Równo sto lat temu ostatecznie załamała się koncepcja powołania federacji na części terytoriów, które w XVIII wieku należały do państwa polsko-litewskiego. Historia tej choroby ma już bardzo bogatą literaturę – nie tylko naukową, lecz przede wszystkim polityczną i propagandową – więc nie będę jej streszczać: zainteresowani mogą przeczytać na ten temat dużo. W skrócie tylko przypomnę, że bezspornym rysem (zasadniczym) tej koncepcji było utworzenie związku dwóch, trzech a nawet czterech państw: wariant mały – Polska i Litwa, wariant szerszy – Polska, Litwa i Białoruś, wariant najszerszy obejmował również Ukrainę, przy czym to ostatnie państwo było w wersji okrojonej od wschodu porównując do obecnych granic tego państwa (tylko Galicja Wschodnia). Państwem dominującym miała być „mała Polska”, powstała w wyniku połączenia ziem Kongresówki i Zachodniej Galicji, a pozostałe państwa związkowe miały mieć charakter satelicki, w stosunku do Warszawy: mieli w nich rządzić politycy zależni, uznający nasze zwierzchnictwo. Część historyków twierdzi, że nigdy nie było jednej wizji tego tworu, a realnie próbowano urzeczywistnić tylko mały wariant, czyli federację niekowieńskiej części Litwy (słowiańskiej) oraz byłej Kongresówki i Galicji Zachodniej. Jedynym propagatorem i wyjątkowo nieskutecznym wykonawcą był w latach 1918-1920 Józef Piłsudski wraz ze swoim hałaśliwym ale zdecydowanie mniejszościowym stronnictwem. Poważni badacze kwestionują nawet, że Piłsudski był autorem tej koncepcji – nie był przecież wizjonerem geopolitycznym; federacja tych kilku państw była zmodyfikowaną w 1918 r. wersją niemieckiej wizji Mitteleuropy, czyli podzielenie ziem zachodnich byłego cesarstwa Rosyjskiego na co najmniej pięć małych państewek (Polskę, Litwę, Ukrainę, Łotwę, Estonię i ewentualnie Białoruś), co miało realizować jednocześnie trzy cele strategiczne:
- uzależnienie tych państw od Berlina po to, aby stały się trwałym rynkiem zbytu dla nieopłacalnego (obiektywnie) przemysłu niemieckiego, co wiązało się z deindustrializacją tych państw, a jednocześnie państwa te miałby być rezerwuarem taniej siły roboczej (Niemcy już były w okresie regresu demograficznego) oraz taniej żywności, bo „nowoczesne” rolnictwo niemieckie było nieopłacalne i nie umiało wyprodukować jej w dostatecznych ilościach,
- cofnięcie granic państwa rosyjskiego do czasów Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, czyli „wyrzucenia Rosji z Europy”,
- niedopuszczenie do reaktywowania państwa polskiego w osiemnastowiecznych granicach, czyli „dużej Polski”, którą objęły również ziemie pierwszego i drugiego Zaboru Pruskiego.
„Mała Polska” – jeżeli udałoby się jej utworzyć ową federację – byłaby zbyt słaba aby spacyfikować separatyzmy i nacjonalizmy państw satelickich, przez co byłaby skazana na niemieckich protektorów, którzy byli jednak czasowo osłabieni po przegranej wojnie.
Jest rzeczą bezsporną, że większość polityków polskich i polska opinia publiczna była zdecydowanie przeciwna tej koncepcji; polski protektorat nie miał również jakiegokolwiek poparcia we wszystkich potencjalnych państwach satelickich. Tam nikt nie chciał powrotu do Pierwszej Rzeczypospolitej na ICH ZIEMIE: wszyscy – nawet bolszewicy – byle nie Polacy. Oczywiście istotna część zamieszkujących te ziemie Polaków chciała przyłączenia wprost do państwa polskiego, ale byli oni mniejszościami w „narodowych państwach”, które w roku 1918 tworzyły tam okupacyjne wojska niemieckie. Nacjonaliści litewscy, białoruscy, łotewscy i ukraińscy chcieli usunąć wpływy polskie w tych państwach, w czym dość skutecznie wspierała je silna i wpływowa diaspora żydowska, która miała swoje plany, silne wsparcie Berlina i… państw anglosaskich.
Rok 1920 przypieczętował (ostateczny) koniec realizacji tej wizji. Wojska bolszewickie wtargnęły na ziemie „małej Polski”, u ich boku stanęły wojska litewskie, a władze w Warszawie, podejmując negocjacje pokojowe, uznały podmiotowość – obok państwa bolszewickiego – dwóch odrębnych państw: Białoruskiej Republiki Rad i Ukraińskiej Republiki Rad, które ostatecznie podpisały Pokój Ryski, bo to z nimi, a nie z państwem bolszewickim ze stolicą w Moskwie mieliśmy graniczyć na wschodzie. Polski Sejm, Rząd oraz opinia publiczna odrzucały jakąkolwiek dyskusję o jakichś „federacjach”; Polska miała być „duża”, obejmować ziemie trzeciego zaboru rosyjskiego (z pierwszych dwóch świadomie zrezygnowaliśmy), czyli granicą wschodnią miała być tzw. linia Dmowskiego; wierzyliśmy naiwnie, że będziemy w stanie spolszczyć tamtejsze większości narodowe, co okazało się kompletną mrzonką.
A na koniec uwypuklę istotny element złożonej przed stu laty do grobu (politycznego) koncepcji federacyjnej: wschodnia granica Polski (nie federacji) miała być… wschodnią granicą Kongresówki, czyli tą co dziś, ale nieco cofnięta za zachód. Czyli w ramach owej federacji – tak jak dziś – cała polska spuścizna położona na wschód od granic Kongresówki miała być we władaniu innych państw narodowych. Co to miało wspólnego z wizją Polonia Restituta?
Witold Modzelewski
Niech Pan Modzelewski wreszcie się zajmie gromieniem banksterów od franków.
Szanowny panie JSC
Czy jest pan w stanie napisać merytoryczny komentarz na temat poruszony w notce?
Nie rozumiem dlaczego koniecznie chce pan z siebie zrobić błazna, no bo co wspólnego maja banksterzy od franków z treścią artykułu.Jeśli nie zgadza się pan ze stanowiskiem autora to proszę polemizować merytorycznie i na temat, wtedy być może i autor zmieni swój punkt widzenia.
Pan Autor wypłynął w 2015 jako największy autorytet w sprawie frankowiczów… A że mało co tam z działał to zgaduję, że jest takim samym autorytetem i w tej sprawie.
A skąd wiadomo, że JSC to mężczyzna? Ani z nicq ani z czegokolwiek innego to nie wynika.
JSC = SoCJaldemokrata
Autor, jest jak większość tu piszących amatorem historii, ale uważa, że tak jak na medycynie, na historii zna się każdy. Więc pisze swoje konfabulacje, a redakcja to „puszcza”. Otóż, federacja jest jedną z zasadniczych koncepcji w historii powszechnej (geopolityce europejskiej również) w czasach nowożytnych (od XVI w.), która porządkowała, dzieje Europy Środkowo – Wschodniej, naprzemiennie z dominacją rosyjsko – niemiecką. Polska jest tylko elementem tej koncepcji, podobnie jak i w układzie rosyjsko – niemieckim. Problem w tym, że za koncepcją federacyjną stoją siły pozakontynentalne (Anglia, a obecnie USA), które rywalizują o dominację w Europie z Niemcami lub Rosją ewentualnie sojuszem niemiecko – rosyjskim. Dlatego też, koncepcja federacyjna jest bardzo żywa i aktualna we współczesnej polityce światowej. I chcę zmartwić Pana Prof. właśnie w nowym wydaniu wcielana w życie. A Polska, przy jej realizacji ma więcej możliwości politycznych, niż w układzie rosyjsko – niemieckim, gdzie możemy marzyć co najwyżej o ograniczonej niepodległości (kondominium niemiecko – rosyjskie), a w praktyce możemy być Prywislańskim krajem lub landem niemieckim mówiącym po polsku.
Szkoda, że w przypadku Polski i państw ościennych, zarówno dzisiaj jak i kiedyś jedyną możliwą formą federacji byłaby siłowa okupacja tamtych ziem przez Polskę, połączona z utrzymywaniem tam marionetkowych rządów. Ja rozumiem, że propaganda pierze mózgi, rozumiem też że ludzie z „wyżyn społecznych” mogą pewnych rzeczy nie zauważać, ale nienawiść Ukraińców, Białorusinów i Litwinów wobec polskiego panowania była i jest faktem, a to z racji tego że „polskije pany” to nie był wymysł bolszewików, a realnie istniejący byt, gnębiący wyzyskiem miejscową ludność. Sentyment ten wcale nie jest jedynie wspomnieniem, widać to po niepokojach społecznych w tamtych krajach: ilu ukraińskich majdaniarzy byłoby skłonnych poprzeć państwo sfederowane z Polską? Może i jacyś by się znaleźli, ale z troski o własne życie się nie ujawniają. Na Białorusi podobnie, a sensem istnienia państwa litewskiego jest wynarodowienie tamtejszych Polaków i Rosjan. Rozumieli to ludzie 100 lat temu, rozumieją i dzisiaj, w przeciwieństwie do głosicieli różnych głupawych koncepcji, którzy nie zauważyli że społeczeństwa współczesne różnią się nieco od tych XVI wiecznych
Anonim pisze: „Rozumieli to ludzie 100 lat temu, rozumieją i dzisiaj, w przeciwieństwie do głosicieli różnych głupawych koncepcji, którzy nie zauważyli że społeczeństwa współczesne różnią się nieco od tych XVI wiecznych”. Rozumiem, że jedyne niegłupawą i jedynie słuszną koncepcją geopolityczną, jest ta która głosi że Polska powinna znaleźć się ramach imperium rosyjskiego jako Prywislanski Kraj. Samo szczęście!
Nie. Jedyną słuszną koncepcją geopolityczną jest ta, że Polska, rozumiana jako terytorium zamieszkiwane zwarcie przez ludność etnicznie polską(czytaj we współczesnych granicach), będąc państwem średniej wielkości z 38 mln ludności powinna prowadzić własną samodzielną politykę, opartą na nieangażowaniu się po stronie jakiejkolwiek obcej potęgi, czy bliskiej czy dalekiej, za to na współpracy ze wszystkimi państwami, z którymi współpraca w danym momencie przyniesie zysk polityczny bądź ekonomiczny. Oczywistym dodatkiem do tego powinna być odbudowa gospodarki, opartej na silnych koncernach z polską własnością, które będą w stanie podjąć konkurencję z firmami zagranicznymi nie tylko na rynku krajowym, ale również zagranicznym. Tylko aby takie koncepcje zrealizować, trzeba wyzbyć się historycznych kompleksów, zarówno kompleksu niewolniczego jak i imperialnego.
Tekst prof. Modzelewskiego to kolejny opis poronionej koncepcji federacyjnej marszałka Józefa Piłsudskiego. Wątek inspiracji niemieckiej J. Piłsudskiego – n.b. członka Rady Stanu Królestwa Polskiego utworzonego przez cesarzy Niemiec i Austro-Węgier aktem z dnia 5 listopada 1916 r. – jest znany. Piłsudski na ziemiach polskich był przez Niemcy traktowany podobnie jak Lenin w Rosji (którego zamiarem było wywołanie rewolucji celem wyłączenia Rosji z wojny po stronie Ententy, co się dokonało w traktacie brzeskim w marcu 1918 r.) Wbrew opiniom Wrocławskiego koncepcja federacyjna Piłsudskiego (moim oraz prof. Modzelewskiego zdaniem w ramach niemieckiego projektu Mitteleuropy) nie ma nic wspólnego z Trójmorzem, obecnie wspieranym przez Amerykanów. Celem USA odnośnie Trójmorza jest przeciwdziałanie rosyjskiej koncepcji geopolitycznej pod nazwą „Europy od Lizbony do Władywostoku” z dominującą osią Moskwa-Berlin i dążącej do wypchnięcia USA z Europy. Stąd blok państw z Polską, Ukrainą, Rumunią i państwami bałkańskimi uniemożliwiający Rosji polityczne podporządkowanie, do spółki z Niemcami, Europy Zachodniej i absolutnych rządów tych dwóch państw w Eurazji. Nie trzeba tłumaczyć, gdzie byłoby miejsce Polski w takim układzie geopolitycznym.
Jarek pisze: „Wbrew opiniom Wrocławskiego koncepcja federacyjna Piłsudskiego (moim oraz prof. Modzelewskiego zdaniem w ramach niemieckiego projektu Mitteleuropy) nie ma nic wspólnego z Trójmorzem, obecnie wspieranym przez Amerykanów”. Po pierwsze, koncepcja federacyjna Piłsudskiego, to nie była kontynuacja niemieckiej Mitteleuropy!. To bezsens, ponieważ Niemcy były pokonane już 1918 r. i nie prowadziły żadnej polityki na wschodzie gdyż nie mogły. Były już pod pełnym nadzorem francusko – anglosaskim (zwłaszcza anglosaskim) od zewnątrz i od wewnątrz. Piłsudski budował federację przeciw Rosji, ale też przeciw Niemcom, przy pewnym wsparciu kół brytyjskich (w mniejszym stopniu francuskich). Chciał wykorzystać osłabienie Niemiec i Rosji, by Polska stała się trzecim czynnikiem w Europie Środkowowschodniej i faktycznie kierując federacją realizowała interesy zachodnie, przede wszystkim brytyjskie (anglosaskie) w tej części świata. W zamian byłaby pod parasolem ochronnym Anglii Francji i USA. Piłsudczycy byli konsekwentni, nawiązawszy od wiosny 1919 r. układ sojuszniczy z Anglikami (A. Zaleski), mimo upadku idei federacyjnej trwali w nim do września 1939 r, a nawet później. Przykro mi, ale prof. Modzelewski oraz Jarek grzeszą powierzchownością wiedzy z zakresu historii powszechnej XX w. a ja nie mam zamiaru im wszystkiego wykładać. Powiem tylko tyle, że Trójmorze, jest właśnie jedną (przecież w historii nic nie powtarza się dwa razy) z najbliższych koncepcji J. Piłsudskiego, chociaż przypomina też koncepcję konfederacyjną gen. W. Sikorskiego z okresu II wojny światowej.
„Piłsudski budował federację przeciw Rosji, ale też przeciw Niemcom, przy pewnym wsparciu kół brytyjskich (w mniejszym stopniu francuskich). Chciał wykorzystać osłabienie Niemiec i Rosji, by Polska stała się trzecim czynnikiem w Europie Środkowowschodniej i faktycznie kierując federacją realizowała interesy zachodnie, przede wszystkim brytyjskie (anglosaskie) w tej części świata. W zamian byłaby pod parasolem ochronnym Anglii Francji i USA. Piłsudczycy byli konsekwentni, nawiązawszy od wiosny 1919 r. układ sojuszniczy z Anglikami (A. Zaleski), mimo upadku idei federacyjnej trwali w nim do września 1939 r, a nawet później.”
Interpretacja historii niewiele mająca wspólnego z rzeczywistością, wyrażająca wishful thinking Autora i samego Piłsudskiego. Prof. Modzelewski obnażył bezsens koncepcji federacyjnej pisząc słusznie, że chciała ją zrealizować „mała Polska”. To był pierwszy argument na jej nierealność. Drugim była niechęć Litwinów, Łotyszy, Białorusinów i Ukraińców (osamotniony w swym obozie Petlura traktował sojusz z Piłsudskim wyłącznie taktycznie potrzebując Polski przeciwko bolszewikom, a w głowach jego otoczenia była granica na Sanie..).
Tezy pana Wrocławskiego są sprzeczne z faktami historycznymi i ustaleniami historyków. Śmiechu warte stwierdzenie, że polityka brytyjska wspierała federację Piłsudskiego skoro Lloyd George konsekwentnie wspierał Niemcy przeciwko Polsce (Gdańsk, plebiscyty, linia Curzona, Śląsk Cieszyński) oraz ruch ukraiński przeciwko Polsce (zapewne także na zlecenie Niemiec). Anglia dążyła do Polski między Wartą a Bugiem, w dodatku podporządkowanej Niemcom (po rewolucji bolszewickiej wyłączającej Rosję z Ententy). Zaleski był zwykłym narzędziem Anglików, którzy tolerowali go, gdyż chcieli mieć w Polsce „lewar” na stosunki z Niemcami, Francją i Rosją w ważnym miejscu w Europie, i po 1926 r. ten lewar dostali, a przejawem tego „gwarancje” brytyjskie” 1939 r. Ahistoryczne jest stwierdzenie, że Francja wspierała Piłsudskiego w dążeniach federacyjnych. Francja do końca stawiała na zwycięstwo białej Rosji i nie chciała dać Piłsudskiemu środków na wojnę na Wschodzie. Twierdzenie, że federacja byłaby pod parasolem ochronnym Anglii i Francji jest nieprawdziwe i zwykłym ahistorycznym myśleniem życzeniowym Wrocławskiego. Prof. Modzelewski ma rację. Koncepcja federacyjna z „małą Polską” odpowiadała interesom niemieckim i jej koncepcji geopolitycznej Mitteleuropy.
Jarek – napisz jeszcze po swoim tekście „amen” i będzie wszystko w porządku!
Słaby argument Wrocławski.
Wobec zdobyczy wersalskich Dmowskiego Piłsudski używał określenia „prezent od Ententy – le cadeaux, das Geschenk. Pół roku po swojej wymuszonej dymisji Paderewski napisał: „Na posterunku byłem i spełniłem obowiązek Polaka, kiedy inni tak potężni wyrzekali się Pomorza, Gdańska, Poznania nie myśląc nawet o Śląsku, kiedy ich kierownik [chodzi o Komendanta] twierdził, że Polska jest na wschodzie, że wszystkie na zachodzie zdobycze to tylko amabrasujące prezenta”.
Do sztambucha Wrocławski dwie lektury „Polityka polska i odbudowanie i państwa” i, tylko pozornie lżejsza „Klątwa generała Denikina”.
W koncepcji federacyjnej warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Była to koncepcja rozczłonkowania Rosji i terytorialnego jej zepchnięcia do granic Wlk. Księstwa Moskiewskiego. Innymi słowy należało założyć trwały, ostry i nieusuwalny konflikt Polski z państwem rosyjskim (m.in. dlatego ND była przeciwna tej koncepcji w 1920 chcąc mieć w „białej” Rosji sojusznika do obrony granicy zachodniej Polski przyznanej nam traktatem wersalskim). Ten konflikt z Rosją stał za polityką Becka izolowania Rosji na arenie międzynarodowej. Ten konflikt stał za prowokacjami i incydentami sowieckimi na granicy z Polską w l. 30. Ten konflikt sprawił, że Beck powitał z radością zerwanie przez Sowiety rozmów moskiewskich z Francją i Wlk. Brytanią latem 1939 r. (było już po podpisaniu traktatu Ribbentrop-Mołotow, który Beck zlekceważył). Więc warto zapytać po co był ten flirt Polski z Niemcami w l. 1934-1938 (m.in. zajęcie Zaolzia), mający swe początki w Królestwie 5 listopada, legionach i Magdeburgu, koro konsekwentnie nie zamierzało się iść z Niemcami na Rosję ? Ten flirt wynikał z dziecinnie realizowanej koncepcji federacyjnej, a wniosek ten potwierdza, że koncepcja federacyjna była projektem niemieckiej Mitteleuropy (może nawet przez Piłsudskiego nieuświadomionym, lecz do tego zmierzającym). Wnioski: Dmowski był politycznym wizjonerem wybierającym w 1905 r. opcję na Rosję, która go zaprowadziła do Wersalu. Piłsudski był politycznym romantykiem, który nie doczekał się skutków swojej polityki federacyjnej, które nastąpiły w dniach 23-sierpnia – 1 września 1939 r.