Wielomski: Studnicki-Tusk-Mitteleuropa

Władysław Studnicki to autor, którego w ostatnim czasie namiętnie czytam. Nie, nie dlatego, że jestem zafascynowany jego koncepcjami. Studiuję Studnickiego i czytam jego rozmaite prace, ponieważ – pośród historycznych polskich pisarzy politycznych– trudno byłoby mi znaleźć takiego, z którym bardziej się nie zgadzam. Nie mówię o polu ideologicznym (tutaj kilku z lewicy by się znalazło), ale na polu geopolitycznym.

Władysław Studnicki był patologicznym germanofilem, któremu idea sojuszu niemiecko-polskiego w przededniu i w trakcie II Wojny Światowej przesłoniła realne spojrzenie na rzeczywistość ówczesnych stosunków międzynarodowych. Niemcy nie oduczyli go tej patologicznej germanofobii nawet na Pawiaku, gdyż jeszcze na początku 1945 roku chciał – u boku Wehrmachtu – stworzyć polskie legiony do walki z armią radziecką. Mimo tego patologicznego germanofilstwa przyznać muszę, że u podstaw jego programu legła dość zwarta koncepcja. Studnicki był przekonany, że odrodzona II RP nie posiada dość potencjału ekonomicznego, politycznego, militarnego i demograficznego, aby istnieć na arenie międzynarodowej jako byt niezależny. Państwo położone między Niemcami a Rosją (ZSRR) musi znaleźć partnera strategicznego, któremu dobrowolnie pozwoli się zwasalizować, w zamian za protekcję i obronę granic. Nie wierząc w moc polityczno-militarną Francji i widząc niechęć Wielkiej Brytanii do obrony powersalskiego status quo w Europie Wschodniej, Studnicki uznał, że leżąc między Niemcami a ZSRR Polska musi któreś z tych państw uznać za protektora. Kierując się antykomunizmem i rusofobią (motywowaną zresztą w sposób jawnie rasistowski), opowiedział się za dobrowolną wasalizacją wobec Niemiec.

Władysław Studnicki nie był myślicielem oryginalnym. Naczytał się niemieckich teoretyków imperium, jak się zdaje szczególnie Friedricha Naumanna, i doszedł do wniosku, że Niemcy będą bronić Polski przez Moskwą i zrezygnują z aneksji Pomorza i Śląska, tylko wtedy, gdy zyski gospodarcze z handlu i inwestycji w II RP (czytaj: z jej eksploatacji gospodarczej) będą większe niż z siłowej rewizji granic z Wersalu. Słowem, niemiecka gospodarka musi być tak bardzo zadowolona z zysków czerpanych z Polski, że wymusi na niemieckich politykach odrzucenie postulatu rewizji granic. W zamian, rachował Studnicki, w przyszłości Niemcy wesprą nas w ewentualnej wojnie z ZSRR, która przyłączy do Polski wielkie połaci ex-polskich Kresów na wschodzie. W ten sposób Polska stanie się głównym elementem w niemieckiej Mitteleuropie, w wianuszku państw w Europie Centralnej, Wschodniej i na Bałkanach, zależnych politycznie i ekonomicznie od Berlina. Polska stanie się wielkim powierzchniowo rolniczym krajem, eksportującym do Niemiec żywność i produkty rolne i zapóźnionym industrialnie, importującym w zamian wyroby przemysłu ciężkiego. Berlin, rozumuje Studnicki, nie będzie bronił Warszawy przed Moskwą z powodów altruistycznych. Ale będzie walczył o poszerzenie polskich granic na wschodzie, widząc tutaj wielki rynek zbytu dla swojego przemysłu.

Tyle pisze Władysław Studnicki, proponując stworzenie polityczno-ekonomiczno-militarnej Mitteleuropy, opartej o katechoniczną oś Berlin-Warszawa-Budapeszt, czyli oś tych państw, które są zainteresowane rewizją granicznego status quo powstałego po I Wojnie Światowej w Wersalu. Program ten, który przed wojną i w jej trakcie praktycznie przez nikogo nie był traktowany poważnie, nagle zaczął cieszyć się zainteresowaniem naszej antykomunistycznej młodzieży, której zaczął się marzyć widok wspólnej defilady Wehrmachtu i Wojska Polskiego w zdobytej wspólnie Moskwie, na Placu Czerwonym. Zresztą jest to konsekwencja założeń Studnickiego, którego do współpracy z Niemcami nie zniechęciło nawet dojście Hitlera do władzy. Jest coś, niestety, w tym, że fiksacja antykomunistyczna może doprowadzić do „hitlerofilii” i rewizji spojrzenia na III Rzeszę. Nie ma wszak antykomunizmu bardziej radykalnego w środkach niźli nazistowski.

Dla mnie ciekawe jest raczej to, że współcześni admiratorzy Studnickiego, marzący o wejściu II RP do Paktu Antykominternowskiego, zupełnie nie dostrzegają dość oczywistego faktu, że geopolityczny program tego myśliciela został już w Polsce zrealizowany. I to bez żadnej nazistowskiej czy neonazistowskiej perwersji, ale w postaci odświeżenia idei Mitteleuropy. Program ten przez wiele lat realizowało środowisko polityczne Donalda Tuska. Mamy tutaj to samo co u Studnickiego przekonanie, że największym zagrożeniem dla Polski jest Rosja, która chciała, chce i będzie chcieć zawsze opanowania bezpośredniego lub wasalizacji naszego kraju wobec Moskwy. Także i tutaj mamy przekonanie, że gwarancją przetrwania Polski jest jej ścisłe ekonomiczne i polityczne związanie z Niemcami i wytworzenie w Berlinie przekonania, że korzyści gospodarcze z inwestycji w Polsce przez niemiecki kapitał będą tak duże, że nie pozwoli on rządowi w Berlinie, aby Polska wpadła w rosyjską sferę wpływów. Tutaj mamy także – jakże Studnicjańską – koncepcję, że polska gospodarka winna stanowić podwykonawcę dla niemieckiego przemysłu, dostarczając zarazem za Odrę świeżej żywności i taniego robotnika dla tamtejszej industrii. Różnica jest taka, że Studnicki mówił o Mitteleuropie czy przestrzeni polityczno-gospodarczej, a środowisko Donalda Tuska nazywa ten sam projekt Unią Europejską i opowiada o konieczności integracji.

To oczywiste, że projekt Tuska w szczegółach będzie różnił się od koncepcji Studnickiego. Wszak upłynęło od tego czasu prawie sto lat, nie ma już pruskiego militaryzmu w starym stylu, ani narodowego socjalizmu w Niemczech. Ale główna koncepcja pozostała ta sama i tym razem cieszy się poparciem znaczących kręgów społecznych w Polsce. Zastanawia mnie tylko dlaczego propagatorzy wizji Studnickiego nie dostrzegają, że jego geopolitycznym spełnieniem jest Donald Tusk?

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w Najwyższym Czasie!

Click to rate this post!
[Total: 20 Average: 3.8]
Facebook

5 thoughts on “Wielomski: Studnicki-Tusk-Mitteleuropa”

  1. Trzeba skupić się na różnicach pomiędzy dziś a kiedyś. Wtedy III Rzesza była militarnie potężniejsza od ZSRR. Obecnie, to Rosja a nie Niemcy posiada broń atomową. Przepaść ekonomiczna pogłębiła się na korzyść Niemiec. Niemcy to państwo demokratyczne, Rosja jest praktycznie autokracją. Kiedyś Amerykanie nie mieli aż tak dużych wpływów w Europie i bardziej byli skorzy robić deal z ZSRR. Obecnie, w przypadku konfliktu Niemcy-Rosja, USA będą stały po stronie Niemiec. Aktualnie, próba reorientowania się na Rosję doprowadzi do konfliktu zarówno z USA, jak i z Niemcami.

    1. Tu nie chodzi o przeorientowanie się na Rosję, ale o przeorientowanie się na Polskę…

      Przyjmijmy do świadomości, że we współczesnym świecie można być państwem niepodległym a nie tylko satelitą jakiegoś mocarstwa. Polska nie musi zawsze bić czołem czy to w stronę Sztokholmu, Paryża, Wiednia, Berlina, Moskwy, Waszyngtonu czy Mekki, Pekinu i Mexico City. Ale nie, dalej jest mentalność niewolnika i Polak bez zagranicznego pana nie wie co począć z „wolnością”…

      Jak niegdyś Żydzi musieli przez 40 lat wędrować po pustyni, by z ludzi o mentalności niewolnika („wracajmy, bo u faraona zawsze było co jeść i jedzenie było różnorodne a nie tylko ta manna i manna…” i inne narzekania) zrobić ludzi o mentalności zdobywcy; tak teraz i Polaków należałoby pognać na pustynię by mentalność zrównać do zera i utworzyć jakąś nową.

  2. Profesor lekko odlatuje. Po pierwsze, Niemcy są hamowani w UE przez pozostałe 25 państw Unii i nie mogą zrobić Polsce tego co mogły zrobić Niemcy hitlerowski czy weimarskie, czyli rewizji granic i ponownego przyłączenia ziem zaboru pruskiego. Tego Studnicki nie rozumiał i prawdę mówiąc nie miał nic przeciwko oddaniu Niemcom zaboru pruskiego pod warunkiem wsparcia Polski przez Niemcy w ekspansji wschodniej. Biedny Studnicki nie rozumiał, że dla Niemiec weimarskich zachodnie granice II RP, wywalczone przez Dmowskiego w Wersalu, były szokiem, policzkiem i hańbą nie do zniesienia. Po to zwolnili Piłsudskiego z Magdeburga, żeby Polacy zapomnieli o zaborze pruskim ! Piłsudski tę kwestę faktycznie skwapliwie zaniedbywał (nikła pomoc Warszawy dla powstania wielkopolskiego). To dlatego Niemcy wyznaczyli dla Polski status Generalnego Gubernatorstwa i źle się to mogło skończyć, gdyby nie Rosjanie w 1945 r. Dlaczego się Profesor czepia Tuska, który inwestuje w modus vivendi z Niemcami, kraju o siedmiokrotnie większej gospodarce niż polska, czerpiącego 50% dochodu narodowego z eksportu, z coroczną nadwyżką w handlu zagranicznym w wysokości 350 mld euro, podczas gdy cały roczny budżet Polski to 90 mld euro. Czyż nie łatwiej Polakom żyć dziś z Tuskiem niż w 1939 r. Beckowi przyszło żyć ze Studnickim ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *