Szlęzak: „Bolek” w ukraińskim deficycie budżetowym

W minionych dwóch dniach i dzisiaj miały miejsce istotne wydarzenia polityczne. To, które z nich było najważniejsze dla tej części społeczeństwa, która interesuje się polityką, pokazuje poziom kultury politycznej. Przed dwoma dniami Jarosław Kaczyński podał w wątpliwość swoją dotychczasową politykę wobec Ukrainy. Dzisiaj ogłoszono, że podpisy Lecha Wałęsy pod ubeckimi dokumentami są autentyczne, ergo Wałęsa był współpracownikiem SB. Druga wiadomość, to katastrofalny deficyt budżetowy i jednocześnie podany przez GUS wzrost PKB poniżej trzech procent. Co z tych faktów jest najważniejsze, a co jest najbardziej roztrząsane? Wystarczyć przejrzeć internet i nie trudno zgadnąć. Niestety najwięcej uwagi poświęca się sprawie Wałęsy, czyli sprawie najmniej ważnej. Pisałem już o tym i nie ma sensu do sprawy wracać. Lech Wałęsa to już od dawna trup polityczny i takie co trochu zakopywanie go i odkopywanie, to jakiś rodzaj nekrofilii politycznej. Widać jednak, że większość Polaków interesujących się polityką oddaje się temu zajęciu z mściwą satysfakcją. Trudno. Co robić?
Z kolei oznaki wycofywania się Kaczyńskiego z obłędnej polityki wobec Ukrainy, to powód – bardzo ostatnio modny zwrot – do strzelania korków od szampana. Pewnie te korki nie strzelają na Kremlu, choć ponoć od momentu wyboru Donalda Trampa na Kremlu trwa nieustanna kanonada korków od szampana. Te korki mogą strzelać w kręgach określanych przez zwolenników dotychczasowej polityki Kaczyńskiego, jako „ruscy agenci”. Typuję, że i ja chyba mam zaszczyt się do nich zaliczać. Koniec końców, to cios dla Kaczyńskiego, tym boleśniejszy, że wymierzony sobie samemu.
I na koniec najważniejsza wiadomość zupełnie dzisiaj zepchnięta na dalszy plan. Ta wiadomość jest smutna i straszna jednocześnie. Katastrofalny deficyt budżetowy, niski wzrost PKB i zwalniająca gospodarka dowodzą walenia się w gruzy polityki gospodarczej rządu PiS-u. A jeszcze kilka tygodni temu, gdy wydawało się, że deficyt będzie rekordowo niski, politycy PiS-u szyderczo i chełpliwie mówili, że wystarczy nie kraść i deficyt maleje. Okazuje się, że nie kraść to dużo za mało. Trzeba jeszcze znać się na gospodarce. To smutne, a straszne jest to, że mimo tego ten rząd nadal będzie przede wszystkim wydawał, więc będzie musiał skubać Polaków. Idą na prawdę ciężkie czasy, bo sprawdza się maksyma z XIX wieku ukuta bodaj przez lorda Actona, według której, demokratyczny rząd potrzebujący pieniędzy zdolny jest do każdej podłości. A Państwo wolicie emocjonować się sprawą Wałęsy?

Andrzej Szlęzak

za: fb.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

1 thoughts on “Szlęzak: „Bolek” w ukraińskim deficycie budżetowym”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *