stopnia imprintowanego nam zadowolenia – transformacja naszego kraju okazała się być i swym przebiegu, i ostatecznym rozrachunku zjawiskiem fatalnym i szkodliwym, być może geopolitycznie nieuniknionym, ale z tego też względu do uniknięcia dla naszego północno-wschodniego sąsiada.

Groźba ukrainizacji Białorusi

Zresztą, młodzi Białorusini mają prawo nie znać i nie pojmować do końca doświadczeń polskich, czy nawet ukraińskich, jednak pojawianie się w Polsce, w środowiskach jakoś tam aspirujących do bycia politycznymi głosów, że „może Rosji przydałby się przywódca bardziej wrażliwy społecznie od Putina„, czy „Białoruś powinna mieć prezydenta wprost narodowo-konserwatywnego, koniecznie pod biało-czerwono-białą flagą!” – dowodzi albo skrajnej głupoty, albo sabotażu i współuczestnictwa w dziele kolonizacji świata (oczywiście w roli pożytecznych idiotów). Lewa bańka polskiego niby-to niezależnego internetu jest w pozycji analogicznej do tej sprzed ukraińskiego Majdanu: „Jak można popierać Baćkę, skoro jego reżim nie odpowiada trzeciemu tomowi czwartego suplementu do Epilogu Kapitału, a już towarzysz Dupersztajn-Lanckoroński określał taki system jako biurokratyczny-pegieer6zm, potępiony na IV Galaktycznej Konferencji Naszej Międzynarodówki w piwnicy towarzysza Cześka! „. W bańce prawej mamy z kolei to samo, ale w oparciu o kluczowy problem, że Białoruś nie ma flagi w austriacki negatyw.

Opowieści o tym, że „Białorusini będą mieli swobodę w ułożeniu swoich stosunków wewnętrznych po obaleniu dyktatora” – można włożyć między bajki. To nielicznym naiwnym i polskiej widowni można opowiadać jak to demokratyczna Białoruś sama sobie dookreśli czy będzie liberalna, socjalistyczna, ekologiczna czy narodowo-patriotyczna. Tymczasem doświadczenia Polski, Rumunii, Ukrainy, pokazują wyraźnie: w momencie obalenia dotychczasowego porządku – wszelkie decyzje przejmuje ambasada amerykańska.

Obalenie Aleksandra Łukaszenki byłoby więc najkrótszą drogą nie do westernizacji – ale ukrainizacji Białorusi.

Chiński łącznik

Zachód nie potrzebuje już bowiem więcej „Zachodów dla ubogich”, czyli tych śmiesznych wschodnioerupejskich kraików, którym wydaje się, że są częścią wielkiej cywilizacji, bo wreszcie mają piwo w puszkach. Teraz potrzebuje więcej Ukrain – obszarów do jeszcze intensywniejszej eksploatacji, zabezpieczanych przez przejęcie przed samodzielnością i ewentualną współpracą z ośrodkami takimi jak Chiny. Nb. dążenie do obalenia Łukaszenki wydawać by się mogło irracjonalne, gdyby chodziło tylko o trzymanie Mińska z dala od Moskwy – wszak właśnie Baćka jest najlepszym gwarantem niepodległości własnego państwa i mało kto tak drażni kremlowskich makiawelotów za czerwońca. Gra o Białoruś staje się jednak znacznie bardziej geopolitycznie zrozumiała, gdy uzmysłowimy sobie zakres współpracy białorusko-chińskiej. W latach 2000-2014 Mińsk otrzymał od Pekinu pomoc i kredyty warte 7,6 miliarda dolarów. Tylko w 2018 r. Chiny zainwestowały na Białorusi 185 milionów dolarów. Rok później kwota ta wzrosła o kolejne pół miliarda. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia, wobec ogromu chińskiej ekonomiki – to wciąż niewiele (wzajemna wymiana handlowa zamyka się kwotami 2,7 miliarda dolarów chińskich towarów trafiających na Białoruś wobec zaledwie 360 mln dolarów białoruskiej sprzedaży do Chin). A jednak projekty takie jaki Chińsko-Białoruski Park Przemysłowy „Wielki Kamień” ewidentnie traktowane są przez obie strony w kategoriach strategicznych, z nadaniem znacznej rangi, także prestiżowej. Wygląda więc na to, że mamy do czynienia zarówno ze swego rodzaju… lewarowaniem pierwszorzędowych gospodarczych relacji chińsko-rosyjskich, jak i z konsekwentnym wzmacnianiem wizerunku ChRL jako supermocarstwa konsekwentnie wspierającego sprawdzonych przyjaciół. A zatem międzynarodowa akcja przeciw prezydentowi Łukaszence nie ma tym razem tylko charakteru kolonizacyjnego, a w małym tylko stopniu antyrosyjskiego (choć każde docelowo przybliżenie amerykańskich rakiet w kierunku Moskwy z pewnością jest doceniane przez zachodnich strategów). Mamy do czynienia przede wszystkim z akcją antychińską i próbą zduszenia w zarodku chińskich wpływów w Europie Wschodniej.

To wyjaśnia także czemu rząd III RP, który jeszcze niedawno udawał wielką strategię geopolityczną „odciągania Łukaszenki od Putina” – wrócić do starej śpiewki, pompując propagandystów z Biełsat TV i każąc publicznej telewizji lansować łzawe kawałki o „masowych protestach na Białorusi”, których obowiązkowym elementem po prostu musiała być opowieść o „furgonetce wjeżdżającej w tłum pokojowych manifestantów![i]. Skąd ta zmiana tonu w Polsce? Proste, takie rozkazy musiały przyjść z amerykańskiej ambasady, dla której priorytetem nie jest obecnie osłabienie Rosji, ale Chin, stąd właśnie Łukaszenka po prostu musiał znów okazać się obmierzłym dyktatorem, a nie sprytnym białoruskim chłopem, umiejącym i diabła oszwabić diabła, i anioła przekupić.

Rosyjska pomyłka

Powinno to zresztą dać do myślenia także w Rosji, w której dość wyraźnie zaktywizowały się ośrodki chętne i gotowe, by powtórzyć błąd popełniony sześć lat temu wobec Ukrainy. Kreml uparł się wówczas, by ukarać prezydenta Janukowycza za prowadzenie polityki ukraińskiej, a nie rosyjskiej, czyli za próbę naśladowania Baćki. Cóż, należy stwierdzić: jeśli Moskwa ma ochotę pomyłkę tę powtórzyć – to powinna dalej boczyć się na Łukaszenkę. Następny Majdan będą mieli na dziedzińcu Kremla…

Zresztą, Rosjanie fukający czasem na Baćkę za jego niezależność – powinni zdobyć się na refleksję: czy gdyby Władymir Putin pozostał przy swoim pierwotnym zamiarze sprzed 2 lat i zrezygnował z ubiegania się o reelekcję – to rosyjski system polityczny zachowałby spójność i sprawność? Oczywiście, że nie. Skąd więc wiara, że taka sztuka udałaby się Białorusi bez Łukaszenki? Zresztą, ktoś na Kremlu chyba przeprowadził podobny bilans, stąd (mimo złośliwości ze strony części rosyjskich mediów) Rosja nie podjęła żadnych istotnych działań na rzecz zmiany białoruskiego przywództwa. I słusznie – bo dwa bratnie, słowiańskie narody, będące nadzieją (większy) i wzorem (mniejszy) dla wszystkich dążących do wyzwolenia świata – znaleźć powinny odpowiedzialną drogę rozwiązania ewentualnych nieporozumień, które cieszyć mogą tylko wspólnych wrogów. Zwłaszcza, że i dla Mińska, ale znacznie bardziej dla Moskwy – korzystniejszym byłoby, żeby z globalnego starcia Waszyngtonu i Pekinu zwycięski wyszedł chiński smok. W przeciwnym bowiem razie – Rosjanie znów znajdą się sam na sam z Ameryką, czyli w sytuacji, która może się dla nich skończyć niemal wyłącznie źle. Nie trzeba chyba dodawać, że chińskie zwycięstwo byłoby także maksymalnie korzystne dla Warszawy, uwalniając nas w końcu z upokarzającej zależności od USA i pozwalając wraz z resztą Europy odnaleźć w realiach świata ekonomii i polityki naprawdę wielobiegunowej.

Polska potrzebuje białoruskiego partnerstwa

Stąd właśnie – jak to zresztą często bywa – interesy Polski pokrywają się z interesami i potrzebami naszych potencjalnych i oby przyszłych partnerów: tak Białorusi, jak i Chin (no i Rosji, ale tylko jeśli otrząśnie się z obrażalskiego partykularyzmu). Nasza racja stanu wymaga, by Białoruś pozostała krajem stabilnym, bynajmniej niewcielonym do struktur zachodnich, prowadzącym niezależną politykę zagraniczną, stanowiąc jeden z przyczółków chińskich u naszych granic. Interes geopolityczny Rzeczypospolitej w sposób naturalny zawsze ciążyć powinien w stronę wschodnią, eurazjatycką, co wcale jednak nie musi, a nawet nie powinno oznaczać, że (tylko) w rosyjską. Przeciwnie, prezydent Łukaszenka przez tyle już lat udowadnia, że można inaczej – tyleż rozsądnie, co rozważnie, a przede wszystkim po swojemu. Na swoją nutę chłopskiego sprytu, który przecież kiedyś dzieliliśmy z naszymi braćmi, Białorusinami.

Do znudzenia powtarzać trzeba, że współczesna Białoruś – pełni dziś geopolityczną rolę dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, państwa osiowego dla całej Europy Środkowej i Wschodniej i jej potencjalnego stabilizatora. I jak przed wiekami, tak i dziś Polska potrzebuje takiego partnera, by odnaleźć własne miejsce wśród sprzecznych interesów mocarstw, traktujących nas wyłącznie przedmiotowo. Dlatego właśnie, jak przed laty (obserwując poprzednie wybory na Białorusi) wzywałem do trzymania kciuków z Baćkę [ii]– tak dziś Polacy winni wypić toast za jego zdrowie i długie jeszcze lata rządów. Bo skoro on daje radę – to może i nam się kiedyś uda. I przestaniemy wreszcie być tylko kolekcjonerami śmieci Zachodu…

Konrad Rękas

[i] Nb to już kolejny Majdan, podczas którego się to zdarza – cholera, może to ciągle ta sama furgonetka? W sumie warto by ją było znaleźć, bo już tam pal z kierowcą – ale jaki to musi być odporny samochód! Może prezydent Putin sprezentowałby go naszym obrońcom życia, żadne genderowskie noże byłyby im już straszne!

[ii] https://konserwatyzm.pl/kciuki-za-backe/

Click to rate this post!
[Total: 48 Average: 3.3]
Facebook

8 thoughts on “Rękas: Łukaszenka – najlepszy (dla Polski) wybór Białorusi”

  1. Pan Rękas jak zwykle w obłokach ze swoimi wschodnimi fascynacjami. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że to co Rosja ma nam geopolitycznie do zaoferowania to Królestwo Polskie z lat 1815-1831, ekonomicznie oligarchię I RP, a ustrojowo sanację z lat 1926-1939 ? Odnośnie kanonów geopolityki do sztambucha panu Rękasowi: otóż waga stosunków polsko-amerykańskich przejawia się w powstrzymywaniu zbliżenia niemiecko-rosyjskiego, przeciwdziałaniu powstania osi Moskwa-Berlin i rosyjskiej koncepcji Europy od Lizbony do Władywostoku (z wyrzuceniem Amerykanów z Europy). To podstawowy i, co najważniejsze, wspólny interes obu krajów, Polski i USA, a dla Polski geopolityczne imponderabilia. Reszta to didaskalia, jednak od pięciu lat rządów PiS niepokojące: odwrócenie się od rdzenia Europy (Trójkąt Weimarski), zaniechanie liderowania Środkowej Europie (węgierski ogon merda polskim psem), ze Stanami Zjednoczonymi coraz niżej na klęczkach, no i w końcu nieszczęsna opcja na Wlk. Brytanię, czyli Polska jak kiedyś przedmiotem w jej balance of power. Ogólny spadek Polski w hierarchii międzynarodowej za rządów PiS. Co do Białorusi, w naszym geopolitycznym interesie jest istnienie tego państwa buforowego i nie jest w naszym interesie rozparcie się Rosji w Brześciu nad Bugiem.

  2. Z ust mi to Waćpan wyjąłeś !!
    Argumenty proste jak konstrukcja cepa.
    W Polsce zwyciężyła Coca Cola i Hollywood.
    Każdy amerykański film miał scenę z umięśnionym blondynem za kółkiem 6 metrowego różowego Cadillaca i 2 blondynkami w strojach kąpielowych z biustem XXL.
    Podjazd do 300 metrowej willi z 300 metrowym basenem.
    Polski robotnik dostawał 6 krotnego pełnocennego orgazmu w trakcie projekcji.
    Wystarczy wygnać te komunę i ja też………………

    1. Rosjanki też są ładne… tylko gdzie mają paradować tylko w bikimi? Na Syberii? W Moskwie też nie ma za bardzo warunków…
      Po prostu gdy prawie cała amerykańska populacja skupia się na wybrzeżach Rosja z istotnych ośrodków nadmorskich moją tylko w Kaliningradzie i Sankt Petersburgu, z czego ten pierwszy jest raczej mało atrakcyjny.

  3. „bo u was się ładniej żyje…”
    No i po co dyskutować z majdanową propagandą?
    Tu nie ma co dyskutować, tylko robić to, co należy.

  4. Chinski motyw w grze o Bialorus-to brzmi bardzo spojnie.
    Fatalnym jest,ze Polska ponownie staje w pierwszym szeregu walki o wolnosc/demokracje wasza i nasza wraz z bielsatami,andzelikami i poczobutami.A potem to chyba bedzie unia lubelska2.0.
    PS.Gdzie maja Rosjanki paradowac w bikini?Na Krymie,zacny JSC,na Krymie.Jalta(ta zlowroga),Jewpatorja,Sewastopol,Feodosija.

  5. Najciekawsze, a raczej najbardziej groteskowe w utyskiwaniach „demokratów” tudzież „obrońców wolności” z nad Wisły jest to, że Białorusini mogą gromadzić się, protestować, bo „zamordysta” Łukaszenka nie wprowadził restrykcji z powodu straszliwych Sarsa i Kowida… Czego jak zwykle w polskich reżymowych i resortowych mediach nikt nie zauważa…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *