„Pod względem wojskowym Rosja może swobodnie przeprowadzić operację przeciwko Polsce” – z prof. Andrzejem Zapałowskim rozmawiają P. Bała i A. Wielomski

Panie Profesorze, w swojej publicystyce bardzo wiele miejsca poświęca Pan Ukrainie, na której odbędzie się II tura wyborów prezydenckich. Jakie są Pana przewidywania co do rozwoju sytuacji nad Dnieprem, te krótkookresowe i długookresowe?

W najbliższym głosowaniu (II tura wyborów prezydenckich) logika podpowiada, iż wygra Wołodymyr Zełenski, gdyż w I turze otrzymał 30 procent głosów, a kandydaci odbierani powszechnie na Ukrainie jako prorosyjscy otrzymali ponad 15 procent, s ten elektorat nie zagłosuje na osobę identyfikującą się z ideologią ukraińskiego nacjonalizmu, czyli na obecnego prezydenta. Nie wykluczam, iż może nastąpić próba ze strony Poroszenki dokonania bezpardonowego fałszerstwa wyborów. Gdyby do tego doszło decyzja kto utrzyma władzę będzie należała od postawy resortów siłowych, czyli za kim one się opowiedzą i czy potrafią „spacyfikować” protesty. Fałszerstwo wyborów przez Poroszenkę doprowadzi jednak do pogłębienia destabilizacji Ukrainy i zapewne do podziałów w samej armii.  Na chwilę obecną opcji prorosyjskiej na Ukrainie brak jeszcze wystarczającej pewności, aby przejść do konfrontacji i tutaj rozstrzygające będą jesienne wybory parlamentarne. Przez ostatnie kilka lat społeczeństwo wschodnich i południowych regionów „przyczaiło się” i nie stawiało wprost oporu, nawet w przypadku wymuszania jednoczenia cerkwi prawosławnych przez państwo. Jestem pewien, iż jeżeli nie dojdzie do porozumienia Stanów Zjednoczonych z Rosją jesienią tego roku, to rozpocznie się proces defragmentacji tego państwa. W dłuższej perspektywie może to dryfować w kierunku upodmiotawiania kilku obszarów quasi państwowych na obszarze dzisiejszej Ukrainy. Oczywiście nie mam na myśli tylko obecnych republik donbaskich.

 

Tzw. mainstream i wiodące media przedstawiają Federację Rosyjską jako państwo agresywne i mające złe intencje wobec regionu Europy Środkowej. Czy dominacja gospodarcza a nawet militarna Moskwy jest możliwa w Europie Środkowej? Jak ocenia Pan realność zagrożenia ze strony Rosji?

Jeżeli ktoś mówi o zagrożeniu rosyjskim to zawsze należy zadać sobie pytanie o celowość i możliwości takich działań. Moim zdaniem Rosja w perspektywie kilku najbliższych lat musi skoncentrować się na ustabilizowaniu swoich wpływów w republikach postradzieckich, a następnie przerzucić swoje aktywa operacyjne na kontrolę wschodniej Syberii i rejonu Pacyfiku. To oznacza, iż może się zaangażować militarnie na kierunku europejskim głównie w przypadku konfliktu globalnego. Oczywiście, pod względem wojskowym może swobodnie przeprowadzić operację przeciwko Polsce. Nie robi tego jednak nawet w odniesieniu do Ukrainy, bo jej nie stać na okupację tak dużego terytorium i wzięcie na siebie odpowiedzialności za utrzymanie 40 mln ludzi tam mieszkających. Tym bardziej nie jest opłacalne atakowanie Polski, gdzie spotkało by się to z powszechnym zbrojnym oporem społecznym i wymuszeniem konfrontacji politycznej, gospodarczej i militarnej z Unią Europejską i NATO. Oczywiście Moskwa zawsze wyciągnie rękę po wpływy na każdym kierunku, jeżeli odbędzie się to przy niskich kosztach politycznych i gospodarczych, dlatego też Polska powinna mieć własne siły zbrojne o odpowiednim potencjale odstraszania.

 

Podkarpackie, gdzie Pan mieszka, jest województwem przygranicznym, które zamieszkuje stosunkowo liczna grupa Ukraińców. Jak Pan ocenia ich rolę w życiu regionu? Pytamy o rolę w gospodarce, kulturze jako czynnik polityczny?

Tak naprawdę na Podkarpaciu mieszka zaledwie kilka tysięcy Ukraińców będących obywatelami Polski. Problem polega na czymś innym, a mianowicie przez ostatnie trzydzieści lat do Przemyśla i w jego okolice przesiedliło się kilkadziesiąt rodzin, które posiadały wsparcie finansowe i organizacyjne z zagranicy. Ponadto środowiska te są bardzo mocno przywiązane do ideologii nacjonalizmu ukraińskiego i to one przejęły kierowanie tą wspólnotą narodową w regionie, przy wsparciu części duchowieństwa greckokatolickiego. Wspomniane środowisko ukraińskie jest wspierane przez instytucje nacjonalistyczne w Kanadzie, USA i na Ukrainie oraz niektóre liberalne media. Obecnie widzimy koncentracje wpływów tej grupy na kilka obszarów działalności gospodarczej w regionie, a mianowicie na handel, usługi czy też takie zawody jak lekarz, prawnik. Politycznie środowisko ukraińskie jest związane z głównie Platformą Obywatelską.

 

Kandyduje Pan do Europarlamentu z list Konfederacji, gdzie reprezentuje Pan Federację dla Rzeczypospolitej Marka Jakubiaka, jakie stawia Pan sobie cele w EP w przypadku elekcji? Proszę nam również zdradzić swoje przewidywania co do kierunku ewolucji Unii Europejskiej?

Tak, mam poparcie Federacji dla Rzeczypospolitej i licznych organizacji kresowych. Co do moich celów w PE, to przede wszystkim chcę działać wspólnie z posłami z innych krajów na rzecz odbudowy Europy Narodów. Trzeba tu w pierwszej kolejności podjąć się zmiany traktatów europejskich. Wydaje mi się, iż UE zacznie pękać wewnętrznie w pierwszej kolejności na poziomie politycznym, czyli podziału na kraje które będą realizowały politykę USA i te które będą zacieśniać współpracę gospodarczą z Chinami, Rosją i Iranem. Tak naprawdę decyzja o przyszłości Wspólnoty zapadnie nie w społeczeństwach Europy Środkowej, ale w tzw. starej unii. Polska tutaj musi być na tyle elastyczna, aby zadbać o swoje interesy gospodarcze i polityczne. Nie powinniśmy się przejmować ponad miarę przyszłością UE, bo nie mamy na to istotnego wpływu.

 

Jest Pan Profesor także jednym z przedstawicieli środowisk potocznie określanych mianem „kresowych”. Przez długi czas kresowiacy byli kojarzeni z PiS. Skąd ta zmiana barw politycznych tego środowiska?

Ruch Kresowy nigdy nie był jednoznacznie określony politycznie. Jest on zorganizowany na zasadzie sieciowej i zadaniowany poprzez cele. Przez lata wielu działaczy zgodnie z deklaracjami PiS-u wierzyło, iż ta formacja polityczna dokona przełomu w kwestii oddania prawdy historycznej i upomni się o materialne upamiętnienie ofiar w państwach, które obecnie posiadają ziemię wschodnie II RP. Tak się nie stało. Ponadto nadal brak należytego wsparcia dla mieszkających tam Polaków, których interesy sprzedaje się na poczet realizacji interesów naszych sojuszników. Dlatego też wiele środowisk kresowych poparło Konfederację, w której wiele podmiotów politycznych czynem a nie tylko deklaratywnie pokazało, iż walczą o nasze cele.

 

Pańska praca naukowa skupia się na bezpieczeństwie i obronności państwa. Jak Pan ocenia aktualne możliwości obronne RP i stan sił zbrojnych?

Trudno w kilku zadaniach ocenić nasze możliwości obronne. Trzeba pamiętać, iż stutysięczna armia zawodowa w przypadku konfliktu zbrojnego skutecznie może bronić zaledwie kilka procent terytorium Polski. Możliwości mobilizacyjne mamy bardzo ograniczone poprzez zawieszenie obowiązkowej służby wojskowej i brak sprzętu do wyposażania nowych brygad. Wiele decyzji, które zapadły za rządów PO spowodowało, iż łatwo zneutralizować nawet istniejące jednostki. Przykładem jest tu koncentracja magazynów amunicyjnych, które mogą ulec zniszczeniu w pierwszej godzinie wojny (kiedyś poszczególne brygady posiadały własne składy). Systemy zawalczenia celów powietrznych są dalece niewystarczające. Budowa Obrony Terytorialnej odbywa się na zasadzie budowy wojsk wewnętrznych przy praktycznie zupełnym braku dostosowania regulaminów wojskowych do jej specyfiki. Także nie ma tutaj wizji budowy jest powszechności, co dałoby istotny potencjał odstraszania. Myślę, iż zasadniczy problem tkwi w braku merytorycznego przygotowania polityków i mentalnościowych naleciałości u wielu wyższych wojskowych. Im chyba potrzebny jest taki wstrząs jaki doznało WP po rozpoczęciu misji w rejonie Zatoki Perskiej, czyli niedostosowanie systemów, regulaminów i uzbrojenia do potrzeb sprawnego działania. Problem w tym, że odbyło by się to kosztem polskiego społeczeństwa i na to nie możemy sobie pozwolić.

 

I pytanie końcowe: czy czyta Pan Profesor nasz portal konserwatyzm.pl i półrocznik naukowy „Pro Fide Rege et Lege? Co Pan o nich sądzi i dlaczego na portalu tak rzadko Pana gościmy, a w „Pro Fide” nie było jeszcze nigdy Pańskiego tekstu?

Tak, czytam półrocznik, a portal czasami odwiedzam. Jest tak, iż jeżeli człowiek jest aktywny społecznie i naukowo to brakuje czasu nieraz na przeczytanie i napisanie rzeczy wymagalnych zawodowo. Robicie Państwo wspaniałą robotę, problem w tym, iż młode pokolenie czyta coraz mniej.

Dziękujemy za rozmowę

Rozmawiali Paweł Bała i Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 14 Average: 4.1]
Facebook

3 thoughts on “„Pod względem wojskowym Rosja może swobodnie przeprowadzić operację przeciwko Polsce” – z prof. Andrzejem Zapałowskim rozmawiają P. Bała i A. Wielomski”

  1. Rosja musiałaby mieć naprawdę żywotny interes, by atakując Polskę wchodzić w bezpośredni i natychmiastowy konflikt z NATO. A takiego interesu, przekładającego się na cel militarnej operacji zaczepnej przeciw Polsce wskazać nie można, bo go obecnie nie ma. Jakkolwiek dziwacznie to zabrzmi, to jedynym w tej chwili możliwym scenariuszem zbrojnej konfrontacji polsko – rosyjskiej na naszym terytorium jest nasz udział w amerykańskiej agresji na Rosję.

    1. Tylko że na szczęście taka amerykańska agresja nie ma żadnego uzasadnienia , jest jeszcze mniej prawdopodobna i potrzebna USA niż powody ewentualnego ataku Rosji… Jak już USA miałyby atakować Rosję to od wschodu… tam zlokalizowane jest najwięcej złóż które mogłyby być powodem takiej agresji…

  2. USA mogą nas wykorzystać do dywersji przeciwko Rosji żeby ją osłabić i zmusić do sojuszu przeciwko Chinom. Wtedy Amerykanie zyskają, Rosja będzie miała kłopot a my dostaniemy cięgi i zapłacimy koszty porozumienia. W sumie nic nowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *