Szlęzak: Z LGBT kompromisy są iluzoryczne

„Sanki są w zimie, rower jest w lato, mama to nie jest to samo, co tato”. Te słowa dziecięcej piosenki są tyleż prostym, co genialnym wykładem tego, co atakują środowiska LGBT. Nie czuję się katolikiem, ale jestem przekonany, że tego trzeba bronić do upadłego, bo to ostatni bastion normalnego świata. Ta normalność wywodzi się z tych wartości chrześcijańskich, które jako człowiek obojętny religijnie akceptuję.

Na Zachodzie ten bastion już padł. W Polsce ta walka przybiera na sile. Ze względu na rangę sprawy powinna ona być traktowana pryncypialnie i priorytetowo. Niestety po stronie tych, którzy uważają, że „mama to nie jest to samo, co tato” są dwa słabe ogniwa na które liczą, a nawet uważają je za filary obrony ładu moralnego. Pierwszym jest Kościół katolicki, który powinien być w tym względzie niezdobytą twierdzą. Niestety, ta twierdza sypie się i to bardziej z powodu wewnętrznych problemów niż naporu wrogich sił zewnętrznych.

 

Problem z drugim ogniwem polega na tym, że to obrońca fałszywy. Myślę o partii Prawo i Sprawiedliwość. Dla liderów tej partii obrona ładu moralnego, w którym ” mama to nie jest to samo, co tato” to nie jest kwestia imponderabiliów, ale metoda doraźnego załatwiania interesów politycznych. Najlepiej widać to po ostatnim wyskoku z tym problemem w prezydenckiej kampanii wyborczej. Politycy PiS-u, którzy z tym wyskoczyli zrobili to w tak głupi sposób, że w efekcie oddali pole przeciwnikom. Dowiedli, że w gruncie rzeczy obrona ładu moralnego ma dla nich znaczenie, o ile służy doraźnej mobilizacji wyborców i dokopaniu politycznym przeciwnikom. Jeśli okaże się prawdą, że nieudolnie wycofali się z rozgrywania tych problemów po reprymendzie ambasadora USA, to będzie ich zwielokrotniona kompromitacja. Nie wiem czy zdają sobie sprawę, że w ten sposób w odczuciu dużej części osób chcących bronić tego ładu, obniżają znaczenie problemu i deprecjonują potrzebę jego obrony. Wobec tego liczenie na Kościół i PiS zaczyna przypominać liczenie na pomoc Francji i Anglii w 1939 roku. To miała być najważniejsza i ostatnia nadzieja.

W sprawie jest bardzo dla mnie przykry wątek osobisty. Otóż jestem założycielem działającego na KUL-u Klubu Dyskusyjnego Myśli Społeczno – Politycznej „Vade Mecum”. W moim zamyśle „VM” miało formować i przygotowywać do udziału w życiu politycznym młodych ludzi ze środowisk uczelnianych. Podstawą miała być najogólniej mówiąc myśl endecka. Prawdopodobnie „VM” to obecnie najstarsze takie środowisko akademickie w Polsce. Niestety, mające już bardzo niewiele wspólnego z tym „VM”, które zakładałem. To dla mnie ważne, ponieważ politycy PiS-u, którzy odegrali w awanturze ze środowiskami LGBT wyjątkowo niechlubną rolę, byli związani z klubem, który zakładałem. Z osobistych powodów nie chcę wymieniać ich nazwisk, choć być może powinienem. Obawiam się, że ich zachowanie w mniejszym stopniu wynikało z przekonań, a bardziej z chęci przyspieszenia politycznych karier. Wygląda nawet na to, że w całej sprawie okazali się pożytecznymi idiotami i to zarówno ze strony PiS-u, jak i środowisk LGBT. Z tego powodu czuję się podwójnie przegrany. Po pierwsze PiS skompromitował fundamentalną dla Polski sprawę, a po drugie zrobił to rękami osób związanych ze środowiskiem, które miało formować ludzi reprezentujących szkołę myślenia politycznego, opartego na najlepszych polskich tradycjach.

A Państwo macie świadomość słabości w tej sprawie tych dwóch ogniw?

Andrzej Szlęzak

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 15 Average: 5]
Facebook

11 thoughts on “Szlęzak: Z LGBT kompromisy są iluzoryczne”

  1. „ mama to nie jest to samo, co tato” to zdanie niewątpliwie prawdziwe choć może zmienić całkowicie swą treść w zależności od tego jak je rozumiemy. Dla liberalnej wizji różnice mogą być prawie niezauważalne, bo funkcje społeczne w industrialnym świecie powoli się zacierają, a co za tym idzie i role wychowawcze kobiety i mężczyzny mogą się bardzo do siebie zbliżać. Dla konserwatysty zaś, czyli człowieka, który nadal mentalnie tkwi w patriarchalizmie rodem z feudalizmu role kobiety i mężczyzny w rodzinie bardziej przypominaj xix przejawy tych stosunków, w których mężczyzna, w zasadzie, dziećmi się nie zajmował. Dom i wszelkie w nim dziejące się sprawy, włącznie z wychowaniem dzieci, były domeną kobiet. Trudno to nazwać normalnością, o którą tak walczy Pan Slęzak. Być może w mentalności konserwatywnej nie jest w stanie się zagnieździć myśl, że dzieci mogą być wychowywane, na równi, przez oboje rodziców, tworząc w ten sposób osobowość młodego człowieka, która pozbawiona jest toksyczności autorytarnego wychowania, o której pisali najsłynniejsi psycholodzy z Freudem, Fromem czy Horney na czele, a która właśnie jest domeną konserwatywnych i często ortodoksyjnie katolickich środowisk. O tym pisze prof. Koralewicz w swej pracy o osobowości autorytarnej.
    Jeśli zaś chodzi o sprawy adopcji przez pary homoseksualne, bo przecież o to w tym artykule głównie chodzi to odmawianie ludziom o innej orientacji seksualnej prawa do wyobrażonego szczęścia, którym jest właśnie taka adopcja nie jest uzasadnione niczym racjonalnym. Po pierwsze istnieje masa dzieci wychowywana przez pojedynczego rodzica, rozwiedzionych rodziców, dziadków, ciotki itp. Istnieje również cała masa dzieci bez rodziców, całkowicie osamotnionych wychowujących się bez miłości w sierocińcach lub rodzinach zastępczych lub przejściowych. Dla tych dzieci zawsze jest korzystne znalezienie opiekunów, którzy oddadzą tym dzieciom całe serce. Podejrzewam, że głównym lękiem konserwatysty wobec takich adopcji jest wpływ rodziców homoseksualnych na ukształtowanie swojego wychowanka na homoseksualistę. Takie twierdzenie nie są w żaden sposób naukowo udokumentowane. Wręcz przeciwnie istnieją badania amerykańskie, prowadzone na dużej ilości takich rodzin, który wyraźnie, w sposób naukowo potwierdzony, wykazują brak takiej korelacji. Odsetek homoseksualnych dzieci w tych rodzinach jest identyczny jak w rodzinach heteroseksualnych. Jak ktoś chce mogę te badania znaleźć i przytoczyć. Te same badania pokazują wręcz, że dzieci z rodzin homoseksualnych wykazują mniejsze problemy wychowawcze ze względu na bardziej liberalny typ osobowości swych wychowawców, co pozwala na bardziej demokratyczne wychowanie, które lepiej przystosowuje do relacji społecznych.
    Oczywiście takie badania nie mogły przynieść innych rezultatów ponieważ homoseksualizm nie jest żadną ideologią, jak twierdzą konserwatyści, którą można komukolwiek, jakkolwiek narzucić. Co prawda naukowcy spierają się co do przyczyny homoseksualizmu, ale żadna teoria naukowo-uniwersytecka, nie uznaje możliwości narzucenia lub nakłonienia do przyjęcia tej orientacji. Jedna teoria mówi o genetycznym uwarunkowaniu inna o zaburzeniach hormonalnych w ewolucji płodu, trzecia zaś, którą ostatnio widziałem w pracy naukowej o niezwykle prawicowym wydźwięku, mówi, co prawda, o zaburzeniu kształtowania orientacji seksualnej w procesie wychowawczym, ale nie jako naśladownictwo, a bardziej jako traumatyczne przeżycie w momencie ukonstytuowania się orientacji seksualnej, np. gwałt homoseksualny, przypominam, że gej nie jest z automatu pedofilem, toksyczny rodzic, bardzo często o osobowości autorytarnej, który zaburza kontakty z dzieckiem. W podobny sposób mogą tworzyć się fetyszyzmy. To, że ktoś podnieca się np. w obecności balonów nie jest raczej genetyczne ani hormonalne, a może mieć właśnie podłoże traumatyczności doznań właśnie w tym momencie kiedy kształtuje się seksualność. W każdym razie nie udowodniono, że wychowanie dzieci przez gejów wpływa na ich seksualność z racji samego faktu, że są gejami.
    Problem braku akceptacji homoseksualistów przez konserwatystów, czyli psychologicznie zdiagnozowana homofobia jest charakterystyczną dla osobowości autorytarnej zaburzeniem wynikającym z hierarchicznie dogmatycznego narzucenia form zachowań. Ponieważ osobowość autorytarna jest wynikiem patriarchalizmu, ten zaś feudalizmu w tym właśnie systemie rodzina miała spełniać specyficzne role społeczne, które polegały głównie na zabezpieczeniu uprawy ziemi przez prawie 70% cześć populacji. Do tego potrzebna była duża ilość dzieci, która zabezpieczała kontynuację korzyść płynących z folwarków dla 10% populacji klasy uprzywilejowanej. Nic dziwnego wiec, że klasa ta stworzyła dogmaty formy rodziny i roli w niej mężczyzny heteroseksualnego jako gwaranta utrzymania produkcji. W kumulacji ziemi, a co za tym idzie przywilejów i władzy posiadanie potomka gwarantowało kontynuację potrzeb „samolubnego genu” co było raczej pozostałością po zwierzęcych przodkach. Ten typ widzenia świata przetrwał w mentalności konserwatysty, który nie jest w stanie oderwać się od dogmatów ukształtowanych w jego mózgu w dzieciństwie przez podobnie konserwatywnych rodziców. Lęk wiec wobec homoseksualizmu jest nieuświadomionym lękiem wobec możliwości własnego homoseksualizmu i nie sprostaniu zadań jakie wyznaczył mężczyźnie patriarchalizm.

    1. A jak się tłumaczy wysyp homoseksualizmu w ośrodkach zamkniętych w stylu więzienia, jednostki wojskowe czy seminaria?

  2. Jablonski pobieral nauki chyba na jakims WUML XXI wieku ?! Stek bzdur , ktore chca byc strawne dla szerokiej publiki. Nie tedy droga. Przypominam ze homoseksualizm jest zboczeniem seksualnym a nie zadna orientacja. Takim samym jak zoofilia, nekrofilia,pedofilia, gerontofilia czy fetyszyzm. Pederasci wszystkich stanow i wszystkich nacji ze wsparciem zboczonych centrow mediow jak nieszczesny Hollywood i lewackie pisma usiluja wszystkim narzucic swoje chore poglady na zycie plciowe i spoleczne ale w koncu prawda i tak zwyciezy. Bodajze w brytyjskim „Lancecie” opublikowano jakis czas temu dane badan przeprowadzonych na ok. 500 tys. przypadkow(!) i NIE ZNALEZIONO zadnego genu ani niczego innego w biologii co mialoby niby predestynowac kogos do stania sie homoseksualista. Homoseksualizm jest zwyklym, chorym produktem niektorych niedorozwinietych psychicznie ludzi, ot co.

  3. Opinia poprzednika ma rzeczywiście niezwykle naukowy poziom argumentacji. A może ten stek inwektyw należałoby odwrócić do siebie. Może taki rodzaj empatii w stosunku do siebie samego byłby jak zimny prysznic na rozpalone głowy. To co Pan pisze o niedorozwoju niektórzy naukowcy uniwersyteccy odnoszą do Pańskich poglądów. Wiec jeśli są opinie i takie i takie to może warto rozważyć kto ma racje, ale nie na sposób emocjonalny, a wyłącznie racjonalny, bo racji nie mogą mieć obie strony.
    Może to być również kwestia kulturowa. Zwracam jednak, źe wówczas brak akceptacji Homoseksualizmu należy do przeszłości lub cywilizacji słabiej rozwiniętych społecznie, a co za tym bardziej prymitywnych. Np.
    penalizacja homoseksualizmu była dawniej lub jeszcze funkcjonuje w krajach o niskim rozwoju. To powinno Panu dać do myślenia.
    Naukowcy zajmują się tematem homoseksualizmu od dawna i może lepiej było by zastanawiać się nad ich argumentami, a nie przyjmować emocjonalny tok myślenia. Jak pisałem wiele wskazuje na to, że osobowość autorytarna, która jest zdiagnozowana naukowo jest swoistym zaburzeniem.
    W związku z tym nauka bliższa jest koncepcji zaburzeń psychicznych u homofobów niż u homoseksualistów. Tym bardziej, że tak naprawdę za chorobę uznaje się wyłącznie te anomalie zdrowotne, które szkodzą innym albo samemu sobie. Jeśli chodzi o homoseksualizm nie widzę aspektu jakiejkolwiek krzywdy, zarówno u innych jak i u nich samych. Chyba, że mówimy o takim jak u Pana konserwatywnym światopoglądzie. Natomiast homofobia ewidentnie krzywdzi innych pozbawiając ich praw publicznych i prawa do szczęścia osobistego.

    1. @Jablonski

      Zacznę nieco od końca

      „Nadal mamy do czynienia z emocjonalnymi poglądami nie podartymi żadnymi rzeczowymi lub naukowymi argumentami.” – nie będę bronił innych komentujących, natomiast sam Pan powołuje się na hipotezy robocze, do tego pisane najczęściej pod tezę i jednocześnie oczekuje rzeczowych/naukowych argumentów. Zacząć należy od tego, że psychologowie najczęściej bredzą (szczególnie ci, których podał Pan jako najsłynniejszych), bo nie dysponują narzędziami do odpowiedniego opisu zjawisk, którymi się zajmują. Sprowadza się to finalnie do tego, że swoje badania traktują jako prawdę w sensie matematycznym a metodologia nie uprawnia ich do tego, co powoduje, że wychodzą na głupków. Dla przykładu Freud ze swoim redukowaniem człowieka do popędliwego kawałka mięsa i wydumanym wmawianiem ukrytych i rzekomo prawdziwych podwalin ludzkich zachowań jest nie żadnym naukowcem a szamanem rzucającym wyjaśnienia, które tak naprawdę nie są żadnymi wyjaśnieniami. Na przykładzie podanych przez Pana badań jest identycznie – badacz czy grupa badaczy uczepią się jednego czy kilku czynników, które mają być „tymi decydującymi” i wyjaśniającymi dane zjawisko a jednocześnie omija się prawdopodobnie tysiące innych czynników, które w danym przypadku mogły, choć wcale nie musiały mieć wpływ na status quo. To powoduje, że tak po prawdzie psychologia jest karykaturą nauki i publicznie obserwujemy profesorów tej dziedziny, którzy opowiadają jakieś bzdury analizując sposób ułożenia rąk polityka w danej dyskusji a facet się zwyczajnie dyskretnie drapał (bodajże swego czasu tak próbowano „analizować” Putina).

      Ogólnie sprawa jest prosta – psychologowie, spora część biologów czy innych fachowców z zakresu medycyny zaczynają przyjmować nieprawdziwe założenie, że człowiek nie posiada swojej natury i jest ona rzekomo „wymysłem chrześcijaństwa”. Jakiś czas temu zetknąłem się z bodaj anglojęzycznym artykułem, w którym biolog uparcie twierdził, że pojęcie natury, potocznie rozumiane jako normalność to pojęcie ideologiczne dla umotywowania teologii katolickiej i nigdy wcześniej nie występowało. Co jest oczywiście bzdurą wynikającą albo z braku wiedzy albo ideologizacji badań – pojęcie natury występuje już u presokratyków czy z innego kręgu kulturowego nawet w Mahabharacie. Perspektywa „braku natury ludzkiej” z miejsca pozwala na różne wariacje (na tym de facto oparta jest ideologia gender) oraz badania, których będą zapewne setki i będą one sprawiały wrażenie „naukowych” i „rzeczowych”. Tyle tylko, że takowymi być nie mogą, bo choćby kwestia czy to spoidła przedniego czy autorytatywnych rodziców może wynikać z szeregu zupełnie innych przyczyn i prowadzić do szeregu różnych skutków. U jednego mężczyzny autorytatywna matka spowoduje, że będzie „ciapą” u drugiego, że będzie czuł niechęć wobec kobiet a u trzeciego wzmocni to „męskość”, więc takowa matka nie jest w żadnym wypadku warunkiem koniecznym a mówienie o determinancie jest po prostu naciągane skoro występują tak wielkie rozbieżności. Toteż czy będą to argumentacje materialistyczne, psychologiczne czy socjologiczne – każda z nich opiera się na drobnym wycinku człowieka a budowanie tezy wzmacniane jest tylko liczbą badanych, przy czym pomija się (celowo czy nie to oddzielna kwestia), że każdy z badanych to zupełnie odrębny byt, na który składa się horrendalna i niemożliwa do zbadania liczba czynników. Czemu akurat ten, którego uczepił się badacz X ma być decydujący to wiedzą tylko i wyłącznie ci badacze i ich obrońcy a nie nauka rozumiana jako dążenie do prawdy.

      Należy też zwrócić uwagę, że bardzo często argument na rzecz „tłumaczenia” homoseksualizmu jako zjawiska naturalnego, zdrowego i moralnie uzasadnionego wynika z zupełnie niepoważnego sposobu rozumowania w postaci – jeśli coś w przyrodzie występuje, to znaczy, że jest to… właśnie naturalne/normalne. Choroby również występują i człowiek z nimi walczy. Morderstwa czy kradzieże także i te też są konkretnie oceniane. Ale tutaj słyszę zawsze, że „to zupełnie coś innego”. Oczywiście bez konkretów. Dochodzi też do tak idiotycznej argumentacji, że homoseksualizm u ludzi jest zupełnie normalny, bo przecież występuje też u zwierząt i tutaj podaje się za przykład małpy bonobo. Rzecz jasna skrzętnie przemilcza się, że u owych małp kwestia homoseksualizmu to kwestia struktury społecznej i podległości niczym w społecznościach więziennych a stosunek jest formą odpłaty np. za zapewnienie bezpieczeństwa. Nawet zresztą gdyby tak nie było, to czemu do diabła małpy miałyby być przykładem dla człowieka w kwestii homoseksualizmu a już lwy w kwestii pożerania słabszych, kukułki z podrzucaniem swoich jajek i wyrzucaniem jaj innych gatunków etc. nie?

      Zmierzam do tego, że dyskusja o homoseksualizmie to nie jest dyskusja, którą należy rozpoczynać od tego typu badań czy obserwacji przyrody tylko od odpowiedzi na pytanie – czy istnieje ludzka natura. Jeśli zgadzamy się, że takowa istnieje, to ustalamy co z tą naturą zgodne jest a co nie i tutaj należy zwyczajnie uzasadnić, dlaczego homoseksualizm niby miałby z naturą człowieka być zgodny. Jeśli zaś ludzka natura nie istnieje, co sprzyja podanym przez Pana badaniom, to możemy się poprzerzucać dziesiątkami nazwisk i badań, co nie będzie miało ani końca ani sensu i nawet nie zamierzam dać się wciągnąć w tak jałowy sposób prowadzenia sporu. Należy pamiętać, że jeśli ludzka natura nie istnieje, to nie ma żadnego powodu, żeby zajmować się czymś tak mało znaczącym jak homoseksualizm, skoro w tym momencie niemożliwe jest ugruntowanie żadnej etyki czy porządku prawnego, który zakazywałby np. mordowania drugiego człowieka – bo niby z jakiej racji, skoro człowiek nie ma żadnej natury? Wtedy decydują tylko uznaniowość i siła a człowiek ma naprawdę poważniejsze problemy niż preferencje seksualne małej garstki społeczeństwa.

  4. Tak, homosie maja ostatnio mocno rozpalone glowy, az do czerwonosci co wspolgra z marksizmem-lesbianizmem(termin zapozyczony), narodowym socjalizmem(masa SA-manow lacznie z Roehmem byla pederastami, to samo bylo podobno w SS) a teraz z tym obrzydliwym lewactwem spod znaku Queer nation, etc. , kolejne odslony socjalizmu sa nie do przyjecia dla normalnych, racjonalnie myslacych ludzi i dotyczy to nie tylko chrzescijan.
    Homoseksualizm jako zboczenie seksualne czyli perwersja powinien byc co najwyzej tolerowany, w przypadkch przestepczych traktowany jak kazde inne przestepstwo. Polska ma wielowiekowe tradycje tolerancji roznych zboczen, politycznych, umyslowych , rasowych, wiec nie potrzeba nam wymuszania na spoleczenstwie jakichs specjalnych praw dla np. zbokow.
    Przypominam tez ze homoseksualizm szkodzi zarowno samym pederastom jak i otoczeniu poprzez propagowanie chorych zachowan. Statystyki mowia same za siebie. A chorych nalezy leczyc, byc moze przymusowo. Na koniec, bycie normalnym i zwalczanie postaw deprawacji seksualnych nie jest zadna homofobia. Niech zyje normalnosc.

  5. Nadal mamy do czynienia z emocjonalnymi poglądami nie podartymi żadnymi rzeczowymi lub naukowymi argumentami. Od kilku miesięcy prowokuję niniejszy portal do rzeczowej dyskusji. Nie dlatego, że chcę się na was sadystycznie wyzywać, ale po to, aby zweryfikować swoją wiedzę i swoje źródła naukowe. Niestety do tej pory nie doczekałem się żadnego rzeczowego argumentu, raczej emocjonalne poglądy lub w skrajnych przypadkach stek wyzwisk. Oczywiście w ramach mojego liberalnego, czyli polegającego na tolerancji, światopoglądu jestem w stanie zrozumieć motywy takich działań. Jak już nadmieniłem opisuje je wielu badaczy osobowości autorytarnej, którzy wskazują głównie na brak introspekcji własnej osobowości jako przyczynę utrwalonych wręcz dogmatycznych przekonań, które najczęściej są narzucane przez uznane autorytety słabym emocjonalnie jednostkom. Dokładnie tak samo jak to się dzieje z wiarą religijną, gdzie nie podlegające weryfikacji przekonania opierają się na wątpliwych lub wręcz zakłamanych faktach historycznych.
    Jeśli chodzi o homoseksualizm to na źródła genetyczne, hormonalne lub traum dziecięcych wskazuje Wielu badaczy. Np.:
    W 1992 badania Allen i Górski wykazali, ze spoidło przednie jest u mężczyzn homoseksualnych większe o 18% niz u kobiet i o 34% większe niż u heteroseksualnych mężczyzn. Wiąże się to z częstą leworecznoscią i oburecznoscia u homoseksualistów.
    Większa ilość braci starszych zwiększa występowanie homoseksualizmu u najmłodszych. Uważał się, ze przy pierwszym porodzie wytwarzane są antyciała męskie, które powodują w następnych ciążach zmianę mózgowia w kierunku większej feminizacji.
    Badania Bayleya wykazały, ze przekazywalność genetyczna homoseksualizmu u mężczyzn wynosi 30%, a u kobiet jest większa. U bliźniaków monozygotycznych zgodność występowania homoseksualizmu wynosi od 30 do 60 % w zależności od autora. Podobny procent wynosi u nich przekazywalność schizofrenii.
    W 114 rodzinach gdzie byli homoseksualiści w 40 bracia byli również tej orientacji. Stwierdzono u matek homoseksualistów wyższą inaktywację jednego z chromosomów x. – 13%, a u matek, które miały 2 homoseksualistów aż w 23%. Znaleziono również sprzężenie z odcinkiem Xq28 chromosomu x z orientacją seksualną.
    Prace Mustantskiego z 2005 r wykazały sprzężenie orientacji seksualnej z określonymi chromosomami. Niektóre z nich mają związek z rozwojem mózgowia, co może być powodem zmian w mózgach u homoseksualistów.
    Seksuolog Marek Sawka. – Homoseksualizm nie jest jednostką chorobową. Według najnowszych badań, homoseksualizm częściowo jest efektem błędu hormonalnego jeszcze w życiu płodowym. Tak więc śmiało można powiedzieć, że spora część osób homoseksualnych nie staje się takimi, tylko się taka rodzi. Biorąc pod uwagę, że populacja osób o orientacji homoseksualnej obejmuje około 4 proc. ogółu społeczeństwa, niezależnie od regionu świata, rasy, kultury, to najbardziej prawdopodobne są biologiczne przyczyny tej orientacji – mówi specjalista.
    Uwiedzenie przez dorosłego homoseksualistę
    Homoseksualizm może być jednak nabyty, na co ma wpływ środowisko. Jak twierdzi prof. Radochoński: – Przyczyną homoseksualizmu może być również uwiedzenie przez dorosłego homoseksualistę, chłopca poniżej 15. roku życia, w okresie, kiedy kształtuje się rola płciowa. W wielu przypadkach osoby homoseksualne nie odpowiadają za to kim są, nie chcieli też tacy być – tłumaczy. – Na pewno w przypadkach homoseksualizmu nabytego są większe szansę na wyleczenie za pomocą specjalnej terapii niż w przypadkach o podłożu biologicznym – dodaje.
    I ta teorię potwierdza podkarpacki seksuolog. – Homoseksualizm nabyty dotyczy osób w młodym wieku, szczególnie w okresie dojrzewania, które zostały uwiedzione przez osobę tej samej płci i nabrały przekonania, że są tej właśnie orientacji. Tego typu zaburzenia orientacji seksualnej są możliwe do wyleczenia – zaznacza seksuolog. (Mamy tu potwierdzenie skutków pedofilii szczególnie skumulowanej w kościele katolickim, podobnie jak homoseksualizm).
    To są tezy naukowe.
    Natomiast jeśli chodzi o homoseksualizm powiązany z faszyzmem lub komunizmem to w takim kontekście jaki przedstawia Pan kraakraa może być skorelowany z osobowością autorytarną. Rzeczywiście cześć badaczy wskazuje na problemy seksualne tego syndromu. Przypominam jednak, że zarówno faszyzm jak i komunizm wiązany jest przez nich właśnie z tym typem osobowości. Przecież to faszyzm był przyczynkiem dla Adorno badań nad osobowością, która doprowadza do akceptacji przez społeczeństwo faszyzmu, czego skutkiem było stworzenie tzw skali F (od faszyzmu), która ma badać osobowość autorytarną. Warto przeprowadzić ten test na sobie, jest w internecie, i przekonać się czy się jest faszystą czy nie. Niewątpliwe jest jedno. Takie cechy osobowości jak homofobia czy rasizm są zawarte w tym teście, wiec według badaczy są przejawem osobowości autorytarnej czyli konserwatywnej.

  6. Odpowiedz dla Jsc.
    homoseksualizmu w ośrodkach zamkniętych w stylu więzienia, jednostki wojskowe czy seminaria może być spowodowany podobną dla całej populacji ilością homoseksualizmu, to jest od 8-10 % lub zaburzeniami osobowości w typie autorytarnym. Pamietajmy, że naukowcy znajdują przyczyny homoseksualizmu w zaburzeniach relacji rodzinnych: autorytarna matka lub ojciec, w okresie dzieciństwa, a to może przekładać się na wyższą statystycznie alienację wobec norm społecznych, co kończy się często więzieniem. Myślę, że nadreprezentacja homoseksualizmu u księży jest wielokrotnie udokumentowana. Autor „Sodomy” sam homoseksualista, który ma życzliwy stosunek do sobie podobnych, uważa, po wieloletnich badaniach, że w Watykanie jest ok 70% księży gejów, a w niższych sferach kościelnych ok. 40%. Ta nadreprezentatywność homoseksualizmu, tak jak pedofilii w kościele, według niego ma przyczyny w braku akceptacji środowisk z których się wywodzą, ja natomiast, tak jak wielu naukowców uważam, że przyczyną mogą być autorytarni rodzice wywodzący się głównie z wiejskich środowisk, gdzie zachowały się dawne, pochodzące z feudalizmu typy zachowań, które kojarzymy z konserwatyzmem, bo przecież conserware po łacinie to zachowywać, w tym przypadku, to jak żyli ludzie w przeszłości. Pamietajmy, że za twórcę konserwatyzmu uważa się Burke’a, który napisał słynną krytyczną rozprawę o rewolucji francuskiej, która była reakcją na feudalizm.

    1. (…)Pamietajmy, że naukowcy znajdują przyczyny homoseksualizmu w zaburzeniach relacji rodzinnych: autorytarna matka lub ojciec, w okresie dzieciństwa, a to może przekładać się na wyższą statystycznie alienację wobec norm społecznych, co kończy się często więzieniem.(…)
      Ale tacy prędzej tam częściej niż git-ludzie skończą jako cwele… git-ludzie to raczej typ macho.

  7. Pseudonaukowe „argumenty” , cytaty mistrzow dezinformacji pochodzace najczesciej z kregow lewacko-homoseksualnych nie sa w stanie zaklamac oczywistych, naturalnych i wlasciwych zachowan zgodnych z natura i powolaniem czlowieka. Nawet nie uzywajac argumentow religijnych wszystkie spoleczenstwa od zarania dziejow wypracowaly pewne normy ktore sluza calosci a odrzucaja badz zwalczaja zachowania godzace w grupe jako calosc badz deprawujace jednostki.
    Konczas moj bezsensowny udzial w tej dyspucie gluchych z niemowami przypominam tylko ze czym innym jest telerancja innosci, nawet zboczonych ale nie lamiacych prawa, a czym innym jest afirmacja czy wrecz wspieranie i propaganda kabotynskich dzialan dzialaczy i aktywistow oraz propagatorow zboczen wszelkiej masci. Pozdrawiam wszystkich.

    1. (…)Nawet nie uzywajac argumentow religijnych wszystkie spoleczenstwa od zarania dziejow wypracowaly pewne normy ktore sluza calosci a odrzucaja badz zwalczaja zachowania godzace w grupe jako calosc badz deprawujace jednostki.(…)
      A czym ta deprawacja godzi w grupę… czy np.publiczny seks gejów spowoduje masową impotencję czy inną bezpłodność?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *