Rękas: Oceania idzie na wojnę, czyli o potrzebie Nowego Bandungu

Wczesną wiosną z rzeczywistości pandemicznej przeszliśmy do wojennej. A jak wiemy wojna jest ulubioną przez imperialistów metodą odsuwania i ukrywania wewnętrznych sprzeczności i kryzysów kapitalizmu. Nic tak nie oliwi gospodarki – jak krew robotników, w tym przypadku ukraińskich i rosyjskich. Dla Zachodu, a zwłaszcza dla zachodniej lewicy konflikt na Ukrainie powinien być nie tylko umocnieniem priorytetu niepodległości. Wojna rosyjsko-ukraińska, nowa Żelazna Kurtyna i odnowiona propaganda „Reds Under the Beds” przypominają o potrzebie odrodzenia oddolnego ruchu antywojennego oraz nurtu państw i narodów niezaangażowanych.

There’s No Business – Like War Business

Samorozwiązanie się Bloku Sowieckiego i powstanie jednobiegunowej rzeczywistości międzynarodowej przyniosło w 1990-tych fałszywe uspokojenie pacyfistom na całym świecie. Oddalenie groźby atomowej anihilacji ze strony supermocarstw fałszywie utożsamiono z brakiem zagrożenia wojennego w ogóle. Niestety, imperializm nie funkcjonuje bez wojen, a dla kapitalizmu There’s No Business – Like War Business. Tymczasem protesty przeciw każdej kolejnej hegemonistycznej operacji zbrojnej były coraz słabsze. Z wojny na wojnę, protesty przeciw agresjom na Irak, Serbię, Afganistan, Libię, Syrię, przeciw konfliktowi w Jemenie, interwencji w Libanie, blokadzie Gazy – były coraz słabsze, coraz bardziej niszowe. Coraz bardziej z udziałem tylko tych podejrzanych, co zwykle. Pacyfizm i ruch na rzecz rozbrojenia nie zniknęły, ale zostały zamiecione w kąt pokoju, z tabliczką „Zestarzali hippisi, mili, ale nie zwracać uwagi. Wolno karmić”. A wojny, zbrodnie wojenne, prywatyzacja wojen przez korporacje – dokonywały się gdzieś bezpiecznie daleko. Bo przecież telewizory i serwisy zawsze można wyłączyć, a zresztą zawsze podają one proste i łatwe diagnozy, dzięki którym od razu umiemy odróżnić Dobrych od Złych. A skoro jedna strona jest tylko dobra, a druga tylko zła – to nie ma sensu, wręcz nie wolno stawiać między nimi znaku równości, prawda? Trzeba tym Dobrym, tym naszym życzyć zwycięstwa i kibicować, bo bycie przeciw wojnom – to pomaganie tym Złym, prawda?

Nieprawda, jednak pozwoliliśmy by nam to wmówili. By uczyli tego nasze dzieci. By taka propaganda, propaganda rozgrzeszenia każdej wojny, każdej agresji, wszystkich zbrojeń – triumfowała w mediach. Milcząco przyjmujemy cenzurę wojenną nawet, jeśli nasze państwo nie jest formalnie stroną wojującą. Nie możemy przeprowadzić rekonstrukcji społeczno-ekonomicznej po pandemii – bo przecież trwa wojna.  Nie możemy dalej zajmować się transformacją energetyczną w sposób choćby ocierający się o zdrowy rozsądek – bo przecież trwa wojna. I sankcje. I Zimna Wojna. I nowe targi starych mocarstw o światowe strefy wpływów. Niestety, kapitaliści i rządy nie są nam w stanie zaoferować literalnie niczego – bo są zbyt zajęci wojnami. I taki jest ich interes. Nawet, zresztą, do pewnego stopnia prawdziwy: faktycznie nie wybrniemy z kryzysu energetycznego, niczego nie nauczymy się z pandemii i nie wyrwiemy się z nieskończonego cyklu kapitalistycznych wzrostów i depresji – dopóki będą trwały imperialistyczne wojny. Dlatego właśnie z punktu widzenia społeczeństw, nie tylko zresztą zachodnich – pacyfizm powinien stać się czymś więcej niż niedzielnym hobby lekko stukniętego wujcia. Oczywiście pacyfizm oparty o bezpieczną siłę własnej armii, w pełni niezależnej i samowystarczalnej pod względem wyposażenia i wyszkolenia.

Tragiczna lekcja ukraińska

I to jest bardzo pytanie. Zatrzymajcie je, kiedy tylko usłyszycie. Bo właśnie Ukraina potwierdza jak bardzo ruch antywojenny ma rację. Za wojnę ukraińsko-rosyjską nie odpowiada bynajmniej samotnie Władymir Putin jako kolejny archetypiczny Arcyłotr Nr 1. Winny jest system kapitalistyczny w swoim dążeniu do nieskończonej akumulacji, osiąganej także na Ukrainie, poddanej zarządowi kompradorskiej burżuazji. Czysto kapitalistyczny charakter miał konflikt interesów oligarchów rosyjskich, ukraińskich i ZACHODNICH. Bo tak, brytyjskie czy amerykańskie korporacje zainteresowane liberalizacją i kolonizacją Ukrainy też są przykładami oligarchii. Winny wojnie na Ukrainie jest imperializm i militaryzm – nie tylko rosyjski, ale przede wszystkim zachodni, który za pomocą NATO wchłania kolejne obszary, potęgując zagrożenie wojenne. Winny jest wreszcie szowinizm i to w najstraszniej, nazistowskiej wersji, którym zawsze odurzano społeczeństwa, zwłaszcza robotników tak, by nie widzieli swych interesów klasowych.

A broń jądrowa, przecież Ukraina się jej wyrzekła – i została zaatakowana!” – zawoła ktoś. Dokładnie przeciwnie – Ukraina jako neutralne państwo bezatomowe była zupełnie bezpieczna, choć nadal poddana patologiom oligarchicznego kapitalizmu. Ukraińców zaatakowano, gdy zamiast neutralności – podsunięto im militaryzm NATO. Gdy jingostyczni politycy zaczęli opowiadać o pozyskaniu broni jądrowej i budowie „brudnych bomb”. A przede wszystkim – wojna wybuchła, gdy okazało się to być w interesie wszystkich zainteresowanych oligarchów-kapitalistów. Czy niczego nie zrozumiemy z tej lekcji?

Celem odpowiedzialnej polityki państw europejskich musi być nie tylko neutralność, a więc i pozbycie się broni jądrowej oraz obcych wojsk ze swoich terytoriów. Istotą bezpieczeństwa międzynarodowego krajów takich jak nasz musi być nawiązanie do tradycji krajów niezaangażowanych, do nurtu Gandhiego, Nehru, Nkrumaha, Sukarno, Tito i Nasera. Ale tym razem podstawą Nowego Bandungu musi być właśnie zaangażowanie. Pełne zaangażowanie w sprawę pokoju poza i przeciw imperialistycznym wojnom kapitalistów z Zachodu i Wschodu. Potrzebujemy niepodległości, by utrzymać pokój. Potrzebujemy pokoju, by umocnić niepodległość, a z nią przywrócić bezpieczeństwo, także bezpieczeństwo ekonomiczne dla wszystkich.

Pokój – ale pilnowany z samodzielnie wyprodukowanym karabinem w ręku.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 30 Average: 3.7]
Facebook

13 thoughts on “Rękas: Oceania idzie na wojnę, czyli o potrzebie Nowego Bandungu”

  1. (…)Nic tak nie oliwi gospodarki – jak krew robotników, w tym przypadku ukraińskich i rosyjskich.(…) Zgruzowanie Ukrainy i Smuta Rosji warunkiem rozkwitu kapitalizmu… na prawde paradne.

  2. Oczywiście jest to całkowita nieprawda. Wojna, jeżeli była kompetentnie prowadzona, mogła być opłacalna wyłącznie w czasach cywilizacji maltuzjańskiej, preindustrialnej, rolniczej. Kiedy podstawowym środkiem produkcji była ziemia, którą można było podbić, a wartość materialnych łupów była znaczącą częścią ówczesnego PKB.

    Rewolucja przemysłowa zmieniła jednak ten rachunek i wojna stopniowo stawała się coraz mniej opłacalna i już od początku XX wieku mogła przynieść wyłącznie straty.

    Dlatego agresja na Ukrainę nie tylko nie przyniosła Putinowi żadnych korzyści, ale przeciwnie, złożyła jego reżim i jego samego do grobu. Koszty agresji okazały się wielokrotnie wyższe niż zyski.

    Reszta artykułu jest jeszcze bardziej kuriozalna, skoro autor wręcz jawnie twierdzi,że to NATO napadło na Ukrainę. 🙂

    Jeszcze nie wyszedł z szoku po tym, jak bardzo nieudolna, niekompetentna, słaba i nadmuchana okazała się rzekomo niepokonana potęga, którą zawsze wielbił 🙂

    1. (…)Wojna, jeżeli była kompetentnie prowadzona, mogła być opłacalna wyłącznie w czasach cywilizacji maltuzjańskiej, preindustrialnej, rolniczej.(…)
      To co w takim razie Amerykanie robili w Iraku i Afganistanie? Nie toczyli przypadkiem wojny z terrorystami?

  3. Dużo racji. Pierwszy od dłuższego czasu tekst wymagający zastanowienia. Ale trzeba wziąć pod uwagę też upadek cywilizacji Zachodu, zakłamanie, brak wolności słowa, zniewolenie ekonomiczne Europy. Tej upadłej ale ekspansywnej cywilizacji wojnę wypowiedział Putin. To tłumaczy dlaczego filharomonie w Bydgoszczy i Olsztynie wyłaczyły z programu Czajkowskiego. To jest wojna cywilizacji na wszystkich poziomach. Proszę zgadnąć po jakiej stronie stoi prawda?

    1. (…)Wojna, jeżeli była kompetentnie prowadzona, mogła być opłacalna wyłącznie w czasach cywilizacji maltuzjańskiej, preindustrialnej, rolniczej.(…)
      To co w takim razie Amerykanie robili w Iraku i Afganistanie? Nie toczyli przypadkiem wojny z terrorystami?

        1. Za to Rosja na bank zyskała. Atak na państwa Zatoki Perskiej i destabilizacja rejonu naftowego, to wyższe ceny za baryłkę ropy na światowych giełdach. Rosja w tym czasie – jako producent położony z dala od Bliskiego Wschodu – była gwarantem stabilnych dostaw, dzięki czemu zarabiała. W rosyjskim interesie jest, aby Izrael uderzył na Iran.

        2. A nie toczyli? Na wakacje tam pojechały te tysiące żołnierzy ze sprzętem za setki milionów dolarów? Odklejenia ciąg dalszy?

          Wojna ma to do siebie, że nie zawsze uda się zrealizować jej cele. Same zaś koszty i zyski to nie jest kwestia tylko ślepego patrzenia na bezpodstawnie fetyszyzowany wskaźnik PKB, co robią tylko ignoranci. Polityka jest zdecydowanie szersza niż ekonomia i kto tego nie rozumie i redukuje ją tylko do ekonomii ten nie rozumie co się dzieje na świecie. Polityka rozgrywa szereg innych porządków i realizuje szereg innych celów, często poświęcając na ich rzecz inne cele – w tym ekonomiczne.

          1. Przeciwnie. Polityka wprost wynika z ekonomii i próby ignorowania tej ostatniej kończą się dla ignorujących w sposób opłakany, tak właśnie, jak w przypadku Putina.

  4. A czy to nie Amerykanie stworzyli ISIS, terrorystów? Kto podpala świat od lat kilkudziesięciu? Czyż nie chwaliła się v.Nuland, ile miliardów dolarów wydalali na pomarańczową rewolucję?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *