Jak łańcuszek internetowy – przewala się znowu przez FB seria opowieści o „tej strasznej, gwałcącej Armii Czerwonej„. Co ważne, cytujący te mrożące krew relacje jakoś z reguły zapominają dodać, że pochodzą one przeważnie z opracowań i wspomnień… niemieckich (niekiedy w oparciu o materiały preparowane i publikowane jeszcze przez ministerstwo propagandy doktora Goebbelsa, jak osławiony fakenews nemmersdorfski…). Jasne, nie w tym rzecz, czy akurat Niemki można i należało gwałcić – odziera to jednak całą sprawę z koniecznego kontekstu historycznego.
Opowieści takowe są więc smutne od strony godności osoby ludzkiej, ale właśnie nie można zapominać, że to przede wszystkim historie NIEMIECKIE, a w każdym razie z terenów należących wcześniej do Rzeszy. Niemcy zaś sami ściągnęli na siebie ten los zaczynając i długo popierając wojnę i z pewnością ich lansowana dziś głośno „martyrologia” nie budziła w tamtym okresie najmniejszego współczucia u Polaków.
Najłagodniej mówiąc – to nie nasza historia…
Dalej – cała sprawa była badana przez historyków polskich, także tych bardzo krytycznych wobec Sowietów. Np. w swojej pracy „Gwałty na kobietach niemieckich w schyłkowym okresie II wojny światowej (październik 1944 – 8/9 maja 1945 roku) i w pierwszych latach po jej zakończeniu ” – prof. Tomasz Kruszewski wyraźnie rozróżnia postępowanie i egzekwowanie dyscypliny (w tym zakazu gwałtów) czerwonoarmistów w Polsce i na zajmowanych terenach Rzeszy, konstatując że skoro RKKA trzymana była w ryzach poprzez marszu przez Polskę – potwierdza to celowość, a w każdym razie świadomą, większą tolerancję dla gwałtów na cywilach niemieckich. Również wspomnieniach samych żołnierzy sowieckich często zawierają skargi na „krótkie trzymanie” przez przełożonych podczas walk w Polsce (niekiedy obok komplementów dla urody i… „zalotności” polskich kobiet).
Można też sięgnąć do danych prokuratury wojskowej. I tak доклада военного прокурора 1-го Белорусского фронта о выполнении директивы Ставки ВГК № 11072 и Военного Совета 1-го Белорусского фронта № 00384 об изменении отношения к немецкому населению по состоянию на 5 мая 1945 г. podaje dane z terenu działania siedmiu armii sowieckich ostatnich przed kapitulacją Niemiec tygodni, podczas operacji berlińskiej: przypadków napaści na cywilów, gwałtów i grabieży: 124, z czego gwałtów – 72, rabunków -38, zabójstw – 3, innych przestępstw – 11. A mowa o obszarze, na którym walczyło 908,5 tys. żołnierzy! Jasne, z pewnością wiele, może nawet większość przypadków nie była zgłaszana. Nadal jednak płacze niemieckie okazują się być niewspółmierne wobec skali zbrodni dokonywanych przez Rasę Panów.
Czy to znaczy jednak, że gwałtów nie było? Oczywiście, były i w wielokrotnie cytowanej wypowiedzi potwierdzić miał to sam… Stalin w rozmowie z Milowanem Dżilasem (inna rzecz na ile wiernie przytaczanej…): „Czy pan zdaje sobie sprawę, jak skomplikowaną rzeczą jest ludzka dusza, jego psychika? – Niech pan sobie wyobrazi człowieka, który walczył na całym odcinku między Stalingradem a Belgradem, przemierzywszy tysiące kilometrów przez własny zniszczony kraj, po trupach swoich kolegów i najukochańszych krewnych! Jak taki człowiek ma jeszcze normalnie reagować? I co w tym strasznego, że po tych wszystkich okropieństwach zabawi się z kobietą? Pan wyobrażał sobie, że Armia Czerwona jest ideałem. A ona ideałem nie jest i nie może nim być, nawet jeżeli w jej szeregach nie byłoby pewnego procentu przestępców. Otworzyliśmy bramy naszych więzień i posłaliśmy wszystkich do armii”.
„Panowie nie wiedzieli, że wojna jest straszna?”
Jeszcze niedawno zapytałbym też skąd się bierze w Polakach przekonanie graniczące z pewnością, że gdy do jakiegoś niemieckiego miasteczka wkraczały wspólnie RKKA i WP – to pierwsi równo gwałcili, a drudzy mówili „Nie, nie, my dziękujemy, my z tradycji Małego Rycerza i Zbyszka z Bogdańca…!” – w którym to duchu jeszcze w PRL-u protestowano przeciw scenie z „Pierwszego dnia wolności„, w której Julski gwałcił Niemrę-Tyszkiewiczównę (za co, zresztą, nie mogąc się powstrzymać – aktor ponoć przeprosił psując ujęcie…). Teraz już jednak nie spytam, bo wiadomo przecież, że „żadnego polskiego wojska nie było, tylko równie zwyrodniali sowieccy najemnicy!„.
W ogóle zresztą, są to zagadnienia wymagające odpowiedniej dawki kultury naukowej i pewnej wrażliwości, a nie zaparowanych okularów dzieci ery porno. Weźmy bowiem z drugiej strony choćby wspomnienia Stanisława Likiernika, którego życiorys posłużył Romanowi Bratnemu do zbudowania archetypicznej postaci Kolumba. W swej arcyciekawej relacji z powstania warszawskiego – Likiernik wspomina m.in. wydarzenia, których obraz utrwaliły znane filmy: bohaterska polska sanitariuszka, wywleczona przez „czarnych”/”własowców” leży następnie w malowniczo porozrywanym stroju, rzecz jasna martwa, niczym w amerykańskich komiksach sado-macho o nazi-porno. Oczywiście, takie zbrodnie też miały miejsce.
Likiernik jednak dopowiada tę historię. Zwłaszcza pod koniec powstania, gdy sytuacja stabilizowala się na korzyść Niemców, a także już po kapitulacji owszem, gwałcono, ale po co miano by potem zabijać? Kto by został do zgwałcenia następnego dnia? A następnego dnia właśnie niektóre z dziewczyn jakoś się pozbierały i… same szły na kwatery hiwisów. Bo mieli jedzenie, wódkę, lekarstwa, muzykę… Opowieść Likiernika może wydawać się nieludzko zobojętniała, sprowadza się jednak do przyjęcia do świadomości stanu wojny ze wszelkimi jej strasznymi konsekwencjami. – Nigdy o tym z tymi dziewczynami ani wtedy, ani później nie rozmawialiśmy – kwitował Likiernik. Po prostu – zawsze trzeba pamiętać tę gorzko-sarkastyczną sentencję nie byle jakiego fachowca, generała Williama Tecumseha Shermana, wygłoszoną w odpowiedzi na biedolenia nad okrucieństwa działań zbrojnych: „To panowie nie wiedzieli, że wojna jest straszna?”
O co chodzi w tej fałszywej żałobie
Mam też dziwne przeczucie, że będziemy mieli do czynienia z tym większym wysypem prawdziwych i urojonych zbrodni sowieckich – im bliżej będzie do 11. Lipca, symbolicznej rocznicy Rzezi Wołyńskiej… Już czerwono-czarne Товариство się o to postara – bo przecież nie o żadną „moralność” chodzi, tylko o przesłonięcie rusofobią zbrodni niemieckich i ukraińskich. Stąd właśnie opowieści o krwawych czerwonoarmistach, którzy od Lwowa do Berlina wszystkich zabili, zjedli i zgwałcili. W tej właśnie kolejności…
Tak, tak, nie ma to jak hitlerowsko-banderowska martyrologia, do której na siły dopisuje się Polaków. A tymczasem my mamy własne rachunki z Sowietami, cudzych nam nie trzeba. Korzyść jednak dla wrogów Polski jest z takiego stawiania sprawy wielostronna. Po pierwsze, jak wspomniano – pomniejsza i relatywizuje rzeczywiste winy Berlina i Kijowa. Po drugie – narracja o „kwitnących Prusach Wschodnich, niemieckim Gdańsku, Wrocławiu i Szczecinie splugawionych sowieckim butem” to przecież stara śpiewka neo-nazistowskich, rewanżystowskich ziomkostw niemieckich, teraz już niemal jawnie podejmowana także przez niemiecki kapitał i jego agenturę w Polsce, niekiedy nieświadomą, że celem atakowania „zbrodni komunistycznych” rzekomych czy nawet naprawdę popełnionych przy zdobywaniu tych terenów – jest podważenie ich przynależności państwowej do Rzeczypospolitej.
Po trzecie zaś – ochotnicze zgłoszenie Polaków do współcierpienia z Niemcami – znowu, stawia nasz naród po TEJ SAMEJ stronie co reżim hitlerowski, wśród przegranych tamtej wojny, ofiar, a nie towarzyszy broni sowieckich zwycięzców. Skoro zaś wspólnie z gwałconymi Niemkami przegraliśmy wojnę, to pewnie byliśmy jej współwinni, a więc to my powinniśmy za nią płacić. Wiadomo komu…
Po ludzku więc, jako chrześcijanom i Polakom – może nam być szkoda WSZYSTKICH, których dotknęły nieszczęścia wojenne. Jednak trwałe pomieszanie kto w tamtej wojnie był katem – a kto tylko ofiarą, kto ponosił odpowiedzialność i skutki własnych działań – a kto wymierzał karę, cała ta relatywizacja, oparta o nagromadzenie historycznych anachronizmów i kłamstw – wszystko to nie służy Polsce. Mamy własną martyrologię, mamy swoich pomordowanych do opłakania. Po nazistach z Niemiec i Ukrainy żałoby nie odprawiajmy.
Konrad Rękas
Straty ludności Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej według Catherine Merridale „Wojna Iwana” wyniosły 37 mln zabitych. Są tacy, którzy podają nawet liczbę 43 mln. W świetle tych liczb reszta jest milczeniem.
Jezeli ktos twierdzi ze Rosjanie byli wybawicielami to ma powazne problemy psychiczne.Jest cala masa faktow,ksiazek, relacji swiadkow z tych strasznych lat.I to nie jest tak ze Niemcy opowiadali a Polacy powtarzaja.Starsi opowiadali jak to bylo jak niemcy wchodzili a jak ruscy.Roznica byla diametralna.Ruscy to byla dzicz,przeczytalem wiele opracowan w ktorych byly opisy jak to ruscy gwalca zwierzeta.”Mamy własną martyrologię, mamy swoich pomordowanych do opłakania. Po nazistach z Niemiec i Ukrainy żałoby nie odprawiajmy” co to ma byc?Czy osoba ktora to napisala zapomina o setkach tysiecy pomordowanych i wywiezionych.?Po przeczytaniu tego „tekstu” mozna odniesc wrazenie ze ruscy to wybawiciele a osoba ktora to pisala pobierala nauki manipulacji i propagandy od pewnego Jozefa.Oczywisci ze to Niemcy odpowiadaja za wszystko co sie wydarzylo ale to nie moze zaslonic tragedii milionow Polakow ktorzy byli pod ruskim butem.Kazal ruskim ktos zachowywac sie jak zwierzeta?A 17 wrzesien to oczywiscie prowokacja na zasadzie ze Niemcy przebrali sie za ruskich i weszli od wschodu.Wy sie dziwicie ze kazdego kto jest po prawej stronie nazywa sie rusofilem.Jestem przeciwny obecnej polityce wzgledem Rosji ale nie wolno nam postradac zmyslow.A pozniej dziwota ze wyzywaja nas od agentow.To bezwatpienia najgorszy tekst jaki przeczytalem na tej stronie.
„Po przeczytaniu tego “tekstu” mozna odniesc wrazenie ze ruscy to wybawiciele” – a tak jest gdzieś w tekście napisane?
To gdzie Pan to wyczytał?
Takie wrazenie mozna odniesc chocby po tytule w ktorym pisze Pan „gwaltach sowieckich” w taki ironiczny sposob jakoby bylo to naciagane.Nastepnie caly pierwszy akapit to no ze to w sumie niemki byly gwalcone a my to powtarzamy.Napisalem ze mam wrazenie ze ruskich przedstawia sie jako wybawicieli rowniez po liczbach jakich pan uzyl.Oto nadchodzi milionowa armia gdzie odnotowano 72 gwalty a wiec bardzo malo jesli chodzi o liczebnosc i trudy wojny.Nie pomaga nawet to ze napisal Pan ze wiele bylo nie zgloszonych.
Na koncu tekstu mamy przypomnienie kto byl katem a kto ofiara.Chcialbym przypomniec ze Polska byla( i jest) zadupiem przez wlasnie miedzy innymi ruski but.Oczywiscie jest tu duzo winy polskich politykow i sojusznikow.Prosze zwrocic uwage ze Niemcy przez te pare lat wojny nie dali rady zniszczyc Polskiego ducha.Ruscy natomiast dali rade zniszczyc nasze Cech narodowe.Zawsze powtarzam ze to nie gospodarka odniosla najgorsze straty a Polski duch i Polska mentalnosc.Przyswoilismy najgorsze cechy jak zawisc i nienawisc.Spustoszono glowy i sumienia.Ten podzial ktory mamy obecnie jest wypadkowa poprzedniego ustroju.Starsze pokolenia przekazuja jak najgorsze cechy . Dlatego jeden zabil by drugiego.
Bezwatpienia Niemcy sa naszym najwiekszym wrogiem ale nalezy pamietac ze na wschodzie mamy poteznego sasiada ktory nie dotrzymuje umow i nie cofnie sie przed niczym.Zawsze z tylu glowy nalezy miec historie i sie na niej uczyc bo historie sie powtarzaja i moga byc pomocne.
Proby naprawiania wizerunku Armi Czerwonej sa zbedne.Ponad polowa Polakow teskni do poprzedniego ustroju.
A i”jeszcze będziemy mieli do czynienia z tym większym wysypem prawdziwych i urojonych zbrodni sowieckich ” no tak urojone zbrodnie.Miliony Polakow odczulo na wlasnej skorze co to jest ruska wladza.Nalezy pamietac ze to ruscy poniesli najwieksze straty jesli chodzi o komunizm i ze wyniszczono rosyjska kulture.Komunisci stworzyli nowego czlowieka ktory nie cofnie sie przed niczym.W Rosji jest mala garsteczka ludzi ktora sie wstydzi ostatnich stu lat i to z nimi nalezalo by cos myslec.Rosjanie to zupelnie inni ludzie niz sto lat temu.Sa inni pod kazdym wzgledem.Nie wydaje sie Panu ze probujemy na sile polubic Rosjan zapominajac ze to inni ludzie?
Nalezy zachowac zimna glowe i probowac balansowac w tej skomplikowanej geostrategicznej grze ale nie mozemy sie zachowywac jak nachalna prostytutka.To dotyczy USA i Rosji.Gdy USA chce skorzystac z naszych uslugnie wysila sie za bardzo ale jesli jest cos powaznego na rzeczy to ta prostytutke odrzuca i idzie do lepszej.Tak samo jest z Rosja.Czesc ludzi chce wejsc w lapy tego obrzydliwego klienta probujac wytlumaczyc jego wczesniejsze nietaktowne zachowanie,
Czy naprawde chcemy wejsc w ramiona Rosji na zasadzie bitej zony? Leje mnie ale to moj maz i wiem ze raczej mnie nie zabije a inni hmm no kto wie…
Przepraszam za pozna odpowiedz.
Setki tysięcy pomordowanych? Ciekawe gdzie. Samych deportowanych wgłąb ZSRR było 320 000, ok. drugie tyle jako rodziny do deportowanych dołączyło później. Aresztowano 110 000, przy czym to nie byli jedynie Polacy a łącznie byli obywatele polscy, w tym Ukraińcy i Białorusini. Zbrodnia katyńska- 20 000 ofiar, skazani na śmierć, zmarli w łagrach i więzieniach ok. 20 000-30 000(licząc razem z niepolakami- byłymi obywatelami polskimi). I to wszystko na tle polityczno-klasowym, w ramach represji stalinowskich które tak samo dotknęły wszystkich mieszkańców ZSRR, nie tylko mieszkańców terytoriów podbitych w 1939 roku. To są prawdziwe dane, autorstwa samego radzieckiego aparatu terroru, który w dokumentowaniu swych zbrodni był wyjątkowo skrupulatny. Jakoś nie wytrzymuje to porównania ze zbrodniami niemieckimi, zwłaszcza że celem ZSRR było jedynie zaprowadzenie w Polsce komunizmu, celem Niemiec całkowita eksterminacja Polaków i wszystkich Słowian. I owszem, pod tym względem Rosjanie(i nie tylko, bo ZSRR to było państwo internacjonalistyczne) byli wybawicielami narodu polskiego przed zagładą biologiczną. I owszem, starsi opowiadali. Opowiadali o niemieckich pacyfikacjach, o wywózkach na roboty, w miastach o łapankach, rozstrzeliwaniach, a później o WYZWOLENIU przez „mongołów”, którzy wzbudzali raczej śmiech niż strach. O straszliwych gwałtach i rabunkach to owszem, ale że tu próbowali, tam próbowali, przyszedł komisarz i zastrzelił na miejscu. No ale najlepiej naczytać się głupot w internecie czy mądrych książkach Instytutu Propagandy Nienawiści i walczyć zawzięcie z nieistniejącą komuną i złymi ruskimi, którzy niszcząc raj bogatych elit popełnili zbrodnię większą niż Niemcy czy Ukraińcy mordujący prostych chłopów
Celem ZSRR było nie tylko wprowadzenie komunizmu, ale także oczyszczenie z Polaków kresów wschodnich, które ZSRR anektował w 1939 r. Polska zachodnia i Polska zabużańska to dwie różne sytuacje. Na wschodzie chodziło o co najmniej czyszczenie etniczne o ile nie ludobójstwo. Prawo międzynarodowe nie uznaje plebiscytów, dlatego zbrodnie ZSRR na kresach oraz konfiskaty mienia były dokonywane na polskim terytorium pod okupacją.
To nie było tak. Wrogość radzieckiego aparatu wobec Polaków wynikała nie z faktu że byli Polakami, tylko że stanowili na tamtych terenach klasy posiadające i inteligencję. W tym samym czasie wielu lewicujących polskich artystów stalinizm zaakceptowało, i prowadzili w języku polskim działalność artystyczną i kulturalną, oczywiście zgodnie z linią partii. Oczywiście jawnie antyradzieckie nastawienie znacznej części zamieszkujących Kresy Polaków, podczas gdy Białorusini, Ukraińcy i Żydzi władzę radziecką zaakceptowali natychmiast też na represję miało wpływ. Czystką etniczną przeprowadzoną na Polakach przez ZSRR była „Operacja Polska” w ramach Wielkiej Czystki, gdy to ktoś w NKWD stwierdził, że Polacy na pewno szpiegują na rzecz polskiego burżuazyjnego państwa, a Jeżow to przyklepał. Podobne represje dotknęły też inne narody zamieszkujące ZSRR a mające swoje państwo, np. Niemcy. Ale to było jeszcze przed wojną, a Polacy byli obywatelami ZSRR. Jednak to pokazuje też coś czego spóźnieni antykomuniści często nie zauważają: Niemcy swoich chronili a mordowali obcych, Stalin mordował głównie swoich, Polacy to niewielki procent ofiar jego terroru, a postrzeganie dzisiejszej Rosji i Rosjan(głównych jego ofiar) przez pryzmat tych zbrodni to nonsens
ZSRR chciał zagarnąć polskie kresy wschodnie pod pretekstem ich etnicznie niepolskiego charakteru. Trzeba było zatem usunąć Polaków z tych terenów, aby ta fałszywa teoria uprawdopodobniła się. Polacy stanowili ponad 50 proc. populacji wschodniej Litwy a gdzie są teraz?
Białoruś i Ukraina były etnicznie niepolskie już przed wojną. Na etnicznie polskich terenach Litwy sytuacja zmieniła się dopiero po wojnie, w ramach repatriacji, co wiązało się nie tyle z radzieckimi dążeniami(Stalinowi było obojętne kto tam mieszka, aby tylko się słuchali władzy, co innego komunistom litewskim którzy tak jak wszystkie partie małych republik byli niesamowicie nacjonalistyczni), co z ustaleniami Wielkiej Trójki że Niemcy mają być w Niemczech, Polacy w Polsce, Czesi w Czechach itd. a nie mają być mniejszościami za granicą. Preteksty pretekstami, ale rzeczywiste cele Stalina były inne: stworzyć granicę dogodniejszą do obrony i połączenie w jedną całość Ukrainy i Białorusi, żeby pozbyć się problemów z nacjonalistami. Ostatecznie Polska też wyszła na tym na plus, bo o ile w przypadku braku Ziem Zachodnich trzymanie Kresów było konieczne, tak to przy możliwości rozszerzenia się na zachód Kresy wraz z ludnością mniej lub bardziej jawnie wrogą Polsce były jedynie balastem
Po pierwsze powstaje problem wyznaczenia okręgów wyborczych na Kresach. Pomiędzy Przemyślem a Lwowem Polacy albo stanowili większość, albo najliczniejszą grupę etniczną. Podobnie na północno-zachodniej Białorusi. Dlaczego mówi się o jakiejś zachodniej Białorusi i Ukrainie skoro takie krainy geograficzne nie istniały (to był wymysł ZSRR).
Po drugie z Polaków oczyszczono kresy ale przecież można było oczyścić z braci ze wschodu tereny pomiędzy Przemyślem i Lwowem.
Ostatni najważniejszy argument przeciwko utracie kresów opiera się na prawie. ZSRR powoływał się na sprawy etniczne, które pozostają poza sferą zainteresowania prawa międzynarodowego. Nie ma znaczenia skład etniczny terytorium, ale tytuł prawny do niego. Nawet gdyby ani jeden Polak nie mieszkał na kresach nie było podstawy prawnej do odbierania tego terytorium Polsce.
(…)Nie ma znaczenia skład etniczny terytorium, ale tytuł prawny do niego.(…)
Tak? W takim razie Śląsk należy się Czechom.
Dokładnie tak jak pisze @Cyprian NSZ. Te bajki o tym, że gwałty sowieckich żołdaków to „nie nasza historia” obnażają jedynie to, że Konrad Rękas powiela endokomunistyczne/cuckserwatywne mity o sowieckich wyzwolicielach. Z opowiadań choćby z mojej rodziny wiem, że niemieccy żołnierze ogólnie prezentowali się dużo bardziej cywilizowanie niż ta (eur)azjatycka dzicz.
Oczywiście wiadomo że lepiej jest być eksterminowanym przez ładnie prezentujących się, kulturalnych panów niż uratowanym od tejże przez dzicz, o gustach się nie dyskutuje. Nikt nie kanonizuje żołnierzy radzieckich ani nie stawia pomników przyjaźni, a zauważa fakt że Chłopsko-Robotnicza Armia Czerwona uratowała naród polski od biologicznej zagłady, niezależnie czy to się komuś podoba, czy bardziej podobają mu się eleganckie mundury hitlerowskich oficerów. Cała reszta przy tym to błahostki i incydenty(choć jak zauważył nomen omen tow. Stalin, jedna śmierć to tragedia, milion to statystyka…)
No jak Twoja rodzina była na Volksliście oraz szmalcowała to bym się nie dziwił…
Tak jak dawni nieudacznicy z ochotniczych Waffen SS po wojnie się „uszlachetniali siebie i Niemców” tak teraz Polacy zaprzedają duszę diabłu i mówią o dobrych Niemcach. O tym, że trzeba było kolaborować, szmalcować, wydawać, sprzedawać itd. Bo dali cukierka we wsi X kiedy wieś Y została zagnana do kościoła, zabarykadowana i spalona żywcem. Ale co tam? Liczy się, że tu dali cukierka babci i ta mówiła o cywilizowanych, dobrych Niemcach…
Ten naród jest już stracony…
„mity o sowieckich wyzwolicielach” – w którym miejscu?
„niemieccy żołnierze ogólnie prezentowali się dużo bardziej cywilizowanie” – no i co z tego?
Moim zdaniem najlepiej jest uważać ZSRR i Hitlerowskie Niemcy za dwa groźne imperia i agresorów, które poróżniły się. Nie zapominajmy, że najpierw ZSRR był agresorem w stosunku do Polski, Finlandii, państw bałtyckich oraz zagarnął rumuńską Besarabię. Szukanie mniej lub bardziej winnego nie ma tu sensu (chodzi mi o stosunki międzynarodowe a nie o to który system był bardziej zbrodniczy). Podobnie książki w stylu co by było, gdyby Polska poszła z Hitlerem nie mają sensu, ponieważ Polska była tylko przedmiotem polityki europejskiej.
Wpierw agresorem były Niemcy – jeszcze przed zakończeniem Wielkiej Wojny miał miejsce atak Niemców na Polaków. Na Wielkopolsce, na Pomorzu, na Śląsku, Na Warmińsko-Mazurskim oraz wielu innych polach. Gdyby nie groźba Francji wznowienia działań zbrojnych to Niemcy mogliby użyć prawdziwych sił a nie jakiś form samoobron, garnizonów czy innych pozorowanych milicji. W tym czasie Polska była przyjacielem Rosji Radzieckiej (jeszcze ZSRR nie istniało), jak nie sojusznikiem dla Bolszewików (kolaboracja w zwalczaniu anty-czerwonych sił, począwszy od czarnych anarchistów skończywszy na białych liberalnych demokratach). Czyli nim zaczęły się walki z Rosyjską Republiką Radziecką miały miejsce już walki z Niemcami oraz wiszące widmo pełnoprawnej wojny z niemiecką machiną wojenną (tylko Francuzi nas uratowali od tego).
Miłość do Związku Radzieckiego potrafi zasłonić nawet podstawowe fakty historyczne. Polska była w sojuszu, ale z białą Rosją, prowadząc wojnę z czerwonymi od początku 1919. Jedyny „przyjazny” ruch to porzucenie sojuszu z białymi co o mało się nie zakończyło likwidacją państwa. Co zresztą byłoby zapewne okazją do świętowania odwiecznej przyjaźni polsko-radzieckiej dla takich Polonusów.
Radziecka propaganda potrafi zasłonić nawet podstawowe fakty historyczne. Nie było czegoś takiego jak „Biała Rosja” – były to różnej maści grupy zbrojno-polityczne, bez jednego ciała do koordynacji działań wojennych, politycznych czy reprezentacji w dyplomacji. Organizacją bardziej przypominali późniejszych chińskich warlordów, bo każdy sam sobie był panem i prowadził własną politykę. Właśnie brak „realnego centrum” stanowiło główną słabość, o której zdawało sobie partyjne centrum i by nie doszło do zjednoczenia „Białych” dokonano mordu na carskiej rodzinie (która przez poprzedni okres była spokojnie przewożona z miejsca w miejsce; w ramach pomysłów było wzięcie okupu za nich od Zachodu lub krewnych w Ameryce lub jakieś inne rzeczy; uświadomienie problemu anty-bolszewickiego ruchu w Rosji spowodowało uznanie, że mord będzie najlepszym rozwiązaniem).
Podobnie propagandą radziecką jest to, że „Biali” mieli być monarchistami, nacjonalistami i ich stosunek do Polski miał być gorszy niż stosunek „Czerwonych”. Każda grupa miała swoją wizję Rosji od totalnie liberalno-demokratycznej po aż jakiś wszechruski militaryzm. Pomimo tez głoszonych przez „Czerwonych” to „Biali” nie mogli doprowadzić do likwidacji państwa polskiego, ponieważ już zostało klepnięte przez Zachodnie Potęgi, że niepodległa Polska z dostępem do Bałtyku być musi. A nie-bolszewicka Rosja musiałaby zaakceptować narzucone warunki z Zachodu, ponieważ byłaby zniszczona wojną domową, gdzie przez zniszczenia wojenne panuje głód i ryzyko epidemii.
W publikacji z 1930 „The Soviets in World Affairs” (Londyn) jest podane, że kolej będąca pod kontrolą sił polskich, zostaje udostępniona dla sił bolszewickich. Sam Kutrzeba w swojej książce dot. wyprawy kijowskiej pisze o tym, że przed tą wyprawą Piłsudski prowadził tajne układy z władzą radziecką. W socjalistycznej gazetce niemieckiej też s podane informacje, że rząd polski podjął ugodę z rządem bolszewickim w sprawie niewspierania „Białych” przez Polskę. Z międzywojnia jest też wiele innych publikacji, w których wspomina się o współpracy Piłsudskiego z Leninem w czasie rosyjskiej wojny domowej.
Historia naucza ze smiertelnym i jedynym wrogiem Polski sa Niemcy. Nic i nikt nie moze tego kwestionowac. Tak stan rzeczy trwa od ok. 1000 lat ! I zadna Unia Europejska nic tu nie zmieni, Niemcy tylko czekaja na odpowiednia chwile aby nas wysadzic z Ziem Odzyskanych. Ale mam lepszy pomysl, zazadajmy od Niemiec przylaczenia do Polski Luzyc i calosci Polabia, az do Magdeburga i na zachod od Roztoki. Wtedy okaze sie ilu mamy dobrych sojusznikow.
To znaczy, że raczej słabo zna Pan historię. W ciągu tego 1000 lat Polska w sumie niewiele wojen prowadziła z Niemcami. Trochę na początku swego istnienia, potem jedna w XX wieku i raptem kilka pomiędzy. A był za to długoletni sojusz z Habsburgami czyli z cesarstwem niemieckim. Dużo poważniejsze wojny Polska prowadziła z Turcją, sojusznikiem Francji i z Rosją, sojusznikiem Anglii. Można dodać też Szwecję, sojusznika Francji. I należy wspomnieć o Prusach, już nawet nie sojusznikiem a wprost kreaturą Anglików. W XVIII wieku Polska utraciła niepodległość na rzecz Rosji, która potem całkiem zlikwidowała Polską państwowość, zagarniając największe terytorium. Teraz Niemcy są najpoważniejszym wrogiem, ale takim który już wygrał wojnę. I rządzi Polską w porozumieniu z Rosją.