Gdy chodziłem do szkół, a było to pod koniec nieboszczki PRL, uczono mnie, że najbardziej ludobójczą ideologią w dziejach był nazizm, którą uskuteczniła III Rzesza, czy też uskutecznić próbowała, gdyż jej program został powstrzymany przez zdobycie Berlina przez Armię Czerwoną. Dziś zaś, gdzie nie spojrzę, tam widzę i czytam, że najbardziej ludobójczym i nieludzkim systemem był komunizm praktykowany przez Związek Radziecki. Co było więc gorsze: nazizm czy komunizm?
Moje pokolenie, a także pokolenia starsze, stając przed takim pytaniem bez większych wahań wskazują nazizm, postrzegając z tego powodu wyparcie Niemców i zajęcie ziem polskich przez Armię Czerwoną jako – mimo narzucenia komunizmu, represji i prześladowań polskich patriotów – za jakieś tam jednak wyzwolenie, nawet jeśli odrodzona Polska nie była taką jakiej zdecydowana większość Polaków chciała. Z kolei młode pokolenie, wychowane na Żołnierzach Wyklętych i periodykach IPN, optuje za poglądem, że komunizm był najgorszym potworem w dziejach, w 1944-45 roku nie doszło do „wyzwolenia”, lecz do – w najlepszym razie – zamiany jednej okupacji na drugą. Przeglądając internet, szczególnie zaś facebook, można znaleźć wiele opinii młodych ludzi, którzy zdają się sądzić, że komunizm był tak straszny, że należy żałować, że w 1939 roku nie weszliśmy w sojusz z III Rzeszą, a może nawet walczyć u jej boku, aby powstrzymać Sowietów przed „zdobyciem” ziem polskich w latach 1944-1945. Która ideologia i który system były więc bardziej ludobójcze? Jaka jest prawda?
W sporze tym nie ma prostej odpowiedzi. Oczywiście, możemy wyciągnąć dane statystyczne i wskazać, że komuniści wymordowali znacznie więcej milionów ludzi niż naziści. Jednakże pamiętajmy, że Hitler rządził 12 lat, a Lenin i Stalin 36. Obydwa systemy mordowały masowo, ale wedle innego klucza wybierały swoje ofiary. Dla komunistów klucz miał charakter klasowy i szło im o fizyczne unicestwienie całych klas społecznych, gdy dla nazistów klucz miał charakter narodowościowo-rasowy i szło im o wymordowanie konkretnych ras i narodów. Który system był mniej lub bardziej zły, straszny i ludobójczy zależało więc od pochodzenia narodowo-rasowego w systemie nazistowskim, albo klasowego w systemie sowieckim. I to z tej perspektywy, co tu dużo mówić, mocno relatywistycznej, trzeba oceniać obydwie ideologie i zbudowane na nich systemy z perspektywy polskiej.
Z autopsji znamy dobrze plany komunistów wobec Polski. Ich celem była komunizacja społeczeństwa poprzez odebranie mu elit społecznych, kulturowych i państwowotwórczych oraz rewolucja społeczna w postaci zastąpienia ich elitami komunistycznymi miernego rodowodu. Tej rewolucji społecznej towarzyszyła rewolucja własnościowa i duchowa. Były to działania okrutne i bezwzględne, krwawe. Jednakże komuniści polscy cywilizacyjnie jakoś tam należeli do cywilizacji łacińskiej, a nie sowiecko-turańskiej. Jeśli porównamy ilość ofiar „likwidacji klas posiadających” w Rosji i w Polsce, to jest to zupełnie inna skala. W Polsce nie wymordowano wszystkich członków tradycyjnych elit, a jedynie konkretne jednostki. Większość po prostu wydziedziczono, odsunięto od władzy, nie dopuszczono, aby ich dzieci mogły się kształcić. Liczbę ofiar rządów Bieruta liczymy w tysiącach, a nie w dziesiątkach milionów, jak w przypadku radzieckim. Celem Stalina nie było unicestwienie naszego Narodu, lecz jego zsowietyzowanie, dzięki czemu tzw. esencja biologiczna w zasadzie pozostała nietknięta. Dzięki temu żyje zarówno Autor niniejszego felietonu, jak i jego Czytelnicy.
Cele nazistów wobec Polaków, a szerzej wobec Słowian jako takich, były całkowicie odmienne. W nazistowskiej klasyfikacji rasowej poniżej nas byli tylko Żydzi i Cyganie, których unicestwiano w sposób absolutnie priorytetowy. Polacy najpierw mieli zostać pozbawieni elit i własności. Te pierwsze mordowano w sposób masowy (a nie punktowy jak w Polsce Ludowej), a własność rabowano im w ramach procesu tzw. rearyzacji. Z punktu widzenia własnościowego dla Polaków nazizm i komunizm oznaczały więc, mniej więcej, to samo. Zupełnie inne cele Niemcy mieli wobec tzw. esencji biologicznej narodu polskiego. Polacy mieli zostać liczebnie zredukowani do liczby kilku milionów za pomocą skomasowanych działań bezpośrednich (egzekucje, obozy koncentracyjne), procesów przymusowej sterylizacji, drastycznego obniżenia dzietności za pomocą antykoncepcji i promocji homoseksualizmu, wreszcie, poprzez wycieńczenie z powodu chronicznego niedożywienia. Dlaczego mieliśmy zniknąć? Dlatego, że pomiędzy granicą Niemiec a Uralem miał znajdować się Lebensraum, czyli tereny zasiedlone przez niemieckich osadników. 30 milionów Polaków zajmowało zaś to miejsce, było właścicielami ziemi i obiektów. Mieliśmy zatem zostać zredukowani do liczby kilku milionów niepiśmiennych proletariuszy, którzy w zagrodach niemieckiego Herrenvolku mieli pracować na polu, doić krowy, kopać rowy, etc. Gdyby Niemcy wygrały wojnę, to Autor tego tekstu albo nigdy by się nigdy nie urodził, albo zamiast pisać pasałby niemieckie kozy. To samo dotyczy Czytelników tego tekstu.
Porównując plany nazistów i stalinistów widzimy, że z polskiej perspektywy gdy komunizm był straszny, to nazizm dążył do naszej całkowitej eksterminacji. Oczywiście, to perspektywa polska. Identyczna jest perspektywa żydowska. Żydzi w Związku Radzieckim całkiem nieźle prosperowali, gdy w Niemczech nie mieli szans przeżycia. Ale już dla ukraińskiego kułaka, czyli właściciela gospodarstwa rolnego, ta perspektywa jest odmienna, gdyż komuniści chcieli go zabić jako „burżuja”, a naziści jako Untermenscha. Z kolei niemiecki mieszczanin musiał panicznie bać się agresji radzieckiej lub wybuchu rodzimej rewolucji, gdy rządy Hitlera dawały mu gwarancję życia i własnościowej stabilizacji.
Nazizm i komunizm to dwie największe zbrodnicze ideologie w dziejach. Mimo to należy na nie patrzeć z polskiej perspektywy, a tu wniosek jest prosty: w 1944-1945 roku mieliśmy do czynienia, mimo wszystko, z wyzwoleniem.
Adam Wielomski
Jeśli spojrzeć z perspektywy już po wybuchu wojny, a szczególnie po ataku Niemiec na ZSRR, no to tekst jest słuszny. Polska była jedynym w tym regionie oficjalnym wrogiem Niemiec, stojącym na przeszkodzie w Drang nach Osten, a ZSRR to niby sojusznik naszych sojuszników.
Ale przed wybuchem wojny antypolonizm w III Rzeszy polegał na delegalizacji polskich organizacji, podczas gdy w ZSRR zabito lub zesłano w czasie operacji polskiej 200 tys. ludzi za bycie Polakami, więc gdyby wtedy Polska miała zawrzeć sojusz z sąsiadem, to tylko z III Rzeszą, która przecież sojuszu chciała.
Kwestie rasowe naziści dostosowywali do polityki, połowa ich sojuszników to byli Słowianie, a już prawie wszyscy nie-Germanie. Większość tych koncepcji o (chwilowym!) sojuszu z Niemcami nie bierze przecież pod uwagę ich zwycięstwa w wojnie, tylko to jak można było uniknąć tej katastrofy podwójnej okupacji.
Ciekawy artykuł, w szczególności w kontekście biologicznego aspektu działań nazistów, sprawna konkluzja w oparciu o te wnioski ukazuje realną sytuację czasów schyłku II wojny światowej dotyczącą charakteru interwencji radzieckiej.