Wielomski: Nowa mapa geopolityczna świata w rok po wybuchu wojny na Ukrainie

 

  1. Wielcy i mali amerykańscy szachiści

Jak już dowodziłem w innym tekście, wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej 24 lutego 2022 roku postrzegam jako przejaw „pęknięcia geopolitycznego” pomiędzy światem atlantyckim a Eurazją, czyli Chinami i Rosją, a tym samym za koniec procesów globalizacji i ideologii globalizmu.

Na naszych oczach świat właśnie dzieli się na dwie wielkie przestrzenie: anglosaską i chińsko-rosyjską, które będą charakteryzowały się dwoma niewspółpracującymi ze sobą gospodarkami, oddzielnymi systemami ideologicznymi i kulturowymi, a nawet będą funkcjonować we własnych – jak to się mówi kolokwialnie – bańkach informacyjnych, ponieważ służby specjalne będą świadomie odcinać dostęp do kanałów informacyjnych z drugiej części świata[1]. Jeszcze do niedawna naśmiewano się z chińskiej cenzury Internetu i koncepcji rosyjskiego Runetu jako wyrazów polityki państw autorytarnych, które boją się wolności słowa w świecie informacji[2]. Dziś służby specjalne w liberalno-demokratycznej Polsce bez jakichkolwiek decyzji sądowych odcinają nas nie tylko od mediów rosyjskich, lecz także polskich stron internetowych, oskarżanych o propagowanie „rosyjskiej narracji”. Mamy tutaj na myśli na przykład strony internetowe dwóch polskich tygodników – „Myśli Polskiej” i „Najwyższego Czasu!”, aby wymienić dwa największe polskie media, które padły ofiarą liberalnej cenzury o profilu antyrosyjskim. Jest to świadectwo załamania się konstytuującej ideologię globalizmu wiary w samoistną wartość wolnego obiegu informacji, dzięki czemu czytelnik z Polski będzie miał swobodny dostęp do wiadomości z całego świata. Równocześnie ekonomiści, a szczególnie teoretycy ekonomii, piszą o dziejącym się na naszych oczach procesie załamywania się światowych „łańcuchów dostaw” na rzecz na wpół-autarkicznej gospodarki regionalnej[3].

Rosyjski atak na Ukrainę nie jest przyczyną tego geopolitycznego pęknięcia na świat atlantycki i euroazjatycki, lecz raczej jego wyrazem i katalizatorem. Analitycy stosunków międzynarodowych już dawno dostrzegali niemożność globalnej koegzystencji Stanów Zjednoczonych i Chin jako supermocarstw i konieczność wybuchu konfliktu między nimi. Nawet nie dlatego, że któraś ze stron będzie świadomie dążyła do takiego konfliktu. Wskazywano, że wynika to z samej natury ludzkiej, gdzie sytuacja pojawienia się dwóch wielkich i silnych mocarstw prowadzi do wojny ze strachu przed tym drugim, nawet jeśli owe drugie państwo nie zrobiło jeszcze nic, co wskazywałoby na jego agresywne zamiary. Sam fakt, że staje się równe siłą dotychczasowemu najsilniejszemu jest źródłem poczucia zagrożenia dotychczasowego hegemona, który nie ufa nowemu wielkiemu graczowi. Z kolei nowy gracz nie dowierza, że dotychczasowy hegemon bez walki posunie się i podzieli wpływami. Dlatego konflikt równych potęg – w tym wypadku Chin i Stanów Zjednoczonych – które nie uznają władzy tej drugiej nad sobą, naprawdę był nieuchronny[4].

O ile konflikt ten już od dawna przewidywano, o tyle zaskoczeniem okazał się układ sił i sojuszy, który powstaje, czy nawet już powstał, na naszych oczach. Najwybitniejsi amerykańscy analitycy stosunków międzynarodowych byli przekonani, że wzrost potęgi ekonomicznej, a co za tym idzie militarno-politycznej Chin doprowadzi do naturalnego powstania sojuszu antychińskiego, złożonego ze wszystkich czujących się zagrożonych sąsiadów Państwa Środka. W 2014 roku John Mearsheimer był przekonany, że powstanie antychiński sojusz Rosji, Japonii, Korei Południowej, Tajwanu, Wietnamu i Indii przeciwko Pekinowi (tzw. sojusz równoważący), który będzie wspomagany przez Stany Zjednoczone, gdyby wspólna siła tych sprzymierzonych państw okazała się niewystarczająca. Innymi słowy, Mearsheimer był przekonany, że dojdzie do zbliżenia, a nawet nieformalnego sojuszu Moskwy z Waszyngtonem przeciwko Pekinowi[5]. Taką też linię polityczną prezentował za swojej prezydentury Donald Trump, uważający za główne zagrożenie dla pozycji Waszyngtonu Chiny, a nie Rosję. Stąd jego delikatna, ale stanowcza odmowa budowy w Polsce Fortu Trump i dobre stosunki osobiste z Władimirem Putinem. Trump nie pochwalał amerykańskiego zaangażowania na Majdanie w 2013-2014 roku, dlatego tonował konflikt rosyjsko-ukraiński, a nawet cofnął się przed eskalacją konfliktu w Syrii, aby nie drażnić Moskwy[6]. Na Zachodzie poczytywano mu to za słabość lub nawet oskarżano go o agenturalne relacje z Rosją, szczególnie w kręgach hołdujących w stosunkach międzynarodowych doktrynie neokonserwatyzmu[7]. Odbiciem tej demagogii były liczne prymitywne i prostackie artykuły w prasie polskojęzycznej, zwykle należącej do zachodnich wielkich korporacji medialnych, sympatyzujących z neokonserwatystami.

Wygrane przez Joe Bidena wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych oznaczały dojście w Białym Domie do władzy tzw. jastrzębi, propagujących tę samą politykę co neokonserwatyści w partii republikańskiej. Jest to polityka konfrontacji motywowana specyficznie rozumianym amerykańskim nacjonalizmem, przechodzącym w imperializm.  Ufundowana jest ona na imperialnej pysze, której źródłami są: 1/ subiektywne judeo-purytańskie poczucie wybraństwa i misyjnego charakteru Stanów Zjednoczonych, które mają prawo urządzać cały świat na swoje podobieństwo i ku swojemu interesowi; 2/ przekonanie o amerykańskiej dominacji militarno-polityczno-ekonomicznej nad całym światem, nawet gdyby Waszyngton musiał walczyć sam przeciwko wszystkim[8]. W wyniku dominacji tych kręgów w Białym Domu doszło do radykalnego przewartościowania amerykańskiej polityki zagranicznej. Biden zdecydował się na kontynuację konfrontacji z Chinami, aby nie dopuścić do ich dalszego wzrostu. Równocześnie prawdopodobnie podjął działania o których mało w tej chwili nam wiadomo, dotyczące amerykańskiego i NATO-wskiego zwiększenia zaangażowania na Ukrainie, czyli na kierunku antyrosyjskim. Prawdopodobnie z amerykańskiej inspiracji Kijów zaczął nagle zgłaszać nie tylko aspiracje do integracji z Unią Europejską, lecz także wejścia do NATO. Na konferencji międzynarodowej w Monachium na pięć dni przed wybuchem wojny prezydent Ukrainy Wołodymyr Żelenski publicznie i otwarcie zgłosił akces do Paktu licząc, że odwołując się do art. 5, państwa zachodnie pomogą zbrojnie Ukrainie, już jako państwu członkowskiemu, w odzyskaniu Krymu i Donbasu[9]. Skoro pięć dni później wojska rosyjskie atakują Ukrainę, to wprost trudno nie dostrzec koincydencji tych dat. Dodajmy, że przywoływany wcześniej Mearsheimer w jednej ze swoich książek już w 2018 roku stwierdził, że w momencie w którym Ukraina zgłosi akces do NATO, Rosja po prostu musi uderzyć[10].

W ten sposób – świadomie lub nieświadomie (w tej chwili tego nie da się stwierdzić) – Stany Zjednoczone sprowokowały Rosję do wywołania otwartej wojny, acz konflikt ten tlił się już od 2014 roku, gdy Moskwa nie zaakceptowała zmian politycznych w wyniku rewolucji na kijowskim Majdanie, zresztą sfinansowanej przez wywiady amerykański i niemiecki (ok. 5 miliardów dolarów). W momencie wybuchu tej wojny Waszyngton stanął przed następującym dylematem: czy należy sprzedać Putinowi Ukrainę w zamian za sojusz przeciwko Chinom? Czy też należy wspomagać Kijów w celu przedłużania wojny i wyczerpywania Moskwy?

Wbrew informacjom docierającym do Polski, w Stanach Zjednoczonych były wpływowe kręgi polityczne, które chciały zawrzeć z Putinem takie porozumienie. I nie byli to tylko trumpiści. Wprost wyraził to stanowisko liczący 98 lat Henry Kissinger w swoim głośnym wystąpieniu w Davos w 2022 roku, proponując, aby Zachód uznał aneksję Krymu i Donbasu przez Rosję, a także przyjął rosyjskie żądania uznania Ukrainy za państwo neutralne, stanowiące (obok Białorusi) bufor trwale oddzielający Rosję od NATO[11]. Koncepcja ta nie zyskała jednak poparcia ani w Waszyngtonie, ani w Brukseli, Londynie czy w Berlinie. Wiemy, że w marcu 2022 roku, czyli w miesiąc po wybuchu wojny, na stole Żelenskiego leżało porozumienie pokojowe z Rosją. Na jego mocy Krym i Donbas miały przypaść Rosji, a Ukraina miała ogłosić wieczystą neutralność. W zamian wojska rosyjskie miały się wycofać z zajętych terenów. Innymi słowy, Putin domagał się uznania prawnego realnie istniejącego status quo w zamian za pokój. Z dostępnych informacji wynika, że prezydent Ukrainy odrzucił wynegocjowany tekst porozumienia za namową zachodnich polityków, którzy obiecali mu wielkie dostawy broni i środków finansowych[12].

Joe Biden i przywódcy Unii Europejskiej zdecydowali się na rozwiązanie siłowe wobec Rosji, będąc przekonanymi, że sankcje gospodarcze szybko tak ją osłabią, że usiądzie do pertraktacji pokojowych. Tak się jednak nie stało, a zmiany polityczne na świecie poszły w nieprzewidzianym przez Zachód kierunku. W tej sytuacji i Kissinger po pół roku wycofał się ze swojego planu pokojowego [13], gdyż wydarzenia polityczne na świecie nabrały nowego wymiaru. Co się stało? Czy było coś, co przeoczyli zachodni analitycy?

  1. Oś rosyjsko-chińska

Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, na początku lutego 2002 roku, Władimir Putin gościł w Chinach. Efektem tej wizyty było podpisane 4 lutego dokumentu pod nazwą Wspólne oświadczenie Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej odnośnie do rozpoczynającej się nowej ery stosunków międzynarodowych oraz globalnego zrównoważonego rozwoju. Dokument ten należy potraktować jako manifest osi Moskwa-Pekin, dlatego należy poddać go szerszej analizie.

Cały tekst stanowi wielki manifest rosyjsko-chiński przeciwko hegemonii amerykańskiej i na rzecz budowy świata wielobiegunowego, który postrzegany jest jako istota demokracji na poziomie globalnym. We wspólnej deklaracji Putina i Xi Jinpinga słowa demokracja i demokratyzacja pojawiają się w sumie aż 19 razy. Dlatego, z punktu widzenia doktrynalnego, należy ten dokument odczytywać jako próbę odebrania Amerykanom i Unii Europejskiej monopolu na definiowanie, co jest, a co nie jest demokracją; które państwa są, a które nie są demokratyczne. A co za tym idzie, pouczania, co to jest demokracja i jakie muszą być spełnione „standardy”. Z tego też powodu Rosjanie i Chińczycy bardzo mocno deklarują, że w sferze ideologicznej wypowiadają posłuszeństwo zachodnim standardom w tej dziedzinie i definicjom:

Demokracja nie jest zbudowana na szablonach. W zależności od struktury społeczno-politycznej, historii, tradycji i cech kulturowych danego państwa, jego mieszkańcy mają prawo wyboru takich form i metod wdrażania demokracji, które odpowiadają specyfice tego państwa. Tylko jego obywatele mają prawo osądzać, czy państwo jest demokratyczne. (…) Podejmowane przez poszczególne państwa próby narzucenia innym krajom swoich ‘standardów demokratycznych’, przyznania sobie monopolistycznego prawa do oceny poziomu zgodności z kryteriami demokracji, wytyczenia linii podziału na gruncie ideologicznym, m.in. poprzez tworzenie bloków wąskoformatowych i sojuszy doraźnych, stanowią w istocie przykład deptania demokracji i odejścia od jej ducha i prawdziwych wartości. Takie próby działania w roli hegemona stanowią poważne zagrożenie dla globalnego i regionalnego pokoju i stabilności oraz podważają stabilność porządku światowego. Strony są przekonane, że ochrona demokracji i praw człowieka nie powinna być wykorzystywana jako instrument nacisku na inne kraje. Strony sprzeciwiają się nadużywaniu wartości demokratycznych, ingerencji w wewnętrzne sprawy suwerennych państw pod pretekstem obrony demokracji i praw człowieka, a także próbom prowokowania podziałów i konfrontacji na świecie. Strony wzywają wspólnotę międzynarodową do poszanowania różnorodności kultur i cywilizacji oraz prawa narodów różnych krajów do samostanowienia[14].

W sumie, jak już to pokazywałem przy innej okazji, istotą demokracji w zaproponowanym tutaj ujęciu jest jej utożsamienie z prawem danego ludu/narodu do samostanowienia. Jeśli lud sam sobie ustanowił demokrację, to miał do tego prawo; jeśli sam u siebie przeprowadził rewolucję i ustanowił dyktaturę, to też miał takie prawo. Każdy rząd ustanowiony przez sam lud/naród, bez obcej ingerencji, należy uznawać za „demokratyczny”. W tym sensie demokracją jest nie tylko Rosja (uważana na Zachodzie za pół-dyktaturę), ale i oficjalnie monopartyjne Chiny[15]. I nic do tego ludziom z Zachodu!

Następnie w dokumencie tym znajdujemy uznanie przez Rosję spraw istotnych dla Chin: 1/ poparcie dla budowy Nowego Jedwabnego Szlaku; 2/ sprzeciw wobec protekcjonizmu UE zawoalowanego jako tzw. cło węglowe; 3/ sprzeciw wobec przypisywaniu Chinom winy za pandemię koronawirusa; 4/ poparcie ich praw do zjednoczenia z Tajwanem; 5/ sprzeciw wobec rozbudowie amerykańskich baz i sojuszy na Pacyfiku (AUKUS). W zamian za to Chiny poparły dwie sprawy ważne dla Rosji: 1/ sprzeciw wobec ekspansji NATO w Europie na wschód („Strony sprzeciwiają się dalszej ekspansji NATO, wzywają Sojusz Północnoatlantycki do porzucenia ideologicznych podejść epoki zimnej wojny, poszanowania suwerenności, bezpieczeństwa i interesów innych krajów”); 2/ sprzeciw wobec rehabilitacji ideologii nazistowskiej („Aby nie dopuścić do powtórzenia się tragedii wojny światowej, Strony będą zdecydowanie potępiać działania mające na celu zniwelowanie odpowiedzialności za okrucieństwa faszystowskich agresorów, militarystycznych najeźdźców i ich wspólników, zbezczeszczenie i splamienie honoru zwycięskich krajów”)[16].

Jeśli połączymy chińskie poparcie dla rosyjskiego sprzeciwu wobec ekspansji NATO na wschód z proklamacją przeciwko rehabilitacji „faszystowskich agresorów”, to już z tego tekstu uważny analityk powinien się domyśleć, że obydwa te kryteria spełnia wyłącznie jedno państwo, a mianowicie Ukraina – szczególnie w kontekście coraz głośniej wyrażanej chęci akcesu do atlantyckiego paktu wojskowego ze strony Kijowa i jawnie propagowanej tutaj ideologii banderyzmu (w zachodniej części) czy to rasistowskiej ideologii Azova (we wschodniej części) i innych niedawnych organizacji paramilitarnych nie tylko jawnie działających na Ukrainie, ale przekształconych w oficjalne elitarne jednostki wojskowe. Nic tedy dziwnego, że gdy po podpisaniu rosyjsko-chińskiego porozumienia dwadzieścia dni później zaczyna się rosyjska „operacja specjalna”, to Chiny są wobec niej niezwykle wstrzemięźliwe, odmawiając nawet uznania jej za wojnę, ponieważ prowadzenie wojen jest zakazane przez obecnie obowiązujące prawo międzynarodowe i ten, kto ją prowadzi jest automatycznie winien w obliczu tego prawa. Pekin konsekwentnie mówi o „kryzysie” i o „konflikcie”[17].

W połowie marca 2023 roku, czyli po roku wojny, Xi Jinping przyjechał do Moskwy. Światowe media dużo uwagi poświęciły temu wydarzeniu. Zwrócono szczególnie uwagę na pożegnanie chińskiego gościa na lotnisku i ostatnie słowa chińskiego przywódcy do Putina: „Zachodzą obecnie zmiany, jakich nie widzieliśmy od stu lat. To my razem napędzamy te zmiany”[18]. O czym dokładnie rozmawiali Xi Jinping z Putinem wiedzą tylko oni sami, a nasze wnuki (być może) przeczytają odtajnione na ten temat dokumenty. Warto jednak zauważyć – co w Polsce przeoczono – że w przeddzień przylotu do Moskwy chiński przywódca opublikował w rosyjskiej prasie tekst W przededniu otwarcia nowego rozdziału chińsko-rosyjskiej przyjaźni, współpracy i wspólnego rozwoju.

W swoim tekście Xi Jinping, omówiwszy różne sprawy z historii obydwu państw czy wspólnej walki z kowidem, dokonuje w pewnym momencie istotnej konkluzji:

Obydwa mocarstwa ściśle koordynowały swoje działania na arenie międzynarodowej i wypełniały nasze obowiązki mocarstwowe. Chiny i Rosja są mocno zaangażowane w ochronę systemu międzynarodowego skoncentrowanego w ONZ, porządku międzynarodowego opartego na prawie międzynarodowym oraz podstawowych normach stosunków międzynarodowych opartych na celach i zasadach Karty Narodów Zjednoczonych. Pozostaliśmy w ścisłej komunikacji i koordynacji w ONZ, Szanghajskiej Organizacji Współpracy, BRICS, G20 i innych wielostronnych mechanizmach oraz pracowaliśmy razem na rzecz wielobiegunowego świata i większej demokracji w stosunkach międzynarodowych. Aktywnie praktykujemy prawdziwy multilateralizm, promujemy wspólne wartości ludzkości i opowiadamy się za budowaniem nowego rodzaju stosunków międzynarodowych i wspólnoty o wspólnej przyszłości dla ludzkości[19].

Ze słów tych wynika jednoznacznie, że sojusz chińsko-rosyjski nadal jest podtrzymywany przez Pekin, rozwija się i posiada wspólny cel w postaci wzmacniania świata wielobiegunowego, w języku dyplomacji chińsko-rosyjskiej nazywanego znanym nam już pojęciem „demokracji w stosunkach międzynarodowych” (w domyśle: przeciwko amerykańskiej „tyranii”). Przeciwko dominacji Waszyngtonu nad światem skierowane są dwa następujące po sobie fragmenty w tekście chińskiego męża stanu:

Dominujące trendy światowej wielobiegunowości, globalizacji gospodarczej i większej demokracji w stosunkach międzynarodowych są nieodwracalne. Z drugiej strony nasz świat stoi w obliczu złożonych i powiązanych ze sobą tradycyjnych i nietradycyjnych wyzwań w zakresie bezpieczeństwa, niszczących aktów hegemonii, dominacji (…). Społeczność międzynarodowa uznała, że żaden kraj nie jest lepszy od innych, żaden model rządzenia nie jest uniwersalny i żaden pojedynczy kraj nie powinien dyktować porządku międzynarodowego[20].

Następnie Xi Jinping wypowiedział się w sprawie stanowiska Chin wobec wojny na Ukrainie, konsekwentnie określanej mianem kryzysu, pisząc:

Od zeszłego roku mamy do czynienia z powszechną eskalacją kryzysu ukraińskiego. Chiny przez cały czas podtrzymywały obiektywne i bezstronne stanowisko oparte na meritum tej kwestii i aktywnie promowały rozmowy pokojowe. Przedstawiłem kilka propozycji, tj. przestrzeganie celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych, poszanowanie uzasadnionych obaw bezpieczeństwa wszystkich krajów, wspieranie wszelkich wysiłków prowadzących do pokojowego rozwiązania kryzysu (…). Niedawno opublikowaliśmy stanowisko Chin w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu na Ukrainie, które uwzględnia uzasadnione obawy wszystkich stron i odzwierciedla najszersze wspólne rozumienie kryzysu przez społeczność międzynarodową. Konstruktywnie chcemy łagodzić skutki uboczne kryzysu i ułatwić jego polityczne rozwiązanie[21].

We fragmencie tym zwraca uwagę brak określenia rosyjskiej „operacji specjalnej” mianem wojny, a mowa jest o „kryzysie”, co stanowi podtrzymanie nazewnictwa tego konfliktu zbrojnego jako „nie-wojny”, zakazanej przez prawo międzynarodowe. Jak wiadomo, plan Chin był na tyle ogólnikowy, że zarówno Moskwa, jak i Kijów uznały go za poparcie dla siebie, gdyż mówił o prawie międzynarodowym (co spodobało się w Kijowie), jak i o konieczności zaspokojenia rosyjskich pretensji, nie nazywając niczego wojną i agresją[22]. Jednak, o czym w Polsce się nie pamięta, stanowisko rosyjskie także jest uzasadniane prawem międzynarodowym, konkretnie prawem narodów do samostanowienia, które w rosyjskiej interpretacji ma znaczenie prymarne w stosunku do utrzymania istniejących granic państw. Dlatego trudno stanowiska Chin nie uznać za poparcia dla Rosji.

  1. Sojusz państw komplementarnych

Gdy wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, to na zachodzie Europy spodziewano się, że po tygodniu lub dwóch Kijów skapituluje. Tak się jednak nie stało, gdyż dzięki fikcji porozumień mińskich Ukraina dostała kilka lat na budowę własnej armii i podniesienie jej morale, zapewne z wielką pomocą amerykańskich specjalistów i broni (o czym mało jeszcze wiemy), a co ostatnio przyznała Angela Merkel, którą podeszli rosyjscy tzw. pranksterzy w rozmowie telefonicznej. Myśląc, że rozmawia z Petro Poroszenką, była kanclerz RFN rzekła, że porozumienia mińskie nie miały zaprowadzić pokoju, lecz „dać Ukrainie więcej czasu”[23].

Gdy Rosjanie zostali zatrzymani przez armię ukraińską, Zachód był przekonany, że dał Ukrainie dostatecznie dużo czasu, ta jakiś czas stawi skuteczny opór i teraz krok należy do Zachodu, który rzuci Rosję na kolana kolejnymi transzami sankcji ekonomicznych. Przekrzykiwano się procentami i dziesiątkami procent PKB, który miał spaść w Rosji w ich wyniku. Tak się jednak nie stało ze względu na współpracę Rosji z państwami należącymi obok niej do BRICS, głównie z Chinami i Indiami. Państwa te zaczęły, po obniżonych względem rynków światowych, cenach kupować od Rosji tzw. węglowodory, których wstrzymanie importu przez Unię Europejską miało doprowadzić do załamania się rosyjskiej gospodarki, przegrania wojny, wywołania rewolucji i może nawet do wygnania Putina.

Nie znamy dziś skali współpracy Rosji z BRICS-em, a szczególnie z Chinami. Media podają, że Pekin kupuje rekordowej ilości rosyjskiej ropy i gazu, chińskie banki pomagają rosyjskim w obchodzeniu skutków wyrzucenia ich z systemu SWIFT, etc[24]. Trwają spekulacje dotyczące chińskiego wsparcia w elektronice, a może i w zaawansowanych systemach broni[25]. Prawdę mówiąc mamy w tej kwestii tylko plotki, z których wiele może być fake-newsami rozpowszechnianymi przez Rosjan (aby pokazać chińskie poparcie dla siebie) lub Amerykanów (aby w złym świetle pokazać Chiny stojące po stronie agresora). Zapewne najważniejsze autentyczne aspekty tej współpracy są utrzymywane w tajemnicy, a jeśli np. CIA posiądzie na ten temat informacje, to z pewności nie pochwali się tym w środkach masowego przekazu. Dlatego nie dajemy wiary żadnym plotkom, nie mogąc ich w żaden sposób zweryfikować – wyjąwszy sam fakt takiej rozwijającej się współpracy.

W rzeczywistości gospodarki Rosji i Chin są – jak to czasami określają ekonomiści – komplementarne. Rosja posiada nieprzebrane morze surowców. Syberia zawiera chyba wszystkie, może z wyjątkiem aluminium (boksyt)[26]. Tymczasem Chiny posiadają tylko węgiel kamienny i tzw. metale rzadkie. Były więc trwale uzależnione od importu surowców zza granicy: z Zatoki Perskiej (ropa i gaz ziemny), z Afryki, z całego świata. Transport tych surowców drogą morską zawsze był ryzykowany. Jakkolwiek w ostatnim czasie Chiny rozbudowują swoją flotę wojenną[27], to na dobrą sprawę nikt nie wie jaka jest jej wartość bojowa, gdyż nie brała jeszcze udziału w rzeczywistej wojnie. Dlatego Pekin próbuje obejść niepewny dlań handel morski za pomocą lądowych szlaków handlowych, włącznie z projektem Nowego Jedwabnego Szlaku. Prawdę mówiąc dostęp do surowców syberyjskich właściwie rozwiązuje wszystkie problemy surowcowe chińskiej gospodarki: izolowana Rosja musi sprzedawać węglowodory w miarę tanio, gdyż nie posiada alternatywnych rynków (poza Indiami) i za pomocą dogodnych (bezpiecznych) i krótkich szlaków lądowych. W sojuszu Pekinu z Moskwą ta ostatnia przemienia się w gigantyczną „stację benzynową” dla Chin. Z drugiej strony ta sama Rosja – technologicznie mocno opóźniona – staje się idealnym importerem dla chińskiej techniki i elektroniki. Wyroby te są w miarę tanie, z roku na rok coraz wyższej jakości i z pewnością są w stanie zapełnić lukę powstałą z powodu zachodnich sankcji. W dodatku w pakiecie Rosja dodaje jeszcze swoją potęgę nuklearną (7.700 głowic), gigantyczną w porównaniu z chińską (280)[28]. W stosunkach międzynarodowych pozycję obydwu mocarstwom daje także wspólne zasiadanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w charakterze stałych członków, więc posiadających prawo veta.

Powstanie komplementarnej ekonomicznie Eurazji często nadal nie jest dostrzegane. W Polsce nadal żywe są mity Chińczyków wydzierających Rosjanom Syberię. Bajki te opowiadają nie tylko tik-tokerzy i amatorzy w Internecie, ale nawet zdawałoby się poważni europosłowie[29]. Problem tej komplementarności dostrzeżono jednak w Niemczech. Od czasów nowej Ostpolitik Willy’ego Brandta Niemcy przyzwyczaili się, że ich gospodarka i rosyjska są komplementarne: Berlin przez dziesięciolecia dostarczał Rosji wyroby zaawansowane technicznie i maszynowe w zamian za węglowodory[30]. Najprawdopodobniej w Berlinie uznano – po krótkich wahaniach, gdyż wybuch wojny wyraźnie niemieckie elity zaskoczył – że powolne postępy armii rosyjskiej pozwolą, za pomocą ostrych sankcji, przydusić rosyjską gospodarkę i zmusić Moskwę do większej ekonomicznej spolegliwości, koniecznej przynajmniej do przejścia tzw. zielonej rewolucji (Fit for 55), czyli do 2035 roku, gdy gospodarka unijna miałaby uniezależnić się od węglowodorów, szczególnie zaś ropy naftowej (z gazem sytuacja jest trudniejsza).

Polityka sankcyjna przyniosła Niemcom efekt odwrotny od zamierzonego: Rosja nie tylko wytrzymała sankcje, lecz trwale przestawiła swój eksport węglowodorów do Chin i Indii, całkowicie uniezależniając się od Berlina jako importera i dostawcy wyrobów technicznych. W efekcie, to niemiecka gospodarka straciła swoją bezpieczną i sprawdzoną od kilkudziesięciu lat bazę surowcową, czyli partnera o komplementarnej gospodarce. Gdyby nawet Berlin chciał wrócić po wojnie do kooperacji to nie tylko nie wiadomo czy Moskwa byłaby nią jeszcze zainteresowana, ale utracono też główny kanał transportowy w postaci Nord Streamu (prawdopodobnie) wysadzonego przez amerykańskie oddziały specjalne. Niemieckie elity polityczne podzieliły się w swoich poglądach co należy teraz robić. Opozycyjna prawica z Alternative für Deutschland za cenę powrotu do komplementarności z Rosją ogłosiła już gotowość do akceptacji podziału Ukrainy na wschodnią (niepodległą i związaną z Zachodem) i rosyjskojęzyczną wschodnią, która miałaby zostać włączona do Rosji[31]. Tymczasem rząd Olafa Scholza poszedł w innym kierunku, podejmując szereg hałaśliwych działań antyrosyjskich na Ukrainie (przyśpieszone w ostatnim czasie dostawy broni), w Mołdawii[32] i w Gruzji[33], a także rozpoczynając gwałtowną agitację antychińską[34]. Jest to logiczne, skoro w polityce i ekonomii rosyjskiej Chiny zajęły dotychczasowe miejsce Niemiec.

  1. Podsumowanie nowego układu geopolitycznego na świecie

Agresja rosyjska na Ukrainę całkowicie zmieniła układ sił polityczno-ekonomicznych na świecie, wywołując liczne dyskusje na ten temat, włącznie z poglądem wyrażonym nie tak dawno przez Magdalenę Ziętek-Wielomską, że mamy koniec tradycyjnej geopolityki na rzecz myślenia „sieciowego” o świecie[35]. Jednak autor tego tekstu z tak radykalnym postawieniem sprawy nie zgadza się, widząc w powstaniu bloku rosyjsko-chińskiego właśnie zwycięstwo klasycznych kategorii geopolitycznych[36], co zresztą jest wyrazem naszego szerszego poglądy, że natura polityki światowej zawsze była, jest i będzie taka sama. Zmieniają się tylko gracze i układ sił pomiędzy nimi.

Nie mając możliwości, aby nakreślić w tak krótkim tekście wszystkie aspekty powstającego na naszych oczach nowego układu światowego, pragniemy zwrócić uwagę na zjawisko odwrócenia się kilku sojuszy:

1/ Stany Zjednoczone dla dość wątłego sukcesu jakim byłaby obrona Ukrainy przed zmianą rządu i okrojeniem jej o wschodnie, rosyjskojęzyczne terytoria – który to sukces stoi zresztą pod wielkim znakiem zapytania i wydaje się nam mało prawdopodobny – zdecydowały się pchnąć Rosję w objęcia Chin. W ten sposób nieudolna amerykańska polityka, przepełniona imperialną pychą, sama sprokurowała powstanie zjednoczonej potęgi lądowej Eurazji. Co więcej, wyłonienie się tej skonfliktowanej z Zachodem potęgi nie tylko spowodowało upadek globalizacji jako zjawiska ekonomicznego i globalizmu jako ideologii, to nowo powstała potęga zdaje się nie ustępować Waszyngtonowi potencjałem ekonomiczno-nuklearno-politycznym, stając się alternatywą geopolityczną wobec hegemonii amerykańskiej dla całego świata.

2/ Najbliższy tradycyjnie od wielu lat europejski sojusznik Stanów Zjednoczonych, a mianowicie Niemcy, utraciły wszystkie korzyści wynikłe z komplementarności swojej gospodarki i gospodarki rosyjskiej. Trudno nam powiedzieć jak to przełoży się długofalowo na niemiecki PKB i konkurencyjność tej gospodarki, będącej drugim eksporterem na świecie. Wszystko jednak wskazuje na trwałą utratę przez Berlin dostępu do tanich i pewnych syberyjskich surowców, szczególnie tzw. węglowodorów. Najprawdopodobniej spowolni to wzrost siły ekonomicznej Berlina w stosunku do innych mocarstw. Niemcy próbują te straty rekompensować przez rzucane raz za razem projekty federalizacji Unii Europejskiej, aby zarządzać większą masą demograficzną i potencjałem ekonomicznym.

3/ W Azji narodził się sojusz jak dotąd uważany za „niemożliwy”, a mianowicie oś Moskwa-Pekin. Przyciśnięte równocześnie, przez Waszyngton, dwie potęgi wspięły się ponad tradycyjne niechęci i urazy, tworząc gigantyczny blok ekonomiczno-polityczny o komplementarnych gospodarkach. Na naszych oczach blok ten rzuca dziś wyzwanie Zachodowi, a szczególnie hegemonii Stanów Zjednoczonych.

 Adam Wielomski

Pierwodruk: Nowa mapa geopolityczna świata rok po wybuchu wojny na Ukrainie, „Doradztwo Podatkowe”, 2023, nr 3, s. 35-40.

[1] A. Wielomski, Pęknięcie geopolityczne 2022, w: Przegrana wojna. Konflikt na Ukrainie, beneficjenci i bankruci, Wrocław 2022, s. 21-30.

[2] A. Bógdał-Brzezińska, J.A. Wendt, Geopolityczny kontekst suwerenności informacyjnej Rosji w cyberprzestrzeni i jej znaczenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego, „De Securitate et Defensione”, 2020, nr 6, s. 97-113; D. Grabowska, Ograniczenia w komunikacji internetowej w Chinach, w: D. Siemieniecka, M. Szabłowska-Zaremba (red.), Internet jako przestrzeń relacji społecznych – szanse, ograniczenia, perspektywy, Lublin 2021, s. 170-178.

[3] K. Schwab, T. Malleret, The Great Reset, PDF, s. 45-46, 52-53, 63-65, 71-73, 83-84, reparti.free.fr/schwab2020.pdf [20.01.2023].

[4] J.J. Mearsheimer, Tragizm politycki mocarstw, Kraków 2019 [2014], s. 429-486; J. Nougueira Pinto, Hegemonia. 7 duelos pelo poder global, Lisboa 2021, s. 390-430.

[5] J.J. Mearsheimer, Tragizm politycki…, s. 465-466.

[6] O. Zajec, „Une nouvelle ère”? Défense et stratégie des États-Unis après la première année de l’administration Trump, „Politique Américaine”, 2018, t. 31, nr 2, s. 121-122; M. Quencez, Le „trumpisme” en politique étrangère: vision et pratique, „Politique Etrangère” 2020, nr 2, s. 79-80, 83-84.

[7] P. Bourgois, Pourquoi les néoconservateurs se sont-ils opposés à Donald Trump? Les fondements idéologiques d’un rejet affirmé, „Politique Américaine”, 2021, t. 36, nr 1, s. 97-130.

[8] M.C. Rhoades, Neoconservatism. Beliefs, the Bush Administration and the Future, Kansas City 2008, s. 32-34, 96-98; D. Cooper, Neoconservatism and American Foreign Policy. A Critical Analysis, New York 2011, s. 100-152.

[9] W. Żelensky, Rede des ukrainischen Präsidenten Wolodymyr Selenskyj auf der 58. Münchener Sicherheitskonferenz, 19.02.2022, München, bpb.de/themen/europa/ukraine-analysen/nr-262/346833/dokumentation-rede-des-ukrainischen-praesidenten-wolodymyr-selenskyj-auf-der-58-muenchener-sicherheitskonferenz-19-02-2022-muenchen/ [28.03.2023].

[10] J.J. Mearsheimer, Wielkie złudzenie. Liberalne marzenia a rzeczywistość międzynarodowa, Kraków 2021 [2018], s. 267-278.

[11] Henry Kissinger at Davos: Ukraine should give up territory to Russia to reach peace, pubaffairsbruxelles.eu/eu-in-the-media/henry-kissinger-at-davos-ukraine-should-give-up-territory-to-russia-to-reach-peace/ [28.03.2023].

[12] Die Kriegsziele des Westens. Deutscher Diplomat fordert Einigung der NATO auf „westliche Kriegsziele“ in der Ukraine. Neue Quellen belegen: Der Westen verhinderte im Frühjahr 2022 ein rasches Kriegsende [2023], german-foreign-policy.com/news/detail/9164 [18.02.2023].

[13] Kissinger: Koncepcja neutralnej Ukrainy nie ma już sensu; kraj powinien znaleźć się w NATO, gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/8639231,kissinger-ukraina-neutralnosc-wstapienie-do-nato-davos-2023.html [28.03.2023].

[14] Wspólne oświadczenie Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej odnośnie do rozpoczynającej się nowej ery stosunków międzynarodowych oraz globalnego zrównoważonego rozwoju, nowoczesnamysl.pl/2023/02/19/wspolne-oswiadczenie-federacji-rosyjskiej-i-chinskiej-republiki-ludowej/ [19.02.2023].

[15] A. Wielomski, Demokracja liberalna, demokracja nieliberalna i demokratyzacja. Glosa do oświadczenia rosyjsko-chińskiego z 4 lutego 2022 roku, nowoczesnamysl.pl/2023/03/18/demokracja-liberalna-demokracja-nieliberalna-i-demokratyzacja/ [18.03.2023].

[16] Obydwa cytaty za: Wspólne oświadczenie…, op.cit.

[17] J. Blanchette, B. Lin, China’s Ukraine Crisis. What Xi Gains – and Loses – From Backing Putin, foreignaffairs.com/articles/china/2022-02-21/chinas-ukraine-crisis [28.03.2023].

[18] Ostatnia rozmowa Xi i Putina. Wszystko się nagrało, dorzeczy.pl/obserwator-mediow/419173/wizyta-xi-w-moskwie-nagrala-sie-ostatnia-rozmowa-z-putinem.html [28.03.2023].

[19] Xi Jinping, W przededniu otwarcia nowego rozdziału chińsko-rosyjskiej przyjaźni, współpracy i wspólnego rozwoju, konserwatyzm.pl/xi-jinping-w-przededniu-otwarcia-nowego-rozdzialu-chinsko-rosyjskiej-przyjazni-wspolpracy-i-wspolnego-rozwoju/ [23.03.2023].

[20] Ibidem.

[21] Ibidem.

[22] Chiny przedstawiły swój plan pokojowy dla Ukrainy, money.pl/gospodarka/chiny-przedstawily-swoj-plan-pokojowy-dla-ukrainy-6869885532949088a.html [24.02.2023].

[23] Angela Merkel „ofiarą” rosyjskich pranksterów. Mówiła o Polsce, cyberdefence24.pl/cyberbezpieczenstwo/angela-merkel-ofiara-rosyjskich-pranksterow-mowila-o-polsce [28.03.2023].

[24] M. Wierciszewski, Nowy rekord dostaw do Chin. Oto co dzieje się z ropą z Rosji, energia.rp.pl/ropa/art37998971-nowy-rekord-dostaw-do-chin-oto-co-dzieje-sie-z-ropa-z-rosji [28.03.2023]; I. Trusewicz, Rosja wybiera „chiński SWIFT”, rp.pl/banki/art1413431-rosja-wybiera-chinski-swift [28.03.2023].

[25] Chiny dostarczają broń Rosji? Zachodnie wywiady rozważają ujawnienie informacji, gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/8666590,chiny-bron-rosja-wywiad-informacje.html [28.03.2023].

[26] R. Białoskórski, The Geostrategic Position of the Russian Federation. A Powermetric Study, Siedlce 2018, s. 255-273.

[27] R. Kochnowski, Marynarka wojenna Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, konserwatyzm.pl/kochnowski-marynarka-wojenna-chinskiej-armii-ludowo-wyzwolenczej/ [28.03.2023].

[28] Dane na 2018 rok. Zob. Państwa posiadające broń jądrową, pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%84stwa_posiadaj%C4%85ce_bro%C5%84_j%C4%85drow%C4%85 [28.03.2023].

[29] R. Czarnecki, Chiny chcą oderwać od Rosji swoje dawne ziemie?, dorzeczy.pl/opinie/421474/czarnecki-chiny-chca-oderwac-od-rosji-swoje-dawne-ziemie.html  [28.03.2023].

[30] M. Kreile, Ostpolitik und ökonomische Interessen, w: E. Jahn, V. Rittberger (red.), Die Ostpolitik der BRD: Triebkräfte, Widerstände, Konsequenzen, Opladen 1974, s. 71-94; W.D. Lippert, The Economic Diplomacy of “Ostpolitik”: Origins of NATO’s Energy Dilemmas, b.m.w. 2011, s. 173-183.

[31] Zob. wywiad z szefem AfD: A. Weidel, Weidel sieht einen „Wirtschaftskrieg gegen Deutschland“ [2022], deutschlandfunk.de/alice-weidel-afd-ukraine-krieg-100.html [22.02.2023].

[32] Der Musterpartner driftet ab, german-foreign-policy.com/news/detail/7280 [28.03.2023].

[33] Der Druck der Straße. Außenministerin Baerbock reist nach Georgien, um das Land zur Annäherung an die EU zu drängen. Die Chancen gelten als gut: Kürzlich abgehaltene prowestliche Massenproteste sind noch nicht verhallt, german-foreign-policy.com/news/detail/9202 [28.03.2023].

[34] Ein „Fachbesuch” auf Taiwan. Berlin setzt mit Taiwan-Reise der Forschungsministerin die Provokationen gegen Beijing fort. Deutsche Leitmedien folgen einheitlich einer Sprachregelung, die mit der Ein-China-Politik bricht., german-foreign-policy.com/news/detail/9199 [28.03.2023]; Entkoppeln und aufrüsten Berlin bereitet Verbot von Huawei-5G-Bauteilen vor, treibt die technologische Entkopplung von China voran. Westen rüstet zugleich massiv gegen die Volksrepublik auf. Beijing warnt vor Konsequenzen, german-foreign-policy.com/news/detail/9188 [28.03.2023].

[35] M. Ziętek-Wielomska, Narodziny i zmierzch geopolityki (niemieckiej), nowoczesnamysl.pl/2023/03/03/narodziny-i-zmierzch-geopolityki-niemieckiej/ [03.03.2023].

[36] A. Wielomski, Nowy Jedwabny Szlak, czyli Karl Haushofer po chińsku, nowoczesnamysl.pl/2021/09/06/nowy-jedwabny-szlak-czyli-karl-haushofer-po-chinsku/ [06.09.2021].

Click to rate this post!
[Total: 30 Average: 5]
Facebook

33 thoughts on “Wielomski: Nowa mapa geopolityczna świata w rok po wybuchu wojny na Ukrainie”

  1. „W ten sposób nieudolna amerykańska polityka, przepełniona imperialną pychą, sama sprokurowała powstanie zjednoczonej potęgi lądowej Eurazji. Co więcej, wyłonienie się tej skonfliktowanej z Zachodem potęgi nie tylko spowodowało upadek globalizacji jako zjawiska ekonomicznego i globalizmu jako ideologii, to nowo powstała potęga zdaje się nie ustępować Waszyngtonowi potencjałem ekonomiczno-nuklearno-politycznym, stając się alternatywą geopolityczną wobec hegemonii amerykańskiej dla całego świata.”

    Nieudolność amerykańskiej polityki polegała na tym, że pozwoliła, od Nixona to się zaczęło, wyrosnąć Chinom na pierwszę gospodarkę świata (wg parytetu siły nabywczej). Upadek globalizacji to za dużo powiedziane, Amerykanie używają słowa „decoupling” – rozczepienie relacji gospodarczych z Chinami (m.in.powrót firm amerykańskich z Chin do USA) w celu spowolnienia wzrostu gospodarczego Państwa Środka. To już się dzieje, gdyż Chiny skupiają się obecnie na rozwoju rynku wewnętrznego, gdyż Ameryka solidnie blokuje im swój rynek i chce skłonić do tego Europę. Zatem „zjednoczeniu potęgi lądowej Eurazji” Ameryka postawiła mocną tamę wspierając Ukrainę. Jak na razie robi to skutecznie, nie chcąc dopuścić do realizacji konstruktu rosyjskiej geopolityki „Europy od Lizbony do Władywostoku”, względnie powstania osi Pekin-Moskwa-Berlin (z Warszawą w strefie zgniotu – to dlatego stawiamy na USA). Waszyngton wiele lat kokietował Moskwę, aby porzuciła sojusz z Chinami. W Moskwie zdecydowano jednak inaczej, wobec pokrewieństwa i wspólnoty z Pekinem autorytarnych systemów politycznych. Rosja zamiast przyłączyć się do Zachodu postanowiła rzucić Zachodowi wyzwanie wzniecając wojnę na Ukrainie. I co ? Idzie Rosja w kierunku Juniorpartnera Chin, na zajęcie całej Ukrainy nie ma już szans. Wniosek: w Polsce i na Ukrainie projekt eurazjatycki chińsko-rosyjski został tymczasem skutecznie zastopowany.

    1. Wielkie imperia upadają częściowo z powodu własnych słabości i błędów. Co do Chin, to od ich dostaw zależy nawet produkcja amunicji na Zachodzie oraz oczywiście produkcja leków. Jak można w tej sytuacji zablokować Chiny? Blokada morska uderzyłaby przypuszczalnie bardziej w Zachód niż Chiny, które zbudowały alternatywny azjatycki obieg gospodarczy. W społeczności międzynarodowej czują na co się zanosi i zmieniają gospodarczy sojusz na blok azjatycki. USA są coraz bardziej „izolowane”. W tej sytuacji wynik wojny, która wybuchnie około 2026/2027 r. pomiędzy USA a Chinami nie jest przesądzony na korzyść USA.

      1. Decoupling nie jest jak walnięcie jasnego gromu z nieba – to jest proces rozłożony na dekady. Program „Made in China 2025” to dopiero początek. ChRL ma się stać gospodarką innowacyjną (jak USA, Japonia czy Korea Południowa) do 2035 roku. Wtedy też dogoni USA pod względem PKB nominalnego. Najpotężniejszym mocarstwem świata ma być w 2049 roku – w setną rocznicę ChRL. Wtedy powinno istnieć już tylko jedno państwo chińskie.

  2. „które będą charakteryzowały się dwoma niewspółpracującymi ze sobą gospodarkami”
    DWIEMA (rodzaj żeński).

  3. „uzależnione od importu surowców zza granicy”
    Z ZAGRANICY (geografia), a nie „zza granicy” (topografia).

  4. Zachwyt Autora sojuszem ChRL – Rosja jest zdecydowanie przedwczesny. 🙂

    Po pierwsze ChRL nie jest żadnym równorzędnym przeciwnikiem dla USA. Jedyne w czym Chiny przewyższają Amerykę to liczba ludności, która jednak w USA nadal, choć powoli, rośnie, natomiast w ChRL już spada. Dokładnie we wszystkich pozostałych parametrach, (PKB per capita, poziom naukowy i technologiczny, poziom korupcji i innowacyjności, wydajność gospodarki etc) ChRL jest za USA daleko, a zwykle bardzo daleko w tyle. Przepaść ta jeszcze się powiększa, kiedy uwzględnimy potencjał sojuszników jednej (Kanada, Australia, Japonia, Tajwan, Korea płd, Wietnam, etc) i drugiej (Korea płn, Iran) strony.

    Bilansu tego nie zmieni zwasalizowanie ani nawet wchłonięcie przez ChRL Rosji, w części, ani nawet w całości, bo Rosja, poza powierzchnią, nie ma niczego do zaoferowania. Blok komunistyczny w latach 50 i 60 XX wieku był znacznie większy i potężniejszy od obecnego domniemanego bloku ChRL-Rosja, miał jeszcze większe zasoby surowców, którymi się tak prof. Wielomski ekscytuje, a skończył i tak marnie.

    Dystans pomiędzy umownym blokiem USA, a umownym blokiem ChRL (z Rosją czy bez niej) nie tylko jest przepastny, ale też i przestał się w ogóle zmniejszać. ChRL nie tylko jest więc znacznie słabsza od USA, ale i nigdy silniejsza niż teraz jest, nie będzie. A USA i ich sojusznicy, nawet taki Wietnam, przeciwnie, będą. ChRL (z Rosją czy bez) nie jest i nigdy nie będzie więc zdolna do żadnej równorzędnej konfrontacji z USA i, co najwyżej, może się zamknąć w swojej autarkicznej bańce (z Rosją czy bez), ale takie zamknięcie, nawet rozległe terytorialnie, skończy się tak samo jak wszystkie zamknięte „bańki” z przeszłości, ostatnio z RWPG, tylko wcześniej i bardziej, bo świat znajduje się w innym punkcie rozwoju (globalizacji) niż jeszcze był w czasach świetności RWPG.

    Podstawą wzrostu gospodarczego krajów rozwiniętych (czyli nie ChRL i nie Rosji) już od prawie dwóch stuleci, nie są bowiem żadne zasoby surowcowe i inne bogactwa naturalne. Gospodarka niemiecka, na ten przykład, produkuje na eksport wyroby wysokoprzetworzone, dla których udział kosztów surowców i energii w cenie końcowej nie przekracza kilku procent, a marża wynosi kilkanaście, albo i nawet kilkadziesiąt procent. Zatem nawet podwojenie kosztów surowców spowoduje wzrost ceny o najwyżej kilka procent a i to tylko wtedy, jeżeli producent nie zdecyduje się spuścić nieco ze swojej marży. Dlatego dla Niemiec Rosja nie jest i nigdy nie była gospodarką komplementarną. Przed wojną udział Rosji, w tym wszystkich rosyjskich węglowodorów i innych surowców, wynosił 2,3% wszystkich obrotów w niemieckim handlu zagranicznym. Słownie dwa i trzy dziesiąte procent. W skali gospodarki niemieckiej są to więc waciki, choć oczywiście lepiej je mieć niż nie mieć. Obroty handlowe Niemiec z Polską są już dwa i pół razy większe, zatem i stosunki z Polską są dla Niemiec proporcjonalnie ważniejsze niż z Rosją.

    Nie jest też prawdą, że przyczyną rosyjskiej agresji na Ukrainę było dążenie Ukrainy do NATO. Dosłownie przed chwilą do NATO zdążyła leżąca tuż koło Petersburga Finlandia, a jakoś nie wywołało to przesadnie agresywnej reakcji Kremla. Akces do NATO Ukraina zresztą złożyła we wrześniu ubiegłego roku, czyli pół roku PO rosyjskiej napaści, a nie jak błędnie pisze Autor – przed nią. Zresztą przecież od akcesu do członkostwa jest długa droga, w przypadku Ukrainy znacznie dłuższa niż w przypadku Finlandii. Zresztą nawet przyjęta do NATO Ukraina nie stanowiłaby dla Moskwy żadnego zagrożenia militarnego, tak jak nie stanowi takiego zagrożenia Finlandia, czy Estonia.

    Nie jest też prawdą, że Putin był gotów w marcu zeszłego roku do wycofania wojsk z Ukrainy za cenę ukraińskiej neutralności. Gdyby tylko na tym mu zależało, to uzyskałby to samo bez wszczynania żadnej ryzykownej wojny.

    Nie jest też prawdą, że Rosji sankcje nie szkodzą. Gdyby tak było, Kreml nie domagałby się ich zniesienia. Cena dolara właśnie wczoraj przekroczyła 80 rubli i nadal rośnie. Przypomnieć w tym miejscu należy, że w 2008 roku, przed rosyjską agresją na Gruzję dolar kosztował …25 rubli Słownie DWADZIEŚCIA PIĘĆ. Takie są koszty walki z globalizacją. 🙂

    1. „Podstawą wzrostu gospodarczego krajów rozwiniętych (czyli nie ChRL i nie Rosji) już od prawie dwóch stuleci, nie są bowiem żadne zasoby surowcowe i inne bogactwa naturalne.”

      Od kilku lat obserwuję z wielkim rozbawieniem mądrości pilastra, który używa wielu słów, najczęściej niezrozumiałych dla samego siebie i toczy sam ze sobą swoistą krucjatę, że podstawą wzrostu gospodarczego krajów rozwiniętych nie są zasoby surowcowe, co redukuje do deprecjonowania roli surowców w ogóle. Jakiś czas temu było to okraszone opowieściami o końcu gospodarki maltuzjańskiej i przemysłowej, teraz to już nawet wprost od 200 lat jest tak, jak twierdzi pilaster. Pal sześć, że jest to zwyczajną bzdurą, bo właśnie 200 lat temu rewolucja przemysłowa się rozkręciła po zaledwie kilkudziesięciu latach od swojego początku. Pilaster zobaczył w Wikipedii hasło „klątwa surowcowa” i przez pryzmat tego doszedł do wniosku, że surowce nie mają ŻADNEGO znaczenia dla gospodarki. Co również jest bzdurą, bo oznaczałoby konieczność wzrostu gospodarczego bez jakiejkolwiek materii – wzrost brałby się z zawieszonych w świecie metafizycznym pomysłów, które byłyby pracą. pilaster nie ma elementarnej zdolności przyjęcia tak podstawowego faktu – aby wykonać innowacyjną pracę musi istnieć przedmiot tej pracy. A ten przedmiot jest materialny i wymaga… SUROWCÓW. W jednej dziedzinie potrzeba ich mniej a w innej więcej, natomiast upieranie się, że nie mają one żadnego znaczenia to nonsens wyssany z palca. Sam fakt istnienia choćby przewagi komparatywnej możliwej dzięki posiadaniu nie tylko samej technologii ale i również surowca do produkcji końcowego produktu pokazuje, że technologia i surowiec są bardzo istotne. Przekonamy się o tym już w następnych miesiącach na rynku fotowoltaiki, bowiem Chiny odcinają Europę zarówno od technologii jak i surowców do produkcji paneli (konkretnie wafli krzemowych). Na 10 największych producentów paneli 8 to firmy chińskie, 1 amerykańska a 1 koreańska, ale posiadająca fabrykę w… Chinach, ze względu na bliskość surowców. Dość powiedzieć, że „Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej obecnie Chiny odpowiadają za 79 proc. globalnej produkcji paneli fotowoltaicznych, a także za 97 proc. produkcji wafli oraz 85 proc. ogniw.”. A mówimy tylko jednym sektorze gospodarki – odpowiedzialnym właśnie za to, czego próbuje dokonać Europa, czyli za uwolnienie od surowców energetycznych z Rosji. Jeden ruch jednego państwa spowoduje horrendalny wzrost kosztów transferu energetycznego oraz czasowe obsuwy tego transferu. Także deprecjonowanie surowców jest zupełnie nieuprawnione i pilaster znów nie rozumie jak prawidłowo ocenić wagę danego aspektu w gospodarce. Potwierdza to również wzrost cen surowców związanych z przemysłem budowlanym. Nie ma tutaj czarów – samą technologią nie postawi się wieżowca. Potrzebna jest stal i beton.

      Jest taka broszurka – Polityka surowcowa Polski (do znalezienia w wyszukiwarce). Widnieją tam ciekawe wykresy, np. „Wzrost podaży energii pierwotnej i materiałów w gospodarce
      światowej w latach 1990–2008”. Pod nim widnieje: „Boom surowcowy był zaskoczeniem dla przedsiębiorstw wydobywczych, które potrzebowały kilku lat na rozwinięcie adekwatnych mocy wydobywczych. ogarnął on nie tylko surowce wielkogabarytowe, ale i surowce strategiczne, które są wykorzystywane w najnowocześniejszych technologiach, w tym metale ziem rzadkich oraz lit.”.

      Jest jeszcze jeden ciekawy rysunek: „Surowce w produkcji energii – od początków rewolucji
      przemysłowej do przyszłości”, który pokazuje, że rola surowców w produkcji energii zwiększa się.

      Podsumowując – nie ma żadnego odchodzenia od surowców. I nigdy nie będzie. Żeby wykorzystać technologię, należy wykorzystać ją na jakiejś materii. Nie będziemy jeździli niematerialnym samochodem, jedli niematerialnego posiłku i produkowali niematerialną energię. Technologia pozwala na optymalizację wykorzystania niektórych surowców, przetwarzanie ich etc. Natomiast nowe technologie bardzo często wymagają dużych ilości surowców, bo optymalizacja jest dopiero dalszym etapem rozwoju tejże technologii. Widać to choćby po akumulatorach czy komputerach – kiedyś zajmowały one ogromne przestrzenie. Potrzeba było wielu lat byśmy byli w tym miejscu, co teraz. Być może za 20 lat wystarczy jeden panel na cały dom. Obecnie 16-20 paneli to często niewystarczająca ilość zimą. Kiedyś do wytwarzania energii potrzebowaliśmy innych surowców i mniejszej ich ilości niż obecnie. Zawsze jednak jakieś będą potrzebne. I tak jak surowce bez technologii nie są wiele warte tak i technologia bez surowców nie jest wiele warta. Różnie będą one wyceniane – to oczywiste, natomiast nie ma żadnej podstawy by twierdzić, że nie odgrywają one żadnej roli i każdy kraj opierający się na nich będzie wiecznym Bantustanem. Dość powiedzieć, że to my – Polacy przez lata będziemy płacili horrendalne ceny za prąd z powodu braku importu węgla z Rosji a to odbije się na całej naszej gospodarce – wzroście cen produktów i spadku możliwości nabywczych konsumentów. Widać więc jak jeden surowiec potrafi zdestabilizować sytuację. I fajnie, że kupimy technologię atomową od USA i Korei w przyszłości się uniezależniając, ale tu i teraz potrzebny nam jest nadal węgiel, czyli konkretny surowiec.

  5. Profesor ośmiesza się. Jeśli USA będą miały po swojej stronie takie potęgi jak Japonia, Korea Południowa, Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy, to blok chiński nie ma szans. Poniesie sromotną klęskę – jak UW z RWPG. Chiny są technologicznie z 15 lat za USA i Japonią. Poziom zamożności Chińczyków to Białoruś, tylko x140 – ze względu na liczbę mieszkańców. Co więcej – wpadanie Rosji w objęcia Chin spowoduje, że Indie będą próbowały coraz bardziej zwracać się w stronę Zachodu, gdyż do tej pory Indie współpracowały strategicznie z Rosją, ale Chiny już próbują zablokować transfer technologii wojskowych z Rosji do Indii.
    Podsumowując – blok autokracji będzie ekonomicznie mizerny i słaby oraz zakompleksiony z powodu swej niższości. Państwom zachodnim będzie łatwo wyrywać zeń kolejnych graczy, gdyż zacofanym i biednym reżimom będzie niezwykle trudno pozyskać ważne technologie. Wydatki na zbrojenia USA są nadal 3x większe niż lewicowych Chin, zaś brytyjskie – porównywalne z rosyjskimi.

    1. Z wydatkami Chin to bym uważał, bo najprawdopodobniej są one o 1/3 wyższe niż głoszą oficjalne dane. Co więcej, robotę robi parytet siły nabywczej dla koszyka podstawowych dóbr militarnych, który w przypadku Chin wynosi ppp = 1,8. Odpowiednio, dla Rosji jest to jakieś ppp = 2,8 – podobnie, jak dla Indii.

    2. Tu nie chodzi o wydatki wojskowe, ale o możliwości zastosowania siły po drugiej stronie Pacyfiku. USA bazują na lotniskowcach, które obecnie bardzo łatwo byłoby zatopić rakietami. Blokada morska uderzyłaby w równym stopniu w USA co w Chiny ze względu na współzależność obydwu gospodarek. Historycznie często zdarzało się, że niedemokratyczne prymitywne plemiona niszczyły wysokie cywilizacje. Demokracja w ekonomiczny leseferyzm nie dają automatycznie przewagi nad niedemokratycznym państwowym kapitalizmem.

    3. „takie potęgi jak Japonia, Korea Południowa, Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy”
      Tak, w latach 30-tych ub.w. też uważano „Niemcy, Francję, Wielką Brytanię i Włochy” za „potęgi”. Jedynie Niemcy z w/w były wtedy potęgą — a i to głównie dzięki rabunkowi połowy Europy, jakiego się dopuściły.
      Obecnie nawet z nich nie taka znowu potęga.

      „Państwom zachodnim będzie łatwo wyrywać zeń kolejnych graczy, gdyż zacofanym i biednym reżimom będzie niezwykle trudno pozyskać ważne technologie”
      Niedługo jedyną „technologią”, jaką owe państwa zachodnie będą mogły zaoferować krajom bloku BRICS, będzie technologia zmiany płci. Państwa zachodnie są obecnie zainteresowane głównie kwestiami „kręcącymi się wokół rozporka” i zamianą stabilnej, węglowej energetyki na wiatraczki jakieś.

      „Wydatki na zbrojenia USA są nadal 3x większe niż lewicowych Chin, zaś brytyjskie – porównywalne z rosyjskimi.”
      …i dlatego USA właśnie na naszych oczach upada — a Chiny kwitną.

  6. Pan profesor przecenia siłę USA i reszty krajów LPGTQcośtam+, bo to po prostu już dziś tęczowy i kolorowy 2, a za chwilę 3 świat. Gdyby nie broń nuklearna i flota okrętów podwodnych marynarki USA, to właściwie za chwilę Chiny mogłyby traktować ten kraj jak np. Wielką Brytanię. Czyli jako petenta. Zapewne tak się stanie, szybciej niż wielu podejrzewa, ale czy do 2030 roku? W końcu „Wielki Reset” nam obiecano. 😉

  7. WSJ poinformowal , ze w Stanach Zjednoczonych przeznaczono w ostatnim roku 100 miliardow na inwestycje przemyslowe, ale zaraz w nastepnym zdaniu dodano , ze to na ekologie. Amerykanscy oligarchowie i generalowie podjeli kilkadziesiat lat temu , prawdopodobnie w latach piecdziesiatych , decyzje o strategicznych kierunkach rozwoju majacych zapewnic technologiczna przewage. Ta decyzja polegala na przekierowaniu maksymalnych srodkow na rozwoj technologii informatycznej. Wszystkie wolty wykonywane przez amerykanskich politykow na zewnatzr i wewnatrz daja sie ladnie wyjasnic przy powyzszym zalozeniu. Po wynalezieniu czegos takiego jak internet , ktory zdawal sie byc idealna bronia masowej zaglady , zrezygnowano z wszelkich hamulcow bezpieczenstwa zakladajac , ze im wiecej sie wlozy w ten interes, tym wiecej sie z niego wyciagnie. Niestety dla zwolennikow anglosaskiego, kolonizatorskiego systemu Amerykanom nie udalo sie osiagnac kluczowych celow. Nadal dla dzialania internetowej broni masowej zaglady potrzebna jest kontrola polityczna danego kraju. Nadzieje zwiazane z pzryspieszeniem postepu technologicznego przy zastosowaniu techniki komputerowej rowniez okazaly sie nadmiernie optymistyczne. Jednoczesnie doszlo do zdewastowania gospodarczego i spolecznego calego tzw. zachodu. Jestesmy w fazie schylkowej anglosaskiego systemu , ktory w momencie spektakularnej porazki nie jest w stanie zaproponowac czegos nowego. Caly czas jest realizowana zabojcza gospodarczo i spolecznie polityka, ktora mogla wydawac sie wspanialym pomyslem , gdy dotyczyla calego swiata. Teraz ,gdy jej niszczycielska dzialalnosc rujnuje wlasne zaplecze , stala sie dziwaczna i calkowicie niezrozumiala patologia. Chyba o to chodzi , ze ludzie , ktorzy przegrali , nadal tego nie przyjmuja do wiadomosci . Nadal chca dosypywac srodki do swojego przegranego pomyslu nie liczac sie z kosztami, czyli zdegradowaniem cywilizacyjnym i gospodarczym swojego zaplecza. Z drugiej strony jakas ich czesc na pewno juz mosci sobie pozycje wyjsciowe w nowym , postanglosaskim systemie. Tak byloby po kupiecku.

  8. Jedna rzecz mnie niepokoi w powyższym tekście. Profesor Wielomski nie zgadza się z własną żoną. I jeszcze eksponuje ten fakt w publicznym dyskursie. Gdzie się podział jego realizm polityczny?Toż to czysty romantyczny insurekcjonizm!
    Ryzykant.

    1. Nareszcie jakiś konkretny i rozsądny komentarz!! Dowód na to, że portal czytają także inteligentni ludzie. Gdyż hadko czyta się pozostałe „mądrości” podwórkowych „tuzów” geopolityki tudzież jakiegoś niespełnionego belfra, co to wie najlepiej, jakie słowa można, a jakich nie, używać w języku polskim…

  9. Od dawna pilaster oczekuje, że wreszcie ktoś z licznych na tej stronie wielbicieli ChRL poda jakiś przynajmniej JEDEN, inny, niż liczba ludności, istotny, obiektywny, miarodajny, ilościowy, parametr ekonomiczny, w którym ChRL jest wyraźnie lepsza niż USA, a przynajmniej jest duża szansa, że będzie lepsza w stosunkowo niedługim (5-10 lat) czasie.

    Istotny parametr, to znaczy inny, niż np produkcja parasoli, wielkość zbiorów ryżu w kwintalach z ha, albo ilość kilowatogodzin energii elektrycznej przeliczona na tony wytopionej surówki żelaza.

    Może wydajność gospodarki? Innowacyjność? Poziom naukowy? Poziom dobrobytu? No cokolwiek…

    I jakoś do tej pory pilaster nie może się doczekać…

    1. W 1950 r. Stany Zjednoczone odpowiadały za 27.3% światowego produktu krajowego brutto (PKB) w porównaniu z 9.6% w Związku Radzieckim. Obecnie odsetek ten wynosi od 15 do 25%. Wzrost gospodarczy Chin jest od pewnego czasu znacznie szybszy niż w USA, a ich gospodarka jest już o 18% większa niż w USA i przewiduje się, że do 35 r. będzie o 20-26%.

      Chiny są obecnie największą potęgą produkcyjną na świecie, a ich udział w globalnej produkcji jest o 70% większy niż w USA. W 2021 r. chiński handel towarami wyprzedził USA o 31%, a eksport był o 91% wyższy.

      Stany Zjednoczone są obecnie daleko w czołówce tylko w jednym obszarze – wydatkach wojskowych.

      (tak więc zamiast zainwestować mądrze te pieniądze, albo ulżyć społeczeństwu — albo wreszcie w ostateczności spłacić nimi część zadłużenia, po prostu — to kupują za nie militarne zabawki)

      1. Oczywiście nie jest to prawda. ChRL ma nieco (o ok 14%) większy od USA, tzw. PKB według parytetu siły nabywczej, natomiast „czysty” PKB, w kontekście ewentualnej rywalizacji znacznie istotniejszy, ma od USA zdecydowanie niższy.

        Najważniejsze jest jednak co innego. Otóż ChRL przestaje już w tym zakresie USA nadganiać. Tempo wzrostu gospodarczego w ChRL nie jest już wyższe niż w USA i nadal spada. Przy, nadal, kilkukrotnie niższym niż w USA PKB per capita. ChRL nie tylko nigdy nie dogoni USA, ale nie dogoni nawet Polski. Rumuni i Bułgarii też nie…

        A poziomu produkcji parasoli i biustonoszy mieliśmy nie porównywać… 🙂

          1. Szanowny Pan chyba pierwszy raz próbuje „dyskusji” z pilastrem 😀 Ten człowiek od lat tutaj folguje taktyce jeśli fakty przeczą teorii to tym gorzej dla faktów. To jest mentalny i intelektualny marksista (liberalizm zresztą jest w wielu aspektach ideologią bliźniaczą do komunizmu).

            Najbardziej bawią takie chochoły jak selekcja i fetyszyzacja określonego rozumienia PKB (bo tylko takie pasuje pod tezę), wielkie kwantyfikatory ze szklanej kuli (X NIGDY nie dogoni Y – to pewnie po tych świetnych studiach ścisłych tak formułuje się sądy :D), wnioski typu Chiny nie dogonią Polski (xD raczej nie goni się kogoś, kogo się dawno przegoniło) i redukcja produkcji Chin do parasoli i biustonoszy, gdy 80% produkcji fotowoltaiki, o którą błaga Europa na niej opiera swoją przyszłość energetyczną jest właśnie chińska. Naprawdę od dawna dyskusja z pilastrem to jest zwykłe znęcanie się, bo ten człowiek regularnie pokazuje, że nie ma bladego pojęcia o czym pisze i ma elementarne braki w logicznym rozumowaniu.

            pilaster to po prostu klaun – odpowiednik niegdysiejszego przemądrzałego wujka z imienin, który czytał dziwne rzeczy, nie miał krztyny warsztatu, ale wypowiadał się z uniesionym do góry palcem a skontrowany strzelał focha mówiąc „TA! MHM!”. Szczęśliwie udało się doprowadzić już do tego, że jest regularnie na tej stronie bagatelizowany a czasami wyśmiewany za swoje bzdury 🙂

            1. Co ciekawe – towarzysz pilaster hołubi PKB wg parytetu siły nabywczej tak długo, jak długo nie dotyczy to wydatków na zbrojenia. Jeśli USA wydają nominalnie $750 mld rocznie, zaś ChRL $250 mld, to zdaniem pilastra wszystko jest ok. – trzeba patrzeć nominalnie. Jeśli jednak okaże się, że wg parytetu siły nabywczej Chiny wydają ponad $500 mld, to zdaniem pilastra jest to oszacowanie co najmniej kontrowersyjne.

    2. Jeśli chodzi o innowacyjność:

      „Chińczycy pochwalili się, że ich „Sztuczne Słońce” ustanowiło rekord świata w czasie utrzymania gorącej plazmy. Tokamak EAST był w stanie ją utrzymać przez 403 sek., bijąc poprzedni rekord wynoszący 101 sek., ustanowiony przez tę samą konstrukcję w 2017 r. Jednostka działała w trybie wysokiego zamknięcia, w którym temperatura i gęstość plazmy są szczególnie wysokie i przekraczają 120 mln stopni Celsjusza. Z perspektywy naukowców to kluczowa informacja, bo taka specyfika jest istotna przy przyszłej budowie niedrogich reaktorów fuzyjnych.

      Należy tutaj zauważyć, że ten sam tokamak EAST w teście z 2021 r. utrzymał plazmę w niższej temperaturze 70 mln stopni Celsjusza przez prawie 18 min. To jednak obecny rekord jest ważniejszy, ze względu na bardziej zaawansowane i trudniejsze warunki pracy. Należy bowiem zauważyć, że do efektywnego generowania energii z fuzji jądrowej niezbędne jest przekroczenie temp. 100 mln stopni Celsjusza i utrzymanie jej przez bardzo długi czas.”

      Jednocześnie odpowiedź także i temu-tam powyżej mądrali, kto tu komu będzie „technologie” oferował.

      1. Zastanawiał się pilaster, gdzie już ten „argument” i to dosłownie słowo w słowo, czytał. I przypomniał sobie pilaster, że było to w „Strollowanej rewolucji” Rafała Ziemkiewicza. Od razu widać, że istnieje jakiś jeden ośrodek, który wymyśla i przesyła podobne „argumenta” swoim propagandzistom do wykonu i stosowania. Zarówno Ziemkiewiczowi, jak i Zniesmaczonemu.

        A argument jest slaby, ponieważ jest to typowy rekord komunistyczny, który nie ma żadnego praktycznego znaczenia. Swego czasu ZSRR też miał we zwyczaju ustanawiać takie rekordy. A to pierwszy sputnik w kosmosie, a to pierwszy człowiek w kosmosie. A to największy na świecie teleskop (tak, był okres, kiedy znajdował się taki w ZSRR), a to największy na świecie akcelerator.

        Tylko jakoś tak dziwnie się składało, że konkretne osiągnięcia naukowe i technologiczne w astronomii, kosmonautyce, czy fizyce cząstek elementarnych, to już nie zdarzały się w ZSRR. 🙂

        Z fuzją jest dokładnie tak samo. Spośród piętnastu aktualnych różnych rekordów z nią związanych, jedynie dwa przypadają na Chiny (ChRL), a i tak nie mają one praktycznego znaczenia. Kiedy powstanie wreszcie pierwszy praktycznie użyteczny rektor termojądrowy i pierwsza komercyjna elektrownia fuzyjna, na pewno nie będzie to w ChRL

        1. Ten „pilaster” to „prorok jakiś, czy co”? 😉
          Wprawdzie to właśnie Chiny demonstrują konkretne osiągnięcia na tym polu — ale „kiedy powstanie wreszcie pierwszy praktycznie użyteczny rektor termojądrowy i pierwsza komercyjna elektrownia fuzyjna, na pewno nie będzie to w ChRL”. 😀

          1. To co, zbudowali w ChRL działający efektywnie reaktor termojądrowy, czy nie zbudowali? Oczywiście że nie. 🙂 Ustanowili jedynie pewien „rekord” na tej drodze i tyle. Rekord, który zostanie wcześniej czy później pobity i tyle z niego…

            Tak btw, to ChRL faktycznie udało się w sektorze naukowo-technologicznym dokonać realnie czegoś, czego nikt inny wcześniej nie dokonał. Osiągnięcie bardzo skromne, ale rzeczywiste. Niemniej ani Zniesmaczony ani Ziemkiewicz nie wiedzą co to takiego, bo nie dostali odpowiednich wytycznych. 🙂

    3. W 2021 roku wymiana handlowa między Chinami a państwami Afryki warta była 254 mld dolarów. To ponad cztery razy więcej niż handel między USA a Afryką. W okresie 2007 do 2020 roku Stany Zjednoczone sfinansowały na Czarnym Lądzie projekty o wartości niepełne 14 mld dolarów ale część tych pieniędzy zdefraudowano i prawie nic nie powstało. Chiny w tym samym okresie wydały na ten cel 120 mld dolarów i efekty wszędzie widać gołym okiem.
      Imperialny Waszyngton z przerażeniem odkrył, że po Imperium Brytyjskim pamięć już zanika i czeka ich to samo. [..]
      Chiny od 5 tysięcy lat mają państwowość i nigdy nie miały wielkiego zamiaru „panowania nad światem”! Chcą handlować i współpracować.

      Odległe pustynie w Chinach stają się zagłębiem dla PV i wiatraków.

      Starczy temu „pilastrowi” — czy jeszcze mało?

    1. „Z analizy MFW wynika także, że sytuacja, w której Unia Europejska plus Szwajcaria pozostają trwale niezaangażowane pociąga za sobą znacznie niższe koszty zarówno dla nich samych, jak też dla gospodarek bloku chińskiego”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *