„Są tylko globaliści i obrońcy państwa narodowego” – z prof. Adamem Wielomskim rozmawia Jan Engelgard

Tytuł Pana ostatniej książki, a właściwie  podtytuł „Jak neoliberałowie i neomarksiści budują nam nowy świat” – jest intrygujący. Niektórzy, nawet nie przeczytawszy książki, już zaprotestowali.  Zestawienie liberałów i marksistów to skandal, ale chyba kluczem jest słowo „neo”, ono chyba wyjaśnia wiele?

– Protesty płyną z rozmaitych kierunków. Na przykład na FB zarysował się dość widoczny sojusz pomiędzy ortodoksyjnymi marksistami-leninistami i zwolennikami Krzysztofa Karonia, a to z tej racji, że obydwie strony uważają, iż nie rozumiem istoty marksizmu i dlatego głoszę jego przedwczesny zgon. Jakoś ciszej siedzą libertarianie i radykalni liberałowie, którzy udają, że książki po prostu nie ma. Ci ostatni żyją w swojej „bańce informacyjnej” i ignorują wszystko i wszystkich, którzy głoszą choć częściowo odmienne poglądy, ponieważ wszystko, co odbiega od ich ortodoksji to „socjalizm”.

Samego zestawienia liberalizmu i marksizmu nie uważam za skandaliczne, ani nawet za nowatorskie, choćby dlatego, że często dokonywała go Nauka Społeczna Kościoła, liczni konserwatyści i nacjonaliści, także faszyści, wspólnie widzący tutaj – i słusznie – dwie doktryny materialistyczne, różniące się podmiotem. Dla liberałów jest nim jednostka, a dla marksistów kolektyw w postaci klasy społecznej. Liberałom i marksistom zawsze wydawało się, że stanowią przeciwieństwa ideowe, ale są to przecież dwie ideologie uważające bogactwo za jedyny sens egzystencji, różniące się pomysłem na jego podział tak, aby był sprawiedliwy.

Oczywiście, fakt, że przy obydwu tych ideologiach piszę o „neo” nie jest przypadkiem. Klasyczny kontynentalny liberalizm europejski XIX wieku był powiązany z państwem narodowym i był mocno protekcjonistyczny. Wolny handel światowy uważano za doktrynę mocniej zindustrializowanego świata anglosaskiego, który chce podbijać rynki kontynentalne. Zresztą Anglia też stosowała protekcjonizm na zboże, ponieważ tutaj ustępowała Francji czy Niemcom, propagując wolny handel wyłącznie produktami przemysłowymi, gdzie miała przewagę, ponieważ rozpoczęła proces industrializacji kilkadziesiąt lat wcześniej niż Europa kontynentalna. Dlatego liberalizm kosmopolityczny, w którym dogmaty rynkowe i globalistyczne stoją ponad państwem narodowym uznaję za nowy (neo) liberalizm, który tylko częściowo stanowi kontynuację swojego wzorca z XIX wieku.

Podobnie jest z marksizmem. Każdy marksista ex definitione jest komunistą, czyli domaga się zniesienia własności prywatnej wszystkich środków produkcji. Domaga się ich uspołecznienia (Marx) lub nacjonalizacji przez państwo (Lenin). Jeśli ktoś dzisiaj cytuje Marxa, powołuje się na niego, dowodzi, że jest jego uczniem, a potem mówi o „bardziej sprawiedliwym podziale dóbr”, tym samym uznaje ich prywatny charakter, który można podzielić tak, a nie inaczej. Kto dyskutuje o sposobie podziale własności uznaje samą instytucję własności prywatnej. Kto uznaje prywatne środki produkcji, zadowalając się obciążeniem kapitału dodatkowymi podatkami, ten nie jest marksistą, bowiem nie jest już komunistą. Podobnie jest z tymi, którzy domagają się wprowadzenia tzw. dochodu gwarantowanego. Ktoś taki może posługiwać się językiem czy metodologią Marxa, jego socjologią, ale jest tylko neomarksistą, jest co najwyżej „marksizujący”, skoro zaakceptował instytucję własności środków produkcji i istnienie pieniądza jako narzędzia wymiany dóbr. Podobnie ten, kto powołuje się na elementy nauki Chrystusa, na przykład moralne, lecz nie wierzy w Zmartwychwstanie, ten nie jest wierzącym chrześcijaninem.

Wracając do tych „neoliberałów” i ich sojuszników – czy zgadza się pan z opinią  Aleksandra Dugina, że tak naprawdę ten nowy toksyczny sojusz jest także wymierzony w tradycyjny liberalizm? 

– Zdecydowanie tak. Osobiście ekonomicznie uważam się za ordoliberała, czyli za zwolennika tradycyjnej ekonomii liberalnej, lecz opartej na państwie narodowym, zakorzenionej w chrześcijańskim świecie wartości i uznającej rolę państwa, gdy wymaga tego racja stanu, a także w celu przeciwdziałania powstawaniu monopoli prywatnych i oligopolizacji gospodarki. Tradycyjni liberałowie byli protekcjonistami wobec własnych gospodarek, wspierali własną klasę średnią, rodzimy przemysł i rolnictwo. Wizja monopolizacji gospodarki światowej przez kilka koncernów była dla nich przerażającą perspektywą, wypaczeniem zasady rynkowej. Jeśli w danej branży na świecie konkuruje pięć koncernów-matek, mających w swoim władaniu wszystkie firmy i zachowujące z nich tylko ich tradycyjne nazwy, to jest to konkurencja niezwykle ułomna. W ekonomii nazywa się to oligopolem, charakteryzującym się głównie konkurencją na reklamy, gdyż w istocie nie ma tutaj konkurencji, lecz zastępują ją uzgodnienia co do cen i podziału rynku. W dodatku te wielkie międzynarodowe koncerny wymuszają dla siebie różnego rodzaju przywileje od państw, dotyczące podatków czy wprowadzenia systemu koncesji, aby nie wyrosła im konkurencja w kraju, w którym inwestują. W czasie ostatniego kryzysu finansowego oligopoliści zażądali od państw wprost pieniędzy – dodrukowanych (podatek inflacyjny od wszystkich) lub wprost, z pieniędzy podatników – szermując hasłem „jesteśmy zbyt wielcy, aby upaść”, gdyż jak upadniemy to pojawi się bezrobocie i nastąpi katastrofa społeczna! Gdy wielkie korporacje są dotowane przez państwo, to nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek wolnym rynku.

Słowem, uważam, że współczesny neoliberalizm to wypaczenie i degrengolada liberalizmu. W dodatku te wielki koncerny prowadzą silny nacisk ideologiczny na – nazwijmy to tak ogólnie – multi-kulti i agendę LGBT. Stąd sojusz wielkich inwestorów i neomarksistowskich ideologów i dziennikarzy. Neomarksiści podpiłowują tradycyjną moralność, delegitymizują państwo narodowe i klasę średnią, a inwestorzy mnożą zyski dzięki zasadzie wolnego handlu światowego. Aby ten sojusz mógł być możliwy marksiści musieli poddać projekt zniesienia własności środków produkcji. Kapitał chętnie kupuje lewicowych ideologów i intelektualistów, ale ci nie mogą podważać samej zasady istnienia sponsorującego ich wielkiego kapitału. W ten sposób zabijany jest tradycyjny liberalizm, oparty o średnią i małą własność, związaną z państwem narodowym i któremu towarzyszyły tzw. mieszczańskie wartości.

Zapytam jeszcze o ten marksizm. Czy w Pana opinii nasi paleomarksiści mają jakikolwiek wpływ na oblicze współczesnej lewicy czy to już tylko grupa rekonstrukcyjna? Oni przyjęli Pana książkę i jej przesłanie z niechęcią a nawet irytacją.

– Przyznam, że ich postawy zupełnie nie rozumiem. W mojej książce przecież nie zaatakowałem ortodoksyjnych marksistów. Nie zgadzam się z nimi, jestem z innego świata ideowego, ale szanuję ich ortodoksję, a w niektórych sprawach nawet popieram, na przykład w sprzeciwie wobec panoszeniu się kosmopolitycznych wielkich korporacji finansowych. Zaatakowałem w mojej książce tych, którzy sprzedali dogmaty marksistowskie w zamian za granty i dobre posadki, których – dla odróżnienia – nazwałem neomarksistami. Prawdę mówiąc, to gdy widzę neomarksistów rozprawiających o LGBT, genderyzmie, państwie światowym i wpuszczaniu do Polski imigrantów, spożywających obiad w ekskluzywnej restauracji („lewica kawiorowa”), to zdecydowanie mi bliżej do marksistowskich ortodoksów, z którymi się nie zgadzam, ale których szanuję za stałość poglądów. Marx nie popierał agendy LGBT i genderyzmu. Z punktu widzenia marksizmu-leninizmu zgenderyzowany proletariusz nic nie jest wart, nie posiada rewolucyjnego impetu. Jest zniewieściały i nie nadaje się do walk na barykadach. LGBT to klasyczna doktryna pasących brzuchy i nudzących się burżujów, zniewieściałych, pozbawionych cech heroicznych, nieznana autentycznemu proletariatowi. Stalin homoseksualizm nakazał penalizować jako „zboczenie faszystowskie”, z tej racji, że homoseksualizm był bardzo popularny w nazistowskiej SA. Rewolucja potrzebuje wojowników, a nie facetów w apaszkach.

W mojej książce nauczam, że rzeczywisty podział na scenach politycznych świata nie przebiega już wedle podziału lewica-prawica. To kwestia wtórna. Podstawowy podział dzisiaj, to podział na globalistów i obrońców państwa narodowego. Wielu znanych mi ludzi patriotycznej polskiej lewicy znajduje się ze mną w tym samym obozie obrońców państwa narodowego, przeciwko globalizmowi i globalizmowi. O podział PKB będziemy się spierać, gdy odeprzemy atak globalistów na nasz świat w którym się urodziliśmy i który, mimo setki zastrzeżeń, jest naszym światem.

Przy okazji wyrażam autentyczne współczucie dla – jak ich Pan określił – „paelomarksistów”, że są w ogóle łączeni z neomarksistami. Ja czuję się podobnie gdy, będąc konserwatystą, jestem łączony neokonserwatystami. Tyle, że sam nie obrażam się, gdy ktoś pomstuje w mojej obecności na neokonserwatystów, bo nie mam poczucia, że to mnie dotyczy.

Ten sam spór  dotyczy chyba także tradycji trockistowskiej. Ks. Michał Poradowski pisał w pracy „Aktualizacja marksizmu poprzez trockizm” o nowym wcieleniu trockizmu jako idei permanentnej rewolucji. Czy miał rację? Patrząc na to czym jest amerykański neokonserwatyzm i jaką ma genezę wydaje się, że był ks. Poradowski  bardzo przenikliwy. Ale i tu zwolennicy dawnego trockizmu protestują.

– Z punktu widzenia trockistów ortodoksyjnych, neokonserwatyzm amerykański jest aberracją. Amerykańscy neokonserwatyści rzeczywiście wyszli z szeregów trockistowskich, gdzie zarzucano Związkowi Radzieckiemu zaprzeczenie filozofii marksizmu i stworzenie państwa totalitarnego rządzonego przez biurokrację, w miejsce państwa emancypacyjnego, gdzie robotnicy zarządzaliby zakładami i produkcją. No i nienawidzili Stalina za zlecenie zabójstwa Trockiego. Tak nienawidzili ZSRR, że zaakceptowali kapitalizm, byle tylko zniszczyć znienawidzony system radziecki. Udało im się to, ale za cenę stania się zbrojnym ramieniem międzynarodowych korporacji, szczególnie naftowych i zbrojeniowych. Neokonserwatyści są ex-trockistami, a nie trockistami. Ich celem nie jest „permanentna rewolucja”, lecz kolonizacja całego świata przez amerykański kapitał i pewnego rodzaju biopolityka, rozumiana jako inżynieria społeczna, czyli zmiana sposobu życia i światopoglądu wszystkich ludzi na amerykański. Z dawnego trockizmu zachowali poczucie misyjności, ale nie istotę przesłania. Zresztą ten kierunek w Stanach Zjednoczonych uważam za zmierzchający, gdyż państwo to traci (może już utraciło) status jedynego supermocarstwa. Świat w tej chwili staje się wielobiegunowy, z wyraźną tendencją do zbliżającej się dominacji Chin nad globem. Neokonserwatyzm był łabędzim śpiewem zmierzchającego imperium. Jak mawiał Hegel, „Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu, a nie o świcie”. I żegnam neokonserwatystów bez najmniejszego żalu. Mają ręce pełne śladów po ludzkiej krwi.

Jak Pan patrzy na naszą tzw. lewicę, to wydaje się Panu, że jest ona zaprojektowana przez światowy układ globalistyczny czy też można mówić o jakiejś spontaniczności?

– Jeśli spojrzymy sobie na aktualny Sejm, to ja nie bardzo widzę tam jakąkolwiek lewicę. Trudno nie odnieść wrażenia, że posłowie zasiadający po lewej stronie sali sejmowej, z tradycyjnie pojętą lewicowością nie wiele mają wspólnego, poza deklaracjami. Lewicę charakteryzuje kolektywizm połączony z troską o niższe grupy społeczne. Tymczasem nasza sejmowa lewica jest głęboko indywidualistyczna. Weźmy agendę LGBT. Przecież to jest teoria, że jednostka ma uprawnienie do ogłoszenia buntu przeciwko wszelkim poglądom społecznym, uznawanym przez ogół. Prawo do buntu jednostki wobec zasad ogółu to zasada indywidualistyczna, czyli liberalna. Dlatego to, co w naszym Sejmie uchodzi za lewicę to zdeprawowany moralnie liberalizm, gdzie ogłoszono prawo „ja” do buntu wobec kolektywu i jego reguł. Tak rozumiana lewica odwołuje się do mniejszości seksualnych i patologicznych antyklerykałów. Dla robotników czy grup niżej sytuowanych nie posiada jakiegokolwiek programu. Ta „lewica” szuka elektoratu głównie pośród młodych i dobrze sytuowanych ludzi z wielkich miast, pośród nihilistów pogrążonych w kulturze konsumpcyjnej i hedonistycznej. Elektorat tradycyjnej lewicy został dziś w całości przejęty przez PiS, gdyż nominalna lewica ogłosiła, że ci ludzie jej nie interesują.

Ta degeneracja lewicy nie jest przypadkowa. Trudno mi powiedzieć na ile ten model lewicowości został zaprojektowany przez globalistów, acz z pewnością liczne zagraniczne fundacje garściami dolarów i euro wspomagały jego rozwój. Przecież genderystyczna i walcząca o agendę LGBT „lewica” z punktu widzenia międzynarodowych korporacji jest zupełnie niegroźna, a nawet bardzo pożyteczna, gdyż zwalczając narody i państwa narodowe toruje drogę procesom globalizacji. Biorąc pod uwagę katastrofę wyborczą dla samej lewicy, którą projekt ten przyniósł, trzeba zapewne wskazać także na dość naiwne zapatrzenie się w zachodnie wzorce jej polskich przywódców.

I na koniec pytanie o przyszłość? Czy według Pana ten sojusz ekstremizmów ma jakąś przyszłość? Bo jeśli są to jednak rewolucyjne ekstremizmy, to jak pokazuje historia – zawsze kończyło się to ich pacyfikacją. Kto w takim razie ich teraz spacyfikuje? 

– Sojusz ekstremów będzie trwał tak długo, jak długo będzie korzystny dla kosmopolitycznych korporacji i globalistów. Wbrew temu co się opowiada na polskiej prawicy, to nie neomarksiści pełnią w tym sojuszu rolę kierowniczą. Oni są tylko intelektualistami, pisarzami, dziennikarzami, ekspertami, gadającymi głowami w telewizji i w innych mediach. Jedno pstryknięcie właścicieli wielkich mediów (czyli kapitalistów) i znikają w jednej chwili. Koniec grantów i dotacji i całe ich struktury przestają istnieć, a całe towarzystwo trafia na przysłowiową zieloną trawkę. Neomarksiści to doskonale wiedzą, dlatego mówią i głoszą to, co odpowiada wielkiemu kapitałowi: zniesienie narodów, państw narodowych, pauperyzacja klasy średniej (znienawidzone „drobnomieszczaństwo”).

Czy pamiętacie Państwo jeszcze ruch alterglobalistów protestujących przed laty przeciwko rozrostowi kosmopolitycznych koncernów i domagających się jednoprocentowego podatku od wszystkich transakcji giełdowych, czyli opodatkowania spekulantów? Gdzie? Gdzie jest ten ruch? Co się z nim stało? Odpowiedź jest banalna: liderzy zostali kupieni przez międzynarodowy kapitał, dostali granty, posady, biegają po wielkich mediach. Ale zamiast opodatkowania spekulacji giełdowych zajmują się problemami LGBT, genderyzmu i migrantów, czyli stali się awangardą globalizmu. Wiedzą, że gdyby wrócili do tematu opodatkowania spekulacji giełdowych, to musieliby sobie szukać nowej pracy. Parafrazując język konstytucji PRL można rzec, że w sojuszu neoliberałów i neomarksistów, „rola kierownicza” należy do kosmopolitycznego kapitału.

Z prof. Adamem Wielomskim rozmawiał Jan Engelgard

Książkę prof. Wielomskiego, w wersji papierowej lub elektronicznej, można kupić tutaj

Myśl Polska, nr 45-46 (7-14.11.2021)

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 4.8]
Facebook

12 thoughts on “„Są tylko globaliści i obrońcy państwa narodowego” – z prof. Adamem Wielomskim rozmawia Jan Engelgard”

  1. podoba mi sie jak Prof.Wielomski 'tłumaczy świat’ red. Engelgardowi ale zapomniał dodać, że:
    – lokalnie, niejacy Karol Modzelewski + Jacek Kuroń pisali w 1965 'list do partii’>
    .http://pracowniczademokracja.org/wp-content/uploads/2019/01/Jacek-Kuro%C5%84-Karol-Modzelewski-List-otwarty-do-partii-5.pdf
    – a potem, kiedy Modzelewski Karol 'dał się wybrać’ na prezesa PAN>to w instytucie Rycharda (socjologii etc) gościł czołowy eksponent IV międzynarodówki prof. Negri>.https://en.wikipedia.org/wiki/Antonio_Negri
    i sugeruję doczytać dokładnie o jego działalności w Włoszech, i ochronie przez Mitteranda>wylądował w Paryżu>gdzie była i jest Stacja PAN (druga jest w Berlinie) a gdzie wojażował Geremek (do Giedroycia) ale też gdzie dojeżdżali np. Mossakowski, Michalkiewicz
    i dam sobie spokój z dywagacjami 'trockizm’, neokonserwatyzm i preferuję”:
    NEOLIBERALIZM-GLOBALIZM-IMPERIALIZM pod nadzorem USA-IMF-NATO bo cały 'porządek’ postWWII został zmajstrowany w okresie 1944-1949 przez USA>włącznie z ordoliberalizmem
    i procesy Great reset+4ta rewolucja przemysłowa Szwabusa są 'in progress’ a PLANdemia jest zaplanowana i jest fragmentem tego procesu zarówno na wolnym/demokratycznym świecie ale także w Polsce>i np. tzw. Polski Ład>to jest to i jeżeli o coś chodzi to oczywiście chodzi o kasę>zasada 'follow money’ czy cui prodest jest chyba znana i jak ja to mówię: zgodnie z prawem międzynarodowym i traktatami – jako część 'wolnego i demokratycznego świata” do czego wdepnęliśmy post1989 z dzięki USA-IMF-NATO>jesteśmy BEZ SZANS>jesteśmy państwem UPADŁYM w KAŻDYM aspekcie cywilizacyjnym: społecznym, ekonomicznym, edukacyjnym, demograficznym, zdezindustrializowanym, skolonizowanym przez kapitał obcy: dobrze to określa Mark Carney >trustee WEF w swojej książce>
    Value(s): Building a Better World for All:
    'Zachodnie społeczeństwo (czyli my także no bo jesteśmy ZACHÓD!!) jest moralnie zepsute……. zostało skorumpowane przez kapitalizm, który doprowadził do „zagrożenia klimatycznego”, które zagraża życiu na ziemi. To wymaga ścisłej kontroli wolności osobistej, przemysłu i finansowania korporacji’ i uprzejma prośba aby rżnąć głupa w stylu czy 'zjednoczonej prawicy’ czy 'totalnej opozycji’ czy 'lewicy’.
    Z takim 'podejściem’ nie zgadzają się Rosja, Chiny i tu muszę się odnieść do chwalonego przez p. Wielomskiego ks. Michała Poradowskiego >.https://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Poradowski >ja rozumiem, że człowiek był przede wszystkim antykomunistą a potem chrześcijaninem >jak JPII, który tak skupił się na walce z komuną, że zapomniał, że jest ODPOWIEDZIALNY za KOŚCIÓŁ>WIERNYCH a czego zbieramy owoce dzisiaj
    Ktoś kto pochwala Pinocheta, rozgonienie 'teologii wyzwolenia’ to szykujcie się szanowni panowie>wg dzisiejszych polityk będziecie walczyć z 'komunistami’ w CHRLu>ramię w ramię z Sorosem, trockistami, USA, NATO,.
    Dla mnie jednak zamach Pinocheta – ileś tam tysięcy osób ZAMORDOWANYCH>> to robota USA+CIA a potem chicago boys (bo przecież chodzi o kasę) tak jak inne zamachy w stylu 'regime change”>Argentyna, Nikaragua, Paragwaj, Ruanda, Afganistan, Irak, Afganistan, Polska (w 1989)>>to samo opus operandi-ten sam zleceniodawca.
    Dzisiaj się myslpolska.info- red. Engelgard- 'skupia’ na 'odbijaniu Poznania’ z rąk 'piłsudczykowskich’ i ze zdziwieniem się dowiaduję, że Poznań – jak Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław, etc>wszystkie miasta=samorządy w rąsiach Unii Metropolitalnej (Trzaskower, Majchrzak, Adamowicz, etc)
    >.KON-STY-TUC-JA już niemodna a 'konstytutę’ bronił
    Wałęsa>który razem z Balcerowiczem bronił Polskę> 'przed faszyzmem’ +promował Wolność> razem z Madeleine Albright>
    podczas gdy za oceanem piszą- DZISIAJ>
    Sekrety Watykanu: Jak papież-Polak Jan Paweł II zaprzągł polskich księży do współpracy z CIA przeciw PRL
    (27.03.2014)
    .https://ptto.wordpress.com/2014/03/23/sekrety-watykanu-jak-papiez-polak-jan-pawel-ii-zaprzagl-polskich-ksiezy-do-wspolpracy-z-cia-przeciw-prl/
    czy
    Ujawniamy nowe fakty ws zamachu na Jana Pawła II>kto za tym stoi>>KRAJSKI (szpec od masonerii)
    .https://www.youtube.com/watch?v=Cj2oQrkTpeE
    (minuta 18:48):
    'Watykan miał umowę w 1980-81 CIA umowę z Watykanem sodalitum piano’ i o. Graham (jezuita) miał prowadzić badania w CIA Langley !!! ARE YOU HAPPY!!!
    .
    A dzisiaj w USA>>rodzi się neoprawica>
    'Why A Conservative Conference in Florida? Organized and paid for by Israel 02.11.21
    .https://www.unz.com/pgiraldi/why-a-conservative-conference-in-florida/
    podczas gdy my już to mamy w postaci Projekt Konsens>
    Od Janika do Dorna
    .https://myslpolska.info/2021/10/07/od-janika-do-dorna/
    i 'ciekawostka’>>(zasada follow money się kłania>>’stypendyści’
    .https://www.globalshapers.org/
    i uprzejma prośba>OD…..LIĆ SIĘ od Papieża Franciszka
    bo te wszystki lokalne 'sedekwantyści’, 'obrońcy mszy św. trydenckiej’, czy piousx-ści>>ma swoje 'korzenie’ w USA>ten sam opus operandi!!!!
    Zostawiam Obu Panów – jesteście osobami publicznymi – z tym zasobem wiedzy co było>a także tym CO BĘÐZIE co chyba jest najważniejsze.
    .

    1. Za ten komentarz na tej stronie i pod tym tekstem – Panie RAST serdecznie dziękuję. Zgadzam się prawie ze wszystkim.
      Zwracam uwagę na drobną kwestię językową:
      > ten sam opus operandi
      opus to z łac. „dzieło” – np. „opus dei” to „dzieło boże” (mimo szatańskości czynów?)
      a Panu chodziło o „modus operandi” czyli „sposób działania”/”metoda działania”

      Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga (swiatowid.video.blog), może coś się tam Panu spodoba. A jak nie – proszę krytykować do woli.

  2. „Jakoś ciszej siedzą libertarianie i radykalni liberałowie, którzy udają, że książki po prostu nie ma. Ci ostatni żyją w swojej „bańce informacyjnej” i ignorują wszystko i wszystkich, którzy głoszą choć częściowo odmienne poglądy, ponieważ wszystko, co odbiega od ich ortodoksji to „socjalizm”.”

    Otóż to. Nie, że książki nie ma, po prostu jest nieistotna.

    Jeśli strona kosmopolityczna zwycięży państwo narodowe, będzie dla libertarian wdzięczniejszym przeciwnikiem, ponieważ nie będą wiązać się z nią żadne autentyczne sympatie kulturowe, folklor ani tradycja. Kosmopolici po swojej stronie mają tylko mechaniczną inżynierię społeczną, antykulturę i pieniądze – nic więcej. Mogą wytworzyć jedynie nieszczęśliwego człowieka uciekającego od swojego człowieczeństwa w jakieś tam transhumanizmy, którego światopoglądowa pustka będzie banalnie łatwa do zagospodarowania i zwrócenia przeciw autorytetowi niewydolnego państwa już w skali globalnej.

    W momencie powstania globalnego Państwa Jedynego, niesławnego NWO, którego wszyscy się obawiają, nienawidzą i nim gardzą, będzie też łatwiej wykreować libertarian z postulatami dobrowolnych secesji w roli sił Antypaństwa, jego śmiertelnej opozycji. Oczekiwanego herosa jaki pokona Lewiatana, który zawładnął nad całym światem. Jeśli już wkraczać na arenę dziejów ze swoimi ideami – to z przytupem. 😉

    Wolny rynek jest wolny tylko w ramach rynkowej anarchii. Tak długo jak istnieją sentymenty wobec państw i ludzie emocjonalnie skłaniają się do uznawania ich za emanację ducha narodowego, jakąś tożsamościową polityczną ekstensję, tak też długo nie będzie większych szans na odciągnięcie ich od idei państwa – a w każdym razie trzeba będzie w to wkładać o wiele więcej energii.

    Być może dopiero dystopia globalistyczna, która da im srogo popalić, okaże się dobrą kuracją odwykową, po której pójdą wreszcie po rozum do głowy. Jeśli libertariańskie idee nie znajdują obecnie zrozumienia, ani aprobaty, należy pozwolić zamordyzmom pohasać i wrócić za jakiś czas w roli utęsknionych wybawców, zadbawszy o przechowanie swojej spuścizny w odpowiedniej kondycji, aby mogła odegrać rolę, kiedy przyjdzie dla niej bardziej sprzyjający czas.

    Dlatego niech się dzieje wola nieba; libertarianie jak Eris rzucą jabłko zwaśnionym stronom i wycofają się na swój aprioryczny Olimp a śmiertelnicy niechaj się zarzynają o lepszość swojego wariantu „socjalizmu”, jak to zwykle mają robić w zwyczaju… 🙂

    Póki nasze dziedzictwo trwa i idea anarchokapitalizmu w nim jaśnieje, cała faktyczna historia, te wszystkie zmagania jakie owej idei bezpośrednio nie dotyczą, jest antyrzeczywistością, nad którą nie warto ronić łez. Niech przemija w swoich konwulsjach.

    Szkoda, tylko, że w życiu nie ma opcji szybkiego przewijania do przodu i jeśli się żyje w czasach upadku jednego paradygmatu czy cywilizacji, to trzeba znosić fetor zgnilizny oraz całą tę aksjologiczną biegunkę ludzi, z którymi się i tak nie zgadzamy, czekając na to, aż wreszcie zejdą ze sceny ze swoim repertuarem…

    1. Przypominam tylko, że FatBantha = pilaster = Marcin Adamczyk (ur. w 1971, absolwent Politechniki Warszawskiej) – autor artykułów pojawiających się w „Najwyższym Czas!”-ie oraz książki „Mity globalnego ocieplenia”. Prywatnie ojciec dwójki dzieci. Można obejrzeć jego wykład na temat globalnego ocieplenia:

      https://www.youtube.com/watch?v=J3OfXUYNyVs

  3. W sowietach jednak miala miejsce pierwsza w swiecie rewolucja seksualna, doglebna i na masowa skale. Prawda jest, ze nastapil od niej nastepnie frontalny odwrot( to samo zapewne czeka dzisiejsza), ale mit o tym, ze w Kraju Rad” sieksa niet “ jest wlasnie mitem, ktory tez czemus mial sluzyc i wypelnia swoja role dzisiaj znakomicie.

  4. Zboczency z SA byli jednak dosc mocno wojowniczy, a i dzisiejsi kontynuatorzy tej tradycji z Antify i spod teczowej flagi dac w zeby potrafia.

  5. W swojej książce prof. Wielomski nie wyjaśnia głównej przyczyny tego „sojuszu” neoliberałów z socjaldemokratami (wolę tę nazwę, przez jej polityczny i praktyczny wymiar, niż określenie mające mocno ideologiczne zabarwienie, tj. neomarkściści). Otóż sojusz ten wynika z faktu, że liberałowie, konserwatyści (zachodnioeuropejscy) i socjaldemokraci akceptują wolności i prawa innych, w tym prawa bardziej radykalnych grup społecznych („akceptują”, czyli nie zwalczają ich środkami państwowymi). Inaczej jest z grupami radykalnymi, które nie akceptują wolności i praw innych (liberałow i socjaldemokratów) oraz dążą do ich wypchnięcia poza granice wspólnoty narodowej. Jeżeli mają władzę, jak PiS w Polsce czy Orban na Węgrzech, to dążą do zniszczenia opozycji, która jest dla nich największym złem (bo nie podziela ich wartości) oraz dążą do wychowania „nowego człowieka” na wzór prawdziwego, w ich mniemaniu, „Polaka i patrioty”. Słowem, mają pretensje do decydowania (także na gruncie norm prawnych), kto jest prawdziwym Polakiem i jakie ten prawdziwy Polak ma wyznawać wartości. Skutkiem tej polaryzacji jest ostry spór ideologiczny, który prowadzi do trwałych i niebezpiecznych podziałów społecznych (uwielbianych przez radykałów, gdyż konsolidujących ich elektorat) na gruncie spraw drugorzędnych (dla radykałów oczywiście pierwszorzędnych !) w postaci np. aborcji, gender, LGBT, religii, „silnej władzy” contra „rozmemłanej demokracji”, itp. itd. Polityczny skutek tego sporu w Polsce jest taki, że – będąc krajem z piękną historyczną kartą państwowej tolerancji, „państwem bez stosów”, które nigdy nie karało homosksualizmu – państwo PiS musi się obecnie na Zachodzie tłumaczyć, przed państwami i narodami, które ten homoseksualizm penalizowały z tzw. „stref wolnych od LGBT” !. Oto jest miara upadku Polski PiS w hierarchii międzynarodowej, jeśli takie są skutki dla państwa polskiego pisowskiej polityki – i przy okazji zdziwienia prof. Wielomskiego faktycznym sojuszem neomarksistów z neoliberałami. Przyczyną tego stanu rzeczy jest nim odejście od wartości wyrażonych w Preambule do Konstytucji RP autorstwa Mazowieckiego i Kwaśniewskiego (polecam lekturę). Radykałowie zawsze mieli problem z akceptacją wolności innych (z hasłem: „żyj i daj żyć innym”). Nie rozumiem jak sprawa np. LGBT mogła w pisowskiej propagandzie państwowej urosnąć do rangi zagrożenia polskości, skoro ta grupa społeczna to poniżej 10% narodu, a jej aktywiści to setna część procenta tego narodu ? O co więc faktycznie chodzi ? Czy nie chodzi o władzę dla ludzi, których mentalność ma w sobie cechy mentalności autorytarnej takich przywódców (abstrahuję tutaj od ich nieporównywalnych czynów) jak np. Robespierre, Lenin, Hitler czy nasz Piłsudski. Czas najwyższy zdać sobie sprawę, że jest jednak różnica między polskim a zachodnim konserwatyzmem. Pierwszy mówi: „aborcja powinna być całkowicie zakazana”. Drugi mówi słowami Zygmunta Augusta: „nie chcę być sędzią waszych sumień: a socjaldemokraci są bardzej dosadni mówiąc – „jeśli jesteś przeciwko aborcji to jej sobie nie rób…”.
    Pytanie zasadnicze brzmi: czego jako państwo i naród chcemy i do czego dążymy: rosnąć w hierarchii międzynarodowej (za rządów PiS spadamy), czy ważniejsza może jest „nasza chata z kraja” ?

    1. Co do tego cytatu o sumieniu i sędziowaniu ostatniegoJagiellona na polskim tronie to słowa te padły w określonym miejscu i czasie, a okolicznosci tego zdarzenia nie mają nic wspólnego z jakąś tam wolnością religijna czy inna, ani z sumieniem. Jest to powtarzanie, po raz kolejny błędnej, zafałszowanej interpretacji wypowiedzi króla. Doczytać, douczyć się.

  6. Drugi istotny aspekt książki prof. Wielomskiego to wpływ globalizacji na klasę średnią i państwo narodowe. Czy widoczna pauperyzacja klasy średniej z powodu zaostrzenia konkurencji i kumulowaniu bogactwa przez wielkie korporacje międzynarodowe nie przypomina np. historii I RP i kumulowania własności ziemi przez wielkie rody magnackie kosztem szlachty średniej, jej pauperyzacji i w końcu obsługi przez nią państwa jako klasy jedynie intelektualnej, czyli inteligencji pracującej „miast i wsi”? Czyli nihil novi sub sole. Amerykanie mają długą tradycję rozbijania monopoli zagrażających konkurencji rynkowej. Dlaczego GAFMA (Google, Amazon, Facebook, Microsoft, Apple) tego nie doświadczyły choć zbliżają się do tej granicy ? Bo są potrzebne państwu amerykańskiemu w rywalizacji z Chinami o dominację na świecie. Panujące ideologie (w odróżnieniu do „niepanujących”) zawsze miały na celu wspieranie władzy politycznej, która wspierała zawsze klasę posiadającą, gdyż inaczej by upadła pod naporem możnych tej czy innej ziemi. W badaniu ideologii, podobnie jak w badaniu władzy politycznej, trzeba zawsze iść śladem pieniądza… Mr Schwab, to nie pierwszy i nie ostatni pośrednik między władzą polityczną a władzą pieniądza.

    1. Przez monopole na rynku amerykańskim tracą amerykańscy konsumenci. To jest minus. Jednak te monopole to gracze wagi ciężkiej w globalnej rywalizacji USA. To jest plus dla USA. Jeśli ten minus przyjmiemy z wagą 20%, zaś plus z wagą 80%, to otrzymujemy -20% + 80% = +60%, czyli na korzyść USA. Trzeba umieć dobrze ważyć plusy i minusy.

      PS. Libertarianie próżno oczekują lepszych warunków dla konkurencji GAFMA. Jeżeli takowa się pojawi, to nie z powodu zwycięstwa libertarianizmu, ale z powodu hegemonii ChRL, która dysponując potężnym, ujednoliconym rynkiem wewnętrznym, będzie w stanie wyhodować zawodników wagi ciężkiej – rywali GAFMA z USA.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *