Szlęzak: Czy Putin na nas napadnie?

Moja cierpiąca mama spytała mnie czy Putin na nas napadnie i czy będzie wojna? Zmartwiła się, że mamy w domu skromne zapasy żywności. Moja kochana mamunia nie czyta gazet, nie korzysta z komputera, nie słucha radia, a w telewizji ogląda wyłącznie Apel Jasnogórski w telewizji „Trwam” i widomości po Apelu. Zatem strach przed Putinem i wojną musi pochodzić z przekazu telewizji „Trwam”.
.
Z kolei ja nie czytam gazet, telewizji prawie nie oglądam, a już programów informacyjnych ani trochę. Jakieś informacje czerpię z internetu, ale to raczej strzępy widomości, ponieważ z racji opieki nad mamą dostęp do komputera mam rzadki i krótki. Mimo tego z dużą pewnością odpowiedziałem mamie, ze Putin na nas nie napadnie i wojny nie będzie, ponieważ obecnie nikogo na wojnę nie stać. Skąd ta pewność u mnie? Sam do końca nie wiem. Ostatnio czytam jak na mnie dużo (około pięciu książek tygodniowo), a wśród świeżych lektur znalazło się kilka książek o putinowskiej Rosji. Pewnie to przemyślenia z tych książek przekonują mnie, że Putin nie napadnie i wojny nie będzie.
.
Uważam, że wewnętrzna sytuacja Rosji nie pozwala temu państwu na dłuższy konflikt. Pewnie krótkotrwały konflikt, jak zajęcie Krymu, byłby w zasięgu obecnych możliwości Moskwy, ale wygląda na to, że Amerykanie nie tyle na to nie pozwolą, co wprowadzą tak dotkliwe sankcje, że to się Rosji nie opłaci. Być może społeczeństwo rosyjskie tak nie myśli, ale z zajęcia Krymu płynie taka nauka, że dało to kilka – kilkanaście lat radości, chwały i dumy, ale i dziesięciolecia gigantycznych wydatków, ponieważ Krym to obecnie głównie ogromny ciężar finansowy. Nie zmienia tego nawet strategiczna potrzeba posiadania Sewastopola z bazą floty czarnomorskiej.
.
Nie znam obecnych uwarunkowań, które wpływają na decyzje Włodzimierza Putina i jego otoczenia, jednak śmiem twierdzić, że na otwarty konflikt z Ukrainą się nie zdecydują. Większość dotychczasowych konfliktów (wojna w Czeczenii, zajęcie Krymu) Putin prowadził na potrzeby wewnętrznej polityki, głównie by wzmocnić swoją władzę i odwrócić uwagę od problemów ekonomicznych. O ile wiem Rosja słabo radzi sobie z epidemią koronawirusa i społeczeństwo ubożeje, ale jakichś wielkich problemów na tym tle nie ma. Nie rozumiem więc o co chodzi Putinowi w tworzeniu napięcia w relacjach z Ukrainą poza tym, że chce pokazać, że nie będzie zgody na bliższe związki Ukrainy z NATO. Mimo tego uważam, że z tego wojny nie będzie. Być może coś się wyjaśni jeśli w sprawie wypowiedzą się Chińczycy. Chyba ich stanowisko ma coraz większe znaczenie. W czasie rozruchów w Kazachstanie, który Rosja traktuje jako swoją strefę wpływów, rosyjskie wojsko jak głośno i spektakularnie wylądowało w tym kraju, tak cicho i szybko się wyniosło, co przypisano reakcji Chin. Uważam to za bardzo prawdopodobne.
.
Jest jednak siła polityczna – i to w Polsce – dla której ewentualna wojna na Ukrainie byłaby wybawieniem z kłopotu. Tą siłą jest rządzący w Polsce PiS. Nic zatem dziwnego, że media przychylne PiS-owi podgrzewają atmosferę zagrożenia inwazją rosyjską i wojną. Ofiarą tej atmosfery padła moja schorowana mama. Zatem już nie trochę groteskowy Aleksander Łukaszenka z awanturami na granicy, ale już sam arcydemon prezydent Putin stał się w równym stopniu zagrożeniem i jednocześnie szansą na przedłużenie władzy PiS-u. Zagrożenie wojną może przykryć wszystko. Zarówno blamaż w zwalczaniu epidemii koronawirusa, jak i coraz bardziej niszczące skutki podwyżek cen prądu i gazu, a także kompromitację z wprowadzeniem programu „Polski Ład”. A swoją drogą trudno o bardziej szyderczą nazwę tego bałaganu. Toż to porównywalne tylko z niemieckim pogardliwym określeniem „polnische Wirtschaft” i jakby potwierdzenie tego określenia.
.
Nie wiem czy prezydent Putin ma świadomość, że staje się kołem ratunkowym dla pisowskiej władzy. Bardziej interesuje mnie, że rząd PiS-u – nawet niechcący – może nas wciągnąć w awanturę przy której obecne nasze problemy będą igraszką. Może się wydawać, że Polska odzyskuje podmiotowość międzynarodową, bo to i Trójkąt Weimarski jakby odżył, i Amerykanie przysłali elitarną dywizję powietrzno – desantową, a i Ukraińcy odblokowali szlaki komunikacyjne z Chinami. Dla mnie to jednak tylko pozory. Rządowi PiS-u musi zależeć na jak najdłuższym podtrzymywaniu tych pozorów, bo to może mieć największy wpływ na przedłużenie jego władzy. Powstała więc dość kuriozalna sytuacja, w której utrzymanie władzy zależy od tego czy największy wróg będzie chciał być jeszcze większym wrogiem. W tym momencie przypomniała mi się przypadkowa rozmowa, którą miałem w latach osiemdziesiątych w lubelskiej kawiarni z kierowcą ciężarówki z Poznania. Byłem wtedy zarozumiałym studenciakiem, a rozmowa dotyczyła relacji ze Związkiem Sowieckim. Kierowca ciężarówki tak skwitował polskie „podskakiwanie” w relacjach z sowietami; to jak prztykanie lwa w nos. Przyjemność wątpliwa, a ryzyko wielkie. Mam wrażenie, ze rząd PiS-u prztyka Włodzimierza Putina w nos.
.
A Państwo sądzicie, że to prztykanie w nos czy coś innego?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Click to rate this post!
[Total: 28 Average: 3.2]
Facebook

42 thoughts on “Szlęzak: Czy Putin na nas napadnie?”

  1. (…)Zatem już nie trochę groteskowy Aleksander Łukaszenka z awanturami na granicy, ale już sam arcydemon prezydent Putin stał się w równym stopniu zagrożeniem i jednocześnie szansą na przedłużenie władzy PiS-u.(…)
    Jacy biedni… przecież mieli taką okazję zorganizować odstrzelenie polskiego żołnierze przez białoruską swołocz… teraz bylibyśmy na etapie planowania ofensywy na lotnisko Siewiernyj w celu odzykania wraku!!!
    A jak jesteśmy przy wraku to warto wspomnieć, że Smoleńsk mógł być próbą wrobienia NATO w Sarajeo… i wtedy też nikogo nie było stać na wojnę.

    (…)Rządowi PiS-u musi zależeć na jak najdłuższym podtrzymywaniu tych pozorów, bo to może mieć największy wpływ na przedłużenie jego władzy.(…)
    Jak odpalą komisję w sprawie Pegasusa to już nic ich nie uratuje…

  2. Rosja na nas oczywiście napadnie, prawdopodobnie jeszcze nie teraz ale robimy wszystko żeby być łakomym i bezbronnym kąskiem.

  3. Oczywiście że Rosja jest za słaba na wojnę, która musiałaby zakończyć się jej klęską (klęską byłby już brak wyraźnego zwycięstwa), kosztami nie do udźwignięcia i co najmniej upadkiem obecnego moskiewskiego układu władzy, jeżeli nie całkowitym rozpadem samej Rosji.

    Kłopot jednak w tym, że brak wojny i wycofanie się, choćby było lepsze dla Rosji, wcale nie musi być lepsze dla Putina i jego kliki. Co najmniej upadek jego władzy, jaki taka kompromitacja by spowodowała, również byłby bardzo prawdopodobny.

    Wszystko zatem zależy od tego jak Putin kalkuluje oba te ryzyka. Na szczęście oprócz samego prawdopodobieństwa, jest jeszcze wartość oczekiwana. Przy braku wojny, nawet obalony Putin, zawsze może wsiąść do samolotu i uciec do jakiegoś ciepłego kraju, gdzie za swoje ukradzione miliardy $$ będzie sobie żył w luksusie do końca życia.

    Jeżeli jednak wojnę wywoła i ją przegra, nikt mu takiego azylu nie udzieli.

    Reasumując przy scenariuszu wojna, Putin zyskuje władzę nad „odrodzonym ZSRR” (Rosja+Białoruś+Ukraina) i jak zapewne sądzi miejsce w historii z prawdopodobieństwem powiedzmy 10%, jeżeli ją wygra, ale i życie w biedzie, poniewierce i nawet w więzieniu z prawdopodobieństwem 90% jeżeli ją przegra.

    Przy scenariuszu braku wojny Putin zyskuje dalszą władzę nad Rosją i pewnie też Białorusią (nagroda mniejsza niż w scenariuszu nr 1) z prawdopodobieństwem 50% (ale szansa większa) i 50% szansy na wygodne i luksusowe życie emeryta w swoim pałacu gdzieś nad Morzem Śródziemnym. (porażka, ale mniejsza niż w scenariuszu nr 1)

    Kłopot tym, że nie wiadomo ile punktów Putin przydziela poszczególnym wynikom gry. Może je oceniać inaczej niż w sposób opisany powyżej. Np rola neo-Stalina, czy neo-Piotra, może być dla niego znacznie atrakcyjniejsza niż to pilaster oszacował. A życie bogatego emeryta na Sardynii, z kolei, znacznie mniej warte.

      1. Nie. Ukraiński IEF nadal niestety jest na poziomie rosyjskiego. Dlatego właśnie Rosja próbuje pogrywać z Ukrainą, natomiast z Estonią, czy z Litwą, nawet nie próbuje.

        1. Rosja ma ranking IEF 92. Ukraina 127. Nie wiem skąd koncept, że Ukraina ma poziom rosyjski… Sama pozycja w IEF niewiele daje – Bułgaria ma wyższą pozycję niż Polska (Bułgaria Mostly Free 35 vs Polska Moderately Free 41) ale procentowy wzrost PKB był wyższy w Polsce niż na Bułgarii. Grecja i Białoruś sąsiadują w rankingu, to Białoruś miała spadek PKB mniej niż 1% a Grecja o 8%. Spadek PKB w Białorusi jest porównywalny ze spadkiem na Litwie, chociaż dzieli je 80 pozycji.

          Statystyki to trzeba umieć czytać a operowanie jednym parametrem nic nie mówi.

          https://www.heritage.org/index/ranking

              1. Już nie. Według najnowszego rankingu na 2022:

                Rosja – 56,1 pkt
                Ukraina – 54,1 pkt
                Białoruś – 53,0 pkt

                Jak napisał pilaster – bardzo zbliżone

                Natomiast ChRL, ho ho, aż …48 pkt 🙂

            1. Czyli teraz, jak zwykle pod swoją wyimaginowaną tezę, forsuje Pan twierdzenie, że w przypadku wybuchu wojny sama Ukraina wygrałaby z Rosją? Ależ Pan jest niesamowicie odklejony od rzeczywistości 😉 Obyśmy nie musieli się o tym przekonać, ale w razie gdyby się okazało, że nie miał Pan racji, to mam nadzieję, że po takiej kompromitacji już więcej się Pan tutaj nie pojawi. No, chyba że z przeprosinami za swoje bzdury.

              1. Przypominam tylko, że pilaster to ur. w 1970 r. Marcin Adamczyk – absolwent Politechniki Warszawskiej i autor artykułów naukowych pojawiających się na łamach „Najwyższego CZAS!”-u. Z zawodu inżynier i analityk biznesowy, z zamiłowania ekolog oraz astrofizyk. Badacz zjawiska cywilizacji jako fenomenu ekologicznego i termodynamicznego. Autor, opartego o ten model, rozwiązania tzw. Paradoksu Fermiego – braku we Wszechświecie jakichkolwiek innych, poza naszą, cywilizacji naukowo-technicznych. Fascynacja termodynamiką przywiodła go do zainteresowania się kwestią zmian ziemskiego klimatu. Praca zawodowa z kolei, do kwestii zasobów i ich optymalnego wykorzystania. Owocem tych poszukiwań jest książka „Mity Globalnego Ocieplenia”.

                Oto wykład p. Adamczyka
                https://www.youtube.com/watch?v=J3OfXUYNyVs

                1. Tak, tak. Ukraina de facto wygrała z Rosją w 2014 roku. No to szybciutko podsumujmy ten bełkot:

                  – Ukraina straciła Krym, którego broniła. Stało się to aż w miesiąc – widać straszną potęgę ukraińskiej armii w starciu z Rosją i osiągnięcie celów militarnych oraz utrzymanie terytorium,
                  – Przeprowadzone na Krymie niezależne badania opinii publicznej pokazały, że mieszkańcy Krymu w zdecydowanej większości potwierdzają to, co miało miejsce we wcześniejszym referendum, czyli Ukraina przegrała wizerunkowo,
                  – Ukraina od lat łasi się do NATO i utratą Krymu zagwarantowała sobie w praktyce brak możliwości przystąpienia do NATO ze względu na konflikt graniczny (NATO z reguły nie przyjmuje państw z nieuregulowanymi granicami), czyli Ukraina przegrała też na płaszczyźnie realizacji długofalowych celów polityki międzynarodowej.

                  Co się stało Rosji w tej strasznej przegranej oczami pilastra? Ojej, straszne rzeczy. Sankcje. Które to sankcje już doskonale podsumował ambasador Rosji w Szwecji. Powalająca moc triumfu i porażka, z której Rosja nie może się podźwignąć do dnia dzisiejszego. A to wszystko w bajce pod tytułem: „Wesołe opowieści pilastra”. Nie dość, że je Pan nieobrane jajka to jeszcze ewidentną porażkę uznaje Pan za triumf. Czas na leki.

                  1. Przed 2014 rokiem Rosja rozwijała się szybciej od Ukrainy. Po roku 2014 – przeciwnie.

                    W latach 2015-2021 PKB per capita w Rosji wzrósł sumie o 8,8%. Na Ukrainie o 14,4% (w Polsce o 21%)

                    Zresztą Rosja wojnę przegrała bo nie osiągnęła swoich celów politycznych. A Ukraina swoje, choć dużo skromniejsze, osiągnęła.

                    A ambasador, faktycznie – sam się wyżywi 😉

                    1. Logika by pilaster. Polonez jest lepszym samochodem niż Mustang Shelby z 1968 roku. Dlaczego? Bo Polonez mniej palił. Nie trzeba być logicznym geniuszem, żeby wiedzieć, że takie rozumowanie jest kretyńskie. Stwierdzenie więc, że Ukraina „wygrała wojnę” bo wzrosło jej PKB jest debilne i wynika z fetyszyzacji tego wskaźnika i posługiwania się nim bez zrozumienia. Także standard u Pana.

                      Rosja wojnę wygrała, bo osiągnęła swoje cele polityczne. To, że Pan ich nie zna albo nie rozumie to już Pana wina. A Ukraina nie osiągnęła żadnych celów i się pogrążyła. Zresztą już to opisałem a Pan jak zwykle folguje zasadzie „jeśli rzeczywistość przeczy teorii to tym gorzej dla rzeczywistości”.

                      A ambasador wyraził to, co wszyscy od dawna wiedzą. Może to Pan jak zwykle ignorować, ale bez pretensji, że wychodzi Pan na niezbyt mądrego.

                    2. Jeżeli przyjąć że celem wojennym Rosji w roku 2014 był podbój słupków poparcia dla Putina, to owszem, Rosja ten cel osiągnęła, czyli wygrała wojnę. 😉

                      Czy jednak można traktować poważnie państwo mające takie cele wojenne?

                      W rzeczywistości celem Rosji w wojnie 2014 roku było, w wersji maksimum, przywrócenie Ukrainy pod swoją kontrolę, przetworzenie ją w autokratyczną kleptokrację na wzór białoruski. W wersji minimum, rozdarcie jej na części, różne samozwańcze i zwalczające się nawzajem „republiki ludowe” i „banderlandy” i trwała destabilizacja tego kraju, chaos, który Rosja, na prośbę i ku uldze Zachodu musiałaby „stabilizować”. Wcielenie całej „Noworosji”, czyli wschodniej i południowej Ukrainy do Rosji, nie spotkałoby się wtedy z większą dezaprobatą.

                      W oczywisty sposób nawet wersja minimum nie została przez Rosję osiągnięta.

                      Celem Ukrainy w 2014 było zaś …przetrwanie w jednolitej formie i zachowanie spójności, kontroli rządu centralnego na całości terytorium państwa, przy jak najmniejszych stratach terytorialnych i zachowanie szansy na przyszły rozwój cywilizacyjny i gospodarczy Nie było to oczywiste, skoro początkowo wiele teoretycznie „ukraińskich” garnizonów, czy okrętów wręcz przeszło na stronę najeźdźcy.

                      Ten swój cel Ukraina osiągnęła. Zatem w 2014 Ukraina wygrała wojnę, a Rosja ją przegrała. Ta samo zresztą jak w Gruzji w 2008

                      QED

                    3. Pisałem jakie były cele Rosji i nie były to cele, które sobie znów Pan wymyślił, tylko takie, jakie były. Generalnie rzeczywistość jest jaka jest a nie jaką Pan sobie stworzy w głowie i od tego trzeba zacząć. Celem Rosji było zajęcie konkretnego terytorium z kilku powodów. Militarnie wystarczy spojrzeć na mapę (nie, nie będę po raz kolejny odrabiał za Pana pracy domowej – niech się Pan w końcu nauczy robić prawidłową kwerendę) i to się udało. Politycznie zablokowało wejście Ukrainy do NATO. Rosji zbędna była cała Ukraina – tylko Pana radosną twórczością jest takie założenie. Rosja od dawna prowadzi politykę zagraniczną m.in. przez destabilizację (vide doktryna wojenna głównego generała sił zbrojnych Rosji). Te cele osiągnęła a Ukraina obecnie skamle o pomoc zewsząd, o NATO może pomarzyć a standard życia jest tam tak fantastyczny, że nawet praca na budowie w Polsce jest dla wielu obywateli Ukrainy szczytem marzeń. Także może Pan dalej bredzić wbrew faktom i się ośmieszać o triumfie Ukrainy.

                    4. @Nacjokrata – od dawna widzę, że pilaster jest albo tak bardzo zindoktrynowany i zaczadzony albo szalony. Niestety nie wiem co jest bardziej prawdopodobne bo postępuje identycznie jak zaczadzony lewak kłócąc się z faktami i gwałcąc elementarne zasady logicznego rozumowania, ale niestety tak samo zachowują się szaleńcy. Pewny natomiast jestem, że ewidentnie marnuje masę czasu na bzdury zamiast pracować nad sobą. No, ale sam na swoim blogu napisał, że jest próżny, więc to jest postawa, która intelektualnie nie prowadzi do niczego innego niż do bełkotu. Jedyny powód, dla którego czasami go punktuję to taki, żeby ludzie czytający komentarze i może nieco mniej obeznani trzymali się od jego bełkotu z daleka – metoda na ośmieszenie jest jedną z lepszych z takimi delikwentami 😉

  4. zdanie laika o dziele:
    o dziele mówi niewiele
    za to
    o laiku WIELE.
    i cokolwiek p. Szlęzak napisał>to napisane przez LAIKA
    i to jest proste do zweryfikowania>bo internet.
    A tak przy okazji roli pisu czyli 'patriotów’>
    my Polska w oczach dzisiejszej administracji juzia pooped bideta
    status kraju rządzonego autorytarnie, nie stosującego rule-of-law, ksenofobicznym jak Białoruś, Rosja, Węgry, etc, etc,
    i akurat w polin idzie operacja 'regime change’>przynajmniej tak ćwierkają wróbelki w ……USA.
    I tekst (content) p. Szlęzaka mogę porównać do opinii przedstawicielki TVPinfo (czyli pis-patriotów), to że FR przedstawiła dwie propozycje traktatowe mając na uwadze SWOJE BEZPIECZEŃSTWO !!!!
    określiła jako BEZCZELNE!! coś jak ten pański gostek mówi: prztykanie lwa w nos!!
    i jeszcze głupawe Pańskie pytanie:
    'A Państwo sądzicie, że to prztykanie w nos czy coś innego?’
    Opus operandi 'wolnego świata’- tzn. amerykańskiej strefy okupacyjnej: my w niej jesteśmy od 1989) to przywoływanie WASALI (dudów, kaczyńskich, orbanów,) do porządku-a dzisiaj, w Europie- KOSZTEM europejczyków a tym samym naszym
    i dzięki takiemu a nie innemu opus operandi>praktykowanym przez naszego najlepszego sojusznika od…..1944
    mamy to co mamy>
    JESTEŚMY W CIEMNEJ DUPIE (to część cytatu Kisielewskiego)
    i jesteśmy krajem UPADŁYM!!!!
    Masz Pan, Panie Szlęzak jakiś pomysł 'co zrobić””?? Sądząc po Pańskiej publicystyce, wypowiedziach sądzę, że …….ZERO!!!

  5. Czy Putin na nas napadnie ? Proszę uspokoić Mamę.

    Różni ludzie stawiają różne prognozy. Moim zdaniem Putin miał ochotę na zajęcie całego Lewobrzeża i zainstalowanie w Kijowie nowego Janukowycza, but containment works.

    Moją prognozą jest taka, że atak kinetyczny pójdzie na południe, w celu połączenia Krymu z Donieckiem i Ługańskiem. Kolejny etap taktyki salami.

    Tak jak z Pierwszą Rzeczypospolitą w 1793 r., Rosja w przededniu II rozbioru Ukrainy.

    1. Wojna ma się zacząć w środę według wywiadu. Taktyka Rosji jest taka sama jak USA – prowadzić środkami niewojennymi do osłabienia przeciwnika i zmiany władzy. Dopiero kiedy to zawiedzie działają siły zbrojne. Wojna jest ostatecznością. Rosyjscy analitycy prognozują wielkoskalową wojnę na 2027 rok i zaatakuje Zachód wygłodzony brakiem surowców. Ukraina to tylko jedna z potyczek i nie należy tego rozdmuchiwać do rozmiarów III wojny światowej.

      1. Tak jest. Gnijący Zachód jest wygłodzony i w desperacji…. A Rosja po prostu rozkwita… 🙂 W 2032 rozpocznie kolonizację Aldebarana.

        Wszyscy to wiedzą, zatem to prawda 😉

        1. Śmierć d***kratycznym imperialistom ze zgniłego Zachodu !!
          Czołem Wielkiej Rosji Prawosławnej !!

  6. Wypowiedź powierzchowna, taka w stylu u cioci na imieninach. A wydawane u nas ksiązki na temat Putina to czysta propaganda.

  7. w Gruzji i na Krymie nie bali się restrykcji zachodu to i teraz będą mieć je „w żopu”. Najbardziej chyba zabolało by ich wywalenie z systemu dolarowych rozliczeń międzynarodowych bo wtedy handel już chyba tylko z Chinami i to raczej w barterze za węglowodory… Chiny będą ich raczej naciskać na spokój – bo zależy im na ruskim jedwabnym szlaku i spokojnym transporcie towarów…

    1. Zapominasz, że w bliskiej zagranicy kontrahenci będą woleli przejść na kryptowalutę, choćby najgorszą, niż zerwać interesy z Rosjanami. Do tego dochodzi Europa, która jest uzależniona od gazu… nawet lider Międzymorza co głośna defekuje na Putina importuje węgiel z Donbasu aż się kurzy. A na koniec dochodzi narkobiznes, który rozciąga się na całą Europę i spory kawał Azji… weżmy na ten przykład, że być może do tej pory jet uzależniony od eksportu heroriny.

    1. Zajęcie terenu aż do Dniepru powinno wystarczyć… Rosja wzmacnia oddziaływanie na Morze Czarne, a Ukrainie zostaje kadłubek z Czarnobylem.

      1. No właśnie. Takie z grubsza były cele wojenne Rosji w 2014. W wersji maksimum – zgarnąć z powrotem Ukrainę do swojej strefy wpływów, w wersji minimum, rozerwać ją na strzępy. Ale nawet to się nie udało.

        Gadanie o NATO to tylko gadanie. Ani Ukraina się w 2014 tam nie wybierała, ani nikt jej tam nie zapraszał. Gdyby Rosja w 2014 nie zrobiła nic, to Ukraina nadal tkwiłaby w szarej strefie, a większość mieszkańców uważałaby Rosję za przyjaciela…

        1. „Gadanie o NATO to tylko gadanie. Ani Ukraina się w 2014 tam nie wybierała (…)” – tak, tak. Właśnie dlatego Zełeński 17 lutego bieżącego roku na łamach „Bild” powiedział, że Ukraina od lat chce dostać się do NATO, tylko kilka krajów z paktu oraz Rosja są temu przeciwni (czym potwierdził to, co pisałem Panu a Pan się jak zwykle kłócił z faktami).

          Niech Pan w końcu odnajdzie w sobie resztki męskiej godności i się zamknie. Jeśli nie panuje Pan nad swoimi nieprzemyślanymi wypływami werbalnymi, to niech Pan przestanie korzystać z urządzeń, które na to pozwalają. Bredzi Pan ciągle – Rosja miała nie najechać Ukrainy – najechała. Ukraina miała być świetnie przygotowana do walki z przestarzałą armią Rosji a dzisiaj rząd w Kijowie wydał komunikat do CYWILÓW, żeby przygotowali koktajle mołotowa do obrony miasta. Faktycznie świetne przygotowanie zważywszy na fakt, że Rosja zaatakowała jedynie małą częścią swojej siły. Jest Pan żałosny a w świetle dramatu ofiar i ich rodzin Pana brednie są jak spluwanie im w twarz.

    2. Takie, jak napisałem wcześniej. Skoro Pan tego nie przeczytał, to proszę nie zajmować mojego cennego czasu próbami wymuszania pisania tego samego po kilka razy.

  8. Oczywiście Ukraina swojego zwycięstwa z 2014 nie wykorzystała skutecznie do końca. Nadal pozostaje, inaczej niż Gruzja, krajem zacofanym, biednym i skorumpowanym. Ale tak samo zacofana, skorumpowana i biedna jest Rosja. Ponadto jest jeszcze Rosja dyktaturą, co dodatkowo ją osłabia względem Ukrainy.

      1. Sparta przy Atenach była mikrusem i nigdy nie wygrałaby z nimi wojny gdyby nie stałe finansowanie z Persji, a i tak wymagało to jeszcze olbrzymiego szczęścia. Raptem dwa pokolenia po wojnie, Ateny znów były mocarstwem, a Sparta pozostałą chyląca się ku upadkowi wiochą.

        Zresztą posługiwanie się analogiami historycznymi z okresu maltuzjańskiego, preindustrialnego, do oceny sytuacji z cywilizacji postindustrialnej jest z samego założenia nieadekwatne.

        1. (…)Zresztą posługiwanie się analogiami historycznymi z okresu maltuzjańskiego, preindustrialnego, do oceny sytuacji z cywilizacji postindustrialnej jest z samego założenia nieadekwatne.(…)
          No to weżmy barbarzyńców vs. Imperium Rzymskie… na Rzymu grały jednocześnie czynniki maltiuzjańskie jak i IEF, a i tak zostali dojechani przez Wandali.

  9. (…)Zresztą posługiwanie się analogiami historycznymi z okresu maltuzjańskiego, preindustrialnego, do oceny sytuacji z cywilizacji postindustrialnej jest z samego założenia nieadekwatne.(…)
    Jasne… zamierzano budować tarczę IEF.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *